woda dla... Jeży.

Przed Wami kolejna odsłona cyklu o kampaniach społecznych. Tak jak już wspominałam jest bardzo wiele akcji, które warto nagłaśniać. Może nie jestem (jeszcze) super popularnym blogerem, ale nie zmienia to faktu, że jestem współodpowiedzialna za otaczający świat i chcę go zmieniać na lepsze.

Dzisiaj mam dla Was bardzo wyjątkową akcję Organizowaną przez Fundację Primum, która nosi nazwę Woda ratuje życie i ma na celu uświadomienie, że dzikie zwierzęta potrzebują naszej pomocy nie tylko przy ratowaniu zagrożonych gatunków, ale i sprawach codziennych.  Chociaż akcja Fundacji Primum mówi o okresie wczesnowiosennym to uważam, że analogicznie obejmuje ona również inne pory roku ;-). Kiedy za oknem słońce świeci już od rana, a temperatury nie pozwalają wyjść z domu, jedyne o czym marzymy to ochłoda. Są różne sposoby na to by obniżyć temperaturę. Nie którzy używają wiatraków, inni stawiają na...gorące napoje (tak, tak, jest udowodnione, że po gorącym napoju mniej się pocimy). Jednak najważniejsze w taką pogodę jest NAWADNIANIE. Lekarze zalecają od 2 do nawet 4 litrów wody dziennie. I właśnie o wodzie chciałabym dzisiaj napisać. O ile ludzie nie mają z tym problemu, bo przecież zawsze można napić się wody z kranu, tak zwierzęta nie mają już tak łatwo. Na pewno każdy z Was miał sytuację, że chciało mu się pić, ale dookoła nie było nic zdatnego do picia a najbliższy sklep był oddalony o miliony mil. Nie jest to przyjemne uczucie, ale jako istoty rozumne zawsze znajdziemy wyjście z takiej sytuacji. Pójdziemy do tego "pobliskiego" sklepu, czy wstąpimy na stacje benzynową, możliwości jest wiele. Niestety zwierzęta nie mają takich sklepów i czasami muszą iść bardzo długo w poszukiwaniu wody (krótkie nóżki i dalekie odległości maksymalnie wydłużają czas podróży).
DLATEGO MOŻEMY POMÓC ZWIERZĘTOM. Wystawiając miseczkę wody na dwór. O ile jestem totalnym przeciwnikiem dokarmiania zwierząt, tak w przypadku wody mogę iść na pewne ustępstwa. Fundacja Primum mówi o jeżach, ale jestem pewna, że wszystkie zwierzęta skorzystają, ponieważ...IM TEŻ JEST GORĄCO I TAK JAK MY, POTRZEBUJĄ WODY.


Mieszkam na wsi, więc dzikie zwierzęta nie są mi obce. Często widuję jeże, lisy, a czasami nawet dziki (oczywiście zwierzęta domowe też, ale nie o nich tu teraz mowa ;-)). Zdaję sobie sprawę, że są to dzikie zwierzęta i tylko ostateczność sprawia, że przybywają tak blisko ludzi. O ile nie wyobrażam sobie wystawienia "miseczki" dla dzika, tak z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że z tych awaryjnych wodopojów korzysta wiele małych zwierząt. Uważam, że w miastach jest o wiele większy problem, ponieważ tam o wiele trudnej znaleźć wodę do picia. Dlatego zachęcam Was do wsparcia tej akcji. Przecież tak na prawdę jedyne to nas to będzie kosztowało to odrobina wysiłku.

Niech Jeż stanie się symbolem empatii i braterstwa pomiędzy Nami a Braćmi Mniejszymi ;-)




nudne życie

Dopiero zaczynają się wakacje, a już niektóre strony alarmują, że zostało TYLKO 70 dni ;-). W mojej obecnej sytuacji uważam, ze to i tak dużo ;-) Chociaż jeszcze parę lat temu uważałabym, że to NIEWYSTARCZAJĄCY czas na odpoczynek ;-) Nie wiem kiedy mi się to zmieniło, ale jedno jest pewne.Wakacje to moja ulubiona pora roku ;-)

