Mata winylowa - ratunek a alergikow

 Sobota. Długi weekend czas zacząć, hurra! A do tego pogoda dopisuje, hura, hura! Można spędzić czas na świeżym powietrzu delektując się pysznościami z grilla. Hura, hura, hura! 😉

Dzisiaj postanowiłam zaprezentować Wam mata winylowa, który okazał się wybawieniem dla Janka, ponieważ z powodu alergii na roztocza bardzo się męczył w swoim pokoju, bo ciągle kichał. Co ciekawe ten dywan okazał się wybawieniem również dla mnie, ponieważ jest idealny w utrzymaniu porządku.

Dywan winylowy.

Janek od dłuższego czasu miał katar i kaszel. Wiedziałam, że to alergia, tylko nie wiedziałam na co. Okazało się, że reaguje tak na roztocza. Nie było co się zastanawiać, trzeba było podjąć kroki aby Małemu lepiej się funkcjonowało. Zaczęłam od zmniejszenia ilości maskotek na łóżkach i w ogóle w pokoju, potem przyszedł czas na wymianę pościeli, a na koniec małe odświeżenie ścian i wywalenie z pokoju starego dywanu. To właśnie ten ostatni element spędzał mi sen z powiek. Stary, wysłużony, zakurzony i pełny wszystkiego, co mogło się tam znaleźć, zwłaszcza roztoczy. Dlatego szukałam jakiejś alternatywy aby podłoga nie została goła. Trafiłam na birdsecho.pl i tak zaczęła się moja przygoda z wyborem maty winylowej.


Miałam pewne obawy, co do tej maty, w końcu to dla mnie zupełna nowość. Jednak kiedy otworzyłam paczkę, wiedziałam, że to był strzał w dziesiątkę.

Zalety maty winylowej.

Jak dla mnie najważniejsze jest to, że nie kurzy się tak, jak zwykłe dywany, a jej wyczyszczenie trwa dosłownie chwilę. Wystarczy ją zamieść lub przetrzeć mokrą ścierką i zaraz jest czysto. Od razu przypomina mi się, jak musiałam skrobać zaschnięte jogurty/farby/plastelinę i inne rzeczy ze starego dywanu, koszmar po prostu, a teraz... szast prast i po kłopocie ;-).

Warto też zwrócić uwagę na cudowny wzór. To już nie są te czasy, gdzie każdy dywan jest na jedną modłę, teraz naprawdę jest w czym wybierać i wcale nie wygląda to jak wyciągnięte z domu babci.


Estetyka wykonania też jest bardzo ważna. Maty winylowe mają to do siebie, ze od razu wyglądają na czystsze niż dywany klasyczne. Tutaj nic się nie zaciąga, nic się nie przykleja, to znaczy przykleja, ale jest to zdecydowanie łatwiej odkleić ;-). No i co ważne, nie odbarwia się. Zatem, jak widzicie, same zalety ;-).


Zgarnąć z półki?

Powiem Wam szczerze, że jestem mega zadowolona. Janek przestał kichać (tak mocno), lepiej mu się śpi, mi się lepiej sprząta w ich pokoju, czy może być lepiej ;-)?

A jeśli chcielibyście sprawdzić inne wzory i kroje mat winylowych i innych fajnych gadżetów do ozdabiania domu, koniecznie zajrzyjcie na stronę birdsecho.pl.















Nowości z serii Czytam sobie od Harper Kids.

 Piątek. Pora zacząć długi weekend, mam zamiar spać do południa, a resztę dnia poświęcić na czytanie książek. Żartuje, dzieciaki pewnie zaplanowały zupełnie co innego 😉.

Dzisiaj mam dla Was recenzje jednej z moich ulubionych serii - czytam sobie, o której mieliście już okazję czytać na moim blogu. 

Czytam sobie.

Chyba najfajniejsze w tej serii jest to, że naprawdę zachęca do czytania. Treści dostosowane są do poziomu i wieku dzieci, a wyjątkowe ilustracje sprawiają, że z przyjemnością sięga się po te książki.

