rozmówki rodzicielskie.

Za Nami historyczny moment, ostatnia w historii zmiana czasu z letniego na zimowy. Nie wiem jak dla Was, ale gdyby u mnie w domu nie było zegara nakręcanego ręcznie, wcale bym tej zmiany nie odczuła. W dobie takie cyfryzacji zegarki przestawiają się same, a my po prostu żyjemy dalej. Co prawda niedziela wydawała się jakaś dłuższa niż zazwyczaj, ale to może dlatego, że moje kochane dzieci postanowiły (jak to w niedzielę) wstać wcześniej ;-). Nie zmienia to jednak faktu, że idzie zima, powoli kończy się ta piękna złota jesień i częstotliwość spacerów i zabaw na dworze na pewno się zmniejszy. Dlatego dzisiaj wyjątkowo, mam dla Was coś innego niż książki :-)

#fitgeekmama

Taaaa....nie wiem, czy to przez PMS, jesienną chandrę, czy tak po prostu, ale gdybym była bułką, składniki, jakiś potrzebowano by żeby mnie zrobić były takie: 200 gram mąki, szczypta soli, trochę wody, jajko, masło i... kilogram cukru. Tak, tak, przez ostatnich parę dni sobie nie żałowałam. Żywiłam się jednak tylko słodyczami więc... waga na szczęście stanęła. Wiem, że to nie jest droga do celu, ale czasami lepiej odpuścić żeby wrócić ze zdwojoną siłą :-). Zaopatrzyłam się już w ziarnka słonecznika (podobno sprawdzony sposób na zastąpienie słodyczy) i wracam. Trochę to wszystko chaotyczne, ale nadal wierzę, że dam radę :-)

#recenzje

Nadal czytam Złote Miasto Michała Gołkowskiego. Muszę przyznać, że jestem trochę rozczarowana. Zehred jest postacią nieszablonową i bardzo ciekawą, ale... trochę mi się już to wszystko dłuży. Rozumiem, że autor chciał pokazać, jak długą i daleką drogę mieli do pokonania, ale jak dla mnie było trochę przeciągnięć. Dodatkowo sama historia jest już trochę powielona, ponieważ opowiada o wyprawie z dalekiej Północy do Konstantynopola. Okey, Gołkowski przedstawia nam alternatywną rzeczywistość, w której nie wszystko jest takie samo, ale jednak sam pomysł takie podróży jest już dobrze znany w literaturze. Ten tom historii Zahreda bardzo kojarzy mi się z sagą Radosława Lewandowskiego o wyprawie Wikingów. Dobre źródło do czerpania inspiracji, ale oczekiwałam większego zaskoczenia.

Teraz mam dla Was obiecaną recenzję gry Potwory z Szafy wyd. Granna. Gra polega na tym aby zneleźć odpowiednią zabawkę i wygonić potwora do szafy. Zasady są bardzo proste, wiec myślę, że nawet dwulatek dałby sobie radę, oczywiście trzeba by było trochę zmodyfikować zasady, ale zabawa by była przednia :-). Mnie w tej grze skusiło to, że jest ona szybka i dynamiczna. O ile Klara jest bardzo sposptrzegawcza i w mig zapamiętuje położenie określonych zabawek, czy gier typu memory, tak puzzle, czy inne rzeczy wymagające cierpliwości, nie są Jej mocną stroną. Dlatego Potwory z Szafy to jedna z Jej ulubionych gier. Ilustracje są czytelne, dobre dobrane kolory, a potwory wiadomo, potworne w skali potworności dziecięcej. Dzięki czemu granie w tą grę nie łączy się z koszmarami nocnymi ;-)




Jeśli Wy też macie w domu takie niecierpliwe dziecko to polecam, Klara potrafi się zająć graniem NAWET przez dłuższą chwilę ;-)

