Origami dla najmłodszych.

 Środa, uff, już połowa tygodnia, jakoś szybko mi mija. Mam nadzieję, że pogoda się utrzyma i weekend spędzimy na świeżym powietrzu. A Wy, jakie macie plany?

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić zabawę dla dzieci, która wymaga koncentracji, precyzji i cierpliwości. Brzmi trochę nudno? A jak Wam powiem, że efekty są zdumiewające i naprawdę jest się czym pochwalić? Zaciekawieni? Zapraszam na recenzje.


Origami dla najmłodszych.

Nie powiem, że tworzenie papierowych figur to moje ulubione zajęcie. Lubię podziwiać prace innych, ale sama jakoś nie mam cierpliwości. Myślałam, że moje dzieci odziedziczyły tę cechę po mnie 😉, ale okazuje się, że takie prace manualne bardzo im się podobają i chętnie je wykonują. Fajnie, że Alexander stworzył wersję tej zabawy dla nieco młodszych dzieci (6+), które absorbuje całą uwagę dziecka. A dodatkowo efekt jaki uzyskujemy dzięki zginaniu i odginaniu kartki jest naprawdę fajny.




Zgarnąć z półki?

Zabawa jest bardzo fajna, ale też trzeba wziąć pod uwagę predyspozycję swojego dziecka. Na pewno rozbrykany malec (ja wiem że 6+ to nie taki malec, ale wiecie jak to jest 😉) raczej nie zachwyci się taka forma spędzania czasu, ale jeśli wasze dziecko lubi się skupić i kreatywnie spędzić czas, takie origami jest na pewno dla Was.



Nauka, zabawa i robaki! Recenzja gry Mucha nie siada od Alexandra

 Środa. Ferie nieubłaganie się kończą. I dobrze jakoś jak dzieciaki nie mają swoich zajęć to dni zlewają się w jedno. A tak to przynajmniej wiem jaki jest dzień tygodnia 😉.

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić rewelacyjna grę, które nie tylko dostarcza ciekawych wyzwań i informacji, ale i uczy, że utrata kolejki nie jest taka straszna. Co w przypadku przedszkolaków jest bardzo cenną lekcją ;-)


Mucha nie siada.

Kiedy Janek zobaczył robaki na opakowaniu od razu chciał zagrać. I wcale mu się nie dziwię, gra jest fajnie wydana. Zasady też nie są trudne. Wystarczy wygrać 😉. A tak serio jest to dość typowy schemat gry z rodzaju quizów. Aby wygrać musimy rzucać kością, odpowiadać na pytania lub robić wyzwania. Ale... Autor gry zadbał o to żeby nie było nudno i na kostce umieścił specjalny znak, ptaka, a kiedy on wypada mija nas kolejka. Kiedy przeczytałam, że może minąć nas kolejka, nie wiedziałam już, czy to gra dla Janka. Ostatnio jest na etapie, że wszystko musi iść po jego myśli. A jak wszyscy wiemy, nie zawsze tak jest 😉. Jednak autor zadbał i o to aby porządnie wytłumaczyć taki stan rzeczy młodszym graczom. Dlaczego stoimy w tej kolejce? Bo jako robaczki (którymi grany) musimy schować się przed nadlatującymi ptakiem. Proste i genialne. Taka porażkę można przełknąć 😉.





Fajny jest też sam pomysł na pytania. Pytania z obszaru robaków przyciągają młodszych graczy. Nie pytajcie mnie dlaczego, tak po prostu jest.



Zgarnąć z półki?

Tak! Niby robaki nie są moim ulubionym tematem, ale rozgrywka w Mucha nie siada, jak tak przyjemna, wesoła i energiczna, że szkoda by było chociaż nie spróbować. A jak już spróbujecie to gwarantuje, że Wam się spodoba 😉





Super gra, idealna na ferie świąteczne!

 Środa. Jest dopiero po dwudziestej, a ja poważnie się zastanawiam, czy nie iść spać. Chyba nic się nie stanie jak raz pójdę wcześniej spać. Gorzej kiedy wstanę skoro świt mogąc wylegiwać się pod ciepłą kołdrą jeszcze parę chwil ;-). A jak Wam mija przedświąteczny tydzień, też już jesteście tym zmęczeni ?

Dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować grę idealną na świąteczną przerwę. Jest szybka, prosta i dostarcza masę zabawy. A gadżety z gry świetnie nadają się do sylwestrowej sesji zdjęciowej. Ciekawi, co to takiego?


Spoko Oko.

Rodzinna gra, w której liczy się refleks i bystre oko. Zasady są bardzo proste. Mamy gracza prowadzącego (w przypadku rozgrywki z młodszymi dziećmi najlepiej kiedy jest nim zawsze po prostu dorosły), który rozkłada 16 kart na stole. Następnie rzuca dwoma kośćmi sześciościennymi, gdzie losuje ile kart ma zamienić i ilu graczy bierze udział w danej rozgrywce. Następnie pozostali gracze nakładają czaderskie okulary, a gracz prowadzący zmienia określoną ilość kar. Zadaniem pozostałych graczy jest odgadnięcie, które karty zostały zamienione. Wygrywa oczywiście najszybsza osoba.






Fajny pomysł prawda? Łatwy, szybki i przyjemny. Idealny na poświąteczne lenistwo :-) No i te super okulary! Niby nic nie widać, ale kto by się tam tym przejmował, kiedy tak fajnie się w nich wygląda ;-)?


Zgarnąć z półki?

Oczywiście, że tak. Będzie to zarówno trafiony prezent jak i fajna alternatywa na spędzenie czasu z rodziną. Także jak najbardziej polecam!





 Środa. Jak wrażenia po Mikołajkach. Bo my mieliśmy tak zajęty dzień, że ciekawi nawet nie zdarzyły się nacieszyć prezentami. Dzisiaj nie będzie lepiej, ale na weekendzie najedziemy mnóstwo czasu.

Dzisiaj chciałbym Wam zaprezentować niesamowicie dynamiczna i zabawna grę, w której liczy się zarówno dobra strategia, jak i nutka hazardu. Ciekawi, co dla Was mam, zapraszam do recenzji.


Ranczo.

Bądź farmerem z prawdziwego zdarzenia. Zbieraj zwierzęta i maszyny tak, aby pozostawić w tyle przeciwników. Czy Ci się to uda? Musisz zaryzykować.

Zasady są dość proste, ale trzeba paru rozgrywek aby dobrze je zrozumieć. Najważniejszy jest rzut kośćmi i wybieranie par. Mamy do wyboru zwierzęta i maszyny w różnych kolorach.  To jakie pary się nam wylosują jest bardzo ważne w końcowej punktacji, która decyduje o wygranej. Aby ułatwić sobie zapamiętanie tego, co wylosowaliśmy mamy notes do notowania i długopis w zestawie. Cała rozgrywka trwa ok 15 minut.





I tyle trzeba wiedzieć, reszta do tylko dobra zabawa 😉.

Zastanawiało mnie, dlaczego Ranczo jest od 6 roku życia, przecież to tylko rzucanie kośćmi i zbieranie par, ale kiedy dochodzi do liczenia, maluchy (przynajmniej takie w wieku 4 lat 😉) trochę się gubią.

Zgarnąć z półki?

Bardzo lubię takie dynamiczne gry. Mocno angażują, rozgrywki są szybkie a zasady proste. Idealna gra czy to na imprezę, czy wieczór w gronie rodziny. A nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że na wakacje też by się nadała 😉. Dlatego polecam sięgnąć po Ranczo. Na pewno nie będziecie żałować poświęconego jej czasu.




Idealna gra na przerwę podczas meczu!

 Środa. Dzisiaj wieczorem to dopiero będą emocje. Polska i Argentyna, kto by pomyślał 😉. Dlatego dzisiaj mam dla Was idealna grę na przerwę w meczu. Szybka, emocjonująca i prostą. Ciekawi? 


Football od Alexandra

Pamiętacie grę w kapsle? Football od Alexandra jest bardzo podobny. Mamy 5 żetonów i musimy je na pole przeciwnika. Warianty wygranej są dwa - wygrywa pierwszy żeton przepchnięta na pole przeciwnika lub wygrywa osoba, która jako pierwsza przerzuci wszystkie swoje żetony. I tyle potrzeba nam do dobrej zabawy 😉.





Przygotowanie do gry.

