Koźlaczki powracają! I świetnie się bawią!

 Poniedziałek. Jak ja czekałam na ten dzień! Wszystko dlatego, że mogę się podzielić z Wami świeżymi wrażeniami po przeczytaniu rewelacyjnej książki. Nie byle jakiej, bo występują w niej wiedźmy, wiedźmini, trupy no i... zawsze możliwa opcja apokalipsy. Czy wiecie już o kim chce Wam dzisiaj opowiedzieć? Tak! Koźlaczki powracają!


Cuda Wianki.

O samej autorce pisałam już na moim blogu dość sporo. Uwielbiam jej styl pisania i pomysły na fabule. Nie mówiąc o bohaterach! Dlatego zawsze z wielką przyjemnością zasiadam do jej książek. Z wypiekami na twarzy obserwowałam najpierw zapowiedzi, potem ogłoszenie daty premiery Cuda Wianków, czyli kontynuacji opowieści o rodzie Koźlaczek - wspaniałych i nieszablonowych kobiet, które przy okazji są też wiedźmami. Ale to tak tylko przy okazji, bo do wpadania w kłopoty wystarczają im tylko wybuchowe charaktery 😉.

Zasiadłam z postanowieniem, że będę dawkować sobie tę przyjemność niczym czekoladki z kalendarza adwentowego, ale nie dało się! Jak siadłam, tak pożarłam całość! Na raz! Mało tego... Jeszcze bym coś wsunęła 😉.

Z Koźlaczkami tak po prostu jest. Niby nie chcą a zawsze są w centrum wydarzeń. Dziwnym trafem 😉. Oprócz tego, a może przede wszystkim Aneta Jadowska doskonale wykreowała ten świat. Nie jest on przesądzony, wydaje się wręcz naturalny. Wiedźmini i tajemnicze mikstury? Są. Przemiany ludzi w zwierzęta. Są. Potwory ludojady ? No jakby ich mogło zabraknąć 😉. Demoniczni prawnicy? Oczywista, oczywistość! I wiele, wiele innych. A wszystko zachowane w małomiasteczkowym klimacie. Cudownie się to wszystko składa muszę Wam powiedzieć.

Zgarnąć z półki?

Jeśli lubicie Urban fantasy to nawet nie proponuje Wam tego tytułu, na pewno już znacie i ten i poprzedni tom o przygodach Koźlaczek. Jeśli natomiast nie wiecie o kim mówię, a Zielony Jar to dla Was tylko jakaś nic nie znaczącą nazwa to koniecznie sięgnijcie po tę książki. Na pewno nie będziecie żałować czasu spędzonego z Maliną i jej rodzina, a może kto wie, sami znajdziecie w sobie jakieś pokłady magii 😉.


Tytuł:   Cuda Wianki

Autor: Aneta Jadowska

Ilustracje: Magdalena Babińska

Wydawnictwo: SQN

Premiera: 31.10.2022



Nikita, to imię przejdzie do legendy.

 Sobota. Dzisiaj mieliśmy dzień pełen atrakcji, najpierw poranek z Disney+, potem biegi maluchów. Było super, chociaż moje dzieciaki chyba zaczynają przechodzić na kolejny etap dorastania i dawały mi dzisiaj w kość. Dlatego jedyne o czym marzyłam wieczorem to to żeby szybko poszły spać. Jednak mimo bardzo intensywnego dnia, nie była to tak szybka akcja na jaką liczyłam ;-).

Dzisiaj postanowiłam przedstawić Wam odświeżoną serię  o pewnej...niesamowitej kobiecie. Fani Anety Jadowskiej na pewno od razu skojarzyli o kim mowa, dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą o kogo chodzi, przedstawiam Wam, Nikitę.


Nikita.

O Nikicie miałam okazję już pisać przy okazji premiery nowej serii o tej bohaterce pt. Kroniki sąsiedzkie. Na pewno pamiętacie, były tam rysie, to znaczy wilkołaki, to znaczy elitarna jednostka żołnierzy, to znaczy... no chyba już Wam przypomniałam, prawda ;-).

Od momentu kiedy przeczytałam Cud, miód, malina bardzo polubiłam Anetę Jadowską. Podoba mi się klimat urban fantasy, które tworzy. Jest zabawnie, czasami poważnie, innym razem makabrycznie, a wszystko to przedstawione w dość komiksowym stylu. Świetnie się to czyta, nie ważne, o której serii mówimy.

Głównej serii o Nikicie nie miałam okazji czytać, dlatego kiedy dowiedziałam się, ze wychodzi nowa, odświeżona wersja tej sagi, wiedziałam że to odpowiedni czas żeby się w końcu na nią skusić.