Warto zwrócić również uwagę, że oprócz ogólnego podziału ze względu na poziom trudności, występuje też rozróżnienie tematyczne. Dodatkowa seria opowiada o zagadnieniach ekologicznych. Tj. źródła energii, czy recykling.

Zawsze kiedy pojawiaja się kolejna nowość z tego zbioru sama zasiadam do nich z wielką chęcią i przyjemnością. Tym razem nie było inaczej. Chociaż wszystkie książki z tej serii czytało się rewelacyjnie to moje serce tym razem skradły dwie części. Kartofel i Werka blogerka oraz  Tajemnica Zielonej butelki.

Kartofel i Werka blogerka.

Pierwszy opowiada o tym jak bycie influencerem potrafi zepsuć charakter i ocenę rzeczywistości. Brzmi znajomo, prawda? Wystarczy włączyć Instagrama i znajdziemy tam mnóstwo gwiazdek internetu, które nie mają pojęcia o prawdziwym świecie. Chyba właśnie dlatego tak bardzo spodobała mi się ta historia, ponieważ bardzo dobrze obrazuje to, co jest ważnym elementem naszych czasów.





Tajemnica zielonej butelki.

Druga książka z tej serii, która okazała się niezwykłą i poruszająca. Zważając na autora Wojciecha Widłaka (autor Pana Kuleczki i Wesołego Ryjka), nie powinno mnie to dziwić, ale ten autor po raz kolejny bardzo mnie poruszył swoją twórczością. Przyznam, że spodziewałam się innej historii, mniej nostalgicznej i melancholijnej, ale już po lekturze musze powiedzieć, że bardzo mnie wzruszyła. Jest to najdłuższe opowiadanie z nowości z tej serii. Opowiada o nadziei, niepoddawaniu się, smutku, tęsknocie i szczękliwym zabiegom okoliczności. Wszystkie te elementy pozwalają przeczytać nam niezwykła historie, która mocno chwyta za serce i pobudza wyobraźnię. Czyli jest idealna aby zachęcić do czytania.





Reszta historii też jest niezwykła i bardzo ciekawa. Każda przeczytałam jednym tchem i nie mogłam się od nich oderwać, ale polecam samemu sprawdzić, czy są takie niesamowite, jak Wam piszę ;-).

Zgarnąć z półki?

Nie bez powodu seria czytam sobie cieszy się długą i niesłabnącą popularnością. Bardzo Was zachęcam do zapoznania się z nią a potem, kto wie może pokażecie ja swoim dzieciom 😉




Blue Phobia - prawdziwa mangowa petarda!

 Mangowy czwartek. Zawsze cieszę się na ten dzień, ale dzisiaj cieszę się jeszcze bardziej, ponieważ chciałabym Wam przedstawić prawdziwa mangową petardę

Blue Phobia.

Jednotomwki od Waneko to zawsze hit i zawsze bardzo szybko się rozchodzą. Kiedy w zapowiedziach zobaczyłam te okładkę, wiedziałam, że i tym razem nie będzie inaczej. 

Już dawno nie zarwałam nocki przez jakąś mangę. Owszem zdarzają się wciągające historie (takie jak GTO, czy Spyxfamily) ale Blue była tak niesamowita i nietuzinkowa, że nie mogłam się od niej oderwać. Jest tam wszystko co lubię - akcja, psychologia, czynnik ludzki, który cały racjonalizm rozkłada na łopatki i ciekawe zwroty fabularne. Naprawdę łał i wow.

O czym jest Blue Phobia?

Kai budzi się przykuty do szpitalnego łóżka. Nie wie kim jest, jak się tam znalazł i co się z w ogóle dzieje. Nagle do jego sali wdziera się dziewczyna o niebieskich włosach, oczach i kończynach. Szybko uwalnia głównego bohatera i tu zaczyna się ich walka z czasem o odzyskanie wolności.


