Co jeszcze może stać się w świecie podstawowym? Recenzja najnowszych tomów Frigiela i Fluffiego

 Wtorek. Za oknem polska złota jesień. Jest pięknie. Nic tylko wystawić twarz do słońca i zaczytac się w jakiejś lekturze. A wy, korzystacie z pogody, czy może pokonały Was obowiązki?

Dzisiaj korzystając z okazji, że dzieciaki są w przedszkolu, postanowiłam przedstawić Wam najnowsze tomy rewelacyjnego komiksu - Frigiel i Fluffy. Co to za okazja i jakie przygody przeżyją główni bohaterowie tej serii, zaraz Wam opowiem.


Frigiel i Fluffy znowu w akcji.

Moje dzieciaki uwielbiają tą serię. Przeglądają ją tak często, że z pierwszych tomów zaczynają wypadać kartki. Dlatego musiałam poczekać aż nacieszą się najnowszymi przygodami swoich ulubionych bohaterów żeby móc zaprezentować je Wam.

A dzieje się! Kiedy wracają do Lanniel okazuje się, że nie wygląda jak dawniej. Jest dziwnie puste. Szybko okazuje się, że na miasto przejęli rabusie, którzy przewodzi Dewastator. Czy przyjaciołom uda się przywrócić Lanniel dawny ład? Jakie moce skrywa przywódca bandytów? A może to tylko początek większej akcji? Na wszystkie te pytanie znajdziecie odpowiedź w 9 tomie serii pt. Na ratunek Lanniel.









O ile w poprzednim tomie działo się dużo, tak w 10 dzieje się znacznie więcej. Tym razem autorzy postawili na rozmach i Frigiel z przyjaciółmi musi stawić czoło... bogu! Tak, tak nie żartuję. Czeka ich nie lada wyzwanie. Kartki latają jak oszalałe, tej akcji nie da się powstrzymać ;-).









Zgarnąć z półki?




To chyba najczęściej przeglądane komiksy przez moje dzieci. Minecraft jest wszędzie i możliwość poznawania kolejnych historii z tego świata jest po prostu niezwykle wciągające. Dlatego za każdym razem gorąco zachęcam Was do tej serii. Nie inaczej jest teraz, no może z trochę większym rozmachem ;-)

Tytuł:              Frigiel i Fluffy

Autor:             Frigiel i Jean-Christophe Derrien

Ilustracje:        Minte

Tłumaczenie:   Stanisław Kroszczyński

Wydawnictwo: Jaguar

Premiera:        26.01.2022




Najfajniejsza premiera tego lata! Poznajcie Inwestygatory.

 Sobota. U nas bardzo wakacyjnie, najpierw wypad nad pobliskie jeziorko, potem pluskanie w basenie. Dlatego dzisiaj mam wolny wieczór - dzieciaki padły ;-). Dobrze, że już śpią, bo inaczej nie mogłabym przestawić Wam najnowszych komiksów od Wydawnictwa Jaguar. Dlaczego? Zapraszam na recenzję.


Inwestygatory.

Jak tylko pojawiły się pierwsze zapowiedzi, wiedziałam że to komiks dla nas. Zresztą wszystkie komiksy od Wydawnictwa Jaguar są u nas ciągle w obiegu. Nie dalej jak dzisiaj wieczorem czytałam dzieciakom BatPiga na dobranoc ;-). Zastanawiacie się pewnie, czemu nie Inwestygatorów? No cóż, jak się czyta i przegląda ich przez cały dzień to na wieczór trzeba trochę zmienić ;-).

Krokodyle-szpiedzy? To musiało się udać!

Mango i Brasz (Barabasz) agencji od zadań specjalny. Nieprzewidywalni, nieustraszeni i niepowtrzymani (serio, nawet Szefostwo nie potrafi ich zatrzymać). Zawsze dostają najtrudniejsze sprawy, bo (jak już wiecie) są najlepsi w swoim fachu. A ile muszą się za tym nachodzić i nagimnastykować to już zupełnie inna historia. Czy tym razem uda im się rozwiązać zagadkę? A może wystarczy upiec tort i wszystko będzie dobrze? Absurd, ja wiem, ale...









Absurd i kibelkowy humor.

O to właśnie tu chodzi. Żeby było śmiesznie, absurdalnie i niedorzecznie. Kiedy już, już myślisz, że ta sytuacja nie może być bardziej abstrakcyjna, nagle pojawia się Mango z (kolejnym) genialnym pomysłem. Co z tego wynika? Kolejna akcja zakończona spektakularnym powodzeniem!