#fitgeekmama

Wasze komantarze śledzę bardzo pilnie i wiem, że nie tylko mi kibicujecie, ale również wspieracie i sami często zmagacie się z takimi problemami jak ja. Zgadzam się, że 5 posiłków dziennie to przesada, ja jadam najczęściej 4 i głodna nie chodzę. 
W projekcie fitgeekmama nie chodzi o to żeby zrobić z siebie kobietę o idealnych rozmiarach, obsesyjnie myślącej o diecie, ale o udowodnienie sobie i pokazanie innym, że bycie kluską to tylko kwestia podejścia ;-). Mogę mieć zbędne kilogramy, aby tylko czuła się ze sobą dobrze. Widziałam sporo niesamowitych zdjęć kobiet plus size, które podobały mi się zdecydowanie bardziej niż wysportowane i zdrowe dziewczyny z okładek różnych pism. Nie oznacza to jednak, że rezygnuje z udziału w RUNMAGEDONIE. Dałam sobie rok i pomimo wagi, która jak na złość idzie do góry, uważam, że kondycja mi się poprawiła i wszystko idzie ku lepszemu :-)
Zakończenie roku szkolnego u Klary,  długi weekend oraz pogoda sprawiły, że nie mogłam czytać za wiele. Niestety nie dokończyłam Pieśni o Warszawie Dominiki Tarczoń. Jest to spowodowane nie tylko brakiem czasu (bo ten by się znalazł gdyby książka była naprawdę wciągająca), ale i fabułą. Post apokalipsa nie jest czymś nowym. Ciężko zbudować fabułę tak żeby zaskakiwała. Jest świat, który wiele przeżył oraz ludzie, którzy muszą się dostosować do nowych warunków. Nie można zapomnieć też o wszelkiego rodzaju mutantach. Ciężko mi zdefiniować tę książkę jako dobrą, czy złą, ponieważ występuje w niej charakterystyczny dualizm. Z jednej strony świat i fabuła nie zaskakują, ale z drugiej świadomość autorki w jakim kierunku chce nas poprowadzić i co chce nam pokazać, sprawia, że książka jest ciekawa. Może nie maksymalnie wciągająca, ale na pewno doczytam ją do końca.
Dzisiaj mam dla Was totalną perełkę. Trafiłam oczywiście zupełnym przypadkiem, ale widocznie była mi pisana, bo uważam tę trylogię za jedną z najlepszych jakie czytałam. Mówię o serii Pękniętej Ziemi Nory K. Jamisin wydawnictwa SQN. Saga składa się z :
Piątej Pory Roku
Wrót Obelisków 
Kamiennego Nieba
Cała trylogia otrzymała (a nawet każda jej część) otrzymała bardzo prestiżową nagrodę HUGO, która przyznawana jest dla twórców fantasy i sf. Na pewno Ci, którzy tak jak ja lubują się w tym gatunku kojarzą tę nagrodę ;-)
Bardzo ciężko zdefiniować tę trylogię. Świat, który stworzyła autorka to połączenie tego co znamy z tym unikalnym, ukrywającym się na granicy wzroku nieznanym. Historia opowiada o losach ludzi, którzy chcą przeżyć koniec świata, ale nie jest to ani posapo, ani studium ludzkiej psychiki. Swiat w Pękniętej Ziemi jest brutalny, sprawiedliwy i strachliwy. Kto czytał ten wie, kto nie czytał...mam nadzieję, że zainteresowałam takim opisem ;-) Wiadomo, jak to ja...nie chcę za dużo zdradzić ;-)


Żeby było sprawiedliwie, dla dzieci też mam totalną perełkę :-). Jest to książka, którą darzę niesamowitym sentymentem, ponieważ jest to pierwsza książka, którą kupiłam z myślą, że będę czytała ją swoim dzieciom. Od kiedy Klara (a później Janek) pojawiła się na świecie, czytałam ją niezliczoną ilość razy i wiem, że to nie koniec. Mówią o Polscy Poeci Dzieciom wyd. Olesiejuk. Takich zbiorów jest bardzo dużo na rynku, ale ten urzekł mnie od samego początku. Po pierwsze niesamowite ilustracje Pawła Głodka. Jestem w nich maksymalnie zakochana. Po drugie dobór poetów. Tuwim, Kozłowska, Fredro i...(mniej lubiana przeze mnie) Konopnicka. Po trzecie złego słowa nie powiem o tej książce. Jest po prostu najlepsza ;-)


Ostatnio pisałam o wyborach jakie dokonuje Klara. Codziennie utwierdzam się w przekonaniu, że jest niesamowitą i mądrą dziewczynką. Przykładem może być to, że ZAWSZE wybierze wodę do picia (chociaż jakby była Cola, to wiadomo;-)). Pomimo silnego i władczego charakteru jest bardzo troskliwa i opiekuńcza (ostatnio dmuchała na mój rozcięty palec). A dodatkowo (co chyba najfajniejsze;-)) nie ma dnia bez książki!Janek wiadomo, jest jeszcze za mały, ale już widzę, że Jego rozwój i dorastanie będzie tak samo pełen przygód jak i Jego starszej siostry ;-)/Wszystkie te rzeczy sprawiają, że dobrze czuję się w roli mamy <3. 

