Kończę z tym, powiedział bohater zaczynając epicką przygodę. (Nie ma tego złego. Marcin Mortka. SQN)
Nie ma tego złego to typowa historia fantasy. Mamy drużynę indywidualistów, którzy połączyli swoje siły aby realizować zadania. Niby nic nadzwyczajnego, ale to właśnie takie utarte schematy sprawdzają się najlepiej.
Kociołek jest obiecującym kucharzem. No... może nie tylko, ponieważ mieczem też potrafi machać, ale gotowanie to jego główna profesja. Razem z żoną prowadzi karczmę, którą odziedziczył po ojcu. Jednak chęć przygody (i zarobku) jest silniejsza. Pewnego dnia wyrusza szukać przygód. Po drodze tworzy drużynę, która dzięki szerokiemu zakresowi umiejętności, podejmie się każdego zadania. Nawet walki ze Złem!
Gdzie ci herosi?
Historie o niezniszczalnych i nieśmiertelnych bohaterach nie biorą się znikąd. Trzeba sobie na to miano zasłużyć. Czasami to prawdziwe wydarzenia, jeszcze częściej koloryzowane ;-).
Tak właśnie jest z Kociołkiem i jego drużyną. Człowiek, goblin, krasnolud, rycerz, druid i elf. Nie powiem żeby to było coś nowego i odkrywczego w świecie fantasy, ale właśnie takie połączenia sprawdzają się najlepiej. Jest zabawnie, pomysłowo i ciekawie. Wszystko dlatego, że każdy członek drużyny ma zupełnie inny pomysł na wykonanie zadania, zgodny z własnym charakterem i postrzeganiem świata, np. elf Eliah jest jak kot, chodzi własnymi drogami, nie lubi kontaktu z ludźmi, ale mimo to pomaga drużynie jak umie, np. zabawiając porwaną królową i tak właśnie rodzi się legenda drużyny Kociołka. Mimo chodem.
Nie ma tego złego?
Podoba mi się ta gra słów. Marcin Mortka nie kombinował z nadaniem złu bardziej mrocznego imienia, czy nazwy. Zło to zło, nie ważne pod jaką postacią. Dodatkowo drugi człon tego przysłowia idealnie sprawdza się w tej historii. Na dobre im to wyszło, ale wcale łatwo nie było.
Epicka przygoda?
Nie do końca. Owszem drużyna walczy ze Złem, czasami musi wydostać się z nie lada opresji, rozwiązać zagadkę zaginionej karawany, czy odkryć dworską intrygę, ale... nie jest to spektakularne raczej użyłabym stwierdzenia naturalna kolej rzeczy.
Nie miałam do tej pory okazji poznać twórczości Marcina Mortki. Jest to moje pierwsze spotkanie z nim. Przejrzałam książki, które stworzył i przetłumaczył i jest w nich bardzo dużo literatury dziecięcej. Myślę, że może być to jedyny zarzut do Nie ma tego złego. Patrząc przez pryzmat jego twórczości. Jego najnowsza książka fantasy jest zbyt łagodna, a postacie nie mają takich problemów, jakie powinny mieć, czyli większych, dużych, przeje... bardzo trudnych ;-).
Zagarnąć z półki?
Oczywiście! To naprawdę kawał dobrego fantasy, przy którym każdy będzie się dobrze bawił. Chociaż historia mnie nie zaskoczyła, czytałam ją z wielką przyjemnością. Wszystko przez...
"...cycki - powiedział bard z pewnym żalem i pyknął z fajki. - Cycki, Kociołek, tyle spraw załatwiają, że głowa mała."
Tytuł: Nie ma tego złego
Autor: Marcin Mortka
Ilustracje: Piotr Sokołowski
Wydawnictwo: SQN
Premiera: 24.02.2021
Za fantastyczną przygodę z Kociołkiem i jego drużyną, dziękuję Taniej Książce.
Widziałam już wcześniej recenzje tej książki - mam ją w planach.
OdpowiedzUsuńNiedziela to u mnie też zawsze dzień odpoczynku. Autora kojarzę z dziecięcych historii.