Zgarnąć z półki?

Jak dla mnie każdy komiks od Wydawnictwa Jaguar można brać w ciemno. U nas nie ma dnia bez Dogmana, czy BatPiga. Nawet kiedy głośno się buntuję (ileż razy można czytać to samo!) to dzieciaki totalnie mnie olewają i... same idą czytać (w końcu znają już te treści na pamięć ;-)). Teraz doszły Inwestygatory. Już widzę, że z nimi nie będzie inaczej ;-). 

A więc, czy polecam? Tak, ale czytacie je na własną odpowiedzialność ;-). My już wsiąkliśmy, także uważajcie na nich!


  • Seria: Inwestygatory


  • Autor: John Patrick Green

  • Tłumacz: Anna Lewicka


  • Data premiery: 20.07.2022




BatPig nowy superbohater.

 Sobota, ufff. Miałam bardzo intensywny dzień. Sprzątanie, potem mała przejażdżka rowerowa, jak wróciliśmy trzeba było coś ugotować do jedzenia, a potem korzystając z pogody skosiłam trawę. Niby to nic wielkiego, ale czuję się jak super bohaterka. A jeśli jesteśmy już przy super bohaterach...


BatPig. Zobaczyła świnka niebo.

Kiedy dostałam propozycję zrecenzowania tego komiksu wiedziałam, że nie mogę odrzucić tej propozycji. Jako fanka Dogmana nie mogłam przepuścić okazji poznania kolejnego super bohatera od Wydawnictwa Jaguar. I wiecie co? Mój szósty zmysł się nie mylił. Dostałam kolejny rewelacyjny komiks pełen humoru, fajnych bohaterów i ciekawych zwrotów akcji.

Grzesiek Podlaski (hłe, hłe) to normalna świnka. Chodzi do szkoły, lubi grać z przyjaciółki w gry na konsolę oraz jeść przepyszniaste kanapeczki. Pewnego dnia przez nieudany żart zostaje ugryziony przez swoją przyjaciółkę Gryzeldę. I tak rodzi się BatPig.

Jak to zwykle w życiu bywa, super bohater potrzebuje jakiegoś super złoczyńcy, którego mógłby pokonać. Początkowo miał się stać nim przyjaciel Grześka, Karol, ale finalnie... a zresztą, co ja Wam będę mówić, sami zobaczcie ;-).







Komiks podzielony jest na dwie części. Jedna opowiada o powstaniu BatPiga, druga o... Rzeźniczce. I o ile myślałam, że nic nie przebije pierwszej historii (bo jest po prostu świetna), tak na kolana powaliła mnie właśnie da druga. Dlaczego? No cóż. Jeśli odstrasza się świńskiego super bohatera bekonem... to musi to być naprawdę pokręcona opowieść ;-).






Zgarnąć z półki?

Zdaję sobie sprawę, że to dość pokręcony humor, ale ja bawiłam si wybornie i jeśli ktoś poprosi mnie o polecenie jakiegoś fajnego komiksu, to bez wahania w pierwszych moich propozycjach na pewno pojawi się BatPig. Także gorąco Was zachęcam do lektury :-).

Tytuł:              Zobaczyła świnka niebo

Seria:              BatPig

Autor:             Rob Harrell

Tłumaczenie:   Anna Lewicka

Wydawnictwo: Jaguar







Przyjaciółki seria, która totalnie mnie oczarowała.

 Czwartek. Wielki Czwartek. Wiele sprzątania i przygotowań, jak to przed świętami. Dlatego w końcu znalazłam czas aby opowiedzieć Wam o wspaniałym komiksie dla dziewczyn.

Długo zwlekałam z tą recenzja. Świadomie. Po prostu nie miałam Wam na jej temat nic do powiedzenia. Dlaczego? Bo nic już nie trzeba do niej dodawać.



Przyjaciółki od Shannon Hale i Leuyen Phan

Sporo słyszałam o tej serii i ciągle obiecywałam sobie, że w końcu po nią sięgnę. W końcu nadarzyła się okazja. Jaka? Dziecko mu urosło 😉. Ogólnie  staram się wybierać książki odpowiednie do wieku moich dzieci, tylko czasami biorę nad wyrost, ale to raczej przez własne upodobania. Z tą historią chciałam poczekać na Klarę. Razem zacząć ja odkrywać i powiem Wam, że to było naprawdę fajne doświadczenie.

