Legendy Warszawskie (Wydawnictwo RM)
Okazuje się, że jednak alergia mi nie przeszła. Teraz mam po prostu mocniejsze napady. Z wiekiem coraz gorzej to przechodzę, dlatego zaczynam poważnie zastanawiać się nad odczulaniem, tylko... czy to coś da... Niestety przez to jestem totalnie nie zdolna do niczego. Wyjście na spacer kończy się zalaniem łzami i katarem, a przecież nie da się siedzieć w domu w tak piękną pogodę! Dochodzi jeszcze jeden problem robale. Nie wiem jak u Was, ale u mnie po godzinie 18, czyli mniej więcej kiedy całe podwórko jest już zacienione, trzeba uciekać do domu, bo nie można nawet chwili ustać nie odganiając się od komarów, much, czy jeszcze innych owadów. Masakra! Jadę dzisiaj po jakieś specyfiki, bo dzieciaki są już strasznie pogryzione.
Nic tylko siedzieć w domu i... czytać książki ;-). Pomyślcie o tym. Same korzyści. Siedzisz w domu, nic Cię nie gryzie, jak masz to włączasz sobie wiatraczek albo klimatyzację i czytasz książki. Ja nie widzę minusów takiego rozwiązania. Moje dzieciaki jednak nie akceptują tego genialnego pomysłu spędzania wolnego czasu i większość dnia spędzamy na dworze.
Jak już wiecie przepadam za mitologią. Nie mogę uznać się za wielką znawczynię, ale lubię. Kopalnia wiedzy o świecie i inspiracji. Jak już Wam wspominałam, interesują mnie różne gałęzie tego gatunku. Nie tylko narodowe, ale i te bardziej lokalne. Zwłaszcza jeśli chodzi o nasze, rodzime mity i legendy, bo to pokazuje jakimi drogami wędrowały te historie i czym inspirowali się ludzie aby wymyślić takie opowieści. Dlatego dzisiaj mam dla Was coś z naszego rodzinnego podwórka ;-)
Te legendy są mniej więcej wszystkim znane. Gdzieś te motywy ciągle pojawiają się w naszej kulturze. Przykładem może być seria Legendy Polskie od Allegro. Jeśli nie mieliście okazji jej poznać to bardzo polecam. Ja jestem jej wielką fanką.
No, ale jak widać mity i legendy ciągle krążą w okół nas. Ludzie lubią opowiadać historie, dodawać elementy fantastyczne, umiejscawiać je w realnym świecie. Dlatego warto wiedzieć, co już zostało wymyślone ;-)
W tej książce zostały zaprezentowane 4 najpopularniejsze legendy. Znalazło by się jeszcze parę, np. czarna wołga ;-). Nieee no, żarcik. Skupmy się na konkretach.
Podoba mi się to, jak zostały opisane te legendy. Wiadomo, są one skierowane do dzieci, dlatego nie ma bardzo drastycznych szczegółów, ale warto zauważyć, że mocniejsze momenty występują.
Podoba mi się też to, że nie jest to suchy tekst. Pani Marta Dobrowolska - Kierył zadbała o to żeby to była opowieść. Występują tu nie tylko opisy, ale i dialogi. Dzięki czemu akcja nie jest taka odrealniona.
Podobał mi się również dobór imion. Okey. może nie są jakieś wyszukane, czy starosłowiańskie, ale Miłka? Tak dawno nie słyszałam tego zdrobnienia, że jestem nim całkowicie zauroczona. Takie detale sprawiają, że przyjemniej się czyta takie historie.
Noooo, nie zapomnijmy o ilustracjach wykonanych przez Annę Batte. Dziwne, bo zawsze myślałam, że wolę bardziej komiksowe ilustracje, niż takie graficzne. Okazuje się jednak, że to zależny gdzie ;-). Złota Kaczka w wykonaniu Pani Ani jest po prostu genialna.
Hipnotajzing, czyż nie ;-)? Nic dziwnego, że zdobi ona okładkę Legend Warszawskich.
Jeśli mogę być szczera (a z Wami przecież mogę :-)). Miałam mieszane uczucia, co do tej książki. Różnych wydań legend polskich jest u mnie naprawdę sporo. Po co więc kolejna? Okazuje się, że warto poznać różne wersje aby stwierdzić, która z nich jest najlepsza, ale nie najlepsza ogólnie, tylko najlepsza dla Nas.
Legendy Warszawskie Wydawnictwa RM to jedno z lepszych wydań jakie miałam okazję czytać. Nie polecam ich jednak czytać maluchom. Uważam, że dzieciaki w wieku szkolnym lepiej sobie poradzą z tymi historiami :-).
Za możliwość odkrycia tajemnicy Warszawy ;-) Dziękuję Wydawnictwu RM