Missing fever
Witajcie Kochani!
Ci, którzy śledzą mój fanpage, wiedzą, że zrobiłam sobie tygodniowy urlop od blogowania. Urlop to oczywiście za dużo powiedziane, ponieważ przez te ostatnie parę dni nie wiedziałam w co ręce włożyć. Wiadomo, zostawić faceta na 3 tygodnie samego oznacza powrót do "no przecież jest czysto" domu ;-). Dodatkowo nawiedziła nas angina. Przyznam szczerze, że w życiu nie widziałam mojego męża tak chorego (chyba pierwszy raz od 13 lat brał antybiotyk), a Klara bardzo skutecznie "walczyła" z ugryzieniami meszek i komarów, co finalnie zakończyło się stanem zapalnym i antybiotykiem. Więc jak widać na załączonym obrazku...urlop, że ho ho.
#missing fever
3 tygodnie to bardzo dużo czasu. Patrząc jednak z obecnej perspektywy, minęły bardzo szybko. Jednak miały one swoje nieprzyjemne konsekwencje. Jak już wspominałam, Marek niestety nie mógł być z nami przez cały okres wakacji u dziadków i wrócił do Polski. Kiedy wrócił po 3 tygodniach Klara była tak rozemocjonowana, że ciężko było z Nią wytrzymać. Płakała, popisywała się, wyła, jęczała i oczywiście mama zła, wszystko robiła z tatusiem. Przyznam szczerze, że byłam trochę zaskoczona, ponieważ zawsze, choćby nie wiem co się działo to i tak mama zawsze koiła zszargane nerwy. Skończyło się gorączką. Oczywiście następnego dnia nie było po niej śladu, ale pokazało to jak bardzo Klara tęskniła i odczuwała zmianę otoczenia i brak taty. Wydaje mi się, że Marek tą anginą też odchorował tęsknotę, ale to tylko moje przemyślenia ;-)
#było miło, ale się skończyło
Miałam czas spojrzeć na swojego bloga krytycznym okiem. Dostrzegam niedociągnięcia i na pewno wprowadzę zmiany. Na pewno będę pisać więcej. Nie chodzi mi tu o częstotliwość pojawiania się postów, bo akurat w tym aspekcie uważam, że jak na razie jest okey, ale o długość tekstów. Są za krótkie, urywane w połowie, za mało szczegółowe. Dlatego...fajnie było się pobawić w blogowanie, ale teraz trzeba wziąć się do pracy :-)
#Tatuażysta z Auschwitz
Przeczytałam. Zachwycałam się. Polecałam każdemu, kto pytał. NIESTETY, finalnie jestem na NIE. Historia Lalego, mężczyzny, który dobrowolnie (chcąc ocalić rodzinę) trafia do Auschwitz, by tam poznać miłość swojego życia, jest naprawdę wciągająca. Do pewnego momentu. Początkowy obraz obozu, warunków tam panujących, czy zachowań ludzi jest bardzo interesujący. Nie wiem i nie chcę wiedzieć, do czego ludzie są zdolni nie tylko w obliczu wojny, ale i przetrwania. Jednak obraz Obozów i łączących się z nimi różnych innych aspektów jest zawsze ponury i przygnębiający. Dlatego czytając "Tatuażystę z Auschwitz" zaczęło mnie denerwować to, że główny bohater potrafi wyjść z każdej sytuacji cało. Można odnieść wrażenie, że jeśli jest to prawdziwa historia to coś zostało w niej ukryte, a główny bohater nie do końca chce pokazać swoje prawdziwe oblicze. Jest tak niesamowity kontrast między tym wszystkim, że można śmiało powiedzieć, że Lale jest śnieżnobiałą, nieskazitelną postacią na tle czerni i szarości rzeczywistości obozowej.(SPOILER). Przykładem może być to, że ludzie w Auschwitz tracą życie przez humory żołnierzy SS, a Lale cało z miejsca, z którego nikt nigdy nie wrócił. W pewnym momencie zaczyna się wydawać, że to nie książka tylko film i to na miarę Hollywood. Jakie było moje zaskoczenie kiedy doczytałam się, że początkowo miał to być scenariusz... Niestety jestem zawiedziona tą lekturą, chociaż przyznaję, że czytało mi się ją niesamowicie szybko i wciągnęła mnie bez reszty.