Sara i Aśka to najlepsze przyjaciółki, jednak pewnego dnia ta druga zmienia towarzystwo. Sara nie może się odnaleźć w nowej sytuacji, jest samotna, nie ma się komu zwierzyć, a dodatkowo nie potrafi (chociaż bardzo chce) dopasować się do reszty. Jej perypetie to istny rollercoaster, w którym imponuje zarówno "tor" jak i szybkość następujących po sobie wydarzeń. Co takiego dzieje się w życiu Sary? Niby nic, ot zwykłe życie szóstoklasistki. No chyba, że jesteś tą szóstoklasistką, wtedy dzieje się naprawdę wszystko ;-).












Co mi się podobało?

Szczerość. Sara nie do końca rozumie otaczający ją świat. Nie do końca rozumie dlaczego tak, a nie inaczej, przez co naraża się "grupie" , a narażenie się grupie jest bardzo ryzykowne, bo można zostać odrzuconym, zastraszonym i wygnanym w czeluści najczarniejszych odmętów szkolnego życia.

Zanim zasiadłyśmy do lektury trochę o niej poczytałam. Znalazłam informację, że jest to historia autobiograficzna, ale wiecie co? Tak naprawdę każda z nas może się z nią utożsamiać. 

Myślę, że każda z nas przeżywała kiedyś (w różnym stopniu) to co bohaterka Przyjaciółek. Sama pamiętam te wszystkie trendy, za którymi próbowałam podążać. Niestety, a tak naprawdę to stety, ale o tym dowiedziałam się dopiero po wielu latach, bardzo szybko poszłam własną drogę i odstawałam od grupy. Zbaczamy z tematu, wybaczcie, ale to wszystko przez to, że Przyjaciółki naprawdę oddziaływają na czytelnika. Razem z bohaterami odczuwamy strach, szczęście, niepewność i wiele, wiele innych emocji 

Dlatego tak dobrze czyta się te historie. Dorośli mogą wrócić do czasu dorastania, do lat, w których najbardziej liczyło się to, jakie masz karteczki do segregatora albo pokemony tazo. Naprawdę, kiedyś właśnie to było ważne. Przyjaciółki dodatkowo pokazują też jak zmieniła się mentalności dorastającej młodzieży. Jako dorosły i dojrzały czytelnik z wielkim zainteresowaniem odkrywałam ten nowy, trochę jakby znajomy świat .

No, ale nie o mnie tu chodzi. Jak Klara zareagowała na te historie? Nie wiem, czy znajdę odpowiednie słowo na to, co się działo, ale chyba najbardziej odpowiednie będzie - chłonęła całą sobą.


Zgarnąć z półki?

Tak. Ta historia warta jest poznania. Tą historię warta jest współodczuwania. Ta historia jest dużo warta.

Tytuł:              Przyjaciółki...

Autor:             Shannon Hale

Ilustracje:        Pham Leuyen

Wydawnictwo:  Jaguar




Klątwa, która stworzyła całkiem niezłą historię. Klątwiarze. Holly Black Wydawinctwo Jaguar.

 Poniedziałek. Zaczyna się świąteczna gorączka i szał zakupów. Dlatego postanowiłam, że przez weekend odpocznę i w sumie nawet mi się to udało. A miałam przy czym odpoczywać, o czym zaraz Wam opowiem :-).


Klątwiarze Holly Black.

Autorkę kojarzę, wiele razy była mi polecana. Jednak opinie na temat jej twórczości są tak skrajne, że sama musiałam przekonać się, czy warto. Myślę, że Klątwiarze był dobrym tytułem na początek. Jest tu wszystko, co charakteryzuje twórczość tej autorki: magia, mrok, bunt i skomplikowane relacje. Niestety chociaż jestem już po lekturze, nadal nie wiem, czy mi się to podoba.

O czym są Klątwiarze?

On młody i przystojny. Ona... martwa. To nie może się udać. Może? A może mogło? Chyba że... coś tu nie pasuje. Niektóre elementy układanki zupełnie do siebie nie pasują. Co się wtedy stało, jak to się stało i co się teraz stanie, kiedy prawda wyjdzie na jaw?

