Dzień dobry w poniedzialek. Ale się porobiło! Miałam zaprezentować Wam na weekendzie parę rzeczy, a obudziłam się dzisiaj, że mamy już kolejny tydzień. Sporo mam ostatnio na głowie i dlatego trudno mi znaleźć czas na przyjemności.
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić wyjątkowa historię. Wyjątkowa, bo przepiękna i bardzo, bardzo, bardzo fajnie napisana. A do tego z morałem! Gotowi?
Formuła Elli.
Gdyby ktoś mnie zapytał jakie książki czytać dzieciom, bez wahania odpowiedzialnym że wszystkie 😉. Nie oznacza to jedna, że wszystkie są dobre. Sama pamiętam, że było parę takich tytułów, która bardzo mnie rozczarowały. Dlatego z większą siłą i determinacja trzeba pokazywać dobre książki. Takie właśnie jak Formuła Elli.
Co w niej takiego niezwykle? Tu długo można by wymieniać. Mamy tytułowa bohaterkę, która nie akceptuje siebie i swojej odmienności. Mamy podróż, w której występują elfy, światy równoległe i inne baśniowe elementy. Mamy też niesamowite przygody i powalające zwroty akcji, które nie pozwalają się nam oderwać od tej historii. A na koniec jest również przemiana głównego bohatera, który dzieki pokonanej drodze zrozumiał... Jak chcecie przekonać się co to sięgnięcie po formułę Elli , bo nic więcej Wam nie powiem 😉.
I jak Wam się podoba? Zachwyciłam Was?
A jak wspomne, że książka została nagrodzona w konkursie im. Astrid Lindgreen? Tej nagrody nie dostaje się że byle bajeczkę. Także nie czekajcie. Siegajcie!
Zgarnąć z półki?
Zgarnąć i pochłaniać! Ta książka jest niesamowita i myślę, że nie jednak osobie przypadnie do gustu i pomoże parę rzeczy zrozumieć. Zwłaszcza nastoletnim czytelnikom, który rozpoczynają swoją drogę ku akceptacji samego siebie. Polecam!