Jak widzicie do rozgrywki nie potrzeba dużo, ale jednak trochę przygotować się trzeba. Najważniejszą sprawą jest zainstalowanie gumek tak aby można było strzelać naszymi żetonami. Montaż jest bardzo prosty i nie zajmuje dłużej niż 10 minut. podczas rozgrywki można też regulować napięcie gumek. Drugą sprawą jest przyklejenie naklejek na żetony. Co jak widzicie też nie jest trudne ;-).

Zgarnąć z półki? 


Co zrobiły moje dzieci po powrocie do domu, rozegrały emocjonującą rozgrywkę. Chyba był remis. Ciężko stwierdzić, bo emocje sięgały zenitu ;-). Prosta, wymagająca sprytu i taktycznego myślenia, idealna na przerwę podczas meczu. POLECAM



Lombard. Życie pod zastaw - recenzja gier od Alexandra.

 Środa. Pogoda totalnie się zepsuła. Miałam nadzieję, że ciepło utrzyma się trochę dłuzej, ale każda pora roku rządzi się swoimi prawami i choćby nie wiem ile na nie narzekać to i tak nic się w tej kwestii nie zmieni. Czas posiedzieć trochę w domu. W związku z tym mam dla Was recenzję nowości od Alexandra, które na pewno ożywią trochę domową atmosferę.


Lombard. Życie pod zastaw - gra karciana.

Bardzo zainteresowała mnie ta nowość od Alexandra. Miałam okazję zagrać w pierwszą grę z tej serii, której recenzję możecie znaleźć >>TUTAJ<<. Dynamiczna rozgrywka, zrozumiałe zasady i klimat jaki powstaje dzięki tej gdzie, sprawiają że chętnie wraca się do tego tytułu. Zwłaszcza w takie deszczowe dni jak dziś. 

Lombard. Życie pod zastaw. Z ręki do ręki

Chciałam najpierw przedstawić Wam ten tytuł, ponieważ bardzo mi się spodobał. Ogólnie zasady są proste. Dostajemy 9 kart do ręki i co turę wybieramy przedmiot, na koniec rozgrywki (4 rundy) sumujemy pieniądze jakie dostajemy za nasze przedmioty (karty, które wybraliśmy). Proste prawda? ALE...
Kartami wymieniamy się z innymi graczami. Wygląda to tak, że kiedy wszyscy wybiorą już swoje karty i położą przed sobą, oddajemy swoje karty graczowi po lewej stronie (przeciwnie do ruchu wskazówek zegara). Wszystko jasne? To dodajmy do tego jeszcze parę kart specjalnych ;-).




Rozgrywka jest bardzo dynamiczna. Nigdy nie wiadomo, jakie karty dostaniemy do ręki w kolejnej turze. Bardzo fajnym pomysłem było też podnoszenie wartości przedmiotów, np.  za komplet znaczków można dostać nawet 140 zł, a za jeden tylko 10. Warto już na samym początku pomyśleć nad strategią, bo przecież nie jest pewne, ze udałoby się nam zebrać całą serię.

No i są jeszcze karty specjalne, które mogą podnieść wartość przedmiotów, wymienić je lub zmniejszyć. Naprawdę... fajnie to wszystko obmyślili w tym Alexandrze ;-).

Lombard. Życie pod zastaw. Ale pary.

Czyli Dobble w stylu Lombardu. Gra, która nigdy się nie nudzi. Nigdy nie zastarzeje i ZAWSZE znajdzie się czas na szybką partyjkę. Gra idealna ;-). Tu więcej mówić nie trzeba :-).





Zgarnąć z półki?

Obie gry są super! Warto się z nimi zapoznać i umilić sobie jesienne popołudnia. 




Idealna propozycja dla małych konstruktorów!

 Środa. Jak to dobrze, że jutro już piątek to znaczy czwartek, ale tak jakby piątek. Wiecie o co mi chodzi, prawda ;-). Macie jakieś plany na ten trochę dłuższy weekend, bo mnie znajoma zainspirowała do jakieś podróży. Może nie daleko i może nie na długo, ale mam ochotę się gdzieś wybrać, a Wy jakie macie plany?

Dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować super zabawę dla małych konstruktorów i chociaż jest skierowana dla dzieci powyżej 8 lat to nawet 4 latni mogą świetnie się przy niej bawić. Zapraszam na recenzję Małego konstruktora od Alexandra.