Cassel Sharpe pochodzi z rodziny klątwiarzy. Ludzi obdarzonych mocą mogącą zmieniać rzeczywistość na własne potrzeby. Mogą np. połamać ci kości, zmusić do jakiegoś działania, stworzyć iluzję, czy grzebać w twoich myślach i snach. Nic przyjemnego, prawda? Tylko, że taka magia ma swoją cenę. Odrzut klątwy może być różny. W najlżejszym wypadku zgniją i odpadną palce, w najgorszym umrzesz. Więc czy rzucanie klątw to gra warta świeczki? Okazuje się, że tak. Wszystko zależy od tego o jaką świeczkę gramy.

Kiedy Cassel budzi się na dachu swojej szkoły, jego życie diametralnie się zmienia. Władze uczelni nie mogą tolerować takich zachowań (zwłaszcza, że doskonale wiedzą z jakiej rodziny wywodzi się chłopak) i tymczasowo wydalają go ze szkoły. Najbliżsi nie chcą włączyć Cassela do swoich działań i informować go o tym, co tak naprawdę się dzieje. Główny bohater zdany jest na samego siebie i koszmary, które nawiedzają go co noc.

Co z tego wyniknie? Na pewno będzie ciekawie.

Chłopaku!

Klątwiarze to powieść młodzieżowa składająca się z trzech tomów. W Polsce dzięki wydawnictwu Jaguar możemy przeczytać tę historię w jednym, dość opasłym (768 stron) tomie. Wydaje mi się, że wygodniej by się czytało, gdyby książka była podzielona przynajmniej na 2 części, ale z drugiej strony czekanie na kolejny tom byłoby po prostu katorgą.

Podoba mi się kreacja bohaterów. Są wyraziści, odpowiednio popychają fabułę do przodu i skrajnie różni. Dobrze się to wszystko czyta. Ale... denerwował mnie trochę sam Cassel. Z jednej strony był wyrachowanym oszustem bez skrupułów z drugiej zagubionym dzieciakiem potrzebującym pomocy i wsparcia. Były takie momenty, kiedy miałam ochotę powiedzieć: chłopaku, weź się w garść, za bardzo kręcisz się w kółko! Tylko że... to jest taki rodzaj postaci, który właśnie powinien irytować, ponieważ dobrze oddaje schemat zachowania młodych ludzi. To taki paradoks, w którym postać Cię wkurza, ale to dobrze, że Cię wkurza, bo od tego właśnie jest.

Marudzę.

Jak już Wam wcześniej wspominałam to moje pierwsze spotkanie z Holly Black. Podoba mi się kreacja świata pełna zła i mroku. Polubiłam bohaterów i z wypiekami na twarzy śledziłam dalsze rozwiązywanie zagadki i całej towarzyszącej jej otoczce. Dobrze się czytało o skomplikowanych relacjach rodzinnych, które często utrudniały odnalezienie odpowiedzi na ważne pytania. Nawet wątek miłosny mnie nie przytłaczał i dobrze komponował się z całością.

Co sprawia, że nadal nie jestem do końca przekonana do twórczości Holly Black? Chyba zbyt oczywiste rozwiązania i zbyt mało opisu świata. Autorka skupia się na bardzo wąskim wycinku rzeczywistości, a że świat wykreowała genialnie to chciałabym się dowiedzieć o nim czegoś więcej. Po przeczytaniu całej trylogii bardzo żałowałam, że nie rozwinęła tego wątku.

Zgarnąć z półki?

Tak. Mogę marudzić i się czepiać, ale na pewno nie mogę powiedzieć, że to słaba książka. Mnie wciągnęła i dobrze się przy niej bawiłam. Potrzebowałam takiej mrocznej i pokręconej historii przed świętami. Przy niej mogłam odetchnąć i się zrelaksować. Także bardzo polecam.

Tytuł:              Klątwiarze. Biały kot. Czerwona rękawiczka. Czarne serce
Autor:             Holly Black
Tłumaczenie:  Stanisław Kroszczyński i Zuzanna Byczek
Wydawnictwo:Jaguar
Premiera:       10.11.2021







nowy, piękny Gatsby?

 Czwartek. Dzisiaj nie będzie mangowo, ale pozostaniemy w klimacie historii ilustrowanych. Mam dla Was powieść Wielki Gatsby. Historia ta została pierwszy raz opublikowana w 1925 roku i od tamtego czasu cieszy się niesłabnącą popularnością. Doczekała się paru reedycji książkowych, czterech filmów i powieści graficznej. I właśnie o tej ostatniej chciałabym Wam dzisiaj opowiedzieć.