Okazuje sie, że Kai i Meer są uwięzieni na wyspie gdzieś na Pacyfiku, na której prowadzone są badania nad minerałem o nazwie morski szafir, który ma być przyszłością energetyki, ponieważ nawet jego mały kawałek potrafi wyprodukować niewyobrażalne ilości energii i to w dodatku bezodpadowej, co oznacza koniec problemów ze składowaniem zużytych reaktorów jądrowych, czy spalin wytwarzających się przy użyciu węgla. Po prostu idealne tworzywo. Ale... Czy na pewno? W każdej takiej utopijnej wizji świata tkwi jakiś haczyk. Tutaj jest nim samo wytworzenie minerału.







Ciekawostka.

Nie wiem, czy jest to prawda, nie mogłam znaleźć dokładnych informacji na ten temat, ale jak dowiedziałam się z Blue Phobii niebieski płomień wytwarzał się na ziemi po wybuchu bomby atomowej w Hiroshimie. Wszystko przez bardzo wysoką temperaturę spalania pozostałości gazów i ładunków po tym wybuchu.

W kontekście historii o niebieskich ludziach i ich niezwykłych mocach ta ciekawostka jest naprawdę mocna i dająca do myślenia, prawda?



Zgarnąć z półki?

Jest to bardzo mroczna antyutopijna historia, dlatego nie wszystkim może się spodobać, ale ja jestem nią zachwycona. Sięgając po Blue Phobię wiedziałam, że będzie to coś ciekawego, ale nie sądziłam, że okaże się tak niezwykła i skłaniająca do refleksji.

Tytuł:               Blue Phobia
Autor:              Tsuruyoshi Eri
Wydawnictwo:  Waneko
Tłumaczenie:    Anna Karpiuk




Nowa Gwinea. Chatka do chatki - recenzja gry planszowej

 Planszówkowa środa. Bardzo się cieszę, że to już połowa tygodnia i za chwilę będzie można cieszyć się długim weekendem. Postanowiłam w tym roku jednak nigdzie nie jechać (może tylko wycieczka po najbliższej okolicy), ale nie zamierzam tez leniuchować, czas wyciągnąć rowery 😉.

Dzisiaj mam dla Was recenzje gry Nowa Gwinea. Tym razem wcielamy się w plemię, które musi zbudować swoją nową wioskę w tajemniczej i egzotycznej Nowej Gwinei. Brzmi ciekawie? Bo tak właśnie jest!


Nowa Gwinea. Chatka do chatki.

To gra przeznaczona dla maksymalnie 4 graczy. Podczas rozgrywki mamy do dyspozycji plansze z zadaniami, geometryczne kafelki, kostkę do rzucania i plansze z punktacja. Tylko tyle u aż tyle żeby fajnie spędzić czas. 

Naszym zadaniem jest  zbudowanie wioski tak aby zakryła oczka wodne i krzaki owocowe. Im więcej takich miejsc zakryjemy tym lepiej, ponieważ dzięki temu zdobędziemy więcej punktów. Nasze kafelki mogą stykać się tylko narożnikami w innym przypadku punkty nie mogą być liczone. Proste prawda? Niby proste, a trzeba się dobrze nakombinować żeby zdobyć punkty i wygrać rozgrywkę. 




Zgarnąć z półki?

Gry z tej serii można brać w ciemno. Gwarantują fajną zabawę i miło spędzony czas. Więc tak, jak najbardziej zgarniać z półki póki są, bo z tego co wiem Nowa Gwinea rozchodzi się jak ciepłe bułeczki ;-).



Sami. Nożownik z Fortville - recenzja komiksu.

 Wtorek. A mnie dopadł atak alergii. Nie wiem, co już może pylić, ale niech już skończy. Wcale nie narzekałam kiedy mogłam swobodnie oddychać 😉.

Dzisiaj mam dla Was kontynuację post apokaliptycznego komiksu dla dzieci. Czy coś takiego może się udać? Zapraszam na recenzje.


Sami. Nożownik z Fortville.

