Ucieczka z kraju kobiet
Hoł, Hoł, Hoł, czy Wam też wszystko przypomina, że... nie ma śniegu ;-) Jakoś atmosferę świąteczną szlag trafił. Nawet kiedy poszłam wywołać zdjęcia (na prezent) to jakoś głupio mi było powiedzieć "Wesołych Świąt", chociaż już za parę dni Wigilia. Ci, którzy śledzą mojego Instagrama wiedzą, że u mnie ani choinki, ani posprzątane nie jest, było trochę, ale Klara z Jankiem mają inne odczucia estetyczne odnośnie porządku ;-). Może dlatego nie czuję atmosfery nadchodzących świąt, a może po prostu jestem zbyt leniwą bułą żeby się tak męczyć i całe święta spędzamy poza domem i nie przeszkadza mi, że u mnie nie ma jeszcze nic przygotowanego ;-). No, ale dosyć, dzisiaj mam dla Was coś wyjątkowego, ponieważ... to będzie negatywna recenzja.
Ucieczka z kraju kobiet
Z opisu wydawcy:
Jest rok 314. Tyle lat minęło, odkąd został wprowadzony jedyny właściwy porządek społeczny,
w którym kobiety zyskały należne im miejsce. Pożegnano się z zakłamaną męską HIStorią, teraz
to kobiety tworzą prawdziwą wersję dziejów - HERstorię!
Mężczyźni są ginącym gatunkiem, przeciętna obywatelka może obejrzeć pojedyncze męskie
okazy tylko w zoo. Tam trafiają ci, którzy mieli odrobinę szczęścia, ponieważ mógł ich spotkać
dużo gorszy los. Mężczyźni nie są bowiem warci tego, żeby na co dzień zaprzątać sobie nimi
kobiece głowy.
Lecz nie wszystkie kobiety myślą w ten sposób. Dziewczęta z tajnej organizacji Wolny Świat
pragną innego życia – na mitycznym Archipelagu Wysp Szczęśliwych, gdzie podobno obie płci
żyją ze sobą w harmonii i miłości.
Jednak czy uda im się znaleźć drogę ucieczki? Czy może przeszkodzi im w tym gorliwa
funkcjonariuszka Francesca Karbon? I wreszcie - ile prawdy jest w legendzie o bajecznych
wyspach?
w którym kobiety zyskały należne im miejsce. Pożegnano się z zakłamaną męską HIStorią, teraz
to kobiety tworzą prawdziwą wersję dziejów - HERstorię!
Mężczyźni są ginącym gatunkiem, przeciętna obywatelka może obejrzeć pojedyncze męskie
okazy tylko w zoo. Tam trafiają ci, którzy mieli odrobinę szczęścia, ponieważ mógł ich spotkać
dużo gorszy los. Mężczyźni nie są bowiem warci tego, żeby na co dzień zaprzątać sobie nimi
kobiece głowy.
Lecz nie wszystkie kobiety myślą w ten sposób. Dziewczęta z tajnej organizacji Wolny Świat
pragną innego życia – na mitycznym Archipelagu Wysp Szczęśliwych, gdzie podobno obie płci
żyją ze sobą w harmonii i miłości.
Jednak czy uda im się znaleźć drogę ucieczki? Czy może przeszkodzi im w tym gorliwa
funkcjonariuszka Francesca Karbon? I wreszcie - ile prawdy jest w legendzie o bajecznych
wyspach?
Skuszeni opisem? No właśnie ja też czekałam na coś bardzo interesującego. Nie jestem feministką. Moje poglądy określiłabym jako skrajnie neutralne ;-), ale bardzo lubię czytać o takich kontrowersyjnych koncepcjach. Pomyślałam sobie - zobaczymy jaką Seksmisję wymyślił sobie autor. Niestety już sam początek mnie zniechęcił. Jakiś pokręcony opis przyrody, za dużo tam wszystkiego i ciężko się na tym skupić. Prawde mówiąc sam wstęp musiałam przeczytać dwa razy żeby dojść do jakiegoś spójnego obrazu z mojej wyobraźni z opisem autora. Niestety dalej było tylko gorzej... o ile sama koncepcja świata jest bardzo interesująca, Dominik Wang od razu przedstawia nam świat skrajnie różny od tego, który znamy, ponieważ styczeń mieni się tam jako gorący miesiąc, tak całokształt nie jest do końca przemyślany i moim zdaniem nie tylko brakuje w nim spójności, ale również miejscami wzajemnie się wyklucza, przykładem może być wszechobecne donosicielstwo, a brak jakiegokolwiek aparatu władzy, który by sprawował nad tym kontrolę. Za dużo też jest patosu. Używanie trudnych słów, sentencji łacińskich, czy wyszukanych cytatów z klasyki literatury, nie dodaje postaciom inteligencji ale je wykoślawia i uwypukla nonsens takich sytuacji. Po prostu jedno zupełnie nie pasuje do drugiego...