#Naznaczony
Aktualnie jestem w trakcie "Naznaczonego" Agnieszki Antosik wydawnictwa AlterNatywne. Książka opowiada o Dylanie, który jest człowiekiem bardzo zimnym i wyrachowanym. Jedyne, co go cieszy to cierpienie innych, z którego czerpie moc do życia. Wiele wyjaśnia się, kiedy osiąga pełnoletność, a na jego nadgarstku pojawia się numer i napis "pródotis". Przyznam szczerze, że potrzebowałam takiego antybohatera. Trochę za dużo ostatnio czytam o wielkich czynach i ratowaniu świata. Dlatego "Naznaczony" bardzo mi się podoba. Jest krew, śmierć, chłód, a miłość i inne ciepłe uczucia istnieją, ale nie w świecie Dylana. Jestem bardzo ciekawa, jak rozwinie się akcja i czy wszystko potoczy się po mojej myśli ;-)
#Inspiracja
A teraz coś, co nie może wyjść mi z głowy. Kiedy już już myślę, że się pozbyłam tej melodii, ona wraca. Enjoy ;-)!
Recenzja Tatuażysty z Auschwitz mnie trochę zaskoczyła, ale równocześnie zachęciła to przeczytania.
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na Twoje zmiany w blogowaniu, ale teraz jest OK :)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem... przeczytałaś "Tatuażystę" i byłaś zachwycona, polecałaś, itd... i nagle się zmieniło?
OdpowiedzUsuńWłaśnie, dziwne to trochę...
UsuńTeż nie do końca możemy to zrozumieć
UsuńMieszane odczucia zbiera ta książka, jedni są bardzo na tak, inni nie polecają. Może zadziałał tu czynnik rekomendacji lub zastrzeżeń innych czytelników.
UsuńU mnie ten urlop od blogowania trwał jakoś tak całe lato ;)
OdpowiedzUsuńAle jak to zachwyciła Cię, a jednak jesteś na nie?
OdpowiedzUsuńZgadzam się co do Tatuażysty - książka jest przerysowana i nie pokazuje obozowej rzeczywistości. Według książki była ona całkiem ok. Byłam książką bardzo rozczarowana
OdpowiedzUsuńżadnej z tych książek nie czytałam
OdpowiedzUsuńO Naznaczonym już gdzieś kiedyś słyszałam, ale puściłam to koło ucha. Ale Twój krótki opis naprawdę zwrócił moją uwagę na tę książkę. Wydaje się być fajna.
OdpowiedzUsuń3 tygodnie to nie jest tak dużo czasu. Na nową płytę Tool trzeba było czekać 13 lat. ;) Tatuażysta jest teraz na topie, ale nie czytałem. Dzięki za recenzję.
OdpowiedzUsuńDobre wpisy są, co chcesz zmieniać ?
OdpowiedzUsuńChyba w Tobie jest potrzeba zmian :-)
Po urlopie człowiek jest zawsze naładowany nowa energią :-)
Za tą książę "Tatuażysta.." właśnie będę się brała, ciekawe czy będę miała podobną opinię
OdpowiedzUsuńUrlop od blogowania zawsze się przyda. Taka odskocznia. Zdrówka dla męża ! :)
OdpowiedzUsuńTatuażysta zupelnie mnie rozczarował, nawet się sama sobie dziwię jak mogłam skończyć czytać ta książkę;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam Tatuażysty - ale trochę o nim słyszałam raczej dobrego, więc chyba przeczytam. Czemu nie? A urlop od blogowania dobrze robi, byleby by był urlopem rzeczywiście wypoczynkowym ,)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie książką. Przyznaję! Chodź to trochę będzie ciężka lektura dla wrażliwców
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tych zmian które planujesz tutaj!
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać tą książkę Naznaczony :)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim życzę zdrowia dla męża! Przerwa od blogowania też się nalezy :)
OdpowiedzUsuńJa podobnie nie wiem kiedy brałam jakiś antybiotyk, chyba nigdy :)
OdpowiedzUsuńBoje się myśleć co zastałaś po 3 tygodniach :D jak ja wróciłam do domu po tygodniu to siadłam i nie wiedziałam co zrobić najpierw :D
OdpowiedzUsuńTeż niedawno miałam taką przerwę
OdpowiedzUsuńRzeczywiście miałaś ostatnio moc innych atrakcji. Mam nadzieję, że już wszystko się unormowało.
OdpowiedzUsuńI ja miałam lekki urlop od blogowania, ale powoli wracam do żywych :) Zmiany czasem są potrzebne, wychodzą nam na lepsze ;)
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia dla Was! <3
Dziwna recenzja Tatuażysty z Auschwitz. Polecasz, ale jesteś na NIE, choć rozumiem Twoje uzasadnienie.
