Jano i Wito uczą mówić SZ. Grosz na szczęście - recenzja.

 Poniedziałek. Witajcie w tym nowym, zwariowanym tygodniu. Dlaczego zwariowanym? Nie wiem, jak u Was, ale ja dzisiaj za oknem widziałam prawdziwy kalejdoskop, wystarczyło się odwrócić żeby już po chwili zobaczyć coś zupełnie nowego. Raz słońce, raz deszcz, chyba nawet pojawił się śnieg, ale ciężko stwierdzić, bo za chwilę go nie było ;-). A Wam jak zaczął się ten tydzień?

Dzisiaj mam dla Was recenzję kolejnej odsłony Jano i Wito uczą mówić... Miałam szczęście poznać wszystkie części z tej serii i powiem Wam w tajemnicy, że chyba właśnie na najnowsza jest moją ulubioną. Dlaczego? Zapraszam na recenzję Jano i Wito uczą mówić SZ. Grosz na szczęście.


Jano i Wito uczą mówisz SZ. Grosz na szczeście.

Jak już Wam wspominałam, uwielbiam tę serię. Swoją przygodę zaczęliśmy od litery S i jakoś tak samo naturalnie poszło dalej. Dlatego kiedy dowiedziałam się, że na rynku pojawi się nowa część z tej serii, wiedziałam, że musimy ją mieć.

Tym razem poznajemy historię, kiedy Wito pierwszy raz idzie do przedszkola. Nowa sytuacja bardzo go stresuje, ale mama uświadamia go, że inni też na pewno mają obawy. Na szczęście szybko okazuje się, że przedszkole nie jest takie straszne i Wito szybko się zaaklimatyzuje.

Historia prosta, łatwa to przyswojenia i interpretacji okraszona ilustracjami, które kryją w sobie literę SZ, np. podkoSZulek, kieSZeń, groSZ, SZabla itd. Czyta się bardzo przyjemnie i chętnie się do nie wraca, więc czego chcieć więcej? Ano tego żeby było więcej ;-). Jestem już po lekturze, niejednokrotnej zresztą, dlatego mam nadzieję, że szybko pojawi się kolejna część ;-).






Zgarnąć z półki?

Tak. Moje dzieciaki są zachwycone i chętnie same sięgają po Jana i Wito. Zilustrowane słowa na pewno dodatkowo zachęcają do lektury, ponieważ dziecko ma uczucie, że samo czyta. Jak już Wam wspominałam, najnowsza część Jano i Wito uczą mówić jest chyba moją ulubioną. Dlatego gorąco Was zachęcam do sięgnięcia po nią :-).

Tytuł:              Grosz na szczescie

Seria:              Jano i Wito uczą mówić... 

Autor:             Wiola Wołoszyn

Ilustracje:        Przemek Liput

Wydawnictwo:  Mamania

Premiera:         28.02 2022


A gdybyście chcieli odkryć więcej cudownych książek, zapraszam do nowości Taniej Książki.




 

Kwiecista łąka pełna magii. (Jano i Wito uczą mówić K. Kamień na pikniku. Mamania)

 Niespodzianka. Pojawiam się tam samo nieoczekiwanie jak znikam ;-). Niestety okazało się, że wakacje, sprawy rodzinne, remontowe oraz zawodowe sprawiły, że zabrakło miejsca (i czasu) na blogowanie. Nie oznacza to jednak, że próżnowałam w tej sferze i mogę obiecać, że już nie długo pojawi się parę zmian. Wracam do Was z nową siłą do działania oraz (jakżeby inaczej) masą fantastycznych rzeczy do zrecenzowania. Zacznę od książki, która ostatnio uprzykrza mi życie. Ja już nawet nie odkładam jej na półkę, bo wiem że zaraz będziemy po nią sięgać ponownie. Ciekawi?

Jak już Wam wspominałam, serię Jano i Wito poznaliśmy dość późno, ale jak to się mówi lepiej późno niż wcale.  Żałuję, że nie odważyłam się trochę wcześniej po nią sięgnąć, bo miałabym alternatywę dla Pucia, którego do tej pory znam na pamięć. Nie ma co płakać. Dobrze, że w końcu poznaliśmy się bliżej ;-). Dlatego przeglądając nowości dla dzieci Taniej Książki bardzo ucieszyłam się na wieść o nowym tomie serii Jano i Wito uczą mówić...


 

Kamień na pikniku

Tym razem Jano i Wito wybierają się na piknik z babcią. Chłopcy wymyślają potrawy, które wezmą ze sobą. Są tak podekscytowani, że... Wito przenosi się na piknik trochę szybciej niż inni. Na miejscu poznaje Kajtka, krasnoludka, który zaprasza chłopca na pokaz talentów. Razem z głównym bohaterem możemy zobaczyć w czym specjalizują się mieszkańcy łąki, np. budowanie mrowiska, czy kopanie podziemnych tuneli. Finalnie okazuje się, że to tylko sen, a prawdziwy piknik ma dopiero się rozpocząć. Jednak cała przygoda bardzo pozytywnie nastraja Wito do nadchodzącego dnia.