Niestety, mogłabym wymienić jeszcze wiele rzeczy, które albo mi nie pasowały, albo kłóciły się z fabułą. Dlatego... jestem na nie.
Najdziwniejsze w tym wszystkim było jednak to, że Ucieczkę z kraju kobiet doczytałam do końca. Staram się trzymać zasady, która mówi żeby nie tracić czasu na literaturę, która nas nie zaciekawiła. Jednak tą musiałam doczytać do końca. Chyba wierzyłam, że coś jednak się zmieni i odczuję jakieś pozytywne wrażenia. Na Lubimy czytać ta książka ma bardzo wysoką ocenę, bo aż 8.2/10. Chyba nie doceniłam tej książki, skoro inni mają zdecydowanie lepsze zdanie ;-).
Długo zastanawiałam się, czy w ogóle napisać recenzję Ucieczki z kraju kobiet. Przekonało mnie jednak to, że lubię dyskutować na tematy związane z literaturą, wymieniać się poglądami i spostrzeżeniami. A, że obiecałam Wam coś świątecznego to dlaczego nie może to być narzekanie ;-). Jeśli ktoś z Was czytał i chce podzielić się swoją opinią to zapraszam, chętnie wysłucham, może komuś uda się mnie przekonać, że to nie aż taka zła książka jak mi się wydaje.
Ale już zaczęłam Królową marionetek, która całkowicie mnie wciągnęła i już szykuję dla Was gorąco zachęcającą recenzję ;-)
Przypominam też o KONKURSIE, ponieważ każdy może wziąć udział, a wyniki już nie długo ;-). A w Środę... będę miała dla Was propozycję na wspaniały prezent... tak, tak, wiem, że już po Wigilii, ale.. zbliża się Dzień Babci i Dziadka, zresztą, sami zobaczycie :-)
Tytuł faktycznie brzmi interesująco. Nie lubię natomiast kiedy książka ma dużo opisów przyrody, wybija mnie to z głównego wątku
OdpowiedzUsuńFaktycznie opis i tytuł przyciągają... ale chyba sie jeszcze zastanowię... :)
OdpowiedzUsuńWesołych! :)
Już wiemy, że to nie jest kompletnie nasz klimat książek :)
OdpowiedzUsuńHm... połączenie Planety Małp z Seksmisją - jestem na tak :)
OdpowiedzUsuńBrzmi to jak horror, kobiety przejmują władze nad światem :D
OdpowiedzUsuńMasz rację, to jest raczej horror :-))
UsuńTa książka to zupełnie nie moje klimaty i raczej się na nią nie skuszę.
OdpowiedzUsuńJa czuję atmosferę bo mam ponad dwa tygodnie urlopu :). Śnieg na wigilię by się przydał, ale trudno, ważne, ż wolne.
OdpowiedzUsuńtytuł brzmi ciekawie choć nie wiem czy ta ksiązka by mi się spodobała, choć kto to wie :D
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce wcześniej, ale wygląda na to, że zapowiada się dobrze
OdpowiedzUsuńMnie okładka nie zachęca wizualnie, choć tytuł by mnie skusił. Ciekawe jaki miałabym odczucia po przeczytaniu książki.
OdpowiedzUsuńBrzmi mega ciekawie i wciągająco. Może to będzie coś na długie zimne zimowe wieczory... o ile w końcu będą zimne :D
OdpowiedzUsuńJak to nie ma śniegu? Przecież w górach biało! U nas we Wrocławiu co prawda jedynie błotko... :D A książka zapowiada się ciekawie. Wcześniej o niej nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu ok 20 stron decyduję, czy czytać dalej.
OdpowiedzUsuńKsiążka nie w moim klimacie, ale bardzo ciekawa recenzja:) przyjemnie się czytało opis
OdpowiedzUsuńRecenzja i tytuł bardzo mnie zachęciły
OdpowiedzUsuńSam opis zachęca, choć okładka w ogóle.
OdpowiedzUsuńAutor w tej książce wyobraża sobie po prostu inny świat
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa kolejnej recenzji :) No nie przynudzasz Kochana! Nawet jeśli książka jest inna od Twojej recenzji :) Pozdrowionka i mimo braku śniegu: Merry Christmas z UK :)
OdpowiedzUsuńsnieg by sie przydał zdecydowanie
OdpowiedzUsuńCiekawe dlaczego pierwsze moje skojarzenie było z filmem Seksmisja w odniesieniu do Twojej recenzji.
OdpowiedzUsuńRówniez mam skojarzenia z Seksmisją... no a to jest ideał, którego nie da sie pokonać... więc jeszcze się zastanowię...
OdpowiedzUsuńTrochę mi sie film Seksmisja przypomniał.
