Ryjek, jabłko, leniuchowanie i miłość. Malutki Lisek i Wielki Dzik, powracają!

 Czwartek. Dzisiaj nie będzie mangowo, ale pozostaniemy w temacie. Zdecydowałam się na takie drobne odstępstwo, ponieważ parę dni temu miała miejsce premiera najnowszego tomu Malutkiego Liska i Wielkiego Dzika pt. Trzy słowa. Na wieść o nowych przygodach tych bohaterów aż skakałam z radości. Berenika Kołomycka nie zawiodła mnie i tym razem. Jesteście ciekawi co wyjątkowego wymyśliła tym razem? Zapraszam do recenzji.


Malutki Lisek i Wielki Dzik. Trzy słowa.

Śledzę tę serię od pierwszego tomu. Od pierwszej przeczytanej strony jestem wielką fanką. Dlatego nie mogłam przegapić okazji i nie poznać się z najnowszą częścią tej historii. Tym razem Lisek i Dzik pomagają małej Ryjówce odkryć znaczenie niektórych słów. O ile z prostymi wyrazami, tj. ryjek, czy jabłko, nie ma problemu, tak z wyrażeniami, w których występują jakieś emocje, już tak. I tak oto dwaj przyjaciele wyruszają w podróż aby odkryć i zrozumieć czym jest leniuchowanie i miłość. Czy uda im się to jakoś wytłumaczyć? A może sami znajdą coś więcej w tych słowach? To wszystko w najnowszym tomie Malutkiego Liska i Wielkiego Dzika pt. Trzy słowa.






Zgarnąć z półki?

Kocham tę serię całym sercem. Jest wspaniała! Poruszająca, mądra, zabawna i pięknie zilustrowana! Dlatego bardzo Wam polecam zarówno ten tom jak i całą serię.

Tytuł:               Trzy słowa

Seria:                Malutki Lisek i Wielki Dzik

Autor                Berenika Kołomycka

Ilustracje:         Berenika Kołomycka

Wydawnictwo:  Egmont

Premiera:        28.09.2022



Kubatu. Liściożerca mimo woli - recenzja.

 Niedziela. Powiem Wam szczerze, że po emocjach jakie towarzyszyły mi w ciągu tego tygodnia, musiałam odpocząć i tak oto przez cały dzień leżałam pod kocykiem i czytałam książkę. Dzieciaki chyba też potrzebowały takiego nic nie robienia, ponieważ przez cały dzień oglądały bajki. Miałam lekkie wyrzuty sumienia, że nie spędziliśmy tego dnia bardziej aktywnie, ale... czasami i tak trzeba.

Dzisiaj chciałabym przedstawić moje najnowsze komiksowe odkrycie i chociaż jest to już piąty tom to uważam, że na odkrywanie ciekawych komiksów nigdy nie jest za późno.


Kubatu. Liściożerca mimo woli - recenzja.

Słyszałam o tej serii parę razy, ale nie wzbudziła we mnie większych emocji, więc po prostu ją ignorowałam. Nie wiem co, ani dlaczego w końcu zmotywowało mnie to sięgnięcia po Kubatu, ale... bardzo się z tego cieszę. Ten komiks okazał się jednocześnie prosty w odbiorze jak i nasycony treściami filozoficznymi. Byłam zaskoczona, że tak skrajne aspekty (dosłowność i metaforyczność) można ze sobą tak dobrze połączyć.

Gąsiennica Bielinka wraca do domu, ponieważ ma pilną sprawę do pana Inżyniera. Jego zabawka spełniła już swoją rolę i teraz chciałaby zamienić się w motyla, ale czy zabawki mogą zmieniać formę, w której ktoś je stworzył? A jeśli tak to na jakiej podstawie? Powiem Wam, że dawno nie spotkałam się z tak ciekawym i błyskotliwym problemem. Sama zaczęłam nad tym myśleć! Oczywiście jako, że jest to komiks dla dzieci, musi mieć happy end, ale dla mnie, jako dorosłego odbiorcy ma drugie dno, które pozwala poruszyć swoje szare komórki w naprawdę ciekawe strony ;-).




Zgarnąć z półki?

To jak potoczyły się losy Bielinki i pozostałych bohaterów musicie sprawdzić sami. Ja mogę powiedzieć tylko tyle, że na podstawie najnowszego tomu Kubatu, bardzo polubiłam ten komiks, na tyle, że czekam na kuriera z pozostałymi częściami ;-).

