Bakly. Szukając śmierci. Tom I (Fabryka Słów)

 Muszę, muszę, bo ta książka nie da mi spokoju! A dodatkowo jest jeszcze coś, co nie może czekać do poniedziałku. No, ale po kolei.

Czy macie czasami tak, że książka, którą czytacie jest totalnie w waszym guście, dobrze się ją czyta, fabuła wciąga, ALE... czytacie ją bardzo wolno? A najgorsze jest to, że nawet nie wiadomo z czego to wynika? Przecież stron ubywa, historia się rozkręca, a czas płynie w jakimś dziwnym tempie.

Baklyego zaczęłam w tamtym tygodniu. W tamtym tygodniu, więc powinnam już dawno przejść przez żałobę po skończeniu dobrej książki. A ja dopiero ją skończyłam... i to jeszcze żebym czytała ją co jakiś czas, po parę stron, a ja naprawdę sumiennie do niej codziennie siadałam. Może to przez zmianę trybu dnia, lub przez nadejście jesieni, ale jakoś nie mogę się oswoić z tym, że zajęło mi to tak długo...



Opis

Bakly przybywa do jednego z największych miast - Grafzatzy. Zmęczony poprzednimi przygodami postanawia się trochę wycofać. Nie oznacza to jednak, że przechodzi na emeryturę. W mieście przebywa również jego córka. Bakly postanawia pomóc jej w wykonaniu trudnego zadania. Pomaga jak potrafi najlepiej... zabija.


Autor

Z twórczością Miroslava Żambocha miałam już styczność. W jego twórczości podoba mi się to, że kreuje bardzo mocne postacie. Bohaterowie jego książkę są ZAWSZE obeznani z każdego rodzaju bronią i nie boją się korzystać z dość niekonwencjonalnych rozwiązań. Przykład? Obserwacja budynku z mieszkania, które znajduje się na przeciwko, tyle że należy do ochroniarza pracującego w tym budynku, który... nie wyraził zgody na zrobienie z jego czterech kątów punktu obserwacyjnego. Ale Baklyemu to nie przeszkadza. Po prostu zrobił to, co zamierzał, a że ktoś miał coś przeciwko, cóż najwyżej zostanie związany lub zabity. Po co martwić się o drobiazgi. Rozumiecie o co mi chodzi. Niby jest plan B, ale po co skoro można szybko, łatwo i konkretnie.

Miroslav Żamboch  lubuje się w takich fabułach. Pamiętam jego Mrocznego Zbawiciela, który również nie widział żadnych przeszkód w dążeniu do celu, to że przeszkody widziały jego, to już zupełnie inna historia.

Opinia

Wstyd się przyznać, ale to moje pierwsze spotkanie z Baklym. W sieci mignęły mi książki o nim, ale nie miałam okazji do nich sięgnąć. Teraz bardzo żałuję, ale na szczęście mogę do nich wrócić, ponieważ Bakly. Szukając Śmierci to owszem kontynuacja serii, są w niej również odniesienia do poprzednich tomów, ale nie jest to jedna, ciągła historia.

Najbardziej oczywiście podobał mi się ciągły ruch. Tutaj bohaterowie nie siedzą przy stole i nie myślą, co dalej zrobić. Tutaj wszystko dzieje się szybko, a jak trafiają na jakiś problem to autor umiejętnie (tzn. bez jakiś sztucznych popychaczy w stylu: " o jej, nie wiemy co zrobić -> w tym momencie pojawia się postać, która rozwiązuje cały problem"), popycha fabułę do przodu.

Warto zwrócić również uwagę na element magiczny. Nie jest on dominujący, a kluczowe postacie związane z tym aspektem nie mają wielkich umiejętności (wielkich to znaczy nie miotają kulami ognia na prawo i lewo). Podoba mi się to, że w świecie Baklyego ludzie uważają magię za coś tajemniczego i niezrozumiałego, a nie szarlatanerię. Czyli bardziej boją się spotkać maga niż zobaczyć magię.

Dochodzi tu jeszcze wątek RZECZY. Jest to istota magiczna, która dopiero staje się świadoma swojego istnienia i powoli ewoluuje. Jak dla mnie Żamboch świetnie oddał procesy jakie zachodzą podczas tej przemiany. Czekam z niecierpliwością na kolejny tom, ponieważ skoczyło się...ekscytująco.

Mówiąc krótko - polecam.

Tytuł:   Bakly. Szukając śmierci

Autor: Miroslav Żamboch

Tłumaczenie: Konrat Bańkowski

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Premiera: 30 kwietnia 2019


A teraz druga sprawa. Jutro mija 2 lata odkąd zaczęłam prowadzić bloga. O tym ile się nauczyłam mogłabym napisać nie tylko jeden wpis, ale i całą książkę. Uważam jednak, że na świętowanie przyjdzie czas. Teraz chciałabym się skupić na konkretach. Zdążyliście mnie już trochę poznać. Chciałabym zapytać, co Wam się podoba, a co chcielibyście zmienić. Nie martwcie się, że krytyką możecie sprawić mi przykrość, biorę wszystko na klatę ;-). 

