Seria Niefortunnych zdarzeń

 Piątek, nareszcie! Chociaż weekend zapowiada się niemniej intensywny ;-). Ciekawe, co przyniesie październik. Jak myślicie?

Dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować najnowsze tomy Serii Niefortunnych Zdarzeń, która jest jedną z moich ulubionych i za każdym razem siadam do niej z największą przyjemnością, chociaż...



Seria Niefortunnych Zdarzeń.

Pokochałam tę serię za jej humor i groteskę. Uwielbiam ten mroczny klimat i uśmiechniętą buzię Słoneczka w tle. Tego nie da się opisać nie poznając tej historii. A że powoli zbliżamy się do końca to jest naprawdę emocjonująco.

Od czego by tu zacząć żeby nikomu nie popsuć frajdy z odkrywania kolejnych przygód rodzeństwa Baudelaire. Może wspomnę Wam tylko, że najgorsze jeszcze przed nimi, a Olaf ma jeszcze parę asów w rękawie? Może wspomnę Wam, że Wredna Wioska nie była taka zła w porównaniu... nie... tego Wam nie powiem, sami się przekonajcie.

Zgarnąć z półki?

Czekam z niecierpliwością aż moje dzieci będą gotowe na tę historię. Chce ją przeżyć jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz. Może to trochę sadystyczne względem Wioletki, Klausa i Słoneczka, ale ta historia jest po prostu tak fajna, że chce się ją poznawać od nowa i od nowa.


Shadow Hause 13. Duże zmiany w domu shadow.

 Czwartek. A ja jakoś nie mogę odnaleźć się w tym tygodniu. Jest jakiś szybki i zwariowany. Z jednej strony fajnie, bo mamy już czwartek, ale z drugiej jakieś te dni są zupełnie inne niż były jeszcze chwilę temu. Czyżby to jesień wprowadzała swoje porządki?

Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam kolejny tom historii o pewnym niezwykłym rodzie, który skrywa wiele tajemnic, nie tylko za swoimi cieniami...



Shadows House 13.

Za każdym razem, jak zasiadam do tej mangii mam wrażenie, że ucieka mi za dużo szczegółów, ponieważ kolejne tomy przynoszą odpowiedzi na pytania, których wcale nie zadawałam lub wydawały mi się mało istotne. Tymczasem...

Wiem, zagmatwałam, ale kiedy w 13 tomie czytamy o przypadłościach Barbary i kolejnych etapach przejęcia władzy w budynku dzieci to poprzednie tomy wydają się konkretnie naprowadzać nas na te ścieżki. Jednak dowiadujemy się o tym dopiero czytając dalej tę historię. Paradoks, ale za to jaki wciągający!






Powiem Wam, że nie wiem kiedy przeleciał mi ten tom. Akcja się rozkręca i naprawdę nadaje szybkie tempo tej historii. Czuję też, że nie długo dotrzemy do punktu kulminacyjnego, dlatego już nie mogę się doczekać kolejnych tomów.

Zgarnąć z półki?

Przy początkowych tomach trochę gubiłam się w fabule. Za dużo było tego wszystkiego, za dużo tajemnic i niedopowiedzeń. Jednak z każdym przeczytanym tomem wchodziłam w tej świat i coraz bardziej mnie zaciekawiał. Teraz fabuła jest już bardzo konkretna i emocjonująca, dlatego  czytanie tej mangii to czysta przyjemność, na którą warto sobie pozwolić.



Ubongo Shimo, nowe rozgrywka.

 Dzień dobry w środę. Wczesnojesienna aura zachwyca i aż przyjemnie spojrzeć na krajobraz za oknem, nie uważacie? Dlatego postanowiłam, ze dzisiaj zaprezentuje Wam kolejną odsłonę jednej z moich ulubionych gier od Egmontu. Mowa oczywiście o Ubongo.


Ubongo. Shimo.

O Ubongo miałam okazję pisać już parę razy. Połączenie tetrisa i gier logicznych sprawia, że ta gra się nie nudzi. A że Grzegorz Rejchtman ma jeszcze parę pomysłów jak urozmaicić rozgrywkę to co jakiś czas możemy cieszyć się nowymi wyzwaniami. Nie inaczej jest tym razem. W Ubongo Shimo musimy zakryć wszystkie wyznaczone kwadraty tak aby pasowały do otworów w klockach. Sprawa niby prosta, ale... czy próbowaliście kiedyś dopasować element żeby równocześnie zakrywał i odkrywał planszę? Nie to koniecznie spróbujcie!