Mały Konstruktor. Store Master

Mam w domu małego konstruktora. Czasami wystarczy mu sznurek żeby zrobić coś z niczego. Zresztą te czerwone mazaje w tle też są jego dziełem - przyczepił flamaster do sznurka od rolet. Konstruktor, mówię Wam.

Dlatego bardzo chętnie sięgam po zabawy, które pobudzają wyobraźnie i pomagają w konstruowaniu różnych rzeczy. Takie jak seria od Alexandra ;-). 

Tak jak Wam wspominałam seria jest przeznaczona dla dzieci w wieku szkolnym. Jednak przy drobnej pomocy rodzica nawet przedszkolak da sobie radę. A że jest naprawdę duży wybór konstrukcji do zbudowania, na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.



Nie mogę jeszcze pokazać Wam co skonstruowaliśmy, bo sytuacja jest rozwojowa ;-) ale mogę Wam powiedzieć, że pomimo dokładnej instrukcji DA SIĘ stworzyć coś zupełnie innego, niż na zdjęciu. No ale przecież właśnie po to jest ta zabawa żeby można było konstruować:-).

Zgarnąć z półki?

Jeśli macie w domu, tak jak ja dziecko, które uwielbia konstruować, to nie ma się co zastanawiać. Instrukcje są jasne, elementy solidne, naprawdę super sposób na spędzenie wolnego czasu. Jeśli nie macie pewności, czy Waszemu dziecku spodoba się taki rodzaj rozrywki to sami sprawcie sobie Konstruktora, bo i dorośli mogą się z nim świetnie bawić :-).





Piraci stu braci. Towarzyska gra karciana od Alexandra.

 Środa. Jakoś po długim weekendzie  nie mogę się zdecydować w co najpierw włożyć ręce. Może ogarnęłabym pokój dzieciaków? Ale sterta prania też wygląda kusząco. W kocu pewnie i tak zacznę wszystko i nie skończę niczego, też tak macie ;-)?

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić super grę karcianą, która wnosi wiele emocji podczas rozgrywki, ale co tu się dziwić, skoro gra o piratach!


Piraci Stu Braci. Towarzyska gra karciana.

Zabawa w piratów zawsze jest fajna. A jak jeszcze można z łóżka zrobić swój statek i pływać po całym pokoju... no sami wiecie o co chodzi. Dlatego kiedy zobaczyłam w nowościach Alexandra tę grę, wiedziałam, że musimy w nią zagrać!

Zasady okazały się bardzo proste. Tak w skrócie: musimy dopasować do karty pirata leżącej na stole jedną kartę z naszej ręki (mamy ich 5 na ręce), która (uwaga, bo to bardzo ważne!) różni się TYLKO JEDNYM szczegółem od karty głównej. Osoba, która pozbędzie się wszystkich kart z ręki dostaje 20 dukatów, kolejna 15, ostatnia 10. Gra jednak trwa dalej, a kończy się dopiero kiedy skrzynia (pudełko) zostanie puste. Wygrywa osoba, która zdobędzie najwięcej dukatów. Proste, prawda?






No nie do końca, bo w obu przypadkach nie udało mi się bezbłędnie dopasować piratów, dlaczego? Przyjrzyjcie się uważnie ;-) Na Wasze odpowiedzi czekam w komentarzu :-).

Jest też karta bomby, która pozwala na położenie dowolnej karty na stosie. Niestety, jest tylko jedna w talii, więc resztę rozrywki trzeba kombinować samemu ;-).



Gra oczywiście ma różne warianty rozgrywki. Dzięki temu można nieco urozmaicić sobie zabawę, np. możemy szukać załogi dla kapitana statku. Zasady są bardzo podobne, ale już nie kładziemy kart na siebie tylko obok, tak aby wszyscy ludzie z załogi byli widoczni.



Zgarnąć z półki?

Jak widzicie Piraci stu braci to bardzo prosta i dynamiczna gra karciana, przy której nie można się nudzić. Twórcy zadbali również o odpowiedni klimat podczas rozgrywki, jaki? Trzeba krzyczeć jak prawdziwy pirat! Także jak najbardziej polecam!






Moje zdjęcie
Skarby na półkach
Kobieta, Żona, Matka. Piszę o tym co myślę, i robię. Najczęściej czytam książki i staram się aby moje dzieci wiedziały, ze są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed ekranem. Kontakt: skarbynapolkach@gmail.com kontakt@skarbynapolkach.pl