OdpowiedzUsuńWesołych świąt!
Słyszałam o "Królowej Marionetek" :) Przywróciłaś tu jednak unieśmiertelnianego klasyka :D:
OdpowiedzUsuńJuż czekamy na propozycję z okazji Dnia Babci i Dziadka, ciekawe co to będzie 😁
OdpowiedzUsuńOkładka wygląda średnio i tematyka książki także nie bardzo wpisuje się w moje gusta
OdpowiedzUsuńTo fakt, okładka nie działa zachęcająco
UsuńKoncepcja ciekawa, ale chyba nie wyszła autorowi skoro się tak męczyłaś przy tej książce...
OdpowiedzUsuńTytuł ma w sobie coś co ciągnie i opis również na razie mam sporo książek więc ta musi poczekać :)
OdpowiedzUsuńI takie recenzje też są potrzebne. PS jak bez choinki? No jak 😉
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie martwi brak śniegu.
OdpowiedzUsuńCzytałam wcześniej bardzo pochlebną recenzję na temat "Ucieczki z kraju kobiet". Ale tak się zdarza, nie wszystkim musi podobać się to samo! Mnie osobiście zaintrygowała, ale jeszcze nie miałam okazji jej czytać, więc nie mam jak dorzucić swojego grosza :/
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie fakt, że nie ma śniegu jest nieciekawy chociaż swoje święta uważam za bardzo udane. Tej książki nie znam, lecz nie do końca jest to moja tematyka, pewnie dlatego.
OdpowiedzUsuń... trochę jak nasza legendarna Seksmisja :) ...
OdpowiedzUsuńDla mnie ta książka jest za bardzo zakręcona, po opisie Twoim. Nie "przełknęłabym" jej niestety.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie ... Jeżeli chodzi o śnieg to nie tęsknię i mi nie brakuje. Świąteczną atmosferę czuję bez względu na wszystko, bo w moim odczuciu tworzą ją ludzie, a nie dodatki :) Najważniejsze, że spędzamy czas w tym samym składzie, a reszta bez większego znaczenia.
OdpowiedzUsuńOpis wydawcy faktycznie brzmi zachęcająco. Nie mam nic przeciwko opisom przyrody, bardziej zniechęciłby mnie zbyt wyszukany język. Jednak kto wie, być może kiedyś dam tej książce szansę :).
OdpowiedzUsuńTytuł zapowiada świetną historię
OdpowiedzUsuńCzekam na recenzję. Moja wnuczka poradziła sobie z brakiem śniegu :P Od rana sypie brokatem .... :D
OdpowiedzUsuńJa niedługo biorę się za Ucieczkę z kraju kobiet i jestem ciekawa co z tego romansu wyjdzie... Opis mnie zaintrygował i pokładam w niej duże nadzieje, ale po twojej recenzji zapał mój trochę ostygł :/
OdpowiedzUsuńU mnie dopiero dziś sypnęło śniegiem, szkoda że to po Świętach. Książki tej nie czytałam.
OdpowiedzUsuńTeż czasami zdarza mi się tak, że na LC książka ma wysoką ocenę, a dla mnie była słaba.
OdpowiedzUsuńTytuł intryguje, a ja chyba zostanę stała Twoja czytaczką, tez nie należe do pracusiów domowych zakamarków.
OdpowiedzUsuńTo coś dla mnie :)Ostatnie wieczory spędzam głównie z książka :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie brzmi jak Seksmisja ale ze względu na historyczny charakter mogłaby być ciekawa
OdpowiedzUsuńU nas w NI obecnie 12 stopni i na śnieg raczej w tym kraju nie można liczyć. Tej pozycji jeszcze nie czytałam
OdpowiedzUsuńTo fakt, też nie czułam w tym roku zimowej atmosfery - a w poszukuwaniu śniegu musieliśmy podróżować kilkadziesiąt kilometrów od domu. A odnośnie książki - sam zamysł wydaje się ciekawy. Szkoda, że jego realizacja pozostawia wiele do życzenia...
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że to książka zupełnie nie w moim klimacie ;)
OdpowiedzUsuńMoże w przyszłości się nią zainteresuję. Póki co wiele innych książek czeka na przeczytanie.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, tym bardziej, że często widuję, że powinniśmy mówić o herstorii, jakby to szukanie męskich przedrostków było ważniejsze od prawdziwego poszanowania kobiet.
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc, ta recenzja bardzo mnie zachęca do sięgnięcia po ową książkę. :)Tylko na razie mam przed sobą inne pozycje do przeczytania.
OdpowiedzUsuńO tej książce jeszcze nie słyszałam, ale bardzo chcę po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że książka mogłaby mnie zainteresować. Ciekawie się zapowiada. Tytuł chętnie uwzględnię w planach czytelniczych. :)
OdpowiedzUsuń