#parenting

Czy Wy też porozumiewacie się szyfrem? Kiedy np. rozmawiacie o wyjściu na spacer albo pojechaniu w jakieś miejsce? Ja nie chcąc robić dzieciom nadziej używam angielskich słów ;-). Wczoraj chciałam iść do Foresta, finalnie jednak dzieci znalazły sobie zabawę i nie były zainteresowane ;-). Staram się być z moimi dziećmi szczera. Kiedy coś się nie uda albo czegoś zabrakło w sklepie, zawsze mówię o tym otwarcie i wiem, że budowanie relacji na takiej podstawie przyniesie dobry efekt. Jednak są rzeczy, w które nie chcę wtajemniczać moich pociech, dlatego moje rozmowy rodzicielskie z Markiem często wyglądają dziwnie. Ostatnio chciałam zaproponować mojej drugiej połówce szklankę czarnego (bardzo słodkiego) napoju gazowanego. Więc... zaczęłam śpiewać "Coraz bliżej święta" i zapytałam, czy chce. W lot odgadną co mam na myśli, a Klara podchwyciła piosenkę i śpiewała ją cały dzień ;-). A czy Wy macie jakiś swój tajny język żeby dzieci nie wiedziały o czym mówicie ;-)?

Druga sprawa to nadchodzące Haloween. W Szkołach i przedszkolach są bale przebierańców. Moim zdaniem jest to bardzo fajna zabawa. Nie łączę ideologii tego święta z przebieraniem się, ponieważ to drugie to zawsze fajna zabawa, bez znaczenia czy spowodowana  jakimś świętem, czy po prostu. Moje dzieciaki mają całe pudło różnych przebrań i przebierają się bardzo często :-). Nie rozumiem rodziców, którzy tak zawzięcie i zaciekle sprzeciwiają się balom kostiumowym z okazji Haloween. Uważam, ze dla takich dzieci nie ma to zupełnie znaczenia dlaczego mogą się przebrać. A poszanowanie tradycji, odwiedzenie grobów... przecież jedno nie wyklucza drugiego. W tym roku Klara po długich rozważaniach między żabką a szkieletem, postanowiła być szkieletem ;-). Na pewno przedstawię Wam rezultat za tydzień :-)/

#Obejrzałam

-nowy serial HBO - Watchmen. Jest dobry, będzie grubo, z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki <3

Spiderman Uniwersum. Dość ciekawa histiria, która wprowadza... alternatywne światy ;-)

To już koniec moi Drodzy na dzisiaj. Za tydzień przyjdę z kolejną porcją... wszystkiego co dobre :-)

lustrzane odbicie

Witajcie Kochani! Czy ktoś mi powie jakim cudem mamy już drugą połowę października? Mi się ciągle wydaje, że jest końcówka września, najwyżej początek października, a nie... 21. Nie wiem, czas ucieka mi jak woda przez palce. Niby nic się nie dzieje, ale nie jestem w stanie powiedzieć, co robiłam (konkretnie) w zeszłym tygodniu, bo chociaż na nic nie miałam czasu, to też nic nie jest zrobione ;-)

#fitgeekmama

Muszę przyznać, że w tym temacie jest dość dziwnie. Dzisiaj waga pokazała plus 0.4 kg (finalnie, bo na początku pokazała skok o 3,5 kg). Okey, w sobotę było przyjęcie urodzinowe Janka, był tort i przekąski, ale...pilnowałam się, więc nie powinno tak to wyglądać. Dodatkowo moim innym kryterium zrzucania zbędnych kilogramów są ubrania, a i te w ciągu zeszłego tygodnia, dopasowane stały się luźniejsze, a za ciasne stały się bardziej dopasowane. Chyba czas posłuchać mądrzejszych i przestać się ważyć, a zacząć mierzyć :-)
Jednak podczas tego tygodnia naszła mnie pewna myśl/ Jak to jest, że tyjąc, przekraczając jakąś wagę myślimy sobie: "o jeeesuuu, aż tyle", a kiedy zaczynamy się odchudzać nagle ta waga wydaje się mała i jest "o, już tyle". To tak jakbyśmy byli w jakiś dwóch różnych rzeczywistościach, w których to samo znaczy zupełnie coś innego ;-). Takie... lustrzane odbicie naszej rzeczywistości. Gdzie niby wszystko jest takie samo, ale wiemy, że to nie jest prawdziwe. 
Z racji moich studiów (kulturoznawstwo) często miewam właśnie takie... niecodzienne przemyślenia. Mój mąż uważa, że po prostu mam za dużo czasu i myślę o głupotach, ale ja lubię czasami się tak zapędzić ;-). Wracając do lustrzanego odbicia. Co sprawia, że wiemy, która strona jest rzeczywistością? Dlaczego percepcja i rozum nie pozwalają nam zaakceptować dwóch równoległych światów. Oczywiście tutaj powinny się wypowiedzieć ludzie znający się na fizycznych teoriach, ale ja chciałam tylko rozważyć, że taka zagadka lustrzanego odbicia istnieje.

