Strażnik domu Momochi - recenzja. mangowy czwartek.
Czwartek. Tłusty czwartek, gruby czwartek, straszny czwartek... staram się nie komentować głośno wydarzeń, które dzieją się na świecie. Słucham, zbieram informacje, dochodzę do jakiś wniosków, ale to co dzieje się za nasza wschodnią granicą jest po prostu nie do pomyślenia i nie da się przejść obok tego obojętnie. Zastanawia mnie po co to wszystko? Nikomu się to nie opłaca, a jednak Rosja świadomie doprowadziła do konfliktu na skalę światową. PO CO?
Bardzo wstrząsnęły mną dzisiejsze informacje i jak nigdy słuchając radia czekam z niecierpliwością na kolejne doniesienia z Ukrainy mając nadzieję, że to tylko ćwiczenia. Eh...
Dzisiaj przygotowałam dla Was recenzję bardzo ciekawej mangi, która łączy w sobie tradycyjne wierzenia wschodnie z odrobiną romansu, historii obyczajowej oraz komedii. Ta niesamowita mieszanka sprawia, że nie można się od niej oderwać. Mowa o Strażniku domu Momochi.
Strażnik domu Momochi - recenzja.
Myślałam, że historia o połączeniu świata realnego ze światem demonów i bóstw, nie jest w stanie już niczym mnie zaskoczyć, ot taka przyjemna lektura, ale raczej nic nowego. Tymczasem kreacja postaci jak i konflikty wewnętrzne sprawiają, że historia jest naprawdę świeża i wciągająca.
Jedyne do czego chciałabym się przyczepić to relacja Himari z Aoi, czyli dwojga głównych bohaterów. Prawdę mówiąc nie do końca ją rozumiem. Wydaje mi się, że autorka chciała pokazać skomplikowaną relację śmiertelniczki i demona, tymczasem wyszło jej coś na pograniczu kogucich zalotów lub miłości łączącej rodzeństwo. Na razie było mi dane przeczytać tylko 5 tomów, dlatego mam nadzieję, że ten wątek fabularny będzie dobrze rozbudowany i przemyślany.
Nie słyszałam wcześniej o tej mangowej serii, ale bardzo zainteresowała mnie jej tematyka.
OdpowiedzUsuńChętnie zwrócę uwagę na tę propozycję mang, skoro zapowiadają się świetnie.
OdpowiedzUsuńMiło można spędzić czas z taką publikacją i kolejnymi historiami z tego cyklu.
OdpowiedzUsuńSpytam koleżankę czy słyszała już o tej mandze. Może polecę jej coś nowego.
OdpowiedzUsuńMyślę, że idealnie sprawdzi się na różne okazje w roli prezentu.
OdpowiedzUsuńTaki dziś dzień, że niewiadomo co robić. U nas jest spokój, chciałabym móc zanurzyć się w świat mangi, o której piszesz, a jednak myśli uciekają... Demony, realniejsze niż te ze wschodniej mitologii, są blisko: chora chęć utrzymania władzy, chęć zysku - nawet kosztem życia ludzi... Chciałoby się mieć magiczny talizman i zamknąć im drzwi.
OdpowiedzUsuńKsiążkowe zaskoczenia zawsze mile widziane! To chyba w czytaniu jest najlepsze
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam żadnej mangi. Kiedyś bardzo lubiłam ten rodzaj literatury, a teraz sięgam po inne książki.U mnie upodobania czytelnicze zmieniają się wraz z wiekiem.
OdpowiedzUsuńSuper, że dobrze bawiłaś się podczas czytania. Osobiście nie przepadam za mangami, więc nie jest to propozycja dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńJa również nie przepadam za tym rodzajem literatury, ale postanowiłam w tym roku się przekonać i przeczytać choć jedną mangę
UsuńFani mangi pewnie będą z pewnością zachwyceni tym tytułem. Ja osobiście nie przepadam za mangą.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis. Z mangi kocham Czarodziejkę z Księżyca.
OdpowiedzUsuńMiłośnicy mangi, zapewne co czwartek do Ciebie zaglądają.
OdpowiedzUsuńNiestety to nie ćwiczenia, to straszne co się dzieje :( Po raz kolejny stwierdzam, zę mangi które polecasz są ciekawe i chyba wreszcie skuszę się na nie :)
OdpowiedzUsuńStrażnika czytałam tylko pierwszy tom, bo był u mnie w bibliotece dostępny. Całkiem ciekawa historia fantasy i widzę, że nieźle się rozkręca.
OdpowiedzUsuńMojej córce na pewno spodobałaby się ta manga. Lubi taką kreskę.
OdpowiedzUsuńzgadza się że o co dzieje się tam jest przerażające. Ćwiczenia napewno t nie są, mam nadzieje że jak najszybciej nastanie pokój... a ludzie odzyskają utracone dobra...
OdpowiedzUsuńZ wiadomych przyczyn nie znam tej serii, ale na pewno ma swoich zwolenników.
OdpowiedzUsuńW taki dzień to tylko zatopić się w dobrej książce, aby choć na chwilę oderwać się od smutnej rzeczywistości
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Człowiek musi zająć czymś myśli, bo idzie zwariować myśląc ciągle o tej smutnej rzeczywistości.
UsuńNo nie wiem czemu, ale nadal mi nie po drodze z mangami. Może w końcu po coś sięgnę.
OdpowiedzUsuńManga to trudny dla mnie temat, niestety słabo się na nim znam, choć doceniam kreskę, która często zaskakuje ekspresją ;)
OdpowiedzUsuńCiągle nie miałam przyjemności zajrzeć na żywo do mangi, ale chętnie bym zajrzała do jakiejś.
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem zachęcająco. Ja też nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje za naszą wschodnią granicą...
OdpowiedzUsuńPodrzucę siostrze Twoją recenzję, bo ona jest wielką fanką wszelkich mang. Znając ją, to pewnie ma już ją w swojej biblioteczce :)
OdpowiedzUsuńNie zaczytuję się w mandze :) Nie moje klimaty zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńW ciągu pięciu tomów można już zżyć się z bohaterami i śledzić z zapartym tchem każdą kolejną akcję - to na pewno pomoże trochę odetchnąć od sytuacji na Ukrainie
OdpowiedzUsuńU mnie póki co bez mangi w biblioteczce, ale chętnie czytam u Ciebie nowe recenzje :)
OdpowiedzUsuńJestem pewna, ze ta seria sposoba sie synowi, jest teraz na etapie mang :)
OdpowiedzUsuńZ recenzji na recenzję jestem coraz bardziej zaintrygowana mangami... Chyba w końcu an coś się skuszę :)
OdpowiedzUsuń