No i ?

Sporo słyszałam o tej serii. Sporo dobrego. Dlatego zasiadłam do lektury z wielkimi oczekiwaniami. No i... Jadowska sprostała im w 100%. Niczego mi nie zabrakło. Była akcja, przygoda, mityczne stworzenia i potwory, dobrze wykreowani bohaterowie, no i genialnie stworzony świat (sama chciałabym w takim żyć! chociaż wiem, że to nie byłoby ani łatwe, ani przyjemne ;-)). Już dawno nie przeczytałam całej serii tak szybko. Nie mogłam się po prostu oderwać. To już nie było "Jeszcze jeden rozdział i idę spać", to było coś na zasadzie "tylko się dowiem, czy im się uda". A jak się pewnie domyślacie "udawało" się im dość długo ;-).

Po co nowe wydanie?

Ja wiem, ze stare wydanie miało swój urok i klimat, ale jednak jestem zdania, że dobre rzeczy można odświeżać (choćby graficznie). Oczywiście nie mówię tu o tym wszystkich re-make'ach disneyowskich filmów, których nie akceptuję i świadomie bojkotuję ;-). Ale jeśli chodzi o odświeżenie serii o Nikicie było moim zdaniem dobrym pomysłem. Dlaczego, no sami spójrzcie na te cudeńka.





O samej fabule można by mówić godzinami. Można by nawet nakręcić z tego parę fajny seriali. Można by napisać jeszcze parę fajnych książek (i mam nadzieję, ze autorka ma tego świadomość), ale jeśli miałabym wybierać, który tom podobał mi się najbardziej to bez zastanowienia wybrała bym pierwszy, a zaraz po nim drugi, na końcu zaś (to ci zaskoczenie) trzeci. Najlepiej bawiłam się podczas wprowadzania do magicznego świata Warsa i Sawy. Było jakoś tak znajomo, ale z pazurem. No i magią oczywiście! Genialne połączenie, przyznajcie sami :-).

Zgarnąć z półki?

Jest ostatnio taki viral popularny ta tik-toku, który idealnie pasuje jako odpowiedź na to pytanie. Czy wiecie, o którym mówię? Jeśli nie, podpowiem Wam, "k*rwa, oczywiście, ze tak" ;-).


Seria:              Nikita

Autor:             Aneta Jadowska

Wydawnictwo: SQN





Próby ogina i wody. Kroniki sąsiedzkie. Aneta Jadowska - recenzja

 Sobota. Dzisiaj trochę bardziej leniwiej niż myślałam, ale pogoda wyssała ze mnie wszystkie siły i jedyne o czym myślałam przez cały dzień to drzemka. I choć nawet udało mi się przespać to nadal ziewam i jestem nie do życia. Ja nie wiem, kiedyś człowiek w ogóle nie przejmował się takimi rzeczami, a teraz...

Dość narzekania! Czas na czary! Dzisiaj przygotowałam dla Was recenzję Próby ognia i wody. Anety Jadowskiej. Co to takiego i co ciekawego tam znajdziecie? Zaraz się dowiedziecie :-).


Próby ognia i wody. Kroniki sąsiedzkie.

Ostatnio mieliście okazję czytać u mnie recenzję Afery na tuzin rysiów. To, co chcę Wam dzisiaj przedstawić jest dodatkiem do tej historii. Bardzo się cieszę, że Aneta Jadowska postanowiła uzupełnić trochę niektóre wątki, ponieważ otwarcie zarzucałam jej poprzedniej książce, że jest w niektórych miejscach zbyt poszarpana. Próby ognia i wody są odpowiedzią na te moje uwagi.

Co znajdziemy w Próbach ognia i wody?

Całkiem sporo, chociaż wszystko zamknięte jest w trzech opowiadaniach. Pierwsze Czym karmię swoje demony? To prolog do Afery na tuzin rysiów. Możemy dowiedzieć się z niego, dlaczego Nikita jest w takim stanie, kim jest Stella, czy co gryzło Brynjara. Trzeba przyznać, że Aneta Jadowska zaczęła ten tom z przytupem. Akcja w tym opowiadaniu jest bardzo wartka, nie wiadomo kiedy przerzuca się kolejne strony, a kiedy się kończy... chce się więcej!



Drugie opowiadanie jest o Annie i Rafale, którzy podczas trwania poszukiwań Rysiów (z Afery) zajmowali się ich pociechami. Tu akcja nie jest już taka szybka, ale na pewno nie brakuje jej humoru. Fajnie czytało się tę historię z nieco innej perspektywy, ale fajnie by było, gdyby Aneta pokusiła się o jakieś nowe wstawki fabularne, ponieważ finalnie otrzymujemy powieloną historię z Afery na tuzin rysiów, która tego po prostu nie potrzebowała.