No, ale koniec tych rozważań filozoficznych. Czas wrócić na ziemię ;-) 

#recenzje

Udało mi się doczytać Węża z Lasu Cedrowego. Niestety, jestem zawiedziona. Aleksander R. Michalak niesamowicie buduje klimat, pomysł na fabułę też genialny. Uwielbiam takie naukowe śledztwa. Zwłaszcza jeśli chodzi o nauki humanistyczne. Odniesienie się do starożytnych manuskryptów, ciekawe połączenie historii i życia współczesnego. Byłam zachwycona. Do momentu kiedy zostało mi jakieś 80 stron do końca książki. Tak jak wspomniałam, autor miał świetny pomysł na tę książkę, zabrakło mi jednak fajnego zakończenia. Kiedy sprawa zostaje wyjaśniona, jest takie eee, spoko, ale nie ma szału. Zdecydowanie zabrakło mi spektakularności w końcówce. Muszę jednak szczerze przyznać, że dużo myślałam nad finalną oceną tej książki i uważam, że taki stan rzeczy może być spowodowany dwoma rzeczami:
1. nie miałam okazji przeczytać Denara dla Szczurołapa (co mam nadzieję nadrobić), dlatego nie rozumiałam odnośników do tej części i pewnie przez to sporo straciłam
2. mój umysł wiecznego dziecka nie jest jeszcze gotowy na thrillery, muszę jeszcze trochę dorosnąć ;-).

Zaczęłam teraz Złote Miasto Michała Gołkowskiego, wyd. Fabryka Słów. Jest to drugi tom trylogii Bramy ze Złota, która opowiada historię Zahreda. Na pewno pamiętacie jak TUTAJ. Opisałam pierwszą część Świątynia na Bagnach. Na razie nie mogę za wiele powiedzieć, na pewno nadal podoba mi się styl w jakim pisze Michał Gołkowski i ciężko mi się oderwać od lektury ;-). Drugi tom zaczął się... spektakularnie i nieszablonowo. Mam nadzieję, że się nie zawiodę. Zwłaszcza, że Fabryka Słów zapowiedziała wydanie ostatniego tomu jeszcze w tym roku :-)


#parenting

Ze mną nie można się nudzić ;-). Nie pozwalam aby jedyną rozrywką moich dzieci był ekran. Dlatego ten tydzień będzie obfitował w eksperymenty. Dzisiaj wioząc dzieciaki (Klara i mój chrześniak) tłumaczyłam skąd bierze się mgła. Myślę (wnioskuję z obserwacji ;-)), że nie byli zainteresowani (chociaż sami zaczęli pytać!) moimi wyjaśnieniami. Nie ma rady. Jak wrócą, rozgrzejemy patelnię i wlejemy tam wody, może to będzie ciekawsze :-). Planuję również wulkany. To tak na dobry początek tygodnia, a potem się zobaczy. Na pewno podzielę się relacją na Instagramie. A jak mi się uda to przy kolejnym wpisie wrzucę parę zdjęć z naszego tygodnia :-).
Na pewno też pojawi się recenzja gier, w które ostatnio gramy. Hitem są Potwory z szafy Granna, ale opowiem o tym za tydzień :-)

