Władca Dusz. Emocjonujący finał trylogii Reny Barron.

 Dzień dobry w poniedziałek! Ale ten weekend szybko zleciał. My korzystaliśmy z zimowej aury i czas spędzaliśmy na dworze. Napadało u nas tyle sniegu, że zaczęliśmy robić iglo! A jak Wam minął pierwszy weekend grudnia?

Oprócz tego, że korzystaliśmy z zimy, ja zatopiłam się w niej zwykle emocjonującej lekturze. Finale serii, która wzbudziła we mnie bardzo silne emocje. Zapraszam na recenzję Władcy Dusz Reny Barron.


Władca Dusz Rena Barron.

Ależ ja czekałam na ten tom! Trzeci, ostatni a tyle jest przecież jeszcze do odkrycia! Arrah dziedziczka potężnego rodu szamanów zmaga się z wieloma trudnościami. Pochodzenie, jej własne predyspozycje oraz przeznaczenie jakie utkał jej los jakoś nie mogą dojść ze sobą do porozumienia. A kiedy do tego dochodzi stracona magia i bunt demonów... no nie ma lekko dziewczyna, oj nie ma.

O Królestwie Dusz miałam okazję Wam pisać daaawno temu, bo aż w 2021 roku. Gdybyście chcieli odświeżyć sobie temat zapraszam do lektury recenzji Królestwa Dusz i Żniwiarza Dusz. Trochę musieliśmy poczekać na finał tej emocjonującej historii, ale było warto! Myślałam, że po tak długim czasie ciężko będzie mi wejść z powrotem do tego świata, ale Rena Barron potrafi wciągnąć czytelnika w swoją historię od pierwszej strony. I nie można o tym zapominać ;-).



No i teraz dochodzimy do problemu, z którym borykam się odkąd skończyłam czytać Władcę Dusz - co mogę Wam zdradzić z emocjonującego finału? Może właśnie tylko to, że będzie emocjonująco ;-). A tak serio to trzeci tom bardzo fajnie dopełnia fabułę pozostałych części, ponieważ mamy tu sporo retrospekcji oraz sami bohaterowie dopowiadają swoją historię. Wyszło naprawdę niesamowicie. To Wam mogę powiedzieć. A jak doda się do tego zaskakujące zwroty akcji i wątek romantyczny (ale wcale różami nie usłany) to naprawdę nie można się oderwać.

Bałam się trochę, że bohaterowie stracą na żywiołowości, ponieważ sytuacja, w której znaleźli się na koniec Żniwiarza Dusz była naprawdę patowa, ale Rena Barron miała w zanadrzu parę sztuczek, które popchnęły fabułę do przodu.

Zgarnąć z półki?

Zdecydowanie i to polecam sięgnąć od razu po całą trylogię! Nie można się od niej oderwać, fabuła wymyka się dobrze znanym schematom, a kreacja świata i bohaterów jest po prostu genialna. Mogę śmiało powiedzieć, że jest to totalne spełnienie czytelniczego apetytu. POLECAM!







Batpig powraca! Będzie się działo! Recenzja komiksu Świnka wysokich lotów.

 Poniedziałek. Jakoś nie mogę ostatnio znaleźć odpowiedniego rytmu. Coś zaczynam, nie kończę, biorę się za kolejną rzecz i tak w kółko. To chyba ta jesień. Trzeba się przyzwyczaić ;-). A Wam jak miną pierwszy dzień nowego tygodnia? Gotowi na resztę :-)?

Dzsiaj chciałabym przedstawić Wam kolejny tom komiksu, który zdecydowanie podbił serca moich dzieciaków. Ostatnio wystarczyły trzy słowa aby bez zbędnego Klara i Janek chętnie wrócili do domu. Zastanawiacie się pewnie, co do był za magiczne słowa, już Wam mówię - nowy tom Batpiga :-)

 


Świnka wysokich lotów.

Pierwszy tom tej serii ciągle jeździ z nami w samochodzie. Ja już nawet go nie wyciągam, bo wiem, ze rano i tak wyląduje w samochodzie. Rozumiem ich, sama jestem fanką Batpiga ;-).

