Sposób na szybkie ogarnięcie nudy. Recenzja gry Wooolniej!

Środa. Ten okres po świętach przed nowym rokiem jest jakiś dziwny. Tak jakbyśmy trwali w jakimś zawieszeniu, jakbyśmy na coś czekali. Macie już jakieś postanowienia noworoczne, bo ja tak i tym razem postaram się do nich dobrze przygotować, tak żeby realne było ich spełnienie, a nie jak zwykle, miesiąc motywacji i tyle ;-).

Nie samymi postanowieniami jednak człowiek żyje. Muszę przyznać, że Klara w tym roku była niesamowicie pomocna i zaczynam się zastanawiać, jak wcześniej radziłam sobie bez jej pomocy ;-). Dlatego dzisiaj mam dla Was doskonała propozycję na wspólne spędzenie czasu i zrelaksowanie się. Mam dla Was super planszówkę :-).

Wolniej!




Kolejna prosta i przyjemna gra od Ping Frog. Ja nie wiem, jak oni to robią, ze każda ich produkcja jest kolejnymi strzałem w dziesiątkę. Tym razem musimy jak najwolniej dojść do końca drogi, a jak to zwykle bywa, nie jest to takie proste ;-).

Zasady.

Najbardziej lubię gry, w których są krótkie instrukcje, a zadania do wykonania są wręcz instynktowne. Właśnie tak jest w Wooolniej! Tym razem wcielamy się w ślimaki, które buszują sobie po grządce z warzywami. Do dyspozycji mamy trójwymiarową planszę, cztery figurki ślimaków i talię kart. Tylko tyle i aż tyle. Naszym celem jest NIE DOTARCIE DO METY. Gracz, który będzie najdalej od ostatniego pola wygrywa.



Poruszamy się dzięki kartom. Każdy gracz dostaje po dwie karty na start, a potem dobiera co turę kolejną kartę, tak aby na ręce zawsze mieć dwie. Ślimaki poruszają się tylko do przodu i w każdej turze trzeba zagrać jakąś kartę. Kto dotrze do końca grządki, spada z niej. To tyle jeśli chodzi o ogólne zasady. Proste prawda, ale...

Oprócz kart z warzywami istnieją jeszcze specjalne karty, które mogą przyśpieszyć lub spowolnić graczy. Najlepszą kartą jest drzemka, ponieważ wtedy nasz ślimak się po prostu nie rusza. Jednak w talii pojawiają się jeszcze inne karty, jedna przymusowo przesuwa nas o określoną ilość pól (oraz graczy, którzy stoją nam na drodze), a dodatkowo jest jeszcze karta, która przyśpiesza gracza, który zostaje na końcu, tak dokładnie tego, który wygrywa. Musze przyznać, że rozgrywka jest bardzo emocjonująca i zmienna, dzięki czemu to po prostu świetna zabawa :-).




Zgarnąć z półki?

Markę Pink Frog można brać w ciemno. Nie zawiodłam się jeszcze na żadnej ich grze. Wolniej to kolejna propozycja, która umili zimowy wieczór i pozwoli przyjemnie spędzić czas w gronie najblższych, nie tylko tych najmłodszych. Także z czystym sumieniem polecam grę Wolniej.



Słowiańscy bogowie wcale nie odeszli. Recenzja książki Nawia wydawnictwa Uroboros.

 Wtorek. Trochę mnie tu nie było, ale postanowiłam odpocząć w święta od wszystkiego. Powiem Wam, było warto. Odpuściłam cały ten pęd i pośpiech i teraz mogę na spokojnie zająć się tym, co lubię - czytaniem książek (no i recenzowaniem oczywiście ;-)).

Po świątecznej gorączce postanowiłam przejrzeć promocje w księgarniach. Przeglądając nowości Taniej Książki trafiłam ta tytuł, który już wcześniej wpadł mi w oko i postanowiłam dać mu szansę. 



Nawia, bo o niej mowa to zbiór 8 opowiadań o tematyce mitologii słowiańskiej. Teksty są różne, niektóre nawiązują do jakiś starych podań i legend, inne łączą współczesność z dawnymi wierzeniami. Każdy znajdzie coś dla siebie, ponieważ poziom jest naprawdę wyrównany.