 
Niestety nie mogę jeszcze pochwalić się Wam jakąś ułożoną układanką, bo... nie udało mi się to zrobić (nawet na najłatwiejszym poziomie!) Może jestem za bardzo rozkojarzona, a może póki co pokonuje mnie to wyzwanie. Nie wiem, ale nie poddam się dopóki mi się nie uda ;-).

Zgarnąć z półki?

Jak dla mnie to gra, w którą trzeba chociaż spróbować zagrać. Jak widzicie na moim przykładzie, jest ona wymagająca, ale dzięki temu udana rozgrywka przynosi dodatkową satysfakcję. Dlatego jak najbardziej polecam!


Królik kontra Małpa nowa super seria komiksowa na polskim rynku.

 Dzień dobry we wtorek. Pogoda nas rozpieszcza i póki co szkoda siedzieć w domu, ale na horyzoncie widać już jesienne chmury. Dlatego warto już zacząć inwestować w lektury, które pochłoną nas w całości i sprawią, że pogoda za oknem nie będzie miała znaczenia. Na przykład komiksy.

Moja sympatia do tej formy ilustrowanych historii jest powszechnie znana. Uwielbiam komiksy i wydaje mi się, ze z każdym dniem, każdym przeczytanym tomem czuję do nich jeszcze większą sympatią. Dlatego nie przepuszczam żadnego tytułu. Zwłaszcza tych dla dzieci, ponieważ na szczęście zaraziłam Klarę i Janka tą fascynacją. Dlatego kiedy zobaczyłam zapowiedź Królika kontra Małpy, wiedziałam że musimy przeczytać ten komiks.


Królik kontra Małpa.

Mnie już zachęciła sama okładka. Zabawna, dynamiczna, zwiastująca dobrą zabawę. I nie ma co ukrywać, Jamie Smart doskonale prowadzi tę historię. Kto by pomyślał, że Królik i Małpa mogą być takimi antagonistami, no ale kiedy rzecz rozchodzi się o podbój planety, to dozwolone są wszystkie środki perswazji, prawda?







Nie planowałam, ale śmiałam się jak głupia, wszystko za sprawą absurdów i niedorzeczności wymyślonych przez autora. No ale wiadomo, nie o mnie tu chodzi. Czy ten komiks podoba się również dzieciom? Sądząc po obecnym stanie tego tomu (od jakiegoś tygodnia jeździ z nami wszędzie) to wydaje mi się, że tak. Klara i Janek nie mogę się od niego oderwać i dosłownie wyrywają go sobie z rąk. Dlatego z niecierpliwością czekamy na drugi, już planowany tom.

Zgarnąć z półki?

Zdecydowanie! Tak jak wspominałam Wam na początku, jest to jeden z lepszych komiksów, jakie ostatnio czytałam. Dlatego z czystym sumieniem nie tylko polecam, ale i zachęcam ;-).



Korona z kości. Nowa odsłona kobiecej fantastyki.

 Dzień dobry w poniedziałek. Zaczęliśmy już kalendarzową jesień, więc pomimo sprzyjającej aury, wyciągnęłam już kurtki, kocyki i duże kubki na herbatę. A Wy przygotowujecie się już do ochłodzenia?

Dzisiaj przygotowałam dla Was recenzję książki, która bardzo mnie zaskoczyła. Zaskoczyła mnie swoją przewrotnością i nieszablonowością. A wszystko przez pewną królową i jej córki...




Korona z kości.

Historia o władzy. Tak w zaledwie paru słowach można opisać te książkę i pewnie zastanawiacie się, dlaczego tak popularny i często wałkowany temat może być jeszcze ciekawy. Też się zastanawiałam zasiadając do tej książki i szczerze Wam powiem, że nie miałam wielkich nadziei na jakąś rewelację. jednak szybko się okazało, że w tym temacie można jeszcze całkiem sporo wymyślić. Tak jak zrobiła to Laura Sebastian.