Najnowszy tom zaczyna się strasznie! Wręcz tragicznie! lekcja matematyki ciągnie się w nieskończoność i wcale nie przez to, ze jest nudna. Ktoś manipuluje czasem! I to akurat na lekcji matematyki! A to nie koniec kłopotów Grześka Podlaskiego i jego przyjaciół, czeka ich jeszcze... naprawdę sporo wyzwań.






Jak zasiadaliśmy do tej części tak nie mogliśmy się oderwać. Strony przekręcały się z szaleńczym tempem, a sama fabuła wspinała się na wyżyny humoru i absurdu. Genialnie się to czyta! W Batpigu po prostu nie ma żadnych granic i wszystko (naprawdę wszystko!) może się zdarzyć.

Zgarnąć z półki?

Nie będę Wam tu streszczać najnowszego tomu, o nie nie! Sami sięgnijcie, bo naprawdę warto!

Tytuł:              Świnka wysokich lotów

Seria:              BatPig

Autor:             Rob Harrell

Tłumaczenie:   Anna Lewicka

Wydawnictwo: Jaguar





Oculta. Maya Motayne. Wydawnictwo Jaguar - recenzja.

 Sobota. Miałam zdecydowanie inne plany. Chciałam posprzątać, uporządkować trochę gratów, wyjść na jakiś spacer... ale dzieciaki miały zupełnie inne plany i wiecie co, bardzo mi się podobało. Uwielbiam te momenty, kiedy po prostu jesteśmy razem, nawet obok siebie, ale wspólnie. Okazuje się, ze tak naprawdę niewiele potrzeba do szczęścia. Nam dzisiaj emocji i atrakcji dostarczyły dawno zapomniane puzzle, które odłożyłam do oddania. 

No, ale nie ważne. Po takich rozrywkach czas na chwilę wytchnienia. Janek śpi, Klara ogląda bajki, a ja, zasiadam do wpisu dla Was ;-). Dziś chciałabym Wam przedstawić dalsze losy Artiego i Finn, których mogliście poznać w Nocturnie. Tym razem Maya Notaune postawiła na zupełnie inny klimat, który bardzo mnie zaskoczył/ Ciekawi?


Oculta. Maya Motayne.

Miałam mieszane uczucia sięgając po kolejną część z tej serii. Z jednej strony kreacja świata, koncepcja magii i zarys fabuły, sprawiają, że naprawdę chętnie sięga się po książki tej autorki. Z drugiej kreacja postaci zgrzyta i trochę psuje odbiór całości. Jednak byłam bardzo ciekawa jak dalej potoczą się losy Artiego i Finn, dlatego mimo lekkich oporów, sięgnęłam po najnowszą część serii - Ocultę.

Jest lepiej.

Główni bohaterowie rozdzielili się. Każdy podążył własną ścieżką, próbując ułożyć swoje życie na nowo. Arti oswoił się z myślą objęcia tronu i przygotowuje się do tej roli. Natomiast Finn stała się królową złodziei, która oprócz opanowania chaosu w swojej organizacji, musi jeszcze pogodzić się z własną przeszłością. Niestety względny spokój zostaje zaburzony przez Los Toros/ Gangu, który próbuje mocno ingerować w pokojowe rozmowy z Anglezyjczykami. Sytuacji nie poprawia fakt, że wroga organizacja przyznała się również do zabójstwa księcia Deza, prawowitego spadkobiercę tronu Castalan. Czy Alfi i Finn znowu połączą siły? Czy uda im się pokonać Los Toros i uratować zawarcie pokoju między dwoma zwaśnionymi krajami? A może to nie jest główny problem? Co jeśli tajemnicze złe moce wróciły? Tego wszystkiego możecie dowiedzieć się w najnowszym tomie powieści Mayi Montayne - Oculta.