O Samych mogliście już u mnie przeczytać. Byłam zaskoczona, że taka historia - post apokalipsa dla dzieci może być tak wyważona, pełna napięcia, ale nie straszna, czy przekoloryzowana. Po prostu Sami to naprawdę dobry i wciągający komiks.

Dzieciaki powoli uczą się samodzielnie funkcjonować w świecie bez dorosłych. Postanawiają jednak nie siedzieć w miejscu i wyruszyć w poszukiwaniu innych ocalałych. Zanim jednak do tego dojdzie muszą odpowiednio się przygotować do podróży. Kiedy na ich drodze staje tajemniczy nieznajomy z niezłym arsenałem broni białej, sytuacja się nieco komplikuje.




Post apokalipsa dla dzieci?

Same okładki tych komiksów bardzo przemawiają do wyobrazi. Białe tła, minimalistyczne rysunki, na których widać silne emocje bohaterów, sprawiają, że rozbudza się nasza ciekawość. Przecież to tylko dzieciaki, co mogło ich tak przestraszyć? A mogło i to całkiem sporo, chociaż przecież nie ma tam nikogo oprócz nich, chyba nie ma...

Bardzo podobało mi się to, że autor pokazał jak bardzo zróżnicowana jest grupa, nie tylko pod względem wyglądu, płci, czy wieku, ale również charakteru. Taka mieszanka zawsze doprowadza do konfliktów, a co za tym idzie wielu niebezpieczeństw. Zwłaszcza kiedy w pobliżu nie ma żadnej emocjonalnie dojrzałej osoby...

Drugi tom był naprawdę emocjonujący. Do końca nie było wiadomo, kto jest przeciwnikiem głównych bohaterów, a jego sposób działania sprawiał, że akcja miała naprawdę fajna dynamikę.

Zgarnąć z półki?

Zdecydowanie! Wiele komiksów miałam już okazję przeczytać i zrecenzować, a Sami jest jednym z moich faworytów, więc z czystym sumieniem polecam, a sama czekam na kolejny tom!

  • Seria: SAMI

  • Scenarzysta: Fabien Vehlmann

  • Ilustrator: Bruno Gazzotti

  • Tłumacz: Agata Cieślak

  • Data premiery: 23.03.2022



Wojtuś i jego potworki. Emocje u dzieci. - recenzja.

 Poniedziałek. Kolejny pracowity tydzień przed nami, ale zaraz majówka także nie ma co się smucić ;-). Szykujecie się na jakiś rodzinny wypad? Bo ja chyba wybiorę się gdzieś spontanicznie. Póki co wszystko jest na etapie planowania, także nic jeszcze nie mogę zdradzić.

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić bardzo ważna książkę dla dzieci. Dlaczego jest taka szczególna? Ponieważ mówi o rzeczach ważnych (jak nie najważniejszych) dla rozwoju najmłodszych. Zapraszam na recenzje książki o emocjach.


Wojtuś i jego potworki. Emocje u dzieci.

O tym, że emocje są istotne dla rozwoju dziecka już Wam mówiłam. Dlatego kiedy usłyszała, że Pan Marek Marcinowski (autor ekolisków i kosmolisków) postanowił napisać książkę o tej tematyce, wiedziałam że będzie ciekawa i pouczająca. Dlatego bardzo chętnie objęłam ja swoim patronatem. 


Proste teksy zilustrowane w sposób dosłowny i przyjemny dla oka, sprawiają że dziecko samo chętnie sięga po te książkę (informacja sprawdzona empirycznie 😉). 





 Dzieci bardzo silne odczuwają emocje, dlatego tak ważne jest aby rozumiały to co czują. Nie jest to łatwy i prosty temat, ale im częściej się go przerabia, tym potem łatwiej zrozumieć własne uczucia i potrzeby emocjonalne. Dlatego warto sięgać po tego typu książki i rozmawiać z najmłodszymi o tym co czują. Dzięki temu po prostu łatwiej będzie im (dzieciom) z nimi sobie radzić.

Zgarnąć z półki? 

To jedna z tych książek, która powinna zagościć na półce każdego dziecka. Przystępna, kolorowa i po prostu ważna. Dlatego bardzo ją wam polecam.