Tytuł:               Liściożerca mimo woli.

Seria:               Kubatu

Scenarzysta:    Jakub Syty

Ilustracje:         Przemysław Surma

Tom:                 5

Wydawnictwo:  Egmont

Premiera:         19.01.2022



 

Tam, to znaczy gdzie?

 Piątek. Czas zacząć... przygotowania do świąt. Dzisiaj mamy w planach dekorowanie pierników. Zdradzę Wam sekret. Długo nie lubiłam domowych pierników. Były dla mnie za twarde i odbierało mi to przyjemność jedzenia, ale jakiś czas temu poznałam sztuczkę, dzięki której pierniki są miękkie jak świeże bułeczki prosto z pieca. Wystarczy do słoika, w którym trzymamy pierniki dołożyć trochę skórki jabłkowej lub pomarańczowej. Jak poleżą parę dni wtedy są przepyszne.

Tymczasem mam dla Was komiks, który już gościł na moim blogu. Mowa o serii Malutki lisek i Wielki Dzik. Zapraszam Was do poprzednich wpisów: Filozofowanie dla dzieci i Malutki Lisek i Wielki Dzik. Porządki. A teraz przyszedł czas aby przedstawić Wam bliżej pierwszy tom tej wspaniałej historii.


Malutki Lisek i Wielki Dzik. Tam.

Uwielbiam tę serię! Od pierwszych stron, od pierwszych linijek tekstu. Nie sądziłam, że jakiś komiks będzie wstanie tak mnie zauroczyć. Wszystko dzięki prostocie z jaką zostały pokazane skomplikowane tematy jakimi są relacje i egzystencja. Podoba mi się to, że wszystko, co zostało tu ujęte doskonale obrazuje problemy i zagadnienia, z którymi zmagamy się na do dzien.




Chociaż bardzo lubię czytać takie filozoficzno-egzystencjalne tematy, sama mam z nimi problem. Ciężko mi przejść przez granicę abstrakcji. Jestem dorosła i rozumiem reguły panujące na świecie, ale dzieci tak tego jeszcze nie pojmują. Jak zatem wytłumaczyć im np. gdzie jest tam? Chyba właśnie po to został stworzony ten komiks.

Sekret tkwi w prostocie.

Dorośli za bardzo kombinują, serio. Np. ostatnio pyta mnie Klara, gdzie kupić sanki. Myślę, myślę, tak w okolicy to nie mam pojęcia. Mówię w jakiś sklepach sportowych może albo w Internecie trzeba poszukać. Odpowiedź mojej córki była tak oczywista, że aż się zawstydziłam - nie mamo, w sklepie z sankami. PROSTE. W właśnie w tak prosty i oczywisty sposób stworzyła swój komiks Berenika Kołomycka i to jest PIĘKNE!


Zgarnąć z półki?

Chyba nie muszę Was już bardziej przekonywać ;-).

Tytuł:                Tam

Seria:                Malutki Lisek i Wielki Dzik

Autor                Berenika Kołomycka

Ilustracje:         Berenika Kołomycka

Wydawnictwo:  Egmont

Premiera:        2019




Sposób na wakacje u dziadków. To wcale nie musi być nudne!

 Czwartek, a dopiero narzekałam na początek tygodnia. Jak już wpadnie się w rytm to nie wiadomo kiedy mijają kolejne dni. Zwłaszcza jak spadło trochę śniegu i można chodzić na sanki.

Dzisiaj postanowiłam przedstawić Wam moje najnowsze odkrycie, komiks o dziewczynce, która myślała, że jedzie na nudne wakacje u dziadków, a tymczasem trafiła w samo serce rozgrzanej prerii!


Pikapidula. Jupijajej.

Brzmi jak nazwa niebezpiecznego i mocno jadowitego pająka, prawda? Nic się nie martwcie, pod tym pseudonimem kryje się Ada, dziewczyna która miała zamiar strasznie się nudzić u dziadków, a tymczasem, zupełnie niespodziewanie przeżyła wiele wspaniałych przygód.




Kowboje się nie nudzą!

Pikapidula potrafi rzucać lassem, ujeżdżać konie i rozmawiać z czerwonoskórymi. Kowboj na prerii ma dużo spraw na głowie. Oczywiście, jest też miejsce na odpoczynek, ale prawdziwy mieszkaniec dzikiego zachodu zawsze znajdzie sobie jakieś zajęcie. Nawet kiedy pada deszcz!