Przyjęło się, że młodzieżówki są naiwne i proste. Tymczasem autorka tej serii udawania, że wcale nie musi tak być. O ile narzekałam na Nocturnę, tak w Oculcie historia idzie w bardzo ciekawym kierunku. Jest mrocznie i niebezpiecznie, giną ludzie. Arti i Finn stają przed bardzo trudnym wyzwaniem, z którego wcale nie muszą wyjść cało. Podoba mi się to, że Maya Montayne wcale nie oszczędza swoich bohaterów. Wręcz przeciwnie - mają ciągle pod górkę.

Ale...

Jest lepiej to fakt, ale nie jest jeszcze idealnie. Autorka ma dość specyficzny, który wprowadza do fabuły wrażenie chaosu. Na końcu oczywiście wszystko się wyjaśnia, ale na początku trudno się odnaleźć i to naprawdę może zniechęcić. A szkoda by było porzucić tę historię na starcie, ponieważ jest naprawdę ciekawa. 

Zgarnąć z półki?

Tak. W tej części czeka nas niemałe zaskoczenie. Okazuje się bowiem, że zło też ma szansę wygrać (nawet spore szanse), jeśli dobrze się do tego przygotuje ;-).


Tytuł:              Oculta
Autor:             Maya Motayne
Tłumaczenie:  Joanna Krystyna Radosz
Wydawnictwo:Jaguar
Premiera:       03.11.2021



Pełnik. Anna Lewicka. Wydawnictwo Jaguar - recenzja.

 Niedziela. Po wzlotach upadkach tygodnia, czas odpocząć. U nas niestety choroba się trochę przedłuża, ale już widać światełko w tunelu. Na pewno wszystko za sprawą książek, one mają naprawdę niesamowitą moc. A jeśli już jesteśmy w temacie mocy to chciałabym Wam przedstawić książkę, która... powinna zostać wydana dwie dekady temu. Ciekawi?


Okładka.

Jestem sroką okładkową. Zawsze na początku oceniam książkę po okładce. W tym wypadku było tak samo. Jak dla mnie front jest po prostu genialny! Tomasz Majewski stworzył prawdziwe arcydzieło. Szkoda tylko, że do słabej książki...

Pełnik.

Emila dziedziczy po zmarłej ciotce dom w miejscowości Pełnik. Porzuca wielkomiejskie życie i postanawia zacząć wszystko od nowa. Wiąże ze spadkiem wielkie nadzieje i plany. Jednak okazuje się, że nie wzięła pod uwagę czynnika nadprzyrodzonego, który zupełnie zmieni jej postrzeganie rzeczywistości.

Okładka genialna. Opis wydawcy kuszący, nic tylko brać. Tak też zrobiłam. Niestety zawiodłam się. Więcej w Pełniku scen erotycznych niż grozy. Masa niepotrzebnych szczegółów. Fabuła krąży wokół zupełnie innych rzeczy niż się zapowiadało. Szkoda...

Ciekawym pomysłem było odwołanie do lokalnych wierzeń. Duch Gór to postać, która miała wielki potencjał. Niestety autorka za bardzo skupiła się na relacjach łączących Emilię z Krzyśkiem i Konstantym, przez co Karkonosz stał się w tym wszystkim mało ważny. O ile pikantnych szczegółów było aż za dużo, tak zabrakło mi szerszego pokazania lokalnej społeczności.  Spłaszczyło to bardzo fabułę, sprawiając że miałam wrażenie, że czytam słaby romans z elementami fantasy (nawet nie grozy) zamiast opowieści z dreszczykiem.

Inne czasy.

Żyjemy w czasach, kiedy naprawdę ciężko nas przestraszyć. Znieczuliliśmy się na niektóre rzeczy przez co inaczej jej postrzegamy. Wydaje mi się, że podobnie jest z Pełnikiem. Gdyby ta książka wydana była w latach dziewięćdziesiątych lub na początku dwutysięcznych to byłaby straszniejsza.  Jednak w tym momencie jest po prostu nijaka.

Zgarnąć z półki?