#nudne życie

Główny temat dzisiejszych rozmyślań. Moje życie jest niesamowicie nudne. Rutyna goni rutynę. Nie ma w nim wielkich dramatów, plotek, czy zrywów akcji. Ale...jest mi z tym bardzo dobrze. Życie nauczyło mnie, że nie warto przejmować się wszystkim. Ulubionym powiedzeniem mojego męża jest to, że ma wy*ebane. Będąc ze sobą tyle lat (w tym roku mija 13 razem, 5 po ślubie) doszłam do podobnych wniosków jak On ;-). Rodzina, którą stworzyłam jest raczej normalna. Zdarzają się kłótnie, czy różnice zdań, ale więcej jest (tak mi się wydaje) miłości i zrozumienia. Nie słucham plotek na swój temat (zazwyczaj po prostu nikt o mnie nie plotkuje, a jeśli już coś się pojawi to... mam wy*ebane ;-)). Szkoda życia na przejmowanie się cudzymi kompleksami. Dramaty jakie zdarzają się w moim życiu są jedynie kiedy nie mam czasu doczytać książki, do oglądać serialu, czy po prostu zarwę noc, bo Jankowi wychodzą zęby.
Jaki z tego wniosek? Nie zamieniłabym mojego nudnego życia na nic innego. Nie chcę ani sławy, ani...(nie no kasa by się przydała ;-)) zmiany. To, co mam jest najnudniejsze, wpisuje się w każdą normę, ale... dla mnie jest NAJLEPSZE.

#cykl

Widzę, że cykl o kampaniach społecznych cieszy się dużą popularnością. Bardzo mnie to cieszy i już zabieram się za kolejną odsłonę ciekawej akcji :-)

#inspiracje

Internet daje nam mnóstwo możliwości. Podaje na tacy miliony pomysłów i rozwiązań. Sama często szukając czegoś interesującego dla dzieci korzystam z tego źródła. Uważam, że ciekawymi pomysłami warto się dzieli. Ostatnio trafiłam na bardzo ciekawy wpis u Ikwdomowymzaciszu. Baaardzo spodobał mi się wpis o tym czym zająć malucha. Dlatego teraz dzielę się nim z Wami :-). Ja na pewno skorzystam i podzielę się efektami na Instagramie:-)
No i na koniec piosenka, która towarzysz mi od paru dni :-)


Mam taką skromną nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się wybrać n


dziecko to NIE ogórek szklarniowy.

Tak jak obiecałam, co środę będę publikować post związany z jakąś kampanią społeczną. Dzisiaj zdecydowałam się temat, który ciągle jest ignorowany i bagatelizowany a mianowicie - nakrywanie wózków pieluszkami w upalny dzień.

Z racji tego, że mamy praktycznie lato to pogoda sprzyja nie tylko aktywnościom na świeżym powietrzu, ale i niestety udarom, czy poparzeniom słonecznym. Najbardziej zagrożeni są oczywiście najmłodsi i najstarsi. Dlatego w pełni rozumiem to, ze matki, które wychodzą ze swoimi maluchami na spacer chcą je chronić. ALE... nakładanie pieluszki na wózek WCALE nie jest dobre, ponieważ 

- blokujemy cyrkulację powietrze w wózku

- temperatura (w wózku) wzrasta od 10 do 15 stopni

- temperatura jest wyższa niż na zewnątrz

Powoduje to, że dziecko po prostu się paruje, jak ten tytułowy ogórek szklarniowy i może to doprowadzić nawet do udaru.

Dlaczego o tym piszę, ponieważ pomimo rozpowszechniania tej informacji oraz całej kampanii NADAL bardzo często widuję takie ogóreczki. Nie wiem, czy to zasługa wpajanych "prawd" przez babcia i resztę starszego społeczeństwa, czy może chęć ochrony swojego dziecka, ale fakt pozostaje faktem

kiedy nakrywamy wózek pieluszką robimy krzywdę naszym dzieciom!