#zmiany

Sporo czytam... poradników dotyczących bloga. SEO, etykiety itp. nie są mi obce ;-). Jednak ciągle jeszcze poszukuję odpowiednich rzeczy. Dzisiaj postawiłam na prostotę, bo chociaż widuję piękne zdjęcia różnych produktów, nie tylko książek, to moje pojęcie o kompozycji zdjęcia i estetyce jest proste i konkretne. Dlatego od dzisiaj... minimalizm w zdjęciach (co nie oznacza, że będzie ich mało ;-). Mam nadzieję, że Wam się spodoba :-)

A na koniec piosenka, która nie wychodzi mi ostatnio z głowy :-) Oczywiście jest to soundtrack z jednego z moich ulubionych filmów.


ps. szykuję mały konkurs, zainteresowani? :-)


małe kroczki.

Ahojm załogo ;-) Mamy dzisiaj piękny, jesienny, poniedziałkowy poranek, więc...trzeba brać się do roboty! Niestety nie żyjemy w żadnym bajkowym świecie, gdzie samo się sprząta i zrobi, a my możemy leżeć i pachnieć, więc:

#fitgeekmama

Udało się! Jest sukces, 1,5 kg mniej. Uważam, że jest to dużo zasługa grypy żołądkowej, ale i tak jestem zadowolona. Jest to kolejny mały krok, którzy przybliża mnie do celu, więc nie ma się co poddawać i zniechęcać tylko trzeba cisnąć do przodu. Zauważam już małe zmiany w moim wyglądzie. Spodnie nie są takie opięte, mam ogólnie więcej luzu w ubraniach, a przecież to dopiero początek. Muszę przyznać, ze takie rzeczy cieszą i motywują, bo chociaż dalej wyglądam jak Obelix w spodniach z wysokim stanem, to wiem, że to tylko kolejny etap mojej drogi, która prowadzi do zamierzonego celu. 
Problemem znowu jest ruch i ćwiczenia, ponieważ po ciężkich nocach (nadal ząbkowanie) nie mam siły na cokolwiek, a wieczorem marzę tylko o tym żeby się położyć. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe problemy i nie długo zacznę już na poważnie jakieś konkretne treningi, bo nie wyobrażam sobie pojechać na Runmageddon nieprzygotowana, tak jak Wam kiedyś wspominałam, utrata wagi to nie wszystko, trzeba jeszcze mieć trochę kondycji.

#recencje

Skończyłam "Śmiertelne Oczyszczenie". Podobało mi się. Ostatnie 200 stron przeczytam prawie na raz ;-). Gdyby nie dzieci pewnie skończyła bym o wiele wcześniej. Co trzeba powiedzieć o tej książce, na pewno jest to typowa młodzieżówka, ale oczywiście w dobrym znaczeniu. Młodzi ludzi szybko się nudzą, a Agata Polte nie pozwala na to swoim czytelnikom, akcja toczy się bardzo prędko i nie zwalnia choćby na moment. Dlatego książkę czyta się bardzo szybko i ciężko się oderwać. Co mi przeszkadzało? Niektóre relacje między bohaterami, wydaje mi się, że po prostu jestem za stara na takie szczeniackie zachowania i dlatego trochę mnie drażniły, ale nie jest to dominujący element fabuły, więc da się go przeżyć. Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się losy Kai i Gangu Żmij, z chęcią poznałabym bliżej losy niektórych bohaterów, mam nadzieję, że autorka nie pozwoli długo czekać na kontynuację serii.

Zaczęłam Węża z Lasu Cedrowego Aleksandra R. Michalaka, wyd. Replika. Zaczęłam to już raczej nie jest dobre słowo, bo jestem w połowie ;-). Muszę przyznać, że niewiele czytam thrillerów, skupiłam się raczej na fantastyce i literaturze dziecięcej. Dlatego z wielką przyjemnością odkrywam ten gatunek. Być może dla fanów dreszczowców nie jest to nic nadzwyczajnego, jednak dla mnie to zupełnie inny świat. Jestem zaskoczona, oczarowana, wciągnięta i zaniepokojona. Na pewno nie jest to mój ulubiony gatunek, ale widzę, ze odnajdę w nim coś dla siebie. Wąż z Lasu Cedrowego opowiada historię o pewnym projekcie, który nie wszystkim przypadł do gustu. Bogaty biznesmen zamarzył sobie stworzenie biblijnego zoo, w którym będą zwierzęta opisane na stronach Biblii. Wszystko było by okey, gdyby nie dziwne śmierci jego współpracowników tworzących ten projekt. Ale co tam się dzieje i kto to wszystko próbuje ogarnąć to już historia na własną rękę ;-) Na pewno podzielę się w Wami końcową opinią :-)