Gdyby Pełnik był od razu promowany jako romans z dreszczykiem w tle, miałabym do niego całkowicie inny stosunek. Nie czekałabym na gęsią skórkę na karku, czy niepokój związany z jakimiś nocnymi hałasami. Jestem rozczarowana, bo nie na to liczyłam. Chociaż myślę, że fankom romansów mógłby się spodobać.


Tytuł:              Pełnik

Autor:             Anna Lewicka

Okładka:          Tomasz Majewski

Wydawnictwo: Jaguar

Premiera:        14.07.2021


 

Zło Złe (Zbrodnia Ikara. Dogman, Jaguar)

 Powstaję. Powoli, ale sukcesywnie. Wczorajszy dzień był dla mnie bardzo trudny. Dawno tak źle się nie czułam. Wieczorem mój mózg musiał mieć konsystencje budyniu, ponieważ żadna myśl nie przychodziła mi do głowy. Na szczęście dzisiaj jest już lepiej i mogę przyjść do Was z najnowszą częścią Dogmana.


 

O psie, który stał się kotem żeby pozwolili mu być psem.

Dogman to bardzo specyficzny komiks. Zawiła fabuła, rozbudowana kreacja postaci, tajemnice i zagadki, których nikt nie może rozwiązać... Tak, tb0 o zupełne przeciwieństwo Dogmana ;-). Tutaj wszystko jest proste. 

W najnowszym tomie przygód Psa Policjanta poznamy historię, jak główny bohater zostaje wyrzucony z policji. Tak, tak, dobrze czytacie. Pies Policjant nie może być już policjantem. No chyba, że przebierze się za kota. Wtedy może ;-). Logiczne prawda ;-)?


Potem oczywiście znowu będzie psem, ale zanim do tego dojdzie będzie musiał walczyć z Ikarem vel Dziadersem, który dzięki swojemu najnowszemu wynalazkowi zyska olbrzymią moc. Co z tego wyjdzie? To Dogman, więc historia na pewno nie będzie banalna ;-).

Oddaj mi ten komiks!

Jak już Wam wspominałam, Klara bardzo polubiła komiksy o Dogmanie. Doszło do tego, że zabiera je ze sobą wszędzie. Jak jedziemy do przedszkola, jak wychodzimy na dwór, jak kładzie się wieczorem do łóżka. Kiedy listonosz przyniósł najnowszy tom Dogmana wywiązała się kłótnia, kto przeczyta go pierwszy. Finalnie najpierw Klara go przejrzała, potem przeczytałyśmy razem. Dodatkowo Janek też zaczyna interesować się tym komiksem i ściąga z półki pozostałe tomy, czytając je w skupieniu. Serce się raduje, kiedy widzi się tak zaczytane dzieci ;-).

Zgarnąć z półki?

Oczywiście! Chociaż to już 9 tom przygód Dogmana, historia nadal trzyma poziom. Akcja toczy się szybko, dialogi nadal bawią, a bohaterowie... dalej wywołują pozytywne emocje. O ile dla wytrawnych czytelników może to być coś uwłaczającego komiksom. Tak ja, moje dzieci i miliony innych ludzi na całym świecie po prostu świetnie się bawią przy Dogmanie. Także bardzo polecam :-)

Tytuł:                  Zbrodnia Ikara

Seria:                  Dogman

Autor:                 Dav Pilkey

Tłumaczenie:        Stanisław Kroszczyński

Wydawnictwo:   Jaguar

Premiera:          16.06.2021

 

Za świetną zabawę i odkrycie, że czasami rozwiązania są prostsze niż się wydaje, dziękuję Wydawnictwu Jaguar.


     



Były smoki i olbrzymy, czas ruszyć na potwory! (Strzeżcie się, potwory! Wydawnictwo Jaguar)

 Niedziela, czas oczekiwania. Po długim weekendzie myślami coraz częściej jestem przy obowiązkach. Nie żebym nie lubiła leniuchować, po prostu wiem, co czeka na mnie w nadchodzącym tygodniu ;-). Dlatego dzisiaj chciałabym przedstawić Wam serię, którą bardzo lubię. Lektura tego komiksu jest dla mnie przyjemna i relaksująca. Po prostu idealna na niedzielne popołudnie.


