Bez zakładek (Dziecię Bestii. 1-4. Waneko)

 Lubię te Nasze czwartki. Ja Was przekonuje, że warto zaczytać się w mangach, a większość i tak nie ma do nich jakoś chęci ;-). Rozumiem to, mnie nikt nie przekona do romansów. Jednak nadal uważam, że warto pokazywać Wam te niezwykłe historie.

Dzisiaj mam dla Was mangę, do której przymierzałam się od jakiegoś czasu. Bałam się trochę, że zepsuje mi obraz całości twórczości Mamoru Hosoda. Człowieka odpowiedzialnego za Summer Wars i Wilcze Dzieci. Na szczęście zarówno On jak i Renji Asai (twórca ilustracji do mangi) dali radę.

 

Ren (Kyuuta) jako młody chłopak traci matkę. Ojciec z niewyjaśnionych przyczyn nie utrzymuje z nim kontaktu. Opiekę nad dzieckiem mają sprawować krewni. Jednak Ren postanawia sam o siebie zadbać. Kiedy ucieka od rodziny trafia do równoległego świata, w którym żyją bestie. Tam odnajduje swój nowy dom i nauczyciela, który musisz nauczyć paru rzeczy...

Dziecię Bestii to typowy shounen. Silni bohaterowie i dużo walki. Jest jednak parę rzeczy, które wyróżniają tą mangę na tle innych. Po pierwsze jest to kolejna udana adaptacja anime. Kreska co prawda trochę się różni, ale to zupełnie nie przeszkadza. Po drugie pojawiający się główny motyw miłości nie dotyczy dziewczyny i chłopaka a bardziej ojcowskich uczuć. No i po trzecie (chociaż kolejność jest przypadkowa ;-)) kreacja postaci. Jak dla mnie rewelacyjna. Bohaterowie tak dynamicznie pchają fabułę na przód, że nie ma czasu się zatrzymywać i jak już zacznie się czytać to kończy się na ostatnim tomie.

Jest to jedna z niewielu mang, które przeczytałam bez jakiejkolwiek zakładki pod ręką ;-). Akcja jest bardzo szybka, dialogi krótkie. Chwila moment i orientujesz się, że to koniec. Dziecię Bestii ma tylko 4 tomy i bardzo trudno jednoznacznie powiedzieć, czy to wystarczająco. Z jednej strony parę wątków prosi się o rozwinięcie, np. historia Kumatetsu (mistrz), czy Iouzena (rywal mistrza)  , z drugiej wydłużanie tej historii zmieniłoby jej dynamikę i odbiór. Poprzestańmy zatem na tym, że 4 tomy są wystarczające ;-).

Kolejny aspekt, który sprawia, że nie możemy oderwać się od tej historii to humor. Kłótnie nauczyciela i ucznia, różnice ich charakterów oraz gagi sytuacyjne dodają życia do tej historii. 



Sam pomysł na tę historię jest bardzo ciekawy. Dwóch mistrzów rywalizujących o zostanie następcą arcymistrza. Jeden ma wielu uczniów i jest powszechnie szanowany, drugi no cóż, do wszystkiego dochodził sam przez co skutecznie ignoruje potrzeby innych... Kiedy ten drugi zaczyna szkolić swojego pierwszego ucznia okazuje się, że obaj (i mistrz i uczeń) mogą dużo skorzystać z tej relacji.

Ciekawie przedstawione zostało również ojcostwo. Z jednej strony mamy dziecko, które zostało samo, z drugiej nauczyciela, który wszystkiego musiał nauczyć się sam. Przewrotność tej historii polega na tym, że obaj główni bohaterowie (nieświadomie) wchodzą w odpowiednie role - ojca i syna. Pomimo swoich temperamentów potrafią wspólnie funkcjonować i dzięki temu doskonale się rozumieją.

Ta historia kończy się bardzo nieoczekiwanie. Oczywiście podczas czytania mamy jakieś podejrzenia, ale finał był dla mnie całkowitym zakończeniem. Podobało mi się to, że akcja równie szybko się toczyła, co się skończyła, a autor nie zostawił miejsca na domysły. Po prostu koniec i kropka.