Ostatnio Jankowi czytałam Awanturę w bajkach Agnieszki Olejnik, wydawnictwa Adamada. Ależ mi się to podobało. Uwielbiam takie alternatywne historie, kiedy wszystko dzieje się na opak. Sama często zastanawiałam się jak naprawdę nazywają się postacie z bajek, w końcu Kopciuszek, Śpiąca Królewna, Czerwony Kapturek na pewno miały jakieś inne imiona. Tak, tak wiem, że większość z tych bajek została zainspirowana ludowymi podaniami spisanymi przez braci Grimm lub innych bajkopisarzy, ale ja tu mówię o takiej czystej, prostej dziecięcej ciekawości ;-). Gorąco Was zachęcam do tej książki, ponieważ jest niesamowicie... bajkowa. To co tam się dzieje przekracza skalę...wyobraźni :-)



#parenting

W moim życiu rodzinnym raczej niewiele się dzieje. Przedszkole, spacery, weekendy, zabawa itp, aleee... jutro Janek kończy rok. Nie mam pojęcia kiedy to zleciało, przecież dopiero co się urodził! Nie zmienia to jednak paru rzeczy:
1. Bałam się bycia rodzicem chłopaka, jeszcze w ciąży miałam mieszane uczucia, a tymczasem okazuje się, że jak się kocha to bezwarunkowo, niezależnie od płci ;-)
2. Porównywanie Janka do Klary nie ma sensu, bo to zupełnie inni ludzie. ( Tak na początku zakładałam, że będzie jak z Klarą i miałam ułożony plan ;-))
3. Już wiem dlaczego teściowe potrafią być takie wredne. Przecież mój ukochany Synio zasługuje na to, co najlepsze! ;-)
To oczywiście przemyślenia traktowane z przymrużeniem oka. Bycie rodzicem to zawsze wyzwanie i niewiadoma, ale jak już się w tym odnajdziesz to popłyniesz dalej ;-)

Kochane, mówicie o praniu. O tym to ja nawet nie wspominam, u mnie ciągle leży masa ubrań do prania wysokości góry lodowej ;-). Mój mąż ma tendencję do zostawiania ubrań wszędzie, gdzie się da i kiedy już, już myślę, że mało mi zostało, wystarczy, że przejdę się po domu i podwórku i moje ciche nadzieje znikają. Jednak jak widać każdy ma taki wyznacznik rodzinnego życia i to cieszy najbardziej :-)

Udało mi się:

Dzięki zachęcie Kobiecej Intuicji zaczęłam oglądać serial Euphoria. Ale to jest...dobre. Całkowicie się wciągnęłam, a zaraz za mną wciągnąć się mój mąż. Niestety jest tylko jeden sezon, ale naprawdę wciąga!

Jeśli macie jakieś propozycje serialowo - filmowe, to ja chętnie ;-)

zlew

Witajcie w ten piękny, październikowy, jesienny poranek :-). Jak minął Wam ostatni tydzień, bo mi intensywnie i z sukcesami. Niestety poniedziałek przywitał mnie zatruciem :-/, ale po kolei. Mam dla Was (jak zawsze :-)) parę recenzji i spostrzeżeń, także...zapraszam do lektury.