Mała dziewczynka o wielkiej odwadze

Claudette mieszka w miasteczku o dźwięcznej nazwie Mont Petit Pierre (Góra Małego Pierra), w którym... niewiele się dzieje. Tymczasem dziewczynka marzy o wielkich przygodach. Chętnie ubiłaby jakiegoś ogra, czy smoka. A tu nic tylko małomiasteczkowe, sielankowe życie. Więc kiedy po długiej przewie zostają zorganizowane Elitarne Igrzyska Wojowników, Claudette skacze z radości. Niestety i tym razem główna bohaterka nie może wykazać się swoimi zdolnościami, ponieważ ze względu na bezpieczeństwo uczestników, bojowe konkurencje zamieniono na zmagania w obowiązkach domowych, np. ubijaniu masła. Wszystko oczywiście potoczy się zupełnie inaczej niż chcieli organizatorzy i igrzyska zamienią się w prawdziwą walkę o życie, a finalnie...



Sława i zaszczyty

Claudette bardzo chce udowodnić, że jest godna miasta córki swoich rodziców, prawdziwych bohaterów, którzy uratowali Mont Petit Pierre przed zagładą. Niestety jej rodzice tak dobrze się spisali, że teraz nie ma już z czym walczyć. Główna bohaterka nie traci nadziei i ciągle szkoli się w rzemiośle bojowym. Jak się okazuje, słusznie, ponieważ zło nigdy nie przestaje próbować zawładnąć światem. Jednak czy mała dziewczynka, przy pomocy młodszego brata Gastona (który chce zostać kucharzem) i przyjaciółki Marii (która chce zostać księżniczką) zdoła uratować miasto przed potworami? I to zupełnie bez pomocy dorosłych, ponieważ oni nie wierzą, że zagraża im jakiekolwiek niebezpieczeństwo... Jeśli jej się uda, na pewno marzenia o sławie i zaszczytach się spełnią, ale... czy się uda?

Smoki, Olbrzymy, Potwory

Strzeżcie się...! to seria stworzona przez Rafaela Rosado i Jorgea Aguirre. Pierwszy z panów pracował przy takich animacjach jak Pinki i Mózg, czy Animaniacy. Natomiast drugi współtworzył scenariusze do takich hitów jak Marta Mówi, czy Dora i przyjaciele. Jak widzicie obaj znają się na rzeczy ;-). Seria o rudowłosej Claudette jest bardzo przyjemna w odbiorze. Mamy tu akcję, przygodę, humor i fajnie wykreowanych bohaterów. 

Nie mogłam się oderwać od tej historii. Każdy tom to potężna dawka dobrej zabawy. Strzeżcie się, Potwory! zamyka co prawda parę kluczowych wątków fabularnych, ale mam nadzieję, że Panowie pokuszą się o (przynajmniej!) parę kolejnych części, przecież jest jeszcze tyle bestii do pokonania!


Tytuł:              Strzeżcie się, Potwory!
Seria:              Strzeżcie się...
Scenariusz:      Jorge Aguirre
Ilustracje:        Rafael Rosado
Wydawnictwo: Jaguar
Tłumaczenie:   Małgorzata Kaczarowska
Premiera:        11.12.2019
 
Za możliwość przeżycia kolejnej niesamowitej przygody w towarzystwie Claudette, dziękuję Wydawnictwu Jaguar.
 

 

Prawdziwy bohater tylko czasami nosi maskę. (Dogman. Jaguar)

 Ostatnio ciągle piszę o tym, jaka jestem szczęśliwa. To denerwujące, wiem ;-). Dlatego dzisiaj postanowiłam podzielić się z Wami moją pozytywną energią przedstawiając komiks, który na pewno wywoła chociaż lekki uśmiech na twarzy, a może coś więcej. Mnie rozbawił prawie do łez.


Co nowego u Dogmana?