No i ostatnie. Haczyki w sercu. Co do tego opowiadania mam strasznie mieszane uczucia. Z jednej strony dobrze, że autorka zamknęła historię o rysiach klarownym zakończeniem. Z drugiej Brynjar jest tu postacią bardzo tragiczną i z ciężkim sercem się go zostawia. Mam tylko nadzieję, że autorka już myśli jak nas pocieszyć ;-).


Zgarnąć z półki?

Już Wam o tym wspominałam przy recenzji Afery na tysiąc rysiów. Ja prawie zawsze mam jakieś ale i bardzo chętnie się czepiam ;-) ALE to nie oznacza, że to nie są fajne książki. To oznacza tylko tyle, że jakbym sama potrafiła pisać i wpadła na takie fajne pomysły, poprowadziłabym fabułę trochę inaczej ;-). Dlatego bardzo polecam Wam nie tylko ten tom, ale i całą serię. Jest to naprawdę przyjemna w odbiorze fantastyka.

Tytuł:              Próby ognia i wody

Seria:              Kroniki sąsiedzkie

Autor:             Aneta Jadowska

Wydawnictwo: SQN

Premiera:         18.05.2022





Afera na tuzin rysiów. Aneta Jadowska. SQN

 Poniedziałek. Po przyjemnym weekendzie trzeba było zacząć tydzień z przytupem, np. awaria samochodu. Dobrze, że mam zastępczy, inaczej musiałabym się nieźle nakombinować żeby zawieźć dzieci do przedszkola a potem zdarzyć do pracy. A jak Wam rozpoczął się poniedziałek?

Dzisiaj postanowiłam przedstawić Wam nowa (starą) serię o Nikicie od Anety Jadowskiej. A będzie w niej wszystko, czego można spodziewać się po Urban fantasty. Ciekawi? Zapraszam do lektury 😉.

Afera na tuzin rysiów.

Nikita jest dobrze znana fanom twórczości Anety Jadowskiej. Czarownica, Wiedźma, Najemniczka. Była członkini Zakonu Cienia. Charakterna, wybuchowa i niosąca pomoc uciśnionym. Kiedy dostaje zlecenie od 6 letniego Michasia, który jest zmiennokształtnym (rysiem), bez wahania spieszy z pomocą w odnalezieniu ojca i wujków chłopca. Coś w tej sprawie ewidentnie śmierdzi. Rysie są bardzo dobrze wyszkoleni. Nie ma szans żeby mógł ich porwać przypadkowy bandyta. Kto za tym stoi i po co porwał oddział elitarnych żołnierzy? Warto przekonać się o tym samemu.

Ale...

No przecież, że nie mogło się obyć bez ale 😉. Sporo słyszałam o Nikicie, ale jakoś nie miałam okazji jej wcześniej poznać. Co do samej twórczości Anety Jadowskiej mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony totalnie zauroczyła mnie Koźlaczkami w "Cud, miód, malina", z drugiej strony trylogia szamańska seria w ogóle mnie nie porwała. Mimo to jakieś nadprzyrodzone moce ciągną mnie do tej autorki i bardzo chętnie sięgam po książki wychodzące z pod jej ręki. I choć świetnie się bawiłam z Nikita to mam pewne zastrzeżenia.

Najgorszym zarzutem wobec Afery na tuzin rysiów jest to, że fabuła jest porwana i miejscami niespójna. Miałam wrażenie jakbym przeskoczyła jakieś istotne elementy historii i znalazła się w zupełnie innym momencie akcji. Takie zabiegi sprawdzają się przy komiksach, jednak przy książkach fabularnych wypadają dosyć słabo.



Zgarnąć z półki?

Te moje ale nie oznaczają, że nie polecam Wam tej książki. Aneta Jadowska ma tak fajny i przyjemny styl pisania, że bardzo szybko się je czyta. Równocześnie nie pozostawiają po sobie uczucia straconego czasu, czy zażenowania poziomem narratorskim. Nic z tych rzeczy! Afera na tuzin rysiów to historia pełna akcji, humoru i urban fantasy, także jeśli szukacie czegoś lekkiego i niezobowiązującego na wieczór (bo tyle prawdopodobnie zajmie Wam lektura) to gorąco polecam :-).

Tytuł:              Afera na tuzin rysiów

Seria:              Kroniki sąsiedzkie

Autor:             Aneta Jadowska

Wydawnictwo: SQN

Premiera:         27.04.2022





Szamański blues. Aneta Jadowska. SQN - recenzja.