OdpowiedzUsuńJa nie rozumiem. Polecała, podobało jej się i nagle bum.. Chyba poczytała negatywne recenzje i się zasugerowała ;d
UsuńMnie urlopowa przerwa od blogowania bardzo dobrze zrobiła, czasem funduję sobie ze dwa dni wolnego, aby złapać świeży oddech i entuzjazm. :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam ani jednej ani drugiej książki, póki co czytam tylko o nich same recenzje
OdpowiedzUsuńNiestety z tymi urlopami tak jest 😕
OdpowiedzUsuńO obu książkach słyszałam.
OdpowiedzUsuńNie czytałam i raczej nie przeczytam.Sięgam po książki podróżnicze, przygodowe czy biografie.
Na urlop dopiero czekam i nie moge się doczekac.
Pozdrawiam!
Irena
Jestem u Ciebie pierwszy raz, ale mogę już powiedzieć, że ciekawie piszesz. Poza tym ja też kocham książki i chętnie będę tutaj wpadać. "Tatuażystę z Auschwitz" posiadam, lecz jeszcze nie nadeszła na tą książkę kolej. Będę musiała ją w końcu przeczytać. Na razie będę się brała za "Carrie" Kinga. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAngina o tej porze roku? A to wam się przytrafiło choróbsko - współczuję, mam nadzieję, że wracacie do zdrowia.
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie Naznaczony. O Auschwitz czytać bym nie potrafiła, więc zawsze z góry odrzucam...
OdpowiedzUsuńChociaż szacunek mam do takich książek, bo przekazują historię to też trudno jest mi po nie sięgnąć i przeczytać w całości.
UsuńNo to ciekawa jestem jakie to zmiany zamierzasz wprowadzić:)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Tatuażystę, to niestety mam podobne wrażenia. Myślałam, że będzie to zbiór drastycznych, okropny g historii zza obozowych murów, w okazuje się, że tragedia działa się jakby obok głównego bohatera. Mam wrażenie, że faktycznie pominięto cześć faktów lub książka nie została napisana zgodnie z opowieścią Lalego w pełni. Pozdrawiam ciepło 🙂
OdpowiedzUsuńTak to bywa z chorobami :| potem bierze wszystkich. a tatuazyste czytałam :) super!
OdpowiedzUsuńJa w to lato miałam dużą przerwę w blogowaniu, bo aż 2,5 miesiąca. Czuje się jak nowo narodzona do pisania ;)
OdpowiedzUsuńA ten antybohater ma ciekawa sylwetkę...
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Tatuażystę, to z tego, co czytałam i słyszałam, to niewiele ma wspólnego z prawdą i rzeczywistością obozową. Nie lubię takich przekłamanych książek.
OdpowiedzUsuńZ pewnością wybiorę dla siebie kilka pozycji :)
OdpowiedzUsuńUrlop to tylko czas wolny od pracy, a nie od życia. Wtedy spotykają nas najdziwniejsze niespodzianki, których doświadczyłaś. Odpoczniesz po urlopie :P jak to często bywa :)
OdpowiedzUsuńOj z tymi facetami :) chociaż mój czasem lepiej posprząta niż ja :) Ksiązka brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńUrlop od bloga? Dobra rzecz! Warto złapać nowe flow, nowe pomysły i nowe inspiracje :)!
OdpowiedzUsuńMroczna książka i mnie zaintrygował ten antybohater Naznaczony.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że taki urlop od bloga jest czasami bardzo przydatny. Mój trwał bardzo, bardzo długo, choć nie powiem, że nie zaglądałam na niego i raz na długi czas publikowałam jakieś wpisy, ale dopiero teraz dorosłam do tego, aby zacząć go rozwijać do takiego poziomu, o jakim zawsze marzyłam no i... działam! Tatuażystę z Auschwitz również czytałam i robił na mnie wrażenie, choć z perspektywy czasu również byłabym na nie. Nie mniej jednak, warto po tą książkę sięgnąć i choć na chwilę poczuć to, co czuli ludzie w tamtym momencie.
OdpowiedzUsuńKsiăżki o których piszesz są zupełnie nie z mojej bajki. A dom po męskim gospodarzeniu... oj znam to...
OdpowiedzUsuńA urlop od blogowania czasem się przydaje.
UsuńAngina to zło :(. Powiem szczerze że chętnie kiedyś sięgałam po takie książki ale odkąd mam dziecko wolę bardziej pozytywne historie :). A już wojne i obozy omijam łukiem. Za bujną mam wyobraźnię na to.
OdpowiedzUsuńTatuażysta z Auschwitz to może być coś wartego przeczytania.
OdpowiedzUsuńnie znam niestety
OdpowiedzUsuńRzeczywiście 3 tygodnie to sporo czasu, ale na wakacjach zlatują tak szybko. Powroty sa zawsze trudne i trzeba się tez przestawić.