Zbiór opowiadań.

Często przy tego typu pracach zbiorowych jest tak, że opowiadania mają różny poziom. Jedne wciągają nas bez reszty, inne czytamy, bo szkoda omijać, skoro i tak są krótkie. Przeczytałam od deski do deski i niestety ten zbiór opowiadań ma jedną, najgorszą wadę - jest ZA KRÓTKI!

Ledwo człowiek wczuje się w klimat, a tu historia dobiega końca. Z jednej strony ciekawie było poznać twórczość autorów, o których tylko słyszałam, z drugiej te historie same proszę się o kontynuację. To znaczy nie zrozumcie mnie źle, wszystkie historie tworzą zamkniętą całość, która nie wymaga kontynuacji. To ja jej wymagam ;-) 

Szeptucha.

W każdym takim zbiorze musi być jakieś opowiadanie, które szczególnie zapada w pamięci. W tym przypadku była to Szptucha Jagny Rolskiej. Historia o tym jak silny wpływ może mieć na naszą rzeczywistość dawna wiara i bogowie. Bardzo podobało mi się połączenie starej wiejskiej chaty i podziemnego kompleksu basenów, chociaż skansen zamiast Biedronki też był fajny. A co ja Wam będę zdradzać szczegóły, sami sprawdźcie co tam się działo ;-).

Zgarnąć z półki?

Tak! Chociaż nie, bo tak jak ja będziecie czuli mega niedosyt historii o szeptuchach, demonach innych niesamowitych rzeczach. A tak serio to naprawdę bardzo polecam tę książkę. Dawno nie miałam okazji całkowicie zatracić się w tak dobrze wykreowanych historiach o mitologii słowiańskiej.


Tytuł:              Nawia. Szamanki. Szeptuchy. Demony

Wydawnictwo: Uroboros

Premiera:        27.10.2021



Klątwa, która stworzyła całkiem niezłą historię. Klątwiarze. Holly Black Wydawinctwo Jaguar.

 Poniedziałek. Zaczyna się świąteczna gorączka i szał zakupów. Dlatego postanowiłam, że przez weekend odpocznę i w sumie nawet mi się to udało. A miałam przy czym odpoczywać, o czym zaraz Wam opowiem :-).


Klątwiarze Holly Black.

Autorkę kojarzę, wiele razy była mi polecana. Jednak opinie na temat jej twórczości są tak skrajne, że sama musiałam przekonać się, czy warto. Myślę, że Klątwiarze był dobrym tytułem na początek. Jest tu wszystko, co charakteryzuje twórczość tej autorki: magia, mrok, bunt i skomplikowane relacje. Niestety chociaż jestem już po lekturze, nadal nie wiem, czy mi się to podoba.

O czym są Klątwiarze?

On młody i przystojny. Ona... martwa. To nie może się udać. Może? A może mogło? Chyba że... coś tu nie pasuje. Niektóre elementy układanki zupełnie do siebie nie pasują. Co się wtedy stało, jak to się stało i co się teraz stanie, kiedy prawda wyjdzie na jaw?

Cassel Sharpe pochodzi z rodziny klątwiarzy. Ludzi obdarzonych mocą mogącą zmieniać rzeczywistość na własne potrzeby. Mogą np. połamać ci kości, zmusić do jakiegoś działania, stworzyć iluzję, czy grzebać w twoich myślach i snach. Nic przyjemnego, prawda? Tylko, że taka magia ma swoją cenę. Odrzut klątwy może być różny. W najlżejszym wypadku zgniją i odpadną palce, w najgorszym umrzesz. Więc czy rzucanie klątw to gra warta świeczki? Okazuje się, że tak. Wszystko zależy od tego o jaką świeczkę gramy.

