rozmówki rodzicielskie.
Za Nami historyczny moment, ostatnia w historii zmiana czasu z letniego na zimowy. Nie wiem jak dla Was, ale gdyby u mnie w domu nie było zegara nakręcanego ręcznie, wcale bym tej zmiany nie odczuła. W dobie takie cyfryzacji zegarki przestawiają się same, a my po prostu żyjemy dalej. Co prawda niedziela wydawała się jakaś dłuższa niż zazwyczaj, ale to może dlatego, że moje kochane dzieci postanowiły (jak to w niedzielę) wstać wcześniej ;-). Nie zmienia to jednak faktu, że idzie zima, powoli kończy się ta piękna złota jesień i częstotliwość spacerów i zabaw na dworze na pewno się zmniejszy. Dlatego dzisiaj wyjątkowo, mam dla Was coś innego niż książki :-)
#fitgeekmama
Taaaa....nie wiem, czy to przez PMS, jesienną chandrę, czy tak po prostu, ale gdybym była bułką, składniki, jakiś potrzebowano by żeby mnie zrobić były takie: 200 gram mąki, szczypta soli, trochę wody, jajko, masło i... kilogram cukru. Tak, tak, przez ostatnich parę dni sobie nie żałowałam. Żywiłam się jednak tylko słodyczami więc... waga na szczęście stanęła. Wiem, że to nie jest droga do celu, ale czasami lepiej odpuścić żeby wrócić ze zdwojoną siłą :-). Zaopatrzyłam się już w ziarnka słonecznika (podobno sprawdzony sposób na zastąpienie słodyczy) i wracam. Trochę to wszystko chaotyczne, ale nadal wierzę, że dam radę :-)
#recenzje
Nadal czytam Złote Miasto Michała Gołkowskiego. Muszę przyznać, że jestem trochę rozczarowana. Zehred jest postacią nieszablonową i bardzo ciekawą, ale... trochę mi się już to wszystko dłuży. Rozumiem, że autor chciał pokazać, jak długą i daleką drogę mieli do pokonania, ale jak dla mnie było trochę przeciągnięć. Dodatkowo sama historia jest już trochę powielona, ponieważ opowiada o wyprawie z dalekiej Północy do Konstantynopola. Okey, Gołkowski przedstawia nam alternatywną rzeczywistość, w której nie wszystko jest takie samo, ale jednak sam pomysł takie podróży jest już dobrze znany w literaturze. Ten tom historii Zahreda bardzo kojarzy mi się z sagą Radosława Lewandowskiego o wyprawie Wikingów. Dobre źródło do czerpania inspiracji, ale oczekiwałam większego zaskoczenia.
Teraz mam dla Was obiecaną recenzję gry Potwory z Szafy wyd. Granna. Gra polega na tym aby zneleźć odpowiednią zabawkę i wygonić potwora do szafy. Zasady są bardzo proste, wiec myślę, że nawet dwulatek dałby sobie radę, oczywiście trzeba by było trochę zmodyfikować zasady, ale zabawa by była przednia :-). Mnie w tej grze skusiło to, że jest ona szybka i dynamiczna. O ile Klara jest bardzo sposptrzegawcza i w mig zapamiętuje położenie określonych zabawek, czy gier typu memory, tak puzzle, czy inne rzeczy wymagające cierpliwości, nie są Jej mocną stroną. Dlatego Potwory z Szafy to jedna z Jej ulubionych gier. Ilustracje są czytelne, dobre dobrane kolory, a potwory wiadomo, potworne w skali potworności dziecięcej. Dzięki czemu granie w tą grę nie łączy się z koszmarami nocnymi ;-)
Jeśli Wy też macie w domu takie niecierpliwe dziecko to polecam, Klara potrafi się zająć graniem NAWET przez dłuższą chwilę ;-)
#parenting
Czy Wy też porozumiewacie się szyfrem? Kiedy np. rozmawiacie o wyjściu na spacer albo pojechaniu w jakieś miejsce? Ja nie chcąc robić dzieciom nadziej używam angielskich słów ;-). Wczoraj chciałam iść do Foresta, finalnie jednak dzieci znalazły sobie zabawę i nie były zainteresowane ;-). Staram się być z moimi dziećmi szczera. Kiedy coś się nie uda albo czegoś zabrakło w sklepie, zawsze mówię o tym otwarcie i wiem, że budowanie relacji na takiej podstawie przyniesie dobry efekt. Jednak są rzeczy, w które nie chcę wtajemniczać moich pociech, dlatego moje rozmowy rodzicielskie z Markiem często wyglądają dziwnie. Ostatnio chciałam zaproponować mojej drugiej połówce szklankę czarnego (bardzo słodkiego) napoju gazowanego. Więc... zaczęłam śpiewać "Coraz bliżej święta" i zapytałam, czy chce. W lot odgadną co mam na myśli, a Klara podchwyciła piosenkę i śpiewała ją cały dzień ;-). A czy Wy macie jakiś swój tajny język żeby dzieci nie wiedziały o czym mówicie ;-)?
Druga sprawa to nadchodzące Haloween. W Szkołach i przedszkolach są bale przebierańców. Moim zdaniem jest to bardzo fajna zabawa. Nie łączę ideologii tego święta z przebieraniem się, ponieważ to drugie to zawsze fajna zabawa, bez znaczenia czy spowodowana jakimś świętem, czy po prostu. Moje dzieciaki mają całe pudło różnych przebrań i przebierają się bardzo często :-). Nie rozumiem rodziców, którzy tak zawzięcie i zaciekle sprzeciwiają się balom kostiumowym z okazji Haloween. Uważam, ze dla takich dzieci nie ma to zupełnie znaczenia dlaczego mogą się przebrać. A poszanowanie tradycji, odwiedzenie grobów... przecież jedno nie wyklucza drugiego. W tym roku Klara po długich rozważaniach między żabką a szkieletem, postanowiła być szkieletem ;-). Na pewno przedstawię Wam rezultat za tydzień :-)/
#Obejrzałam
-nowy serial HBO - Watchmen. Jest dobry, będzie grubo, z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki <3
- Spiderman Uniwersum. Dość ciekawa histiria, która wprowadza... alternatywne światy ;-)
To już koniec moi Drodzy na dzisiaj. Za tydzień przyjdę z kolejną porcją... wszystkiego co dobre :-)