Za książkę i możliwość objęcia jej patronatem(który jak zawsze napawa mnie niezwykłą dumą!), dziękuję autorowi.

Pozytywka. Tajemnice przeszłości. Tom 3

 Niedziela, miałam odpocząć i ogarnąć parę spraw. Skończyło się na 3 godzinnym sprzątaniu pokoju u dzieci. Nie wiem, co mnie tak naszło, może brak przejścia do półki z książkami, a może sterty brudnych ubrań rozrzucone po pokoju, a może... a nie o tym opowiem Wam innym razem. Grunt, że posprzątałam.

Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o kontynuacji Pozytywki, o której mogliście już przeczytać na moim blogu i o ile poprzednimi częściami byłam zachwycona, tak z najnowszą częścią przygód Noli mam pewien zgrzyt.


Pozytywka. Tajemnice przeszłości. Tom 3.

Nola wraca do realnego świat. Nie musi jednak długo czekać na wieści z Pandorii, ponieważ w jej domu pojawia się Cyprian. Na szczęście Andrea i Igor szybko wyczuwają, co się dzieje w Światonii i przybywają z pomocą. Na tym historia mogłaby się zakończyć, ale... kiedy sekret Noli zostaje odkryty, inni pandorianie chcą dostać się do jej świata. Co z tego wyniknie i jaki ma to związek z główną bohaterką? Na pewno nic nie dzieje się bez przyczyny.




Ale...

Jak zobaczyłam sam tytuł trzeciego tomu to zacierałam ręce. W końcu mieliśmy poznać historię Pandorii. Zasiadłam z wielkimi oczekiwaniami i zanim się spostrzegłam skończyłam czytać. Okey, historia nie zwalnia tempa i cały czas coś się dzieje, ale czy to znaczy, że musi się dziać po łebkach?

Byłam bardzo ciekawa historii Pandorii. Podobała mi się koncepcja Ilozi. Dlatego bardzo się zdziwiłam szybkim ucięciem fabuły. Mam tylko nadzieję, że Carbone i Gije już szykują kolejny tom Pozytywki.

Zgarnąć z półki?

Mogę narzekać na zbyt krótkie rozwinięcie historii w tym tomie, ale Pozytywka to naprawdę fajny komiks z dużą dawką akcji, dobrze wykreowanym światem i bohaterami, których nie są się nie lubić. Także jak najbardziej polecam.

Tytuł:                Sekret Cypriana

Seria:                Pozytywka

Scenarzysta:    Carbone

Ilustracje:        Gije

Tłumaczenie:    Maria Mosiewicz

Wydawnictwo:  Egmont

Premiera:         23.03.2022



Perfumy dla niej. Nowe zapachy od Avon.

 Sobota. Dzisiaj odczułam jak bardzo jestem stara. Tu mnie boli, tam mnie łupie, żołądek też po świętach nie domaga. Co to się dzieje ja się pytam?! Chyba czas podjąć poważne kroki w kierunku dobrego zdrowia, bo tak dalej być nie może!

No dobrze, skoro już sobie ponarzekałam i obiecałam poprawę to czas na coś przyjemniejszego. A co może być przyjemniejszego w pieszczeniu swoich zmysłów? Nie zrozumcie mnie źle, tym razem opowiem Wam o pieszczeniu zmysłu węchu pięknymi perfumami.


Perfumy od Avon.

Nie jestem wielką znawczynią perfum, ale jako kobieta lubię mieć mały zapas na każdą okazję ;-). Dlatego dzisiaj chciałabym Wam przedstawić perfumy od Avon, które totalnie mnie urzekły, chociaż są zupełnie różne.

Herstory.

Tych używam ostatnio. Fajne, wyraziste, ale nie przytłaczające. Idealnie pasują do pracy, czy nawet na wyprawę do sklepu. Po prostu świetnie pasują do każdej sytuacji ;-).

Główne nuty zapachowe: różowy pieprz, irys, paczula



Far Away Beyond.