#fitgeekmama

Nie jest tak ciężko jak myślałam. Zaczynam świadomie ograniczać wielkość posiłków i przestaje mnie ciągnąc do słodkiego. Dodatkowo udało mi się nawet parę razy pojeździć na rowerku, nie mówiąc już o codziennych spacerach. Niestety wszystko zaprzepaścił weekend. Spotkania, gościna, ciastka, herbata, kawa, wiadomo. Finalnie waga pokazała 1 kg do przodu. Nie jest to jednak obiektywne ważenie, ponieważ tak jak Wam wspominałam przechodzę właśnie zatrucie pokarmowe (ze wszystkimi nieprzyjemnymi dolegliwościami), czuję się pełna i ociężała, na pewno wpływa to na moją wagę, więc umówmy się, że waga stanęła i nie ruszyła się ani do przodu, ani do tyłu, a w kolejny poniedziałek będę wiedzieć konkretnie, czy są jakieś efekty mojej pracy ;-). Na razie leczę się gorzką herbatą, chociaż i w tym wypadku nie wiem, czy mój organizm już ją przyjmie, czy zrobi to, co z poranną kawą i wodą... 
Piszecie, że jesień to nie najlepszy czas na takie odchudzanie i ruch. Wiadomo, zła aura, zimno, pada, ale powiem Wam szczerze, że mi najlepiej odchudzać się właśnie w takie chłodne miesiące. Siedząc w domu można dostać kręćka, a tak mam jakąś motywację do wyjścia (nawet do sklepu), czy przewietrzenia organizmu. Wszystkim to wychodzi na zdrowie i trzeba z tego korzystać :-).
Wrócił też temat basenu... co prawda nie prezentuję się dobrze w stroju kąpielowym, ale wychodzę z założenia, że jeśli mam się dobrze prezentować to muszę chodzić na basen i kształtować swoje ciało ;-).

#recenzje

Ostatnio wpadła w moje ręce książka Śmiertelne Oczyszczenie Agaty Polte wydawnictwa Zysk i Ska. Pomyślałam sobie taka o książka, zobaczę co to. Historia opowiada o losach Kai, która zostaje wyrzucona z domu i trafia do gangu. Niby nic nadzwyczajnego, ale autorka zadbała o to żeby nudno nie było. Świat, w którym żyje Kai to miejsce, gdzie ludzie obdarzeni są różnymi mocami. Jedni potrafią władać jakimś żywiołem, inni czytać w myślach. Tacy... trochę X-meni. Tyle, że w tym świecie osób obdarzonych jest więcej niż tych bez mocy. Oznacza to, że świat nie jest już bezpiecznym miejscem, bo ludzie często wykorzystują swoje moce w złych zamiarach. Kai, dzięki temu, że potrafi... a nie, nie, nie powiem Wam ;-). Dzięki swojej rzadkiej umiejętności jest bardzo przydatna w rozwiązywaniu różnych spraw. Sytuacja komplikuje się kiedy zaczynają ginąć ludzie nie tylko z jej gangu, ale z całego kraju, w bardzo bolesny i niewyjaśniony sposób. To tak pokrótce. Jak widzicie jest potencjał w tej historii. Książkę dostałam w piątek, usiadłam do niej jak tylko Janek usnął. Skończyłam w momencie kiedy się obudził, a miał wyjątkowo dobry dzień, więc 100 stron pyknęło nie wiem kiedy. Książka jest napisana bardzo dobrze. Akcja toczy się nieprzerwanie, wszystkie wątki są ze sobą połączone i historia płynnie przechodzi do kolejnych punktów. Jestem zaskoczona, że ta historia tak mnie wciągnęła, bo naprawdę nie byłam do niej przekonana. Już nie mogę się doczekać na kolejną drzemkę Janka żeby wrócić do lektury, także gorąco i Was zachęcam :-)



Trzecie życzenie Tumbo. Jak już pisałam, udało mi się wygrać tę książkę u Mama pod prąd. Byłam jej bardzo ciekawa, ponieważ mówi o bardzo trudnych tematach, o których nie zawsze chce się rozmawiać z dziećmi - śmierci i żałobie. Muszę przyznać, że ta książka gładko przesuwa się po tej tematyce. W bardzo prosty sposób pokazuje, że śmierć bliskiej osoby jest nieprzyjemna, ale nie straszna. Wszystko da się przeżyć, wystarczy tylko odpowiednio przez to przejść. Zachęcam, zwłaszcza rodziców starszaków aby zapoznali się z tą książką. Jest na pewno ważnym punktem budującym światopogląd naszych dzieci.


