Merwina że Srebrnej Góry. Recenzja.

 Dzień dobry w sobotę. U nas dzisiaj dość intensywnie, chociaż pogada za oknem byłą dość niepewna. Mimo to ruszyliśmy z domu i mieliśmy naprawdę przyjemny dzień. A jak tam u Was? Jak mija weekend, bo ja już planuję kolejne atrakcje ;-).

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić historię, która bardzo mnie poruszyła, chociaż na początku...



Merwina ze Srebrnej Góry.

O twórczości Ani Gibasiewicz miałam już okazję pisać na moim blogu. Gdybyście chcieli sobie przypomnieć, co konkretnie zapraszam >>TUTAJ<<. Już wtedy zachwycałam się jej książkami. Piękne, bajkowe i mądre. Tak w skrócie o nich pisałam. Kiedy teraz autorka napisała do mnie z propozycją recenzji jej najnowszej powieści, nie mogłam odmówić ;-).

Zaczęło się dość zwyczajnie - sielanka, bajka i piękne krajobrazy. Niestety wszystko zmienia się z dniem kiedy księżniczka Merwina zapada na tajemniczą chorobę i nikt - żaden medyk, czy uczony, nie jest w stanie jej pomóc. Rozpoczynają się gorączkowe poszukiwania lekarstwa. Dziewczyna słabnie z każdym dniem. Książe wyrusza w długą i niebezpieczną podróż do najlepszego medyka na świecie. Jednak po powrocie okazuje się, że...





Oczywiście, że Wam nie powiem, czy wyprawa księcia się udała ;-). Jednak zdradzę Wam, że po drodze dostał solidną lekcję życia.

Po przeczytaniu paru pierwszych stron byłam trochę niezadowolona. Ta sielanka była dla mnie trochę przytłaczająca i myślałam, że cała powieść będzie w takim stylu. Jednak Ania bardzo dobrze przemyślała sobie tę historię i umiejętnie przemycała pewne ważne mądrości przez swoich bohaterów, np. motyw prawdziwego lekarstwa, czy odwagi jaką jesteśmy w stanie wykazać w różnych sytuacjach.

Bardzo podobało mi się samo zakończenie, które pokazało, że happy end nie zawsze musi być oczywisty i zgodny z hasłem "i wszyscy żyli długo i szczęśliwie..."

Długo mogłabym opowiadać o tej książce. Ma naprawdę wiele do zaoferowania. Jedyne, do czego mogłabym (i chciałabym ;-)) się przyczepić to sam aspekt Srebrnej Góry, która nie odgrywała tak ważnej roli, na jaką zasługiwała.

Zgarnąć z półki?

Tak. Bardzo lubię sięgać po takie książki, ponieważ samo czytanie ich jest po prostu przyjemne. Styl Ani Gibasiewicz, jej kreacja świata i bohaterów, sprawia że każdy młody czytelnik odnajdzie w jej historiach wiele mądrości i refleksji. Dlatego jak najbardziej polecam sięgnąć po jej najnowszą książkę!

A za egzemplarz bardzo dziękuję autorce :-)

Jak zacząć przygodę z science-fiction?

Wszystkiego dobrego w nowym roku, tak wiem, że już prawie słowa stycznia, ale na dobre słowa nigdy nie jest za późno :-). Wracam do Was pełna energii i nowych pomysłów. Czasami warto spojrzeć na wszystko z dystansem. W ten nowy rok wchodzę z paroma ważnymi postanowieniami, o których opowiem Wam niebawem, tymczasem chcę Was zabrać w niezwykłą podróż.

Jak zacząć przygodę z science-fiction?

Kto czyta mojego bloga regularnie ten wie, że nie przepadam za tym gatunkiem. Przepraszam, nie przepadałam, bo nagle, uświadomiłam sobie, że tak naprawdę lubię s-f, ale... raczej w formie filmowej. Obcy, Gwiezdne Wojny, Diuna, Avatar, Moon, obejrzałam naprawdę sporo tytułów z tej kategorii. Dlaczego więc tak bardzo się zapierałam żeby nie czytać przyszłościówek? Nie wiem. Na szczęście trafiłam na książkę, która pomogła mi przełamać niechęć i przybliżyła mnie do tego gatunku mocniej niż myślałam.