OdpowiedzUsuńMarcin Mortka to klasa sama w sobie, z przyjemnością skuszę się na tę lekturę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam zagłębiać się w lekturę fantastyczną, będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńNawet jeżeli lektura Cię nie zaskoczyła to i tak wiem komu ją polecić.
OdpowiedzUsuńMoże i fabuła jest zbyt łagodna, wiele zależy od tego czego się oczekuje.
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę na tę powieść. Może kiedyś po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńTematyką fantasy jakoś nie do końca mi się podoba. Jednak historia wydaje się być ciekawa
OdpowiedzUsuńMoże niekoniecznie przepadam za fantastyką,ale piszesz o tej książce w taki sposób,że jestem skłonna po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńU mnie niedziela również upłynęła w spokojnych barwach, przed nami trudny tydzień, więc trzeba było naładować akumulatory pozytywną energią. :)
OdpowiedzUsuńTakie trudne tygodnie też się zdarzają, warto się do nich odpowiednio nastroić.
UsuńCytat mnie przekonał :)
OdpowiedzUsuńCzytaliśmy "Pod pękniętym niebem", dzieciakom bardzo się podobało. :)
OdpowiedzUsuńDo tego tytułu na razie nie przymierzam się, ale może kiedyś w wolnej chwili. :)
OdpowiedzUsuńJa autora znam głównie z książek dziecięcych, ale ta też wygląda obiecująco.
UsuńFantastyka to zdecydowanie nie moja bajka :)
OdpowiedzUsuńTego autora z nam z książek o Tappim, które uwielbiają moje dzieci. Po jego pozycje dla dorosłych czytelników nie sięgam bo nie lubię fantastyki.
OdpowiedzUsuńbędę miała ją na uwadze lubię fantastyki może zainteresuje mnie
OdpowiedzUsuńJa także z chęcią zapoznam się z tą powieścią i wyrobię sobie własną opinię.
UsuńJakoś do literatury fantasy nie umiem się przekonać.
OdpowiedzUsuńChętnie poczytam!
OdpowiedzUsuńMimo, że czytam "niemal" wszystko, to jednak literatura fantastyczna nie należy do moich ulubionych ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa lektura! Rzadko kiedy fantastyka mnie ciekawi a tu niespodzianka.
OdpowiedzUsuńDobra, kupiłaś mnie tym cytatem :D Z tego co opisujesz, to taka przyjemna lektura na jakiś wieczór albo właśnie na dzień wolny ;) Z miłą chęcią się z nią zapoznam :D
OdpowiedzUsuńTytuł zachęca samym prostym zdaniem. Jestem ciekawa tej pozycji. Myślę że będzie to książka na wolny dzień.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że nie słyszałam wcześniej o tej książce i aż żałuję. Zachęciłaś mnie, abym ją zamówiła i poznała ją dogłębnie.
OdpowiedzUsuńCzy to książka dla mnie? Hmm... Ciężko stwierdzić, ale nie przekonam się póki jej nie poznam osobiście
OdpowiedzUsuńTaką fantastykę też lubię. Nie zawsze musi być groźnie i tragicznie, żeby było interesująco.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji czytać tej książki, ale słyszałam o niej wiele dobrego.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię to wydawnictwo, chociaż czytałam z niego głównie książki Małeckiego...
OdpowiedzUsuńKocham przygody Tappiego, który Marcin Mortka napisał dla młodszych czytelników. Chyba skuszę się na jakąś jego dorosłą książkę!
OdpowiedzUsuńJuż mi się podoba i bardzo bym chciała ją mieć w swojej kolekcji. Zapisana na listę "do kupienia".
OdpowiedzUsuńJak przeczytałam, że bohaterem jest wojujący kucharz, to zaraz przypomniała mi się Asuna z Sword Art Online (LN od Kotori), bohaterka która jest najlepszym szermierzem i ma najwyższy level gotowania :D
OdpowiedzUsuńNo proszę, może to lektura dla początkujących w fantasy?
OdpowiedzUsuńTaka ekipa indywidualistów to mi jednoznacznie kojarzy się z Drużyną Pierścienia z Władcy Pierścieni ;) Swoją drogą - bardzo lubię tą filmową trylogię ;)
OdpowiedzUsuń