Prawdziwy kowboj...

Ada vel Pikapidula dała nam świetny pomysł na zabawę. Okazuje się, że nawet na ośnieżonym wschodzie można zrobić dziki zachód 😉. Moje dzieciaki są zachwycone tym komiksem i zaplanowały sporo kowbojskich zajęć, np. wczoraj było rodeo na sankach, dzisiaj będziemy strzelać z łuku, a jutro... aż boje się pomyśleć.



Zgarnąć z półki?

Zdecydowanie! W Pikapiduli stworzonej przez Agnieszkę Surmę jest wszystko, czego potrzeba aby przyjemnie spędzić czas. Jest pomysł, zabawa i duuuuużo humoru. Bardzo, bardzo polecam! 

Tytuł:              Jupijajej

Seria:              Pikapidila

Scenariusz:     Agnieszka Surma

Ilustracje:        Agnieszka Surma

Wydawnictwo:  Egmont

Premiera:         10.11.2021




Tak, dorgi Szerloku. (Niesamowity Szerlok Worms i niebieskie monstrum. Egmont)

 Niedziela. Ten weekend kończy się zdecydowanie za szybko. Dopiero co był piątek, a tu już trzeba myśleć o nadchodzącym tygodniu. Plany mam jak zwykle ambitne, ale coś czuję, że dopadnie mnie wakacyjne lenistwo (dwa wakacyjne lenistwa ;-)).

Dziś, dla odprężenia, mam dla Was komiks, który bardzo mnie zaskoczył. Nie wiedziałam, że można tak szybko zainteresować kogoś zwyczajami robaków... Naprawdę, to da się zrobić!.


Szerlok.

Szerlok jako dżdżownica? Czemu nie! W końcu każdy może mieć coś z super detektywa. Łukasz Auguścik zabiera nas do świata insektów i... okazuje się, że może być to całkiem poczuwająca i ciekawa przygoda. 

 Szerlok Worms dostaje nowe zlecenie. Ktoś porywa ważne persony w owadzim świecie. Zaczęło się od królowej mrówek, potem była królowa pszczół, kto będzie następny? Znany detektyw dżdżownica musi szybko rozwiązać tę sprawę. Inaczej w świecie insektów zapanuje prawdziwy chaos. Sprawa nie jest wcale prosta. Rysopis przestępcy nie pasuje to żadnego znanego owada. Czy Szerlok Worms i Doktor Zwinka poradzą sobie z tą sprawą? I dlaczego będę musieli czekać aż do wiosny?! Na te i wiele innych pytań odpowie ten niesamowity komiks.


Rozbudza ciekawość.

Do Szerloka Wormsa podchodziłam z dużym sceptycyzmem. Robaki jakoś nie są moim ulubionym tematem. Nie piszczę z przerażania na widok pająka, czy jakiegokolwiek innego owada, ale też nie witam ich z entuzjazmem. Szanuję tej ekosystem, staram się w nim współistnieć i tyle mi w zupełności wystarcza.  


Łukasz Auguścik jest z zawodu nauczycielem biologii i chemii. Od razu Wam powiem, że jeśli ma takie podejście do swoich uczniów jakie przedstawił w Szerloku Wormsie to w jego klasach muszą być sami biolodzy i chemicy. Od pierwszych stron czuć pasję w tworzeniu tej historii. Jest zabawnie i ciekawie. Sama byłam ciekawa, kto porywa królowe. Zastanawiałam się jakie jeszcze informacje odkryje przed nami detektyw dżdżownica. Finalnie, nie dość, że byłam zaskoczona to jeszcze Łukasz Auguścik zostawił mnie z niedosytem wiedzy! Musiałam sama poszukać informacji. O robakach! Wyobrażacie sobie?!



 

Zasłużona nagroda.

Niesamowity Szerlok Worms i niebieskie monstrum został nagrodzony w IV edycji konkursu im. Janusza Christy. A tam nie wybierają byle jakiś historii! Cieszy mnie bardzo, że takie komiksy zdobywają wyróżnienia. Dzięki temu więcej osób może się przekonać, że takie historie to nie tylko bijatyki i superbohaterowie, ale też bardzo wartościowe treści przekazany w najlepszy możliwy sposób - poprzez komiks właśnie :-).

Zgarnąć z półki?