Kiedy Cassel budzi się na dachu swojej szkoły, jego życie diametralnie się zmienia. Władze uczelni nie mogą tolerować takich zachowań (zwłaszcza, że doskonale wiedzą z jakiej rodziny wywodzi się chłopak) i tymczasowo wydalają go ze szkoły. Najbliżsi nie chcą włączyć Cassela do swoich działań i informować go o tym, co tak naprawdę się dzieje. Główny bohater zdany jest na samego siebie i koszmary, które nawiedzają go co noc.

Co z tego wyniknie? Na pewno będzie ciekawie.

Chłopaku!

Klątwiarze to powieść młodzieżowa składająca się z trzech tomów. W Polsce dzięki wydawnictwu Jaguar możemy przeczytać tę historię w jednym, dość opasłym (768 stron) tomie. Wydaje mi się, że wygodniej by się czytało, gdyby książka była podzielona przynajmniej na 2 części, ale z drugiej strony czekanie na kolejny tom byłoby po prostu katorgą.

Podoba mi się kreacja bohaterów. Są wyraziści, odpowiednio popychają fabułę do przodu i skrajnie różni. Dobrze się to wszystko czyta. Ale... denerwował mnie trochę sam Cassel. Z jednej strony był wyrachowanym oszustem bez skrupułów z drugiej zagubionym dzieciakiem potrzebującym pomocy i wsparcia. Były takie momenty, kiedy miałam ochotę powiedzieć: chłopaku, weź się w garść, za bardzo kręcisz się w kółko! Tylko że... to jest taki rodzaj postaci, który właśnie powinien irytować, ponieważ dobrze oddaje schemat zachowania młodych ludzi. To taki paradoks, w którym postać Cię wkurza, ale to dobrze, że Cię wkurza, bo od tego właśnie jest.

Marudzę.

Jak już Wam wcześniej wspominałam to moje pierwsze spotkanie z Holly Black. Podoba mi się kreacja świata pełna zła i mroku. Polubiłam bohaterów i z wypiekami na twarzy śledziłam dalsze rozwiązywanie zagadki i całej towarzyszącej jej otoczce. Dobrze się czytało o skomplikowanych relacjach rodzinnych, które często utrudniały odnalezienie odpowiedzi na ważne pytania. Nawet wątek miłosny mnie nie przytłaczał i dobrze komponował się z całością.

Co sprawia, że nadal nie jestem do końca przekonana do twórczości Holly Black? Chyba zbyt oczywiste rozwiązania i zbyt mało opisu świata. Autorka skupia się na bardzo wąskim wycinku rzeczywistości, a że świat wykreowała genialnie to chciałabym się dowiedzieć o nim czegoś więcej. Po przeczytaniu całej trylogii bardzo żałowałam, że nie rozwinęła tego wątku.

Zgarnąć z półki?

Tak. Mogę marudzić i się czepiać, ale na pewno nie mogę powiedzieć, że to słaba książka. Mnie wciągnęła i dobrze się przy niej bawiłam. Potrzebowałam takiej mrocznej i pokręconej historii przed świętami. Przy niej mogłam odetchnąć i się zrelaksować. Także bardzo polecam.

Tytuł:              Klątwiarze. Biały kot. Czerwona rękawiczka. Czarne serce
Autor:             Holly Black
Tłumaczenie:  Stanisław Kroszczyński i Zuzanna Byczek
Wydawnictwo:Jaguar
Premiera:       10.11.2021







Tam, to znaczy gdzie?

 Piątek. Czas zacząć... przygotowania do świąt. Dzisiaj mamy w planach dekorowanie pierników. Zdradzę Wam sekret. Długo nie lubiłam domowych pierników. Były dla mnie za twarde i odbierało mi to przyjemność jedzenia, ale jakiś czas temu poznałam sztuczkę, dzięki której pierniki są miękkie jak świeże bułeczki prosto z pieca. Wystarczy do słoika, w którym trzymamy pierniki dołożyć trochę skórki jabłkowej lub pomarańczowej. Jak poleżą parę dni wtedy są przepyszne.

