Środa. Powiem Wam, że choroba nie odpuszcza, dzisiaj do wieczora ledwo wdziałam na oczy, tak bolała mnie głowa. Nie wiem, co mi jest, ale czepiło się mnie strasznie. Mam tylko nadzieję, że w końcu zacznie puszczać.
Tymczasem mam dla Was dzisiaj recenzję gry, którą uwielbiają moje dzieci. Odkąd pojawiła się w naszym domu, nie ma dnia żebyśmy nie zagrali rundki lub dwóch. Co jest w niej takiego wyjątkowego? Zapraszam do recenzji :-).
Na barana.
Kto śledzi mojego Instagrama ten wie, że od paru dni towarzyszy nam jedna gra. Na barana, bo o niej mowa to świetna gra rodzinna, w którą mogą grać nawet 3 latki! O co w niej chodzi? Zasady są bardzo proste, musimy zdjąć wszystkie przedmioty, które utknęły na drzewie. Jak tego dokonać? Wystarczy wejść komuś na barana ;-).
Zasady.Jak przystało na grę rodzinną, są bardzo proste ;-). W tej grze najważniejsza jest współpraca, bo tak naprawdę wygrać można tylko działając razem. Rozgrywka wygląda w następujący sposób:
po rozstawieniu (trójwymiarowej!) planszy, najmłodszy z graczy kręci strzałką na tarczy losującej. Kiedy strzałka się już zatrzyma, pokazuje nasze pole działania. Przykładowo wybrała kamienistą dróżkę. I teraz możemy: Przestawić pionek członka rodziny Grywalewskich na wcześniej wylosowane pole (w tym wypadku kamienistą dróżkę), przesunąć pionek na inne (sąsiadujące pole), spróbować ściągnąć zabawkę z drzewa (ale do tego potrzebujemy innych pionków) lub nic nie robić i poczekać na resztę rodziny do pomocy.
Możemy też trochę utrudnić sobie grę (wariant dla starszych graczy), gdzie oprócz głównej rozgrywki musimy też zaprowadzić zwierzątka do ich domu.
Rozgrywka.
Sama gra jest bardzo dynamiczna, ale tak jak wspomniałam na początku bardzo ważna jest współpraca. Nie ściągniemy zabawek bez pomocy innych (przynajmniej dwóch pionków). Dodatkowo liczy się czas, który odmierza ruch słońca (po każdej turze przesuwa się o jedno pole).
Tak jak wspominałam Wam na początku, moje dzieciaki bardzo polubiły tę grę. Najbardziej podoba im się możliwość przeprowadzania pionków po planszy. Zresztą samo wykonanie tej gry jest bardzo fajne. Przyjemne grafiki, wyraźne ilustracje i trójwymiarowe drzewo. Jak dla mnie to główna atrakcja, bo bardzo się zdziwiłam otwierając opakowanie. Nie miałam jeszcze okazji grać na takim typie planszy. No i ważne jest też to, że wygrana jest zespołowa, czyli nie ma dramatów związanych z przegrywaniem ;-) (chociaż Klara jako mistrz strategii, zawsze chciała ustawiać swoją postać na samej górze, tak aby to ona mogła sięgać po zabawki ;-)).
Zgarnąć z półki?
Jak najbardziej tak! Na barana to gra idealna na jesienne wieczory. Idealna na wspólne chwile w rodzinnym gronie. Idealna na budowanie więzi i pięknych wspomnień. Po prostu idealna dla wszystkich :-).