Królowa Margaraux ma trzy córki, które postanawia wydać za mąż. Dziewczyny całe życie uczone posłuszeństwa i etykiety wyruszają do swoich mężów. Wszyscy myślą, że sielanka beztroskiego życia księżniczek będzie po prostu toczyć się dalej. Nikt nie podejrzewa, że królowa wiele lat wcześniej wyczytała w gwiazdach zupełnie inną przyszłość. Przyszłość, w której to ona będzie rządzić całym królestwem. A wszystko dzięki odpowiedniemu przygotowaniu królewskich córek... Co z tego wyniknie? Na pewno będzie ciekawie.

Tak jak Wam już wspominałam, zaskoczyła mnie ta książka. Dawno nie czytałam o tak ciekawie wykreowanych kobiecych postaciach. Mocnych, konkretnych i odważnych. Brakuje takich kobiet nie tylko w literaturze fantasty, ale w ogóle nie uważacie? Tymczasem Laura Sebastian serwuje nam niesamowicie wciągającą i angażującą historię o tym, jak zdobywa się władzę i ile czasu trzeba na to poświęcić no i co najważniejsze, kogo trzeba poświęcić. Czytałam i czytałam, a strony mijały mi z zawrotną prędkością. Autorka naprawdę przemyślała sobię kreację świata i bohaterów dzięki czemu Koronę z kości czyta się z największą przyjemnością. Cieszy mnie, że to dopiero pierwszy tom, bo historia jest na tyle rozbudowana, że szkoda byłoby ją szybko kończyć.

Zgarnąć z półki?

Jak dla mnie jedna z lepszych propozycji na jesień. Trzeba ją przeczytać żeby się nie nudzić w długie wieczory spędzone pod ciepłym kocykiem. POLECAM.




Bing i Bluey. Nowe serie dla maliszków

 Dzień dobry w piątek, ale ten czas szybko leci, zaraz zacznie się jesień. Mam nadzieję, że ta pora roku również pozwoli nam cieszyć się swoimi urokami, bo póki co u mnie za oknem jest bardzo późnojesienna aura. A jak u Was?

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić kolejne nowości od Harper Kids, które pokochają wszystkie maluchy.



Książeczki dla maluchów

Chociaż moje dzieciaki są już nieco starsze to ja dalej uwielbiam przeglądać książki dla najmłodszych. Kolorowe, ładnie wydane, ciekawe, rozwijające no i z ulubionymi bohaterami. Gdyby takie książki były kiedy moje dzieci były małe... a nie, zaraz, przecież były i właśnie dzięki nim Klara z Jankiem tak bardzo lubią czytać!.

Bing.

Binga nie trzeba nikomu przedstawiać, mały króliczek poznaje świat. Ma różne przygody i wielu przyjaciół. Dzięki temu maluchy łatwo się z nim utożsamiają i chcą poznawać świat.

Tekturowa książeczka z wyraźnym podziałem na rozdziały sprawia, że dzieci chcą odkrywać tę książkę wielokrotnie. Proste, krótkie treści i wyraźne rysunki zachęcają dzieci do poznawania otaczającego go świata. Sami zobaczcie.






Bluey.

To dość nowa animacja, więc może jeszcze nie wszystkim jest znana, ale powiem Wam, że ja uwielbiam oglądać tę bajkę. Ciekawa, ciepła, serdeczna, rozbudzająca wyobraźnie. Disney pokazuje, że nadal potrafi tworzyć fajne historie dla najmłodszych. Dlatego, kiedy Harper Kids zdecydowało się na przedstawienie głównej bohaterki tej bajki w swojej nowej serii, wiedziałam że zachwyci niejedno dziecko. No i ta forma! Cudo!







Zgarnąć z półki?

Tak jak Wam wspominałam, jak dla mnie to książki, które naprawdę zachęcają do czytania i pobudzają wyobraźnię. Więc nie zostaje mi nic innego jak gorąco polecić.



Zadania w sam raz na rozpoczęcie roku szkolnego

 Dzień dobry we wtorek. Rok szkolny zaczął się już na dobre, a ja dopiero oswajam się z lekcjami i całą inną masą spraw związanych z przygotowaniem dziecka na zajęcia. Ostatnio odrabiałam lekcje z Klarą przed samym wyjściem z domu, bo przypomniało jej się, ze ma do narysowania znaki drogowe. Niby nic, ale dezorganizuje mi to poranki. A jak Wam mija wrzesień? Ogarnęliście już się po wakacjach?

Dzisiaj postanowiłam przedstawić Wam najnowsze propozycje od Harper Kids, które zachęcą dzieci do nauki. 