Ostatnio trafiłam na bardzo fajny i wymowny plakat. Autorką jest pani Wioletta z Szast i Prast. Szczerze przyznaję, że nie słyszałam nic ani o pani Wioletcie ani o jej firmie. Na szczęście nadrobiłam to i muszę przyznać, że jej prace bardzo mi się podobają. Na pewno kojarzycie Jej plakat, tylko tak jak ja, nie wiedzieliście, że podpisuje się pod nim konkretna osoba ;-)


Warto rozpowszechniać tę akcję i przekazywać dalej, że pomimo wszelkich modyfikacji NASZE dzieci to NIE ogórki ;-)

ciężko jest lekko żyć

Kiedy temperatura  na dworze wzrasta do piekielnych rozmiarów ciężko jest robić cokolwiek. Można śmiało powiedzieć, że nawet mózg się topi od tego gorąca. Ciężko jest wytrzymać i w domu i na dworze, dlatego jak ochłody szukam w piwnicy ;-)

#fitgeekmama

Kolejny tydzień...kolejna porażka... 0,4 kg do przodu. Oznacza to, że odchudzam się nieskutecznie ;-). O ile samo jedzenie nie sprawia mi problemu (przyzwyczaiłam się do małych porcji oraz lekkostrawności wszystkich dań), o tyle wszystko rujnuje regularność posiłków. Zwyczajnie nie mam czasu na to żeby jeść o określonej godzinie, a potem jem cokolwiek, bo czuję już wilczy głód. Teraz ten skok wagi jest spowodowany (tak myślę) dużą ilością wody w organizmie, której piję hektolitry. Jednak są i plusy tego wszystkiego. Bardzo dużo czasu spędzam na świeżym powietrzu, jak nie spacer z Jankiem to basen z Klarą i tak na zmianę, aż do wyczerpania ;-). Lato to okres, w którym zawsze się trochę chudnie, więc to tylko kwestia czasu ;-)

Przeczytałam Księgi Zepsucia Marcina Podlewskiego wyd.Fabryka Słów. Co mogę powiedzieć... Droga Fabryko Słów, robisz to dobrze! Dawno nie czytałam tak dobrego dark fantasy. Klimat to połączenie średniowiecza, Hieronima Boscha i odrobiny Beksińskiego. Czy można stworzyć lepsze połączenie dla mrocznego klimatu?Nie mogę się doczekać kolejnego tomu, bo będzie się działo! Dla mnie to zdecydowanie rok Fabryki Słów, wydali naprawdę dużo dobrej literatury fantasy, a w lipcu wychodzi nowy Wędrowycz <3. Więc jest na co czekać. 
Teraz zaczęłam Pieść o Warszawie Dominiki Tarczoń wyd. Skarpa Warszawska Nie mogę jeszcze za dużo powiedzieć, bo przeczytałam zaledwie parę stron, ale zapowiada się ciekawie. Widać, że autorka wie co robi i gdzie chce poprowadzić czytelnika


Moje dzieci są jeszcze troszkę za małe na komiksy, co nie znaczy, że nie zbieram im ich zawczasu ;-) W młodości czytałam bardzo dużo mang, dlatego wiem jaka to frajda. Nie wyobrażam sobie żeby moje dzieciaki nie korzystały z tych dobrodziejstw :-). Ostatnio miałam okazję przeczytać Strzeżcie się, Olbrzymy! wyd. Jaguar Przeczytałam na raz. Świetna historia, pełna humoru i empatii. Na pewno spodoba się wszystkim, którzy po nią sięgną. Komiks opowiada o odwadze, empatii, sprycie i przyjaźni, całość dopełnia duża dawka humoru. Czyli ma w sobie to, co gwarantuje świetną zabawę. Na pewno sięgnę po kolejny tom i jeśli się uda (bo jeszcze ich nie ma) to po następne części ;-)


Ostatnio udało mi się dorwać serię o Misi i Króliku wyd. Zielona Sowa. Słyszałam o niej trochę, ale jakoś nie byłam przekonana, czy wciągnie moje dzieciaki. W jakim wielkim byłam błędzie! Klara zakochała się w tej serii i chce żeby ją czytać nie tylko na dobranoc, ale i w ciągu dnia, co jest naprawdę dużą rekomendacją, ponieważ nie zdarza się to często ;-). Niesamowite ilustracje, fantastyczna fabuła i oryginalni bohaterowie. Wszystko to zamknięte w serii o Misi i Króliku. Na razie dostępne są 3 książki, ale coś czuję, że to nie koniec przygód tej dwójki ;-). Ja trafiłam na tę książki w Biedronce, w bardzo fajnej cenie, bo 12.99 za jeden tom, więc polecam się wybrać i poszukać :-)