Oczywiście. Skoro ja byłam zaciekawiona światem owadów, ten komiks spodoba się każdemu. Gwarantuję ;-).

Tytuł:              Niesamowity Szerlok Worms i niebieskie monstrum

Seria:              konkurs im. Janusza Christy

Scenarzysta:    Łukasz Auguścik

Ilustracje:         Łukasz Auguścik

Wydawnictwo:  Egmont

Premiera:         16.05.2021

Za nową, ulubioną dżdżownicę, dziękuję Egmontowi.


 


filozofowanie dla dzieci (Malutki Lisek i wielki Dzik. Egmont)

 Dzisiaj nie będzie mangowo, ale nic się nie martwcie, pozostaniemy w klimacie komiksów ;-). Dzisiaj mam dla Was tak wyjątkową serię, że docenił ją Komitet Ochrony Praw Dziecka i nagrodził główną nagrodą w konkursie Świat Przyjazny Dziecku. Jak sami widzicie warto się przyjrzeć :-).


Malutki Lisek i Wielki Dzik mignęło mi parę razy. Szczerze muszę wyznać, że seria wzbudziła moje zainteresowanie, ale nie jakieś wielkie. Gdybym wtedy wiedziała, co tracę...

Malutki Lisek mieszka sobie pod jabłonką. Pewnego dnia zjawia się Wielki Dzik. Na początku nowy współlokator przeszkadza chytruskowi. Jednak kiedy pewnego dnia znika i długo nie wraca, lisek odkrywa czym jest tęsknota i samotność.  A potem...

Tak naprawdę to bardzo prosta historia. Lisek i Dzik stają się przyjaciółmi, podróżuję, poznają świat, wracają, radzą sobie z problemami. Sekretem tej historii jest to, jak została napisana.

Kiedy zasiadłam do pierwszego tomu (wszystkich jest 6) i przekręcałam strony, czułam się jak dziecko. Z otwartą buzią śledziłam losy głównych bohaterów, uderzała mnie prostota w przekazie tak skomplikowanych, powiedziałabym wręcz filozoficznych myśli. Spójrzcie na tytuł pierwszego tomu - Tam. Tam, czyli gdzie? Tam, gdzie jesteśmy? Gdzieś indziej? Gdzieś dalej? Tam gdzie byliśmy, czy może dojdziemy?A to tylko tytuł pierwszej części! Potem też jest tak niejednoznacznie.

Trzeba też zauważyć, że Berenika Kołomycka, czyli autorka Malutkiego Liska i Wielkiego Dzika mogła zadebiutować swoją serią dzięki wygranej w konkursie im. Janusza Christy, w którym co roku zmagają się najlepsi polscy twórcy komiksów dla dzieci. 

Jak wspomniałam Wam na samym początku, pierwsze spojrzenie na tę serię wystarczyło mi żeby się nią zainteresować. Same ilustracje na okładkach sprawiają, że po prostu ma się ochotę chociaż obejrzeć te komiksy. A kiedy się już je otworzy to totalnie zapadamy się w tym niezwykłym świecie. Fabuła fabułą, filozofowanie też okey, ale to właśnie grafiki sprawiają, że ta historia jest tak niesamowita. To właśnie dzięki nim odkrywamy znaczenie niektórych wydarzeń. Powiem Wam szczerze, że nie wiem jak to inaczej określić. Jest to ten typ przekazu, który oddziałuje na nasze zmysły i doświadczenia życiowe. To trzeba po prostu przeżyć!






Niby komiks dla dzieci. Jednak ja bawiłam się tak wybornie, że z chęcią przeczytam tę historie jeszcze raz i jeszcze i jeszcze, a potem jak już się po napawam tą wyjątkową atmosferą tego dzieła, w końcu przeczytam ją dzieciom ;-).

Seria:                Konkurs im. Janusza Christy

Autor                Berenika Kołomycka

Ilustracje:         Berenika Kołomycka

Wydawnictwo:  Egmont

Tomy:               1-6

 

Za oczarowanie mnie filozofią dla dzieci, dziękuję Wydawnictwu Egmont.


 


 


 

Moje zdjęcie
Skarby na półkach
Kobieta, Żona, Matka. Piszę o tym co myślę, i robię. Najczęściej czytam książki i staram się aby moje dzieci wiedziały, ze są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed ekranem. Kontakt: skarbynapolkach@gmail.com kontakt@skarbynapolkach.pl