Zły człowiek. Bruno Grigori.

Jak się ze złym nastawieniem zasiada do książki to wszystko przeszkadza. Zdenerwowało mnie na początku to, że jeszcze dobrze nie zaczęłam, a już się zgubiłam. Autor od razu wrzuca nas w wir wydarzeń. Tu myśliwce F-16 przelatują nad Morzem Czarnym, nagle przenosimy się na pokład statku kosmicznego żeby zaraz trafić na dziwną wyspę otoczoną trującym morzem. Co to ma być? I jeszcze te oczywiste nawiązania do Biblii - Samael, Uriel, Lilith. 

I nagle... BUM. Otworzyła się przede mną galaktyka wrażeń. Metafizycznych doznań i drogi pędzących myśli. Pojęłam, że Bruno Grigori przeniósł historię o stworzeniu świata (przez Boga) w kosmos... Genialne! Niesamowicie się to wszystko czytało. O ile na początku byłam zła, że kiedy już dałam się skusić na science fiction to trafiłam na grafomańską historię o niczym, tak z każdą strona czułam, że to właśnie taką przyszłościową fantastykę chciałam przeczytać. Nie będę Wam tu zdradzać tajemnic związanych z tą historia, ale musze przyznać, że autor naprawdę dobrze to wszystko przemyślał.

Fala Sinusoidalna.

Zachwycił mnie pomysł. Polubiłam bohaterów. Zaciekawiły statki kosmiczne, ale... jak już się nastawiłam na kosmiczne tematy to wolałabym nie zatrzymywać się na wątkach miłosno-erotycznych. Jeśli miałabym to podzielić to same romantyczne sceny są opisane dobrze, pikantnie i ogniście, ale jak dla mnie wyhamowały główną fabułę, co niestety trochę zaburzało płynność tej historii.

Zaćmienie Gwiazd. Bruno Grigori.

Po lekturze Złego człowieka zasiadłam do tej nowelki z wielką ciekawością. Spodobał mi się styl autora, a alternatywna historia, alternatywnej historii to właśnie coś, co lubię najbardziej. 

To był nowy rok. Trochę zmęczona świętowaniem chciałam się odprężyć. Zagłębić w lekturę i nie myśleć o nadchodzących wyzwaniach, po prostu chciałam odpocząć. Zaćmienie Gwiazd skończyłam szybciej niż myślałam, jeszcze tego samego dnia. Nie mogłam się oderwać od tej historii. Znani bohaterowie, znana historia, ale wszystko jakieś inne, odległe, alternatywne. Magia. To tak jakby czytać Pana Tadeusza napisanego przez Juliusza Słowackiego - kosmos! Byłam szczerze zawiedziona, że całość liczy tylko 66 stron, ponieważ mój czytelniczy apetyt został dopiero co obudzony, a już nie miał się czym karmić. 

Zacznij od...

Zastanawiałam się jak sensownie ująć w słowa moje przemyślenia na ten temat. Ja, jak widzicie długo przekonywałam się do science-fiction i nagle po prostu postanowiłam spróbować. Jednak myślę, że warto zacząć swoją przygodę z tym gatunkiem od rzeczy, które nas interesują. Interesuje Cię inżynieria, zacznij od książek z dużą ilością statków kosmicznych. Interesuje Cię budowa kosmosu, szukaj książek o podróżach międzygwiezdnych. Jeśli jednak, tak jak i mnie, interesuje Cię alternatywna historia świata połączona z religią, filozofią i kosmosem, zacznij od książek Bruno Grigoriego





Zgarnąć z półki?

Tak. Uważam, że nic więcej dodawać tu nie trzeba, bo same okładki obiecują niezwykłą przygodę czytelniczą :-).





Za możliwość rozpoczęcia roku z dozą nadziei i wielką chęcią na nowe doświadczenia czytelnicze, dziękuję autorowi.


Moje zdjęcie
Skarby na półkach
Kobieta, Żona, Matka. Piszę o tym co myślę, i robię. Najczęściej czytam książki i staram się aby moje dzieci wiedziały, ze są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed ekranem. Kontakt: skarbynapolkach@gmail.com kontakt@skarbynapolkach.pl