Komentarze

  1. Ja jeszcze nie nic nie czytałam tego autora. Gratuluję rocznicy. Podziwiam Cię, jak przy trójce takich maluszków znajdujesz czas na czytanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami tak właśnie mam, że pozornie wszystkie elementy świetnie się spełniają, ale mnie brakuje tej charakterystycznej iskry w poznawaniu przygody czytelniczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wówczas pozostawiam książkę na półce na jakiś czas, tak aby niejako dojrzała w mojej czytelniczej ciekawości. :)

      Usuń
  3. Ciekawa książka. Może nie długo po nią i ja sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tego opisu wynika, że to zupełnie inny rodzaj opowieści niż lubię. Bo ja wolę mniej ruchu, więcej psychologii, socjologii. Zajrzę jednak, bo jest zaciekawiona.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję rocznicy prowadzenia bloga i podziwiam przy trójce dzieci blogowania i czytania.
    Rozumiem też, że jest to rodzaj odskoczni od prozy codziennego życia.
    Czasami tak mam, że książka mnie ciekawi, ale czytam niemrawo i muszę ją odstawić. Potem z ciekawością do niej wracam. Nie znam autora i twórczości, ale zapisałam w kajecie.
    Pozdrawiam :-)
    Irena-Hooltaye w podróży

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję rozcznicy bloga, życzę kolejnych powodów do radości z blogowania <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluję dwóch lat! Dwa lata to już niezły staż ;)ciekawie się zapowiada ta powieść, myślę że by mnie zainteresowała:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta książka to nie mój klimat. Na szczęście zawsze tak ciekawie prowadzisz wpis, że przyjemnje tu powrócić. Dowiedzieć się, co nowego u Ciebie się wydarzyło. Gratuluję dwóch twórczych lat i bądź z nami długo. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję rocznicy! I życzę wielu, wielu kolejnych! Natomiast co do książki, obawiam się, że to nie moje klimaty. Chociaż opisałaś ją bardzo ciekawie, że przez myśl przeszło mi, żeby zaryzykować. W końcu kto nie ryzykuje, ten nic nie zyskuje :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Życze ci owocnych, kolejnych lat na blogu. A co do ksiazki naprawdę zainteresowalas mnie ta pozycja.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja zdecydowanie wolałabym zacząć od pierwszej części. Choć rzeczywiście są takie książki, które można zacząć czytać w dowolnym momencie, ale wtedy trudno wrócić do wcześniejszych części, a szkoda dobrej książki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie lepiej czytać od pierwszego tomu, dla lepszego zrozumienia klimatu i postaw bohaterów, choć w kryminalnych seriach buszuję często z doskoku. :)

      Usuń
  12. Tobie wstyd się przyznać, że to twoje pierwsze spotkanie Baklym, a ja dopiero o nim usłyszałam.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  13. Noe znam tego autora. Nie linię też serii, jeżeli mam być szczera. A książka jeżeli mi się podoba to nie mogę przestać czytać xd

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie znam tego autora i jego twórczości. Szczerze to nawet nie bardzo mnie interesuje taka tematyka. Gratulacje bloga i życzę kolejnych lat w strefie blogowania.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ta książka to zupełnie nie moje klimaty czytelnicze. Dobrze, że lektura Ci się spodobała, no i oczywiście gratuluję rocznicy prowadzenia bloga!

    OdpowiedzUsuń
  16. Przede wszystkim gratulacje rocznicy! A po drugie super recenzja, chyba sięgnę po tą pozycję. 😉

    OdpowiedzUsuń
  17. Kochana gratulacje!!!! Co do książki, to niestety ale nie lubię takich klimatów.

    OdpowiedzUsuń
  18. Gratuluję rocznicy i życzę wielu kolejnych lat owocnego blogowania! Książki nie znam, jakoś do mnie nie przemawia. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja w ogóle nie kojarzę tej serii, może dlatego, że rzadko sięgam po książki z tego wydawnictwa.

    OdpowiedzUsuń
  20. Na początku chcę Ci pogratulować urodzin bloga :)
    Jeśli chodzi o książkę, to z reguły nie sięgam po taki gatunek, ale tutaj opisem mnie zainteresowałaś, więc kto wie... :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie znam zupełnie autora, to chyba nie moja bajka czytelnicza.

    OdpowiedzUsuń
  22. Gratuluje rocznicy, to wspaniale! Bardzo lubie Twoje wpisy, szczegolnie o ksiazkach dla dzieci, wiec dla mnie nie ma co zmieniac. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  23. Dobrze, że zakończenie sprawia, że najlepiej od razu chciałoby się sięgnąć po kolejny tom. Bardzo sobie cenię takie wciągające powieści.

    OdpowiedzUsuń
  24. Gratuluję drugich urodzin bloga. To kawał czasu. A autora jego książek jeszcze nie znam, ale lubię czasem takie książki, w których jest więcej akcji niż myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  25. Trzymam kciuki za kolejne lata owocnego blogowania - oby jak najdłużej sprawiało Ci radość i satysfakcję. A co do książki..no raczej to nie moje klimaty..

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja ostatnio dużo takich książek miałam, które niby dobre, niby ciekawe, wciągające, ale czyta się je strasznie mozolnie. Ta wydaje się nawet ciekawa, ale chyba nie mam ochoty na kolejną "wolna" książkę...

    OdpowiedzUsuń
  27. Dobrze piszesz i rób to dalej. Masz do tego serce i talent. Życzę kolejnych rocznic :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie moje klimaty zupełnie, ale na pewno jest rzesza ludzi którym to przypadnie do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  29. To historia o zabijaniu, honorze, poświęceniu. wygląda być ciekawa

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Moje zdjęcie
Skarby na półkach
Kobieta, Żona, Matka. Piszę o tym co myślę, i robię. Najczęściej czytam książki i staram się aby moje dzieci wiedziały, ze są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed ekranem. Kontakt: skarbynapolkach@gmail.com kontakt@skarbynapolkach.pl