 Niedziela. Ufff. Intensywny to był tydzień, a remont niebezpiecznie się wydłuża. Niebezpiecznie, bo końca nie widać, ciągle coś. Jak to powiedziała moja znajoma, remont jest fajny kiedy się kończy i po ostatnich doświadczeniach, podpisuję się pod tym w 100%.

Dzisiaj mam dla Was książkę, która mnie nie zaczarowała, chociaż magii tam nie mało...

Aneta Jadowska

Poznałam tę autorkę stosunkowo niedawno, chociaż ma ona w swoim dorobku już całkiem niezły księgozbiór. I kiedy poznałam Ród Koźlaczek w Cud, Miód, Malina (o któtrym możecie poczytać tutaj: Wiedźmy na jakie zasługujemy), byłam zachwycona. Brałabym jej każdą książkę w ciemno, wychwalałam ją pod niebiosy za humor, kreację postaci i sam pomysł na fabułę. Dlatego, kiedy dowiedziałam się, że autorka napisała coś nowego, nie mogłam się doczekać aż zasiądę do lektury.

Szamański blues.

Spin -off. Czyli coś, co działo się przed główną historią. Takie uzupełnienie i wytłumaczenie skąd wszystko się wzięło. Tak w skrócie można to wytłumaczyć. Szamański blues jest spin-offem do historii o Dorze Wilk, policjantce, wiedźmie, nieustraszonej pogromczyni wszelkich strachów. Piotr zwany Witkacym jest szamanem. Odsyła zbłądzono dusze do zaświatów i nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby... potrafił to robić. Niestety tak się złożyło, że odkąd odkrył swoje nadprzyrodzone moce, jakoś nie miał okazji ich szlifować. Został od razu wrzucony na głęboką wodę. Zero teorii, sama praktyka. A to, że najczęściej musi improwizować to już inna sprawa. Kiedy po jednej z takich trudnych akcji wraca do domu, odwiedza go jego dawna miłość. Konstancja wiele lat wcześniej odeszła bez słowa, łamiąc serce Piotra. Główny bohater nie ma ochoty pomagać kobiecie, jednak kiedy dowiaduje się z czym do niego przyszła, wie że nikt inny nie poradzi sobie z tą sprawą.

I można powiedzieć, że to było by ciekawe, ale...

Być może za bardzo patrzyłam na Szamański blues przez pryzmat Cud, miód, Malina, gdzie klimat był lekki i zabawny. Tymczasem w pierwszym tomie Cyklu Szamańskiego jest naprawdę mrocznie. Sprawy są skomplikowane, a klimat ciężki. 

Drugą rzeczą, która trochę mnie uwierała są bohaterowie. Tak naprawdę bardziej polubiłam Konstancję niż Piotra. Szaman jest dla mnie strasznie nijaki, wręcz wtórny. Czy naprawdę każdy, kto walczy z duchami i zjawami musi być antyspołecznym outsiderem? Z chęcią poczytałabym o jakimś kasanowie, który przy okazji zabija paranormalne istoty ;-).

Ilustracje.

Nie będę ukrywać, że jestem zakochana w grafikach Magdaleny Babińskiej. Zauroczyły mnie zarówno w Cud, miód, Malina, jak i w Szamańskim bluesie. Uwielbiam jej styl i humor. Chętnie sięgam po książki, które ilustruje (Emi i tajny klub Superdziewczyn, serie książek edukacyjnych, czy książki Anety Jadowskiej ;-)). Jak to się mówi, jest na czym oko zaświesić.




Zgarnąć z półki?

Tak. Chociaż mam parę zastrzeżeń. To nie było tak, że czułam się rozczarowana Szamańskim bluesem, po prostu nie zostałam oczarowana.


A jeśli chcecie sprawdzić jakie lektury przygotowały wydawnictwa na jesień, polecam zajrzeć do fantastycznych nowości Taniej Książki.

 

Tytuł:   Szamański blues

Autor: Aneta Jadowska

Ilustracje: Magdalena Babińska

Wydawnictwo: SQN

Premiera: 11.08.2021

 


 


Wiedźmy na jakie zasługujemy! (Cud. Miód. Malina. SQN)

Dzieci poszły do przedszkola, czas zabrać się za dorosłe tematy ;-). Nie żebym nie lubiła grać w gry, ale czytanie książek wychodzi mi znacznie lepiej. Ostatnio szukałam czegoś, co trochę mnie rozrusza w jesienny wieczór. W nowościach Taniej Książki jest wiele interesujących pozycji i bardzo ciężko się na coś zdecydować. Dlatego dzisiaj  chcę przedstawić Wam niezwykle czarującą historię o pewnych przesympatycznych... wiedźmach. 