Tymczasem mam dla Was komiks, który już gościł na moim blogu. Mowa o serii Malutki lisek i Wielki Dzik. Zapraszam Was do poprzednich wpisów: Filozofowanie dla dzieci i Malutki Lisek i Wielki Dzik. Porządki. A teraz przyszedł czas aby przedstawić Wam bliżej pierwszy tom tej wspaniałej historii.


Malutki Lisek i Wielki Dzik. Tam.

Uwielbiam tę serię! Od pierwszych stron, od pierwszych linijek tekstu. Nie sądziłam, że jakiś komiks będzie wstanie tak mnie zauroczyć. Wszystko dzięki prostocie z jaką zostały pokazane skomplikowane tematy jakimi są relacje i egzystencja. Podoba mi się to, że wszystko, co zostało tu ujęte doskonale obrazuje problemy i zagadnienia, z którymi zmagamy się na do dzien.




Chociaż bardzo lubię czytać takie filozoficzno-egzystencjalne tematy, sama mam z nimi problem. Ciężko mi przejść przez granicę abstrakcji. Jestem dorosła i rozumiem reguły panujące na świecie, ale dzieci tak tego jeszcze nie pojmują. Jak zatem wytłumaczyć im np. gdzie jest tam? Chyba właśnie po to został stworzony ten komiks.

Sekret tkwi w prostocie.

Dorośli za bardzo kombinują, serio. Np. ostatnio pyta mnie Klara, gdzie kupić sanki. Myślę, myślę, tak w okolicy to nie mam pojęcia. Mówię w jakiś sklepach sportowych może albo w Internecie trzeba poszukać. Odpowiedź mojej córki była tak oczywista, że aż się zawstydziłam - nie mamo, w sklepie z sankami. PROSTE. W właśnie w tak prosty i oczywisty sposób stworzyła swój komiks Berenika Kołomycka i to jest PIĘKNE!


Zgarnąć z półki?

Chyba nie muszę Was już bardziej przekonywać ;-).

Tytuł:                Tam

Seria:                Malutki Lisek i Wielki Dzik

Autor                Berenika Kołomycka

Ilustracje:         Berenika Kołomycka

Wydawnictwo:  Egmont

Premiera:        2019




Czy gry zręcznościowe uczą cierpliwości?

 Środa. Dzieciaki w końcu poszły do przedszkola, a ja mam chwilę żeby spokojnie popracować i posprzątać. Nie wiem jak rodzaj magii uprawiają Klara z Jankiem, ale jak siedzą w domu sprzątania jest jakby dwa razy więcej i końca tego procesu nie widać. 

Dzisiaj postanowiłam Wam przedstawić kolejną super grę, która na pewno umili świąteczny, rodzinny czas. Przed Wami Głowa w chmurach


Głowa w chmurach Pink Frog.

Ostatnio bardzo polubiliśmy gry zręcznościowo-logiczne. Dlatego, kiedy zobaczyłam tę grę, wiedziałam, że na pewno nie będzie się kurzyć. Wszystko za sprawą paru piankowych elementów i drzewa z tektury no i można  zbudować własną żyrafę!

Zasady

Musimy nakarmić naszą żyrafę, a żeby się tak stało, trzeba wydłużyć jej szyję. Proste prawda?

Kiedy mamy już drzewo i głodną żyrafę, zaczyna się gra:
  •  rozgrywkę rozpoczyna gracz z najdłuższą szyją, potem kolejka idzie zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
  •  pierwszy gracz ustawia korpus żyrafy koło drzewa, głowę kładzie obok siebie.
  • rzuca kostką (k6) i bierze wylosowany element, następnie układa go na korpusie żyrafy ,
  • kiedy gracz uzna, że szyja jest wystarczająco długa, kładzie na swojej konstrukcji (składającej się z szyi i korpusu) głowę. Wtedy żyrafa może zjeść jeden dowolny listek z poziomu, do którego dosięga (listki mają odpowiednią punktację, wygrywa gracz, który na koniec gry zdobędzie największą ilość punktów)
  • kiedy żyrafa zje listek, gracz odkłada wszystkie elementy wybudowanej szyi i zaczyna tworzenie od nowa,
  • gra kończy się, kiedy na drzewie nie będzie już liści.