Nauka przez zabawę.

Żyjemy w czasach, w których z każdej strony starają się nas do czegoś zachęcić i trzeba bardzo uważać na co się skusimy. W każdym aspekcie naszego życia możemy wybierać. Dlatego wydawnictwa stają na głowę żeby zachęcić nas do zakupienia swoich tytułów. Jednak myślę, że Harper Kids nie musi nikogo kusić. Oni mają po prostu rewelacyjne tytuły!

Spójrzcie tylko na naukę języka angielskiego z Minecraftem? Przecież to czysta przyjemność!



A szlaczki z kucykami Pony? Bajka! Tylko siąść i robić.

Zgarnąć z półki?

Jest to jedna z serii, którą po prostu warto mieć i pokazywać dzieciom, ze do wszystkiego może przydać się matematyka, czy angielski, nawet do zadań z ulubionymi bohaterami.


Król Maciuś Pierwszy, książka która się nie starzeje.

 Dzień dobry w poniedziałek. Powiem Wam, ze pomimo usilnych chęci ciężko mi się oswoić z nową rzeczywistością. Ale każdego dnia staram się stawić temu czoło i mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie mi to bez takiego wysiłku. Tymczasem chciałabym Wam przedstawić kolejną książkę z serii Klasyka od Świetlika.


Król Maciuś Pierwszy

Chociaż to klasyka literatury dziecięcej napisana przez Janusza Korczaka, nie miałam okazji poznać jej wcześniej. Chciałam, ale jakoś nie było kiedy. Dlatego teraz nadrabiam takie zaległości z wielką przyjemnością, a że jest to lektura ponadczasowa i przepiękna to wracać do niej można w każdej chwili.

Maciuś jest zwykłym królewskim synem, który nie musi przejmować się wieloma sprawami. Wszystko ma podane pod nos, a i dorośli bojąc się jego ojca traktują go łagodnie i pobłażliwie. Sytuacja zmienia się kiedy para królewska umiera, a Maciek musi przejąć władzą. Zależny od ministrów i dworskiej etykiety widzi jak kraj zaczyna się sypać. Dlatego postanawia osobiście doświadczyć ciężaru podejmowanych decyzji i zaciąga się do wojska. Tam uczy się czym jest pokora i poszanowanie życia. Ale, czy ta lekcja sprawi, ze będzie lepszym królem? O tym musicie przekonać się sami.

Przejmująca. Tak jednym słowem można określić tę książkę. Prawdziwa i ponadczasowa. Miejscami okrutna i bardzo poruszająca. Trudna, ale dzięki temu zapadająca na długo w pamięci. PRZEPIĘKNA.

Zgarnąć z półki?

Nie mogę powiedzieć, że jest to książka dla wszystkich. Klara jest bardzo wrażliwą dziewczynka i była bardzo poruszona tą historią. Jednak Janek był zachwycony i bardzo zaangażowany w poznawanie tej historii. A jeśli ja miałabym oceniać jej atrakcyjność z poziomu dorosłego czytelnika to muszę przyznać, że dawno nie poruszyła mnie tak bardzo książka dla dzieci. POLECAM

A jeśli szukacie innych, cudownych książek dla dzieci, polecam zajrzeć do TANIEJ KSIĄŻKI.





Moja martwa dziewczyna, czyli romans z cmentarzem w tle

 Dzień dobry w poniedziałek! Jak Wam miną weekend? Bo mi zdecydowanie za szybko. Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam książkę, która... zaskoczyła mnie swoją nieciekawą fabułą. Dlaczego, zaraz Wam wszystko powiem.



Moja Martwa Dziewczyna.

Kiedy historia zaczyna się na cmentarzu to wiadomo, ze gdzieś w tle pojawią się zombie i inne zjawy. Tu zaskoczenia nigdy nie ma. Nietypowa jest para głównych bohaterów - Piotrek i Julka, którzy udowadniają, że miłość przekracza wszelkie granice, nawet śmierci. Wystarczy tylko żeby jedno z kochanków było zombie.

Byłam ciekawa tej historii, bo opis dawał obietnicę pewnej niezobowiązującej rozrywki i pewnie tak jest tylko, że nikt nie ostrzegał, ze to będzie takie... nijakie.