Może trochę nagięłam prawdę. Ród Koźlaczków wcale nie jest taki miły i sympatyczny, Członkinie tej rodziny są bardzo silnymi i niezależnymi kobietami. które same potrafią o siebie zadbać i nie ważne, czy zagraża im jakiś demon, czy miejscowy mafioso. One dają sobie radę, ze wszystkim...



Długo czekałam na taką książkę. Zazwyczaj kiedy w grę wchodzi połączenie świata fantastycznego z rzeczywistym, dominującym wątkiem fabularnym jest ukrywanie. Tymczasem w Cud. Miód. Malina, owszem zwykli śmiertelnicy nie bardzo wiedzą, co dzieje się kiedy akurat nie patrzą w odpowiednim kierunku. No chyba, że mówimy o Zielonym Jarze. Tam akurat wszyscy mają świadomość, że to miejsce wybrała rodzina Koźlaków, które potrafią być bardzo urokliwe ;-)

Tym razem zacznę od końca, ponieważ o samej fabule mogłabym się rozpisywać bardzo długo, a tak przynajmniej będę wiedziała, że pora już na finisz. A zatem, ilustracje.

Kiedy zobaczyłam okładkę pomyślałam, że mam do czynienia z jakąś młodzieżówką. Bo co może reprezentować młoda dziewczyna w stylu pin up, z kozą w tle? Jednak kreska tak mi się spodobała, że postanowiłam zaryzykować. Okazało się, że nic nie wiem. Magdalena Babińska doskonale oddała klimat tej książki. Komiksowy styl z dużą dawką humoru sprawia, że naprawdę czeka się na kolejną ilustrację. Ja jestem totalnie zauroczona jej pracami i z chęcią przeczytałabym każdą książkę, którą by ilustrowała ;-).



Cud. Miód. Malina to nie kolejna, mroczna historia o tym jak to wiedźmy rzucały uroki i paliły się na stosie. No dobra, uroki są, ale w bardzo Koźlaczkowym stylu. Przede wszystkim to historia o rodzinie. O rodzinie, w której panuje matriarchat i to nie byle jaki, ponieważ nestorką roku jest Narcyza Koźlak. Niby babcia, niby 150 lat na karku, ale nie tylko nie wybiera się na tamten świat, ponieważ mimo wieku potrafi jeszcze zdrowo nabroić ;-).

O samej fabule mogłabym się rozwodzić bardzo długo. Aneta Jadowska  totalnie trafiła w mój gust. Mam nadzieję, że kolejne pomysły na przygody Koźlaczek (czekam na historię matki Aronii - Delfiny) szybko stworzą się w jej głowie i już nie długo będziemy mogli poznać dalsze losy tych niesamowitych wiedźm.

Nie mogę nie wspomnieć o imionach. Malina, Narcyza, Aronia, Jagoda, Jodła, Sasanka, pięknie, aromatycznie i...niesamowicie magicznie. Jednak nie tylko za imiona uwielbia się Ród Koźlaczek, ale przede wszystkim za charakterki. Tak bardzo polubiłam cały ten sabat, że nie tylko chciałabym żyć w ich świecie, ale również być częścią ich sabatu. Już nawet wybrałam sobie odpowiednie imię - Pokrzywa ;-).

Dlaczego zasługujemy na takie wiedźmy? Ponieważ w obecnych czasach (mam tu na myśli konkretne wydarzenia, o których obiecałam się publicznie nie wypowiadać) Te bohaterki pokazują, że wszystkiemu można stawić czoła. Nie ważne, czy sytuacja jest skrajnie beznadziejna, nie można tracić nadziei. Nie potrzebują mężczyzn do ratowania z opresji, same świetnie radzą sobie z każdym problemem. A robią to oczywiście w Koźlaczkowym stylu ;-).

Tytuł:   Cud. Miód. Malina

Autor: Aneta Jadowska

Ilustracje: Magdalena Babińska

Wydawnictwo: SQN

Premiera: 31 października 2020


Za ekscytującą, pełną prychania ze śmiechu przygodę, dziękuję Taniej Książce.



Moje zdjęcie
Skarby na półkach
Kobieta, Żona, Matka. Piszę o tym co myślę, i robię. Najczęściej czytam książki i staram się aby moje dzieci wiedziały, ze są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed ekranem. Kontakt: skarbynapolkach@gmail.com kontakt@skarbynapolkach.pl