Proste prawda? Trzeba jednak uważać. Jeśli konstrukcja się zawali tracimy nasze klocki i zaczynamy od nowa.





Ćwiczenie cierpliwości.

Przez to, że wszystkie elementy żyrafy wykonane są z miękkiej pianki, układanie nie jest proste. Tworzenie takie konstrukcji wymaga cierpliwości i opanowania. Czasami wystarczy drobny ruch aby niechcący wywrócić wierzę, to znaczy szyję ;-).

Głowa w chmurach przeznaczona jest dla dzieci od czwartego roku życia, chociaż uważam, ze dzięki miękkim elementom i uproszczonym zasadom, nawet 3 latki mógłby już spróbować swoich sił.

Janek nie jest cierpliwy. Kiedy mu coś nie wychodzi od razu się denerwuje, dlatego trochę obawiałam się, że z miłej rozgrywki wywiąże się straszna awantura. Jednak ku mojemu zaskoczeniu tak bardzo spodobało mu się układanie żyrafy, ze nawet kiedy jego konstrukcja się wywracała to próbował dalej.

Zgarnąć z półki?

Pink Frog po raz kolejny mnie mile zaskoczyło. Stworzyli grę, która nie wymaga miliona zasad i wielogodzinnych przygotowań, a i tak czeka nas długa i emocjonująca zabawa. Głowa w chmurach to idealna propozycja na popołudnie, czy też świąteczne lenistwo, dzięki niej można trochę ruszyć głową i... zbudować swoją żyrafę! Na pewno każdy chciałby to kiedyś zrobić ;-).

Dlatego bardzo polecam tę grę. Myślę, że sprawdzi się też jako prezent pod choinkę ;-).



Czym zająć chore dziecko?

 Wtorek, a my mamy bardzo intensywne przygotowania do świat. Wszystko dlatego, że dzieciaki zostały w domu zamiast iść do przedszkola. Niestety Klarę dopadł jakiś wstrętny wirus i wczoraj była praktycznie nieobecna. Na szczęście już jej przeszło i dzisiaj mogliśmy zająć się różnymi fajnymi rzeczami, a zainspirował Nas do tego... Magazyn Kraina Lodu.


Kraina Lodu. Oficjalny magazyn. Wydawnictwo Egmont.

Chyba nie znam dziewczynki, która nie lubiłaby Krainy Lodu. Z Klarą nie jest inaczej. Janek obejrzy, ale Jego miłością jest nieustannie Psi Patrol. Więc od razu było wiadomo, kto przejmie to czasopismo ;-). W tym magazynie można znaleźć wiele ciekawych rzeczy. Są historie, łamigłówki, wycinaki. Każdy znajdzie coś dla siebie i na pewno nie można się nudzić.





Dodatek.

To zawsze najważniejszy aspekt każdej gazetki. Tym razem dodatkiem jest zestaw do ciastek. Jak dla mnie strzał w dziesiątkę. Klara aż piszczała z radości (zwłaszcza przez cukrową różdżkę). Nie było innego wyjścia, trzeba było wypróbować ten zestaw i upiec ciastka :-).

Zabawy było co nie miara. Okazało się, ze pieczenie ciastek maślanych do świetny pomysł na spędzenie wolnego czasu. A dodatkowo doskonale absorbuje znudzone dzieci ;-).




Zgarnąć z półki?

Zdecydowanie! Można spędzić miło czas nie tylko podczas czytania i rozwiązywania zadań, ale również pieczenia pysznych ciastek. A wiecie co jest najlepsze w pieczeniu pysznych ciastek? To że potem można je zjeść ;-).








Jak zmienić porażkę w sukces?

 Poniedziałek. Czeka mnie baaaardzo intensywny tydzień. W sumie to już sama wypatruję świąt żeby usiąść i trochę poleniuchować, ale zanim jednak to nastanie czas trochę mocniej popracować.

Długo się zastanawiałam kiedy przedstawić Wam tę historię i w końcu doszłam do wniosku, że okres przedświąteczny będzie idealny, ponieważ wiele osób w tym czasie goni za jakimś aspektem perfekcji...