#zlew

Czy Wy też tak macie, że pomimo posiadania zmywarki w zlewie zawsze są jakieś brudne naczynia? Ostatnio starałam się z tym walczyć, wstawiałam kolejne zmywarki, ale naczyń nie ubywało. A to obiad, a to babeczki, a to mój mąż przyrządzał sobie jakieś danie - a On, jak prawdziwy facet potrzebuje do tego 3 talerzy, 2 misek, deski do krojenia, 4 łyżeczek, 2 łyżek, 2 noży, wiadomo ;-). Nie zmienia to faktu, że gotuje lepiej ode mnie, chociaż strasznie brudzi ;-). Wydaje mi się, że ten pełny zlew jest taką alegorią życia rodzinnego. Kiedy byliśmy tylko we dwójkę wystarczało ugotować coś na 2/3 dni, zmywarkę też wstawić raz na jakiś czas. Myślałam, że być może mamy za małą zmywarkę, ale to chyba nie jest sedno sprawy. Staram się dać moim dzieciom to, co najlepsze. Nie jestem zwolenniczką bardzo zdrowego trybu życia, Klara i Janek wiedzą jak smakują słodycze, ale oczywiście dajemy im je w rozsądnych (mam nadzieję) ilościach. Moje dzieci nie budzą się z myślą o tym, że chcą zjeść coś słodkiego, wiedzą, że najpierw śniadanie, potem w zależności od dnia albo przedszkole albo jakaś zabawa w domu, w między czasie jabłko, czy cukierek, ale bez przymusu. Staram się przestrzegać zasady, że jeśli dziecko "zapomni" o czymś słodkim, ja mu o tym nie przypominam ;-). Wracając do tematu. Pomimo szczerych chęci i zapału do pracy, moje wypieki są... prawie zawsze zakalcami. Nie zmienia to jednak faktu, że smakują dobrze. Jedyne ciasto jakie mi wychodzi (i którego szczerze nie lubię) to sernik. Dlatego w trakcie weekendu zawsze staram się coś upiec. Hitem ostatniego były muffinki. Najzwyklejsze, z czekoladą. Pierwsza partia poszła jeszcze gorąca, druga prawie też, trzecia i czwarta zniknęły w ciągu kilu godzin, a zlew nadal jest zawalony miskami po tych moich wypiekach. Nie zmienia to jednak faktu, że takie pieczenie, czy gotowanie sprawia nam wszystkim dużo radości i... wolę mieć pełny zlew niż sterylną czystość pozbawioną jakichkolwiek uczuć. 

#I jak?

Jak zdąrzyliście zauważyć zaszły pewne zmiany dla blogu. Przede mną jeszcze trochę pracy i chyba będę musiała poprosić o pomoc, kogoś, kto zna się na tym lepiej niż ja, ale wydaje mi się, że efekt (jak na razie) jest zadowalający :-) a Wy co myślicie?

#Udało mi się

Nie wiele udało mi się obejrzeć w ciągu tego tygodnia, ale...

The star is born - szczerze... nie podobał mi się ten film. Okey piosenka fajna, gra aktorów też mogła być, ale: film jest strasznie poszatkowany, odrealniony i po prostu sztuczny. Nie rozumiem dlaczego wzbudził tyle emocji i wiele osób (w tym znaczna część mojej rodziny) jest nim zachwycona.

Kobiety mafii 2 - hahahahahahaha. Vega. Tego to dopiero fantazja poniosła... Totalnie mi się nie podobał, ale ostatnio Vega nie robi dobrych filmów...

To tyle kochani, mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu przyniosę Wam lepsze wieści i jeszcze więcej ciekawych rzeczy do obejrzenia lub przeczytania :-)

Moje zdjęcie
Skarby na półkach
Kobieta, Żona, Matka. Piszę o tym co myślę, i robię. Najczęściej czytam książki i staram się aby moje dzieci wiedziały, ze są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed ekranem. Kontakt: skarbynapolkach@gmail.com kontakt@skarbynapolkach.pl