Finał Bakuman. (Bakuman 16-20. Waneko)

 Dzięki krótkiej przerwie mogłam nabrać dystansu do tego, co robię. Spojrzałam na to z zupełnie innej perspektywy i doszłam do wniosku, że czas dojrzeć blogowo. Mija mi powoli zachwyt wszystkim, co wpadnie mi w ręce. Zaczynam dostrzegać wady i niedociągnięcia, a na dodatek nie zamierzam o nich milczeć. Wydaje mi się, że to jest właśnie odpowiedni kierunek, a nie takie... ohy i ahy jak były wcześniej ;-).

Dlatego dzisiaj mam dla Was finał mangi, która wywoływała we mnie bardzo skrajne emocje. Niestety finalnie... po prostu się skończyła bez żadnych zachwytów, czy rozczarowań.


 

Od początku było wiadomo.

Już na początku Bakuman wiemy jak skończy się ta historia. Jednak mając na uwadze to, że całość obejmuje 20 tomów, ciekawi nas jak to wszystko się potoczy. 

Na szczęście Tsugumi Oba i Takeshi Obata mieli fajny pomysł na tę mangę. Nie obyło się co prawda bez dłużyzn, które najbardziej doskwierały w tomach 11-15, i o których pisałam we wpisie Never ending story, ale jeśli brać pod uwagę całokształt to uważam, że jest to naprawdę wartościowa manga.

Przewidywalny finał.

Tak jak już wcześniej pisałam, końcówka nie zaskakuje. Powiem nawet więcej, uważam że pomimo wybuchów nie ma fajerwerków. Myślałam, że po całym tym napięciu, które towarzyszyło Muto Ashirogiemu w wspinaniu się na szczyt, finał będzie bardziej spektakularny. 

Jeśli miałabym z czymś porównać Bakumana to chyba najbliżej przypomina mi to jakieś szkolne opowiadanie. Na początku jest fajnie, jest pomysł, energia, wkręcamy się w tę historię. Następnie tempo trochę spada, ale próbuje ratować się ostatnimi podrygami weny. Później przeciąga się historię żeby była odpowiednia ilość znaków. W końcu zakończenie, bo już możesz.

Jak stworzyć dobrą mangę.

Po lekturze całości mogę stwierdzić jedno. Nie ma jednoznacznego przepisu na dobrą mangę, ale... autorzy Bakuman podają tyle ciekawych rozwiązań i pomysłów, że każdy, kto chciałby zacząć tworzyć własne komiksy na pewno znajdzie inspirację.

Zgarnąć z półki?

Tak. Zdecydowanie. Jest to jedna z tych historii, która moim zdaniem powinna trafić (o ile jeszcze nie trafiła) do mangowego kanonu. Co tu dużo mówić. Po prostu nie wypada jej nie znać. Dlatego uważam, że każdy miłości tego typu komiksów  powinien sięgnąć po Bakumana. Jeśli chodzi o początkujących fanów to raczej bym nie polecała. Fabuła jest (nie licząc kadrów z rysowania mang) przegadana, a ilość tekstu może odstraszyć osoby zaczynające swoją przygodę z japońskimi komiksami.

Co do początkujących zaś to zapraszam Was na grupę Polscy Otaku :3 gdzie całkiem spora (prawie 15 tys członków) grupa prężnie omawia różne tematy związane z mangą i anime.


Tytuł:              Bakuman
Autor:             Tsugumi Oba i Takeshi Obata
Wydawnictwo: Waneko
Tłumaczenie:   Aleksandra Kulińska
Tom:                16-20
 
Za możliwość poznania tajników tworzenia mang, dziękuję Waneko.
 

 


Never ending story. (Bakuman. 11-15. Waneko)

 Czwartek, ale przez to, że dzieciaki są w domu (alergio-przeziębienie) dni zlewają mi się w jedno. Cieszę się, że prowadzę bloga, dzięki niemu mam punkty kontrolne, które pokazują mi, który jest dzień tygodnia. Tak jak dzisiaj. Mangowy czwartek.

Dzisiaj mam dla Was kontynuację historii o tworzeniu mangi. O poprzednich tomach pisałam tu: Bakuman 1-5 i Bakuman 6-10. Ci, którzy śledzą mnie na bieżąco, wiedzą że byłam pozytywnie zaskoczona tą serią. Niestety dzisiaj będę narzekać.


Nic się nie zmienia.

Krótko przypomnę, co działo się wcześniej. Mamy dwóch chłopaków - Akito Tagakiego i Moritakiego Mashiro, którzy postanowili wspólnie tworzyć mangi. Trafili do redakcji Jumpa i tam próbują swoich sił. Idzie im to różnie, ale główni bohaterowie nie poddają się i ciągle starają się rozwijać. Tyle wystarczy wiedzieć z poprzednich tomów. Oczywiście nie jest to tak prosta historia, ale po szczegóły zapraszam do poprzednich wpisów ;-).

W kolejnych częściach mangi praktycznie nic się nie zmienia. Dalej próbują, dalej nie osiągają zamierzonych celów, dalej ktoś jest od nich lepszy. Okey, pojawiają się nowi bohaterowie, ale nie ma to wpływu na główny wątek historii. Ciągle jest ktoś, kto ich wyprzedza, czy to w pisaniu scenariusza, czy ilustracjach. Muszę przyznać, ze po prostu w pewnym momencie to stało się trochę nudne.

Dodatkowo w poprzednich tomach zachwycałam się analitycznym myśleniem bohaterów. To jak rozkładali na czynniki pierwsze przyczyny swojej porażki lub sposoby rozwoju. Niestety w częściach 11-15 trochę tego zabrakło. Nie mówię, że od razu stali się przez to mniej inteligentni, ale... Przykładem może być kłótnia między głównymi bohaterami. Nawet nie wiadomo, czy jest to do końca kłótnia, ponieważ ma być to motywacja do tworzenia jeszcze lepszych mang. Tylko, że konsekwencją tego jest działanie sobie na złość, unikanie siebie nawzajem oraz wyprowadzka Akito z domu. Sytuacja jest na tyle dziwna, że nawet końcowe tłumaczenie wypada przy tym po prostu słabo i mało logicznie.

Zgarnąć z półki?

Tak. To nie jest tak, że w tych tomach nic się nie dzieje, ale jak dla mnie można by było uściślić fabułę. Kiedy sięgnęłam po 16 część Bakumana, odkryłam, ze po prostu mogłam ominąć tomy 11-15 i przejść do zbliżającego się finału (tomów jest 20) bez straty na najważniejszych wątkach. Wygląda to tak jakby Tsugumi Oba i Takeshi Obata przeciągali tę historię inspirując się motywami z własnej mangi.  Nie jest to zły pomysł, ale... wolałabym trochę więcej konkretów.

Tytuł:              Bakuman
Autor:             Tsugumi Oba i Takeshi Obata
Wydawnictwo: Waneko
Tłumaczenie:   Aleksandra Kulińska
Tom:                11-15
 
Za możliwość przekonania się, że warto szlifować swój unikatowy styl, dziękuję Waneko.
 

 

 

Moje zdjęcie
Skarby na półkach
Kobieta, Żona, Matka. Piszę o tym co myślę, i robię. Najczęściej czytam książki i staram się aby moje dzieci wiedziały, ze są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed ekranem. Kontakt: skarbynapolkach@gmail.com kontakt@skarbynapolkach.pl