Projekt Barnabek. The Fan Brothers. Wydawnictwo Skład Papieru.

Ależ ja byłam ciekawa tej książki. Wydawnictwo Skład Papieru nie od razu pokazało, co kryje się za uroczym myszo-słoniem, ale sama ta postać była tak urocza i niezwykła, że warto było czekać. Kiedy dowiedziałam się więcej o Barnabku od razu zakochałam się w tej historii.

Barnabek to myszo-słoń, który nie do końca wyszedł swojemu twórcy. Nie jest ani odpowiednio puchaty, ani uroczy, ani nie ma słodkich wielkich oczu.  Dlatego został przeniesiony do pomieszczenia, w którym mieszczą się porażki z innych eksperymentów. Pewnego dnia nadarza się okazja by uciec z tego więzienia i cieszyć się życiem na wolności. Czy takim porażkom uda się uciec?  Jak dadzą sobie radę z tym demotywującym piętnem nieudanych eksperymentów? i Czy odnajdą się w wielkim świecie? Niesamowita i porywająca historia o tym, że sami możemy tworzyć swoje ideały i akceptować wszystkie ich niedoskonałości...





Brawa i oklaski!

Tak jak już Wam wcześniej wspomniałam, czułam że to będzie naprawdę ciekawa historia i nie pomyliłam się! Potwierdza to fakt, że książka była wielokrotnie nominowana i nagradzana prestiżowymi nagrodami w dziedzinie literatury dziecięcej, m. in. w  TD Canadian Children's Literature Award – Najlepsza książka dziecięca w Kanadzie oraz Governor General’s Literary Awards – Children’s Literature – Illustration. I mam szczerą nadzieję, że to nie koniec zachwytów nad Barnabkiem.

A to Ci porażka!

Barnabek miał być Barnabusiem. Słodziakiem z wielkimi oczami i puchatym futerkiem niczym wata cukrowa, a był... szary i proporcjonalny. Totalna porażka! To samo jego przyjaciele - Kotki Kurzu, Świecąca Lucyna, Buczymiśki, Waldek Wodecki, Akukacz, Klara, Pinto i wielu, wielu innych. Nie byli idealni, ale czy to znaczy, że byli źli?



Nie zdążę się nachwalić!

Widziałam zapowiedzi, byłam oczarowana, sięgnęłam po książkę i totalnie mnie zauroczyło. Projekt Barnabek to wspaniała historia. Pomagająca zrozumieć, że idealnie rzeczy to tylko złudzenia i nawet jeśli ktoś ma w sobie jakąś wadę lub skazę, nie oznacza to, że jest zły i nadaje się tylko do wyrzucenia.

Byłam ciekawa jak Klara z Jankiem zareagują na tę historię, ponieważ to jest dość skomplikowany temat. Jak zwykle martwiłam się na zaś. Klara i Janek są tak samo zachwyceni tą historią, jak ja i ostatnio największym dylematem jest to, kto weźmie ze sobą Barnabka do przedszkola. Nawet wczoraj, w niedzielę, kiedy dzieciaki mają dzień bajek i oglądają swoje ulubione animacje, wybrały Barnabka i zamiast gapić się w ekran, po raz kolejny (nie liczę już który) sięgnęliśmy po tę książkę.


Zgarnąć z półki?

Jak najbardziej i jak najszybciej! Jest to książka, która powinna znaleźć się w każdym domu. W bardzo mądry i ciekawy sposób uczy o akceptacji, zrozumieniu i spełnianiu marzeń. IDEALNA!

Tytuł:              Projekt Barnabek

Autor:             The Fan Brothers

Wydawnictwo: Skład Papieru

Premiera:        10.11.2021



Prenumerata Gigant Poleca, czy warto?

 Niedziela. Musze przyznać, że weekend był bardzo intensywny. Przyjechała rodzina i dopiero teraz mam chwilę żeby usiąść i odpocząć.

Dlatego postanowiłam Wam dzisiaj przedstawić 6, ostatni w tym roku tom Gigant Poleca.