Każde dziecko samo przeczyta Jano i Wito.

Tak jak w poprzednich częściach, w tekście pojawiają się ilustracje zamiast słów. W tym tomie (jak łatwo się domyślić) obrazki zastępują słowa na literę K. Dzięki temu dziecko zachęcane jest to samodzielnego poznawania tej historii i analizy (jeśli tak górnolotnie to można nazwać) "przeczytanego obrazka" z tym, co dzieje się na większej ilustracji. Jak dla mnie bomba. Chyba właśnie to najbardziej lubię w tej serii ;-).




 K lepsze od S.

Pierwszą częścią o literze R byłam zachwycona. Mądra, pouczająca historia.  Niestety kolejna część była trochę rozczarowująca. Jeśli chcecie się dowiedzieć, co mi nie pasowało zapraszam do wpisu Dzieci najlepiej uczą się od rówieśników. Natomiast jeśli chodzi o najnowszą część to... znowu jestem zachwycona. W Kamieniu na pikniku możemy nie tylko lepiej poznać literę K, ale również najbliższą florę i faunę. Dziecko podczas czytania może się dowiedzieć, że krety chociaż są prawie ślepe, mają doskonały słuch lub że pająki nie wiążą sznurowadeł. No dobra... może ta ostatnia informacja nie jest do końca sprawdzona i użyteczna, ale temat do rozmowy jak znalazł ;-).

Na koniec mamy również bardzo wartościowy morał, który pokazuje, że pomaganie innym to bardzo wielki talent. Cudownie prawda?

Zgarnąć z półki?

Zauważyliście może ten mały, uroczy kwiatuszek na ostatni zdjęciu? Otóż kiedy fotografowałam Jano i Wito uczą mówić K. Kamień na pikniku, obok mnie stała pewna kręciloczka (Klara) i tuptając w miejscu (nie)cierpliwie czekała aż w końcu oddam jej książkę. Myślę, że to właściwa rekomendacja ;-).


Tytuł:              Jano i Wito uczą mówić S. Ekspres na stacji

Autor:             Wiola Wołoszyn

Ilustracje:         Przemek Liput

Wydawnictwo:  Mamania

Premiera:      19.05.2021

 

Za rewelacyjny pomysł zorganizowania pikniku, dziękuję Taniej Książce.


 

 

Dzieci najlepiej uczą się od rówieśników. (Jano i Wito uczą mówić S. Ekspres na stacji. Mamania)

 Sobota. Miałam sprzątać, ale stwierdziłam, że skoro teraz dzieciaki będą w domu to nie ma się co spieszyć, przecież efektów i tak zaraz nie będzie widać ;-). Ograniczyłam się tylko do zgarnięcia rzeczy z podłogi, odkurzenia i wstawienia prania. Na razie powinno wystarczyć ;-).

Kiedy przeglądałam książki dla dzieci od Taniej Książki bardzo się ucieszyłam, że seria o Jano i Wito, którzy uczą mówić jest kontynuowana. Poprzednia część, którą opisywałam >> TUTAJ<< bardzo nam się spodobała, dlatego nie mogłam doczekać się kolejnej. Zwłaszcza, że problemy z poprawnym wymawianiem S są nam dobrze znane i poświęcamy na to trochę więcej czasu.

Tym razem Jano i Wito zabiorą nas w podróż pociągiem. Zanim jednak wsiądziemy z nimi do wagonu wydarzy się sporo nieprzewidzianych rzeczy, tj. zgubienie na stacji kolejowej.

Tak jak Wam wspominałam, bardzo czekałam na tę część. Pierwszą z literą R czytamy z niesłabnącym zainteresowaniem. Dlaczego o tym tak często wspominam, cóż... Ekspres na stacji trochę mnie zawiódł.

Forma została utrzymana. W tekście pojawiają się ilustracje, które dziecko może samodzielnie "przeczytać". Oczywiście wszystkie te graficzne słowa są związane z literą S. Fajne i angażujące. W tej kwestii nic się nie zmienia. Problemem jest fabuła.

Sama historia jest dobra. Ciekawa, wciągająca, pouczająca oraz poruszająca bardzo ważne tematy, tj. zgubienie się na stacji. Uważam jednak, że jest zbyt skomplikowana. Okey, można powiedzieć, że to książka dla starszych dzieci, które poradzą sobie z tą historią, ale... skoro Jano i Wito uczą mówić S to książka konkretnie do starszaków skierowana nie jest. Przynajmniej tak to rozumiem.



Jednak jest to książka wysoce edukująca. Kiedy czytałam tę część po raz pierwszy, byłam już bardzo zmęczona po całym dniu wrażeń. Moje zwoje pracowały już trochę wolniej niż bym chciała i kiedy czytałam fragment o tym dlaczego woda w morzu jest słona (zdjęcie 3 to z globusem), patrzę na ilustrację słowa i mówię: "Klarciu, nie wiem, co to jest, góry?". Wtedy ona mi odpowiada: "Mamo, skały!". Logiczne, przecież miało być słowo na S. Dlaczego na to nie wpadłam, nie wiem. Grunt, że Klara to zrobiła ;-).