OdpowiedzUsuńCoś słyszałam o tej serii jest dość popularna :)
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis :) Nad "Tatuażystą z Auschwitz" zastanawiam się od dłuższego czasu. Przyznam szczerze, że chyba mimo wszystko spróbuję i przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttp://carrrolinax3.blogspot.com/
Chorowanie gdy jest ciepło to moim zdaniem niezasłużona "jara".
OdpowiedzUsuńTatuażysta z Auschwitz zajduje się na moim stosiku do przeczytania :)
miało być "kara :)
UsuńOpinia o "Tatuażyście" zaskakująca, bo dotąd wszyscy chwalili.
OdpowiedzUsuńTaki urlop czasem jest dobry nabieramy nowych sił i pomysłów. Ja miałam tygodniowy urlop
OdpowiedzUsuńTaki urlop czasami jest naprawdę bardzo wskazany w końcu nie ma jak na chwilę odpocząć i zobaczyć wszystko innym okiem.
OdpowiedzUsuńU mnie "urlopy" też tak wyglądają, zawsze jest więcej roboty i tak naprawdę nie ma mowy o odpoczynku.
OdpowiedzUsuńJack Black to nie człowiek, to stan umysłu. <3
OdpowiedzUsuńKurczę, współczuję anginy. Jako dzieciak miałam mnóstwo razy i strasznie wspominam. Ale wiadomo, najstraszniej jest, jak choruje mężczyzna... ;)
Niestety nic z powyższych prezentowanych przez Ciebie tytułów nie czytałam. I wiem już, że za Tatuażystę się nie zabiorę po Twojej opinii. Zresztą nigdy mnie do tematów obozów nie ciągnęło.
Ojojoj to się Wam przygody wątpliwej jakości posypały po prostu ... ale cóż, tak czasem bywa. Trzymajcie się wiec ciepło !
OdpowiedzUsuńNo to faktycznie "urlop" od blogowania z anginą w tle i ugryzieniami komarów i meszek u córeczki to nie ma mowy o jakimkolwiek odpoczynku :( Zdrówka i szybkiego regularnego powrotu do blogowania :) No niestety wakacje minęły bardzo szybko :) Miałam w planach przeczytać "Tatuażysta z Auschwitz", ale po Twojej ostatecznej opinii jakoś mniej mnie ciągnie :) Za to jeśli lubisz takie klimaty to polecam książkę "Kołysanka z Auschwitz" :)
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis, może sięgnę po nią
OdpowiedzUsuńugryzienia meszek w tym roku tez mnie spotkaly to byla masakra
OdpowiedzUsuńJa z kolei zawsze mam ten problem, że jak zacznę, to nie umiem skończyć 😂
OdpowiedzUsuńTajemnicza książka, ciekawe czy przypadłaby mi go gustu.
OdpowiedzUsuńNa Tatuażystę z Auschwitz czaję się od jakiegoś czasu. Dzisiaj lecę do księgarni. Zobaczymy, czy mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńNie moja bajka jeśli chodzi taką lekturę. Nie mogę tutaj bardziej się wypowiedzieć w tym temacie, chodź zapewne ciężko się czyta takie książki oczywiście jeśli chodzi o mą osobę
OdpowiedzUsuńSłyszałam o Tatuażyście, ale jakoś nie mogłam się zebrać. Po Twojej recenzji ma mieszane uczucia - też nie lubię "niezniszczalnych" bohaterów. Może rzeczywiście coś tutaj jest podkoloryzowane.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam "Tatuażystę...". Karola, to Twój blog właśnie mnie do tego zainspirował🙂 I rzeczywiście zgadzam się z Twoją opinią, że coś mogło zostać niedopowiedziane. Lale spadał zawsze na cztery łapy. Chociaż z drugiej strony było trochę osób, które przetrwały Auschwitz czy inny obóz. Może to właśnie tacy "szczęściarze"? W każdym razie książkę czyta się rzeczywiście bardzo szybko i ciężko się oderwać. P.S. Dzięki Ci za Twojego bloga. 😊
OdpowiedzUsuńZapomniałam się podpisać😊 Ola Dobrowolska
UsuńTatuażysty z Auschwitz nie czytałam - wiem, że w ostatnich miesiącach była to jednak bardzo popularna książka. Sama zazwyczaj nie sięgam po tak ciężką literaturę - zdecydowanie wolę coś przyjemnego, "odmóżdżającego" ;)
OdpowiedzUsuńNaznaczony mnie zaintrygował. Cudowna okładka, przyciąga wzrok. A i historia może być ciekawa.
OdpowiedzUsuń