Gigant poleca 6/2021. Polowanie na Mickiego.

Przez cały rok śledziłam przygody Kaczora Donalda i jego przyjaciół. Różne rzeczy się działy i nigdy nie było nudno. Ostatni tom w tym roku na szczęście trzyma poziom. Jest akcja, przygoda i humor. Bardzo fajnie można się bawić podczas lektury.





Nie będę Wam streszczać wszystkich komiksów, bo to mija się z celem. Tematyka każdej przygody jest różna i na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Mi najbardziej podobaja się te z elementami fantastyki (czyli wszystkie ;-)).


Prenumerata Gigant Poleca na 2022 rok.

Tak, można już ja zamawiać i powiem Wam, że jest bardzo kusząca, ponieważ w 2022 roku będzie aż 8 tomów Gigant Poleca. A pierwsze 100 osób, które wykupi całoroczną prenumeratę otrzyma prezent w postaci jednego tomu Gigant Poleca Extra (Agenci i Detektywi) lub Mamut Mega Giga. Dodatkowo cena też jest bardzo kusząca ;-).

Jeśli chcecie poznać szczegóły to sprawdźcie tutaj: Gigant Poleca prenumerata

Zgarnąć z półki?

Dzieciaki chętnie sięgają po tę serię i ją przeglądają, ja też byłam zadowolona z lektury, więc grzechem byłoby nie polecić Wam do przeczytania ;-)

Tytuł:              Gigant Poleca. Polowanie na Mickiego.

Wydawnictwo:  Egmont

Premiera:         24.11.2021





Od czego zacząć naukę jazdy konno?

 Piątek, uffff. Schodzi ze mnie całe tygodniowe napięcie. Czas się wyspać, zrelaksować i po prostu odpocząć. Kogo ja oszukuję, ani się nie wyśpię, ani nie odpocznę ;-). Jedyne, co mnie pociesza, że i tak będzie fajnie ;-)

Dzisiaj mam dla Was kolejny super komiks. Tym razem przeżyjemy przygody z Kamilą i jej młodszą siostrą Anais, które uwielbiają jeździć konno. No w przypadku tej drugiej to raczej dużo powiedziane - jeździć, ale od czegoś trzeba zacząć.


Kamila i konie. Na łonie przyrody.

To moje pierwsze spotkanie z tą serią, ale już wiem, że nie ostatnie. Kamila od dawna jest członkinią klubu jeździeckiego "cztery podkowy". Lata nauki i różne doświadczenia zaowocowały dobrymi wynikami w zawodach. Jej młodsza siostra też chciałaby jeździć tak dobrze jak Kamila, ale jest jeszcze trochę za mała i dlatego chwyta się wszystkich innych możliwości - dosiadania złośliwego kucyka, dzika, czy Oceana (konia swojej siostry), który dobitnie pokazuje, że nie jest jej przeznaczony. 

Ihaaa!

Nie jestem wielką fanką koni. Zabieram czasami dzieciaki do stadniny. Kiedyś miałam okazję pojeździć trochę konno, ale jakoś nie było specjalnego entuzjazmu w tym temacie. Dlatego nie sądziłam, że będę się tak dobrze bawić podczas lektury tego komiks. Jest zabawnie, żywiołowo i ciekawie. Wprost nie można się oderwać!





Zgarnąć z półki?

Zdecydowanie! Żałuję, że wcześniej nie wpadłam na tę serię. Mam nadzieję, że szybko uda mi się ją nadrobić. No i czekam z niecierpliwością na kolejne tomu :-) 

Tytuł:              Na łonie przyrody

Seria:              Kamila i konie

Scenariusz:     Lili Mesange

Ilustracje:        Stefano Turconi

Wydawnictwo:  Egmont

Premiera:         24.11.2021




Moje zdjęcie
Skarby na półkach
Kobieta, Żona, Matka. Piszę o tym co myślę, i robię. Najczęściej czytam książki i staram się aby moje dzieci wiedziały, ze są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed ekranem. Kontakt: skarbynapolkach@gmail.com kontakt@skarbynapolkach.pl