Pamiętacie tego smerfa, który ciągle był w złym humorze i powtarzał "jak ja nie cierpię tego, jak ja nie cierpię tamtego. A finalnie okazywało się, że to czego tak nie cierpiał było fajne? To ja. Zanim przeczytałam Enolę Holmes. Nie lubię zagadek, kryminałów, dreszczowców, a nawet Sherlocka Holmes'a. Chociaż, co do tego ostatniego nie lubię to złe słow. Oglądałam filmy, grałam w różne gry inspirowane jego przygodami, znam mniej więcej jego historię, ale jakoś nie przepadam za tym klimatem. Po Enolę sięgnęłam tylko dlatego, że wiem, że Klara lubi takie historie i na pewno spodoba jej się (za jakiś czas, odradzam czytać 4 latkom tę historię). I wiecie co, okazało się, że to naprawdę ciekawa historia. Jak do niej zasiadłam, tak nie mogłam się oderwać!
Tajemnica białych maków to trzeci tom serii opowiadającej o młodszej siostrze Sherlocka Holmsa. Teraz żałuję, że wcześniej nie dałam się przekonać do tego komiksu, ale wszystko jest do nadrobienia.
Tym razem Enola (jej brat też, ale nie jest to główny wątek tej historii) szuka zaginionego w tajemniczych okolicznościach Watsona. Tak, tak, tego Watsona. Skoro najlepszy przyjaciel Sherlocka nagle znika, wiadomo, że sprawa jest poważna. Czy uda się go odnaleźć? Kto może stać za tym porwaniem. A może tym razem nie zdążą (Enola i Sherlock) rozwiązać tej zagadki? Musze przyznać, że sprawa była bardzo... bardzo.

Jak już Wam wspomniałam, nie lubię zagadek. Jestem niecierpliwa i jak już poznam zagadkę, chce szybko poznać rozwiązanie. Drażni mnie skrupulatne śledztwo, nudzi mnie mozolne odkrywanie tajemnic. Trochę jak w matematyce. Jest równanie jest suma, a nie jeszcze jakieś niewiadome. Dlatego nie czytam kryminałów. Chociaż kiedy czytam recenzję znajduję w takich powieściach wiele ciekawych wątków. No, ale to nie miejsce na temat rozważania, czy jednak lubię kryminały ;-).
Zaciekawił mnie sam tytuł - białe maki. Przecież maki są czerwone. Jak krew, a białe? Trupio białe? Trupy w komiksie dla dzieci? Poszperałam. Istnieją białe maki. Podobno są smaczne i zdrowe, ale serio? Białe? To sprzeczne z naturą maków! Okazuje się, że każdemu kwiatu można przypisać jakąś symbolikę (wiedziałam tylko o niektórych, oczywistych np. róża - miłość, niezapominajka - pamięć). dlatego tak ważne jest z jakich roślin używamy do bukietów. Czy wiedzieliście, że komponując bukiet możecie komuś nie tylko wysłać wyrazy uczucia, ale i groźbę? No właśnie ja też nie! Ciekawe, czy mój mąż o tym wie i te wszystkie kwiaty, które od Niego dostałam to nie były groźby ;-).


I kto wpada na tę symbolikę? Oczywiście
Enola. Dzięki temu sprawa posuwa się dynamicznie na przód i już po chwili mamy rozwiązanie. Niezwykła dziewczyna.
Enola Holmes nie chce wykorzystywać sławy brata. Nie chce też być od niego zależna.
Enola jest bardzo niezależna, kreatywna i odważna. Tak wiem czytam mało kryminałów (słownie: zero) i nie znam za dużo takich bohaterek tego gatunku. Jednak jeśli chodzi o
komiksy, mam pewne doświadczenie i mogę spokojnie stwierdzić, czy jakiś jest dobry.
Ten jest.
Nie można nie zwrócić uwagi również na rysunki. To właśnie one przekonały mnie na samym początku. Żywe, energiczne, z fajną kreską. Wiedziałam, że jeśli nawet nie spodoba mi się fabuła to pooglądam chociaż rysunki ;-). Serena Blasco zrobiła naprawdę kawał dobrej roboty.
Dlaczego ten tom nie jest dla 4 letnich dziewczynek? Jest trup. Chociaż nie jest on tak oczywisty ;-). Jest po prostu parę motywów, z którymi małe dziecko mogłoby sobie nie poradzić. Enolę Holmes polecam raczej młodzieży (tej młodszej młodzieży, tak 10+), ale i starszej młodzieży też powinno się spodobać :-).
Tytuł: Śledztwa Enoli Holmes. 3. Tajemnica białych maków
Scenarzysta: Serena Blasco
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Wydawnictwo: Egmont
Premiera: 12 listopada 2020
Za przekonanie się, że nie takie straszne nudne te zagadki, dziękuję
Egmont Polska.