Wtorek, a ja nie wiem w co ręce włożyć. Miało być tak pięknie, tak zorganizowanie, a tu... przyszło przeziębienie i... całej moje plany legły w gruzach. Trudno, wymyślę cos innego ;-).
Dlatego dzisiaj mam dla Was moje pomysł na nudę, bo że chore dzieci się nudzą, wie chyba każdy ;-).
Wodne czary-mary.
Uwielbiam tą serię! Wiele razy ratowała mi zdrowie i życie. Kiedy dzieciaki są ostatecznie i definitywnie znudzone. Nie mają ochoty ani układać puzzli, ani rysować, ani nawet biegać i krzyczeć, wyciągam wodne malowanki i mogę cieszyć się dłuższą chwilą spokoju (gdyby schły szybciej pewnie miałabym całe wolne popołudnie ;-)).
Magia odkrywania.
Co jest takiego wyjątkowego, w wodnych kolorowankach? Magia odkrywania oczywiście! Dziecko dostaje książkę z ulubionymi bohaterami (w tym przypadku to Bing i Cocomelon), ale na każdej stronie są jakieś białe elementy, które dzięki specjalnemu flamastrowi, zmieniają się w kolorowe ilustracje. Zabawy co nie miara! Przecież do końca nie wiadomo, kto lub co kryje się za białą zasłonką.
Zgarnąć z półki?
Tak! Spotkałam się już z niejedną opinią (najczęściej rodziców), że te wodne kolorowanki są genialne i zawsze wzbudzają duże zainteresowanie wśród dzieci. Dlatego, kiedy pogoda nie rozpieszcza, a wszystko inne już się znudziło, czas na broń ostateczną. Taką... magiczną ;-).
Tytuł: Wodne czary-mary
Autor: opracowanie zbiorowe
Wydawnictwo: Harper Kids
Premiera: 10.11.2021