Nauka, zabawa i robaki! Recenzja gry Mucha nie siada od Alexandra

 Środa. Ferie nieubłaganie się kończą. I dobrze jakoś jak dzieciaki nie mają swoich zajęć to dni zlewają się w jedno. A tak to przynajmniej wiem jaki jest dzień tygodnia 😉.

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić rewelacyjna grę, które nie tylko dostarcza ciekawych wyzwań i informacji, ale i uczy, że utrata kolejki nie jest taka straszna. Co w przypadku przedszkolaków jest bardzo cenną lekcją ;-)


Mucha nie siada.

Kiedy Janek zobaczył robaki na opakowaniu od razu chciał zagrać. I wcale mu się nie dziwię, gra jest fajnie wydana. Zasady też nie są trudne. Wystarczy wygrać 😉. A tak serio jest to dość typowy schemat gry z rodzaju quizów. Aby wygrać musimy rzucać kością, odpowiadać na pytania lub robić wyzwania. Ale... Autor gry zadbał o to żeby nie było nudno i na kostce umieścił specjalny znak, ptaka, a kiedy on wypada mija nas kolejka. Kiedy przeczytałam, że może minąć nas kolejka, nie wiedziałam już, czy to gra dla Janka. Ostatnio jest na etapie, że wszystko musi iść po jego myśli. A jak wszyscy wiemy, nie zawsze tak jest 😉. Jednak autor zadbał i o to aby porządnie wytłumaczyć taki stan rzeczy młodszym graczom. Dlaczego stoimy w tej kolejce? Bo jako robaczki (którymi grany) musimy schować się przed nadlatującymi ptakiem. Proste i genialne. Taka porażkę można przełknąć 😉.





Fajny jest też sam pomysł na pytania. Pytania z obszaru robaków przyciągają młodszych graczy. Nie pytajcie mnie dlaczego, tak po prostu jest.



Zgarnąć z półki?

Tak! Niby robaki nie są moim ulubionym tematem, ale rozgrywka w Mucha nie siada, jak tak przyjemna, wesoła i energiczna, że szkoda by było chociaż nie spróbować. A jak już spróbujecie to gwarantuje, że Wam się spodoba 😉





catch them all (Złap robala. Alexander)

 Poniedziałek, ah. Chwila wytchnienia ;-). Dzieciaki w przedszkolu, a ja spokojnie mogę ogarnąć to, co chciałam ogarnąć przez weekend, ale pogoda była tak kusząca, że szkoda było siedzieć w domu. Chociaż sporo czasu spędziliśmy na dworze to dzieciaki i tak zdążyły zrobić totalny Armagedon, ale wiecie co, trudno czytałam gdzieś artykuł, ze w dzieci w bałaganie lepiej się bawią ;-).

Niestety nie da się przeoczyć tego, że mamy jesień. Dni są tak krótkie, że zanim się obejrzę robi się ciemno. Dzieciaki po całym dniu w przedszkolu też nie mają ochotę na nic konkretnego, a tym bardziej bardzo wymagającego. Na szczęście mamy Alexandra i jego jesienne nowości ;-).



Dzisiaj chcę przedstawić Wam grę, w której każdy ma szansę wygrać, a nie tylko ten najsprytniejszy ;-). 

Nigdy nie wiem jak moje dzieci zareagują na grę, czy książkę. Wydaje mi się, że znam ich gust, chociaż nie ukrywam, że często kieruje się własnymi kryteriami ;-) i muszę przyznać, że trochę bałam się tej gry, ponieważ czynnik losowy jest w niej bardzo ważny. Na szczęście moje obawy były bezpodstawne i dzieciaki świetnie się odnalazły w rozgrywce.

Złap robala to gra, która polega na planowaniu, celności i sprytowi, a żeby wygrać wystarczy tylko nakarmić biedne głodne kurczaki. Proste, prawda? Prawie ;-).

Naszą planszą jest trawnik z tarczą, na której rzuca się 3 kości, które odpowiadają kolorom poszczególnych części robaka. Aby wygrać potrzebujemy 3 jednokolorowych robaków - niebieskiego, żółtego i czerwonego. Oczywiście kostki nie chcą układać się tak aby wypadały odpowiednie pola, ale w swojej turze możemy rzucić jeszcze dwa razy (razem mamy 3 rzuty), tylko żeby nie było tak łatwo musimy rzucać wszystkimi kośćmi od nowa. Istnieje jeszcze jedna możliwość manipulowania kostkami, ale do tego potrzebna nam celność i precyzja. Jeśli kości rzucone na trawnik trafią idealnie w pola, nie wystając za linie, możemy przekręcić kostkę tak, jak nam potrzeba. Jeśli jednak kostki znajdą się poza trawnikiem, zostajemy z takim robakiem, jaki się wylosował. 






Powiem Wam, że rozgrywka wygląda ciekawie, ponieważ dzieci uczą się w ten sposób, tego, że aby wygrać muszą zaplanować nie tylko jeden ruch, ale i kolejne posunięcia. Klara, która nie lubi przegrywać bardzo szybko zrozumiała, że tym razem spostrzegawczość i szybkość nie wystarczą, musi zaplanować swoje działania, a Janek, no cóż On się cieszył z rzutów kośćmi i z robaków ;-).

Jest to gra, którą zdecydowanie polecam na długie jesienne wieczory, ponieważ młodszym sprawia wiele radości, starszym satysfakcję z wygranej, a tym najstarszym cóż... nie powiedziałam, że wygrałam, ale sama rozgrywka sprawiła mi wielką przyjemność :-).


Za tę fantastyczną grę, której grywalność jest proporcjonalna do jesiennych wieczór, dziękuję Alexandrowi.







Moje zdjęcie
Skarby na półkach
Kobieta, Żona, Matka. Piszę o tym co myślę, i robię. Najczęściej czytam książki i staram się aby moje dzieci wiedziały, ze są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed ekranem. Kontakt: skarbynapolkach@gmail.com kontakt@skarbynapolkach.pl