Pamiętacie jak pisałam o Psie Policjancie? Jeśli nie, to odsyłam do poprzedniego wpisu >>Pies Policjant<<. Może nie byłam zachwycona, ale nie mogę też powiedzieć, że lektura poprzednich tomów Dogmana nie sprawiła mi przyjemności. Nie mówiąc o Klarze i Janku, którzy turlali się ze śmiechu. Bardzo się ucieszyłam, że mogę kontynuować tę przygodę czytelniczą. Dlatego dzisiaj chciałabym Wam przedstawić kolejne losy tego hm... bohatera ;-).

Dogman to komiks, w którym nie można być niczego pewnym. Dopiero co główny bohater był uwielbiany i doceniany przez wszystkich, a za chwilę ląduje w więzieniu (Psim Kiciu, nie mylić z Kocim Kiciem!). Tak to możliwe, a na dodatek wszystko wskazuje na to, że Dogman dopuścił się straszliwych zbrodni! Na szczęście jego przyjaciele nie dają wiary oczywistym dowodom i za wszelką cenę chcą uniewinnić Psa Policjanta.

Jednak i ratunek nie może być zbyt prosty, przecież na Dogmana czyha wielu złoczyńców, nawet takich malutkich...


Skąd ta dawka humoru?

Z absurdu oczywiście! Przy czytaniu poprzednich tomów czasami się uśmiechnęłam, a czasami nawet pomyślałam, że mogłabym wykorzystać jakiś żart, ale nie było to jakieś wyjątkowe, ot takie. Na szczęście wszystko rozkręca się w kolejnych tomach. Tym razem to już nie były delikatne uśmiechy, tylko szczery, głośny śmiech. Taki, którego nie chce się powstrzymywać, chociaż w podświadomości czai się myśl, że to nie powinno być śmieszne. Przynajmniej nie dla osoby dorosłej i dojrzałej emocjonalnie ;-).




Dużo wymiotów.

Nie wiem skąd to zamiłowanie do wszelkiego rodzaju płynów, gazów i innych rzeczy wydobywających się z ciała, ale dzieciaki lubią wymioty i bąki. Bawią je jak najprzedniejszy dowcip i kiedy tylko pojawi się coś z wyżej wymienionych, od razu tworzy się nić sympatii między dzieckiem a daną historią. Jak dla mnie to niewiarygodne, ponieważ stworzenie absurdalnej historii pełnej wymiotów i bąków to stuprocentowy przepis na sukces. Uwierzcie mi na słowo. Wszystkie dzieci kochają takie historie!

Zgarnąć z półki?

Oczywiście! Nie widzę innej możliwości. Dogman to właśnie ten typ historii, który sprawi, że Wasze dzieci zakochają się w komiksach!

Tytuł:              Superkot/Mały Kieł

Seria:              Dogman

Autor:             Dav Pilkey

Tłumaczenie:   Stanisław Kroszczyński

Wydawnictwo: Jaguar

 

Za rozruszanie mojego skostniałego humoru dziękuję Wydawnictwu Jaguar.


 

 


Wojna to pokój. (Rok 1984. George Orwell. Jaguar)

 Sobota bardzo mnie zaskoczyła. Wyglądam przez okno, patrzę słońce świeci, lekki wiaterek, cudowna pogoda na spacer, pomyślałam. Ubraliśmy się dość lekko, w same bluzy, ale kiedy wyszliśmy na dwór szybko zweryfikowałam moje plany i wróciliśmy do domu. Nie ma tego złego, jak to mówią, dzięki temu mogłam dokończyć dla Was recenzję o... tutaj nie potrzeba zbędnych słów.


 

Na 1984 trafiłam w odpowiednim momencie mojego życia. Uwielbiam tę historię, obdartą z jakiejkolwiek magii i wyższych uczuć. Krwiście realną i przerażającą.  To książka wywarła na mnie piorunujące wrażenie, dlatego bardzo chętnie sięgam po różne wydania tej historii. Tym razem miałam przyjemność przeczytać komiksową adaptację.