Czytałam kolejne strony śledząc w większość dialogi bohaterów naładowane emocjonalnymi i wulgarnymi przymiotnikami. Nic ciekawego. Fabuła co prawda dynamicznie posuwała się do przodu i sama historia jest dobrze opracowana to jednak zabrakło mi głębi w tym wszystkim.

Okey, Moja Martwa Dziewczyna nastawiona jest na dynamikę i młodego odbiorcę, który chłonie szybko i mocno, ale jak dla mnie to było trochę za bardzo szybko i za bardzo mocno. Moim zdaniem ta historia zyskała by więcej gdyby np. Kasia miała coś więcej do powiedzenia. 

Zgarnąć z półki?

Powiem Wam szczerze, że nie byłam zadowolona z lektury. Nie podobała mi się. Ale tak jak mówię jest to książka skierowana do młodszych odbiorców, którzy właśnie tego oczekują od lektury - aby było szybko, wulgarnie i konkretnie. Nie mogę polecić Mojej Martwej Dziewczyny, ale mogę zachęcić Was żebyście sami się przekonali, czy to lektura dla Was :-).

Najnowsze tomy czytam sobie już są!

 Piątek. Czas naładować akumulatory i przyjemnie spędzić weekend. Jak zapytacie, ja to oczywiście najchętniej przy lekturze, ale chyba dzieciaki nie pozwolą mi siedzieć w domu w taką pogodę. A jak u Was, jakie macie plany na ostatnie chwile lata?

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić kolejne tomy serii Czytam sobie, które jak zawsze zachwycają, bawią i uczą.


Czytam sobie.

Zawsze z wielkim entuzjazmem śledzę wieści na temat tej serii. Jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Różnorodność tematów i zagadnień, które porusza sprawia, że każdy znajdzie coś dla siebie na różnych etapach nauki czytania. Bo ta seria właśnie po to jest. MA ZACHĘCIĆ DO CZYTANIA. Nie zmusić, nie kazać, ZACHĘCIĆ. A co lepiej zachęca niż różnorodność i wielobarwność czytanych historii?

Tym razem możemy przekonać się na przykład co może zdziałać mała księżniczka o wielkim sercu pełnym odwagi lub z czego robi się zupę MISO albo jaką tajemnice skrywa pewna niepozorna dziewczyna. Wyborne lektury muszę przyznać.














Zgarnąć z półki?

Jak dla mnie to jedna z najlepszych serii, które mają zachęcić dzieci do czytania i poznawania świata. Więc nie mogę powiedzieć nic innego, jak POLECAM!

GTO 9. Co ten Onizuka?

 Czwartek. Już czwartek. Zaraz pierwszy tydzień szkoły za nami. Jak Wasze pociechy przezyly powrót do szkoły? Bo Klara póki co jest zachwycona.

Pisząc o szkole od razu przychodzi mi na myśl manga o pewnym nauczycielu, który wykorzystuje wszystkie dostępne sposoby aby sprawić żeby szkoła była trochę lepszym miejscem. Na pewno wiecie, kogo mam na myśli ?



GTO. 9

Co nowego w najnowszym tomie? Szantaże, zazdrości, nagość i głupkowaty humor. Lepiej być nie może. No, chyba że dodamy do tego Onizukę, wtedy jest idealnie.
Historia w 9 tomie jest wielowątkowa i możemy na przykład śledzić rozwinięcie historii Kunia i jego matki oraz poczynania, które poczyniły uczennice żeby... pozbyć się Onizuki. Jakie, no coż mogę powiedzieć... możliwości jest wiele, a i kreatywności nastolatkom nie brakuje. Nudno nie będzie, a dodatkowe wątki jeszcze bardziej zdynamizują fabułę.









Za każdym razem, kiedy sięgam po GTO jestem bardzo przejęta. Mimo, ze znam tę historię na pamięć, czuje się jak mała dziewczynka otwierająca pudełko z ulubionymi słodyczami. Ta manga się po prostu nie nudzi. Nie może nudzić ;-).

Zgarnąć z półki?

Niezmiennie nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. POLECAM.

Moje zdjęcie
Skarby na półkach
Kobieta, Żona, Matka. Piszę o tym co myślę, i robię. Najczęściej czytam książki i staram się aby moje dzieci wiedziały, ze są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed ekranem. Kontakt: skarbynapolkach@gmail.com kontakt@skarbynapolkach.pl