Mamoru Hosada i tym razem mnie nie zawiódł. Muszę jeszcze nadrobić anime żeby mieć pełniejsze spojrzenie, ale sama historia jest bardzo wciągająca i na pewno godna uwagi. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkam z twórczością tego pana i Wam również ją polecam :-)

Tytuł:                Dziecię Bestii
Autor:               Mamoru Hosada
Ilustracje:         Renji Asai
Wydawnictwo:   Waneko
Tłumaczenie:     Mateusz Makowski
Tom:                 1-4
 
Za możliwość poznania tej bezzakładkowej historii, dziękuję Waneko.
 

 


Dzikie dzieci dorastają szybciej. (Wilcze Dzieci. Waneko)

 Czy zdarza się Wam czytać historie, które niesamowicie trafiają w najczulsze struny, które bardzo dobrze oddają Wasz stan psychiczny i emocjonalny? Historie, które opowiadają o Waszym życiu?

Wilcze dzieci to manga, którą zobaczyłam u Monime. Kiedy przeczytałam Jej recenzję, wiedziałam, że to historia dla mnie. Seria opowiada o Hannie, która poznaje tajemniczego chłopaka. Wiadomo, zakochują się w sobie, tylko że.. wybranek głównej bohaterki jest potomkiem japońskich wilków. Niby nic, tajemnica, z którą można przecież żyć, ale jak to bywa w takich historiach, pojawiają się dzieci, które naturę odziedziczyły po ojcu... Niestety w skutek niewyjaśnionych zdarzeń jedyny żywiciel rodziny umiera, a Hanna musi radzić sobie sama.



Życie bywa przewrotne. Słabe, kruche kobiety okazują się silne jak lwice, kiedy zostają matkami, a te silne i niezależne, często nie radzą sobie z nowymi obowiązkami. Wiedziałam, że z główną bohaterką będzie podobnie. Zależna od swojego mężczyzny, zajmująca się domem i dziećmi, zostaje sama i musi sobie jakoś poradzić i wiecie co, często zdarza jej się nawalić. Często nie daje rady, ale nie zmienia to faktu, że jest świetną mamą.

Warto też zwrócić uwagę na dzieci - Yuki i Ame. Dwa totalnie różne charaktery, dwa totalnie inne światy, ale jedna, ta sama wilcza natura. Na początku myślałam (chyba każdy tak oceniłby sytuację), że to starsza siostra będzie złym wilkiem. Charakterna, głośna, szybka. Okey, moze to nie są cechy, które charakteryzują wilka, ale na pewno odzwierciedlają jakąś zwierzęcą naturę. Tymczasem Ame (młodszy brat) był cichy, skryty, bojaźliwy. No nie jest to wymarzony kandydat na samca alfa, ale... oczywiście nie zdradzę Wam jak ta historia się skończyła, ale muszę przyznać, że jest to pewne zaskoczenie.

Wilcze dzieci to tak naprawdę adaptacja anime, które stworzył Mamoru Hosoda ten od Summer Wars, więc historia sama w sobie jest po prostu genialna. Mam tylko jedno ale... jest za krótka! Wilcze dzieci składają się z 3 tomów, w których poznajemy losy bohaterów w przeciągu 13 lat (jak bym powiedziała, że nawet 15, ale główny wątek fabularny obejmuje 13), czyli do mementu, kiedy młode wilki są na tyle dorosłe aby o sobie decydować. Szczerze, chciałabym poznać ich dalsze losy, ale i wgłębić się w niektóre aspekty już istniejącej fabuły. Jest tyle rzeczy, które jeszcze chciałabym zobaczyć w tej historii, a tu koniec, więcej nie ma, za okładką też nic się nie dzieje. To takie niesprawiedliwe!

Zakochałam się w tej historii. Nie wiedziałam, że stanie się ona tak mi bliska. Jednak kiedy czytasz o samotnej matce, wychowującej wilcze (dzikie też) dzieci to, czy przypadkiem nie myślisz o sobie ;-)?

Uważam, że to jaką postawę prezentuje Hanna oraz to na kogo wyrastają jej dzieci, motywuje. Motywuje do tego aby przestać użalać się nad sobą i brać życie takim jakie jest. Może być lepiej, może być gorzej, ale tak to już jest i tylko od nas zależy jak sobie z tym wszystkim poradzimy.

Za emocjonalną podróż do instynktu... macierzyńskiego, dziękuję Wydawnictwu Waneko




Moje zdjęcie
Skarby na półkach
Kobieta, Żona, Matka. Piszę o tym co myślę, i robię. Najczęściej czytam książki i staram się aby moje dzieci wiedziały, ze są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed ekranem. Kontakt: skarbynapolkach@gmail.com kontakt@skarbynapolkach.pl