Winston Smith to jeden z wielu urzędników pracujących w Ministerstwie Prawdy. Jego zadaniem jest poprawianie błędów i niejasności  drukowanych w prasie. Ma dużo pracy, ponieważ Partia ciągle zmienia przeszłość. Pewnego dnia poznaje Julię, która daje mu motywację do działania i niebezpiecznych decyzji. Potem... potem nie ma happy endu.

Znam tę historię bardzo dobrze, dlatego tym razem skupiłam się na ilustracjach Fido Nestiego. Muszę przyznać, że tak właśnie wyobrażałam sobie ten świat. To trochę tak jakby autor grafiki odczytał moje wyobrażenia. Jest to jedna z tych historii, które nie potrzebują wiele, aby oddziaływać na nasze zmysły. Tu nie potrzeba szerokiej palety kolorów, czy ładnej, czystej kreski. 

Sama historia jest genialna, nic dziwnego, że przyniosła wieczną sławę Orwellowi. Dlatego podziwiam autorów, którzy biorą się za własną adaptację Roku 1984. Na szczęście Fido Nesti wiedział jak się do tego zabrać, nie przesadził, oddał to, co autor miał na myśli i dzięki temu przedstawił nam genialną kreację świata.



Chyba najbardziej urzekły mnie kolory. Właśnie tak wyobrażałam sobie tamten świat. Brudny, przerdzewiały i ponury. Podobało mi się też to, że już na pierwszy rzut oka możemy stwierdzić, że nie ma tam szczęśliwych ludzi. Coś w mimice, sposobie w jaki zostali narysowani sprawia, że czuć od nich takie zawieszenie między życiem a śmiercią. Niby oddychają, a wydają się martwi.

Jak dla mnie jest to po prostu doskonała adaptacja jeszcze doskonalszego dzieła, także nie mogę być tu obiektywna ;-). Bardzo polecam wszystkim zapoznać się z tym imponującym komiksem.

Tytuł:              Rok 1984

Autor:             George Orwell

Ilustracje:        Fido Nesti

Tłumaczenie:   Małgorzata Kaczarowska

Wydawnictwo: Jaguar

Premiera:        30.09.2020

 

Za połączenie wyobrażenia z rzeczywistością, dziękuję Wydawnictwu Jaguar.


 


 

Trochę się obawiam. (Frigiel i Fluffy 3-6. Jaguar)

 Dzisiaj piszę do Was pełna obaw! Boję się, że nie długo stanę się większą fanką świata Minecrafta niż moje dzieci ;-). Wszystko za sprawą komiksów, które ostatnio wpadły mi w ręce.

Miałam już okazję poznać Frigiela i Fluffiego i byłam bardzo zaskoczona tym spotkaniem. Myślałam, że książki o ich przygodach wystarczą fanom tego świata. Okazuje się, że może być jeszcze lepiej ;-). Świat Minecrafta jest bezkresny. Każdy znajdzie coś dla siebie. Dlatego nikogo już nie dziwi, że cały czas pojawiają się nowe publikacje na ten temat.

Tym razem mam dla Was komiksy o przygodach Frigiela i Fluffiego przygotowane przez Frigiela i Jeana-Christophea Derriena na podstawie powieści Frigiela i Nicolasa Digarda.

Jak już Wam wspominałam, to nie jest moje pierwsze spotkanie z tymi bohaterami. Ci, którzy śledzą moje bloga wiedzą, że staram się wgryźć w świat Minecrafta najlepiej jak się da. A, że nie znam lepszego sposobu niż czytanie książek, czytam wszystko, co wpadnie mi w ręce ;-).

Frigiel i Fluffy. Blok Pierworodny.

 

W tej historii główni bohaterowie strzegą kopalni przez rabusiami, creeperami i wszystkim innym, co tylko czyha w ciemnościach. Frigiel i Fluffy zagłębią się w labirynt korytarzy i odkryją wiele tajemnic. Pojawi się też Blok Pierworodny, który napędzi akcję do granic możliwości. Wszystko dlatego, że jak zwykle głównym bohaterom zabraknie trochę szczęścia, no i umiejętności... rozumu trochę też ;-).