Wielki Gatsby powieść graficzna.

Sporo słyszałam o tej historii, ale do tej pory nie udało mi się sięgnąć po książkę. Za to adaptacje filmowe znam chyba na pamięć. Tak, wiem że często ekranizacja nie oddaje klimatu książki i najlepiej by było w końcu znaleźć czas na przeczytanie, ale póki co mogę cieszyć się przyjemnością z lektury powieści graficznej.

Nick Carraway przyjeżdża do Nowego Jorku z nadzieją na rozwój kariery bukmacherskiej. Wielkie Jabłko kusi obietnicą spełnienia amerykańskiego snu o sławie i bogactwie. Jednak od czegoś trzeba zacząć. Nick wynajmuje skromną chatkę w West Egg. Szybko okazuje się, że okolica nie jest tak spokojna jak mu się wydawała. Jego sąsiad, tajemniczy Gatsby co noc organizuje huczne imprezy, na których zjawia się śmietanka towarzyska miasta. Co stanie się kiedy Nick pozna Gatsbyego? Czy to odmieni jego życie? Kim jest tajemniczy Gatsby i czego oczekuje od głównego bohatera? Na wszystkie te pytania znajdziecie odpowiedź w Wielkim Gatsbym.

Nowy Gatsby?

Często jest tak, że nowe wydania dobrze znanych książek wnoszą coś nowego do historii. Czasami jest to inny przekład, innym razem są to właśnie ilustracje. Wstęp do Wielki Gatsby. Powieść graficzna napisała wnuczka autora - Blake Hazard. Byłam bardzo ciekawa, czy długoletnie poszukiwania odpowiedniej osoby do stworzenia powieści graficznej się powiodły i... powiem Wam szczerze, że moim zdaniem tak.

Podoba mi się lekkość i zwiewność z jaką Aya Morton prezentuje klimat Gatsbyego. Lata dwudzieste XX  wieku w Ameryce nie były łatwe. Koniec wojny, prohibicja i stracone marzenia. To wszystko dałą początek dążeniom do wielkości. Miało  sprawić, że USA będą największym mocarstwem świata, ale jak wiadomo początki zawsze są trudne. I tu pojawia się Gatsby. Człowiek znikąd z wielką willą i niewyobrażalną ilością pieniędzy. Każdy chce poznać jego tajemnicę. Każdy ma nadzieję być taki jak on. Ale... czy Gatsby to taki ideał?





Podoba mi się też oszczędność adaptacji tekstu Freda Fordhama, który pracował również przy powieści graficznej Zabić Drozda Harpera Lee. Widać, że wie na co zwrócić szczególną uwagę i jak zaplanować poszczególne wydarzenia. Przy takiej konstrukcji tekstu, płynnie przechodzi się przez tę historię. Nawet się nie spostrzegłam kiedy dotarłam do końca (chociaż przecież doskonale znałam tę historię i wiedziałam, co po sobie następuje)

Piękny Gatsby?

Oj tak. Myślę, że Francis Scott Fitzgerald byłby dumny z takiej adaptacji. A czytelnicy, którzy dopiero sięgają po tę historię będą nią oczarowani. Całość sprawia wrażenie reliktu z przeszłości. Myślenie tak odmienne od naszego, pragnienia, które dzisiaj można spełnić podczas jednych zakupów, uczucia których nie da się opisać w jednym zdaniu... Coś pięknego!

Zgarnąć z półki?

Tak. Jest to wspaniale zaadaptowana powieść, przy której na pewno nie traci się czasu. Ja bawiłam się wybornie i Wam też polecam tę rozrywkę, drodzy przyjaciele :-)

Tytuł:                    Wielki Gatsby

Seria:                    powieść graficzna 

Ilustracje:             Aya Morton

Adaptacja tekstu:  Fred Fordham

Autor:                    Francis Scott Fitzgerald

Wydawnictwo:        Jaguar

Premiera:               13.10.2021


A jeśli chcecie więcej wspaniałych i porywających powieści(tych graficznych też), szukajcie wśród nowości Taniej Książki.



Moje zdjęcie
Skarby na półkach
Kobieta, Żona, Matka. Piszę o tym co myślę, i robię. Najczęściej czytam książki i staram się aby moje dzieci wiedziały, ze są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed ekranem. Kontakt: skarbynapolkach@gmail.com kontakt@skarbynapolkach.pl