Nie mogę powiedzieć, że jest to zła książka. Wydaje mi się po prostu, że jest trochę nieadekwatnie dobrana do wieku, do którego jest skierowana. Na pewno będziemy sięgać po Ekspres na stacji i na pewno Klara nie raz mnie jeszcze przeskoczy swoją przenikliwością ;-).

Tytuł:              Jano i Wito uczą mówić S. Ekspres na stacji

Autor:             Wiola Wołoszyn

Ilustracje:        Przemek Liput

Wydawnictwo:  Mamania

Premiera:         10.03.2021

 

Za możliwość dowiedzenia się, że góry to skały, dziękuję Taniej Książce.


 




Rrrryczę... (Jano i Wito uczą mówić R. Różowy rower. Mamania)

 Nowy rok, nowa ja. Jaaaakoś nigdy nie wychodziły mi te postanowienia noworoczne. Działam raczej spontanicznie. Jedyne co planuję to to, że zacznę coś od poniedziałku. Wygodniej mi się po prostu liczy dni i tygodnie albo... to kolejna wymówka żeby coś odwlec ;-). Nie było mnie parę dni, sylwester, nowy rok, potem jeszcze weekend. Dałam sobie wolne, a co! No, może nie do końca, ponieważ przyjechali do Nas siostrzeńcy mojego męża, więc z czwórką dzieci nie da się nic nie robić ;-).

Uwielbiam kiedy przyjeżdżają do mnie dzieciaki. Przecież One (w tym wypadku Oni) nie znają wszystkich naszych wspaniałych książek. Oznacza to, że mogę zapoznać ich z tymi historiami, a oni nie znają zakończenia i nie będą dopowiadać. Te emocje, ta ciekawość. Uwielbiam to!

Dlatego na dzisiaj wybrałam książkę, która jeszcze jakiś czas temu również była nowością. Jano i Wito. Słyszałam o tej serii, nawet miałam zamiar ją kupić, ale jakoś tak, wyszło jak zwykle i dopiero teraz mogłam się z nimi zapoznać. Naszą znajomość zaczęliśmy od trochę poważniejszych tematów, ale pojawiła się nic sympatii i na pewno poznamy tę serię bliżej.



Jano i Wito uczą mówić. Różowy rower to najnowsza część przygod dwóch braci. Tym razem pojawia się nie lada problem, ponieważ Wito na urodziny ma dostać różowy rower. Niby okey, rower to zawsze fajna sprawa, ale różowy...



Sama historia jest okey. Dwóch chłopaków, prezent, który wywołuje sprzeczne emocje, impreza urodzinowa. No na pewno nie jest zaskakująca historia. Jednak ważniejszy jest sposób pokazania tej historii. Tak jak wspominałam, nie miałam okazji poznać poprzednich części Jano i Wito. Dlatego skupię się na tej konkretnej.

Podoba mi się to, że w tekście są umieszczone ilustracje, dzięki temu lepiej się czyta. A dzieciaki jakie są zainteresowane! Same siadają i przeglądają, przekonane, że same czytają ;-). Przeglądając nowości dla dzieci od Taniej Książki, od razu wiedziałam, że zdecyduję się na tę książkę. Sama chodziłam do logopedy, ponieważ nie potrafiłam mówić R. Dlatego jak zobaczyłam Jano i Wito uczą mówić R. Różowy rower. Wiedziałam, że to książka dla nas. Niby moje dzieciaki nie mają problemów z mówieniem tej litery (Klara mówi czasami, Janek na razie w ogóle nie mówi), ale warto poćwiczyć i dodatkowo poznać kolejną przygodę tych dwóch braci. 



Tak jak Wam wcześniej wspomniałam, lubię zapoznawać wszystko "moje dzieci" z ciekawymi książkami. Wczoraj zapoznałam siostrzeńców (7 i 13). Ta seria ma w sobie coś takiego, że podoba się każdemu, nie zależnie od wieku. Mi podoba się to, że rodzice przekonują braci, że kolor to nie kwestia płci. Dzieciom podoba się całokształt, bo i historia fajna i ilustracje interesujące. Czego chcieć więcej? Chyba tylko tego żeby jak najszybciej poznać inne części przygód Jana i Wito.


Tytuł:              Jano i Wito uczą mówić R. Różowy rower. 

Autor:             Wiola Wołoszyn

Ilustracje:        Przemek Liput

Wydawnictwo:  Mamania

Premiera:         06.10 2020

Za możliwość poznania tej serii (trochę od końca, ale zawsze ;-), dziękuję Taniej Książce.



Moje zdjęcie
Skarby na półkach
Kobieta, Żona, Matka. Piszę o tym co myślę, i robię. Najczęściej czytam książki i staram się aby moje dzieci wiedziały, ze są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed ekranem. Kontakt: skarbynapolkach@gmail.com kontakt@skarbynapolkach.pl