Muszę przyznać, że bardzo podobała mi się ta cześć przygód Frigiela i Fluffiego, ponieważ oprócz elementów zwykłej przygodówki mamy też trochę filozofii. Co się stanie kiedy blok pierworodny zostanie uszkodzony? Czy podstawa świata Minecrafta zostanie zniszczona? Co się stanie ze światem? Jak widzicie to naprawdę emocjonująca historia :-).

Frigiel i Fluffy. Lodowe Królestwo


 Kolejna część, która niesamowicie mnie wciągnęła. bardzo lubię takie historie. Na wioskę Laniel sypie śnieg. Niby nic nadzwyczajnego, tylko że... tam nigdy śnieg nie padał. Okazuje się, że sprawcą zamieszania jest Król Lodu, który (jako  typ z natury zimny i niegodziwy) postanawia siłą wziąć w posiadanie całą okolicę. Frigiel i Fluffy nie pozwolą aby te plany się powiodły. Podoba mi się to jak główni bohaterowie stawiają czoła śniegowym niebezpieczeństwo. Okazuje się, że nie ogień nie zawsze pali lód i trzeba wymyślić inny fortel. By odpowiedniej dozie humoru i przygody, czas spędzony z Lodowym Królestwem będzie bardzo gorący ;-).



Frigiel i Fluffy. Zaginiona Wyspa.

Kolejna potężna dawka przygody! Z nimi nie można się nudzić! Tym razem Frigiel i Fluffy wyruszają odkrywać świat. W drodze do Farlandii zbaczają z kursu i trafiają na tajemniczą wyspę. Przeżyją tam silne zderzenie z rzeczywistością, w której nie są powszechnie znani i lubiani. Co z tego wyniknie? Kolejna niesamowita przygoda, oczywiście ;-).



 

Podoba mi się to, że chociaż to historia dla dzieci (przewidywalna), naprawdę można się przy niej świetnie bawić. Zwariowane zwroty akcji i duża dawka humoru sprawiają, że Frigiel i Fluffy to chyba jeden z moich ulubionych komiksów. A sporo ich ostatnio czytam, także mieli do pokonania naprawdę silnych rywali na to miejsce.

Frigiel i Fluffy. Pałac Herobraina.


 
 Coś jest na rzeczy z tymi pałacami. Bardzo często występują w historiach ze świata Minecrafta. Tym razem Frigiel i Fluffy podczas podróży do Farlandii trafią do ponurego zamczyska, w którym straszy! Oczywiście w tym świecie nic nie jest przypadkowe i nie długo okaże się, co tak naprawdę nawiedza gmach. Mroczniejszy klimat sprawi, że poznamy bohaterów z innej strony, nie zabraknie oczywiście humoru i akcji, tyle że tym razem będzie mrozić krew w żyłach ;-).





Naprawdę jestem zaskoczona jak wciągnęła mnie ta historia oraz jak emocjonujące przygody przeżywają główni bohaterowie. Komiksy czyta się błyskawicznie, często uśmiechając się pod nosem. Jest tu miejsce zarówno na dziecięcą naiwność jak i dojrzałe akty odwagi. Niby Frigiel i Fluffy to historia dla dzieci. Nie zgadzam się! Ja również bawiłam się świetnie ;-)!

 

Tytuł:              Frigiel i Fluffy

Autor:             Frigiel i Jean-Christophe Derrien

Ilustracje:        Minte

Tłumaczenie:   Stanisław Kroszczyński

Wydawnictwo: Jaguar

Premiera:        03/04 2021


Za możliwość przeżycia niesamowitych przygód w świecie Minecrafta, dziękuję Wydawnictwu Jaguar.


 


 


Moje zdjęcie
Skarby na półkach
Kobieta, Żona, Matka. Piszę o tym co myślę, i robię. Najczęściej czytam książki i staram się aby moje dzieci wiedziały, ze są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed ekranem. Kontakt: skarbynapolkach@gmail.com kontakt@skarbynapolkach.pl