Wielkie odkrycia w domu Shadow. Recenzja mangi Shadow house
Czwartek! Końcówka kwietnia. Ależ ten czas leci. Już widać pierwsze pąki na drzewach i krzewach, pojawiają się też bociany! Ale ja lubię jak natura budzi się do życia, a Wy?
Dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować kolejne tomy mangii o pewnej niezwykłej rodzinie i ich rezydencji. Zapraszam na recenzje Szadow House 9-10.
Shadow House.
O tej mandze już pisałam. Rezydencja rodziny Shadow skrywa nie tylko tajemnice, ale również same oblicza swoich właścicieli. Wyglądają jak ubrane cienie, a co się za tym kryje nie wiemy. Jak do tego doszło, jak naprawdę funkcjonuje rezydencja, czym są żywe lalki? Pytania się mnożą, ale w najnowszych tomach autorka odkrywa przed nami rąbek tajemnicy.
Powiem Wam szczerze, że czekałam na to. Knucia trochę mnie męczą. Dlatego odetchnęłam z ulgą, kiedy okazało się, że dwa najnowsze tomy bardziej przypominają retrospekcje niż dworskie intrygi. Wiele możemy się dowiedzieć. Na przykład kim tam naprawdę jest Kate i Emilico i jak zaczęła się ta cała historia z rodem Shadow.
Powiem Wam, że nie spodziewałam się takiego rozwinięcia historii i chociaż czuje, że zbliżamy się do punktu kulminacyjnego to jeszcze bardziej chce poznać wszystkie zakamarki tej historii!
Zgarnąć z półki?
Zdecydowanie. Jest to naprawdę nietuzinkowa historia pełna niezwykłych zwrotów akcji i ciekawych bohaterów. Ja już nie mogę doczekać się kolejnych tomów!