Papua! (Papua. Egmont)
Sporo ostatnio u mnie planszówek, ale ku mojej wielkiej radości dzieciaki uwielbiają grać, dlatego tak chętnie recenzuje dla Was kolejne skarby na naszych półkach ;-). Dzisiaj chciałabym zaprezentować grę, która nie dość, że jest fenomenalna to jeszcze obudziła we mnie masę wspomnień.
Zanim sama zasiadłam do Papui sporo o niej słyszałam. Wiele osób się nią zachwycało. Nie ma się co dziwić, w końcu stworzył ją Grzegorz Rejchtman, twórca Ubongo a dodatkowo została nagrodzona w konkursie Świat Przyjazny Dziecku. Jak to się mówi, apetyt rośnie w miarę jedzenia, także jak już się nasłuchałam ochów i achów, sama zasiadłam do rozgrywki i miałam co do niej spore oczekiwania.
Kiedy zobaczyłam dużo elementów, jakieś wyspy, kostkę k4 ( do której jeszcze wrócę), stwierdziłam, że gra musi mieć skomplikowane zasady, w końcu tyle elementów musi mieć jakieś zastosowanie w rozgrywce. Jakie było moje zdziwienie, że instrukcja zamyka się na jednej stronie A4. Zasady nie są skomplikowane, a sama gra bardzo emocjonująca i angażująca. Nie dziwi mnie, że Papua jest tak lubiana i popularna.
Jak już wspominałam, zasady są proste. Gra polega na zbudowaniu drogi z pomostów między 3 lub 4 wyspami. Mamy do dyspozycji różne mosty (trochę jak w tetrisie), dzięki którym układamy naszą drogę. Najpierw musimy wylosować, poprzez rzut kostką, drogę, od której zaczniemy. Potem zabieramy się za tworzenie przejścia między wyspami. W łatwiejszej rozgrywce losujemy dodatkowo, która wyspa zostaje wykluczona z rozgrywki, dzięki czemu musimy połączyć ze sobą tylko 3, na normalnym poziomie trudności łączymy 4. Wygrywa ten, kto pierwszy połączy wszystkie wysypy i krzyknie Papua! Reszta graczy w tym momencie kończy układanie. Zaczyna się liczenie punktów. Rozgrywka trwa 8 rund, wygrywa ten, kto zdobędzie najwięcej punktów. Proste, łatwe i przyjemne!
A teraz o kostce k4, czyli czterościennej. Jak ją zobaczyłam to było takie oooooooo. Wszystko dlatego, że takich samych kości (i wielu innych, ale to nie jest miejsce żeby o tym opowiadać ;-)) używa się do gry w klasycznym RPG. Kiedy byłam młoda i miałam na to czas ;-) często moje weekendy wypełniały właśnie sesje, podczas których takie kości pojawiały się bardzo często. Kiedy zobaczyłam k4 w pudełku, przypomniało mi się tyle anegdot związanych z klasyczną rozgrywką, że automatycznie jeszcze bardziej polubiłam tę grę i nie myliłam się, co do niej, ponieważ Papua stała się jedną z moich ulubionych.
Szczerze i gorąco dziękuję Egmontowi za możliwość zagrania w tę rewelacyjną grę :-)
Jedna z najlepszych planszówek, jakie mam w kolekcji! Razem z mężem uwielbiamy w nią grać!
OdpowiedzUsuńZatem koniecznie musi trafić do naszego domu, wiele o niej słyszałam, ale wciąż się w nią nie zaopatrzyłam. :)
UsuńSporo dobrego o niej słyszałam, ale jeszcze nie miałam okazji grać.
OdpowiedzUsuńTo tak jak my, ale teraz już wciągnęłam na listę zakupową. :)
UsuńDobrze, że zasady gry są proste. Takie propozycje cieszą się powodzeniem.
OdpowiedzUsuńLubię proste zasady gry, ale i złożone chętnie rozgrywamy, wszystko zależy od tego, ile czasu mamy. :)
UsuńNie słyszałam o tej grze, a wydaje się ciekawa. Może uda mi się w nią zagrać.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Gra, w którą jeszcze nie mieliśmy okazji grać, szybko musimy naprawić to niedopatrzenie. :)
OdpowiedzUsuńNie śledzę nowości w tym temacie, więc nie słyszałam o tej grze.Dobrze, że tyle ich jest dzieciaki mają co robić po zdalnych lekcjach.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę grę. Niestety, rzadko wygrywam, bo córka jest mistrzynią tej gry.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie umniejsza to radości płynącej ze wspólnego spędzania czasu.
UsuńNie znałam tej gry, ale naprawdę fajnie się prezentuje :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mamy tą grę i szybko ją polubiliśmy. Podobnie jak ubongo. Zasady są nawet troszeczkę podobne, ważne, że ćwiczy się refleks i logiczne myślenie
OdpowiedzUsuńUwielbiam planszówki i zawsze przy nich jest świetna zabawa. Poza tym takie gry na nowo jednoczą całą rodzinę. Muszę sobie ją kupić.
OdpowiedzUsuń