Tutaj sytuacja jest trochę inna. Ten zapach jest trochę cięższy i nie pasuje na co dzień/ Tego zapachu ostatnio używałam podczas randki z mężem i powiem Wam, że świetnie wpasował się w klimat wieczoru ;-).

Główne nuty zapachowe: gruszka, jaśmin, wanilia z Madagaskaru



Chociaż uważam, że perfumy to sprawa bardzo indywidualna to wydaje mi się, że istnieją takie kombinacje zapachowe, których po prostu nie da się nie lubić, tak jak Herstory (przypadku Far Away Beyond miałabym pewne wątpliwości, czy polecić je wszystkim, ponieważ nie każdy lubi orientalne klimaty).  Jeśli jednak jesteście zainteresowane ofertą, a dodatkowo macie smykałkę do biznesu, koniecznie zajrzyjcie na AVkonto.

Zgarnąć z półki?

U mnie sprawdzają się super, dlatego z czystym sumieniem mogę Wam polecić :-)

Przygoda z nauką. Sól i Ziemniak - recenzja.

 Piątek. Czas odpocząć. Kolejny intensywny tydzień za nami, a przed nami nowe wyzwania, o których nie długo Wam opowiem. Pojawi się też parę nowości niezwiązanych z książkami, ale zapewniam, że jak zawsze będą to bardzo ciekawe wpisy ;-) 

Dzisiaj przygotowałam dla Was recenzje kolejnej osłony serii od AMD. Tym razem dla nieco starszych dzieci, chociaż i przedszkolaki będą się przy niej dobrze bawić. Zapraszam na recenzję Przygody z nauką.



Przygody z nauką.

O tej serii mieliście już okazję u mnie czytać. Każda jej część wnosi do mojego domu wiele radości. Przyznam szczerze, że wyczekiwałam momentu, w którym będę mogła robić z dziećmi proste doświadczenia z ogólnodostępnych składników. 

To znaczy, mogłam już wcześniej wykonywać takie eksperymenty, ale oprócz wielkiego bałaganu i jeszcze dłuższego sprzątania, nic z tego nie wynikało. No, może oprócz wielkiej radości moich dzieci. Czyli pełnego sukcesu jeśli chodzi o zaszczepienie w dzieciach chęci do eksperymentowania ;-).

Jednak chciałam żeby te nasze naukowe zabawy były trochę bardziej ukierunkowane, dlatego z wielkim optymizmem zasiadłam do tej serii. Szybko okazało się, że te książki całkowicie sprostały moim oczekiwaniom i zaczęliśmy prawdziwą przygodę z nauką.












Ogólnodostępne składniki, proste doświadczenia, dobre omówienie eksperymentów i przyjemna szata graficzna, sprawiły że to jedna z moich ulubionych serii. Drugim wielkim fanem jest Janek, który potrafi nie tylko przesiedzieć przy tych książkach cały dzień, ale również usnąć z nimi (pod poduszką, bezpośrednio pod głową, pod kołdrą, byleby były gdzieś blisko ;-)). 


Zgarnąć z półki?

Niby ta seria skierowana jest do nieco starszych dzieci, takich już przedszkolaków, czy dzieci w wieku wczesnoszkolnym, ale gwarantuje Wam, że każde dziecko zainteresuje się nią zainteresuje. Sekret tkwi w możliwości odkrywania świata poprzez naukę 😉.

Seria:                Akademia Mądrego Dziecka/Przygoda z nauką

Autor                Cecile Jugla, Jack Guichard

Ilustracje:         Laurent Simon

Tłumaczenie:    Kasia Grzyb

Wydawnictwo:  Harperkids Polska

Premiera:         23.03.2022




Moje zdjęcie
Skarby na półkach
Kobieta, Żona, Matka. Piszę o tym co myślę, i robię. Najczęściej czytam książki i staram się aby moje dzieci wiedziały, ze są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed ekranem. Kontakt: skarbynapolkach@gmail.com kontakt@skarbynapolkach.pl