#rozwój

Ci, którzy śledzą mnie na innych kanałach w Social mediach wiedzą, że ostatnio dostałam pierwszą propozycję współpracy. Nie ukrywam, że bardzo mnie to ucieszyło i trochę obrosłam w piórka ;-). Jest to propozycja, z której nie skorzystam, bo polega reklamowaniu pewnej strony z ubraniami. Uważam, że takie praktyki zupełnie nie pasują do mojego bloga, marzą mi się bardziej ambitne rzeczy :-). Jednak oznacza to, że mój blog się rozwija i coś się w końcu zaczyna ruszać :-) Propozycje współpracy oznaczają również rozwój bloga. Myślę, że w tym tygodniu, najpóźniej w przyszłym ogarnę własną domenę i hosting. Co będzie dalej, zobaczymy ;-)

#cykl

Jak już zauważyliście, zaczęłam prowadzić cykl o kampaniach społecznych. Mam jeszcze pomysły na co najmniej kilka wpisów, ale jeśli Wy słyszeliście o jakiś ciekawych kampaniach, które warto promować to dajcie znać! Na tym to właśnie polega, żeby rozpowszechniać takie akcje.  

#prywatnie

Klara kończy dzisiaj pierwszy rok przedszkola, więc oficjalnie od dzisiaj zaczynają się jej pierwsze wakacje. Oczywiście nie oznacza to przerwy w chodzeniu do przedszkola ;-). Mimo wszystko uświadamia mi to, że minęło 10 miesięcy odkąd poszła do tego miejsca. Bardzo szybko zleciało, nie mogę uwierzyć, że w ciągu tak krótkiego czasu tak bardzo się zmieniła i rozwinęła. Klara jest dzieckiem o silnym i  dominującym charakterze, nie oznacza to jednak, że nie potrafi być słodka i urocza ;-). Dodatkowo...(wiadomo) wyjątkowo inteligentna :-). Piszę to dlatego, że jestem z niej bardzo dumna, ponieważ sama potrafi dokonywać wyborów i zazwyczaj wybiera to, co sama bym dla niej wybrała, a oznacza to tylko tyle, że wybiera dobrze <3.

#ZARAZ

Jak już wspominał w poprzednim wpisie, chciałabym stworzyć cykl o ciekawych kampaniach społecznych. Zaczęłam od #bojatakmowie. Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić kolejną akcję, która jest mi bardzo bliska.

#ZARAZ

#ZARAZ to kampania społeczna mająca na celu uświadomienie jak bardzo spłycają się nasze relację przez to, ze coraz więcej czasu spędzamy przed ekranami. Akcje towarzyszące kampanii mają wspomagać rozbudowę rzeczywistych relacji rodzinnych, np. poprzez wspólne spędzanie czasu na świeżym powietrzu. Kampania organizowana jest przez Fundację Dwa Ognie.


#Po co,na co i dlaczego?

 Po co cała ta akcja? Okazuje się, że dzisiejsi rodzice mają coraz mniej czasu dla swoich dzieci. Obecnie łatwiej jest dać pociechom telefon czy tablet niż wspólnie usiąść do stołu, czy nawet porozmawiać. Kampania #ZARAZ swoje działania kieruje w taki sposób aby ułatwić rodzinom spędzanie wolnego czasu razem bez potrzeby korzystania z technologii. Dlaczego? Bo żyjemy w czasach kiedy bardzo mało dzieci bawi się na dworze. Najmłodsi (i mówię tu nawet o rocznych bobasach) potrafią, wolą i korzystają z telefonów, czy tabletów.

#Problem

O kampanii dowiedziałam się zupełnie przypadkiem, dzięki facebookowi (tak, jestem osobą, która ogląda to, co ktoś udostępnia ;-)). Jaki jest problem? Mieszkam w okolicach Lublina, znam to miasto, ponieważ tam studiowałam, ale...nigdy nie słyszałam ani o samej akcji, ani o fundacji (która ma swoją siedzibę w Lublinie). Uważam to za duży problem, ponieważ takie akcje powinny mieć zasięg ogólnokrajowy. Tymczasem nie wybijają się nawet lokalnie :-( Dzięki temu, że prowadzę bloga i piszę co chcę mogę poszerzyć zasięg tej kampanii, której bardzo kibicuję :-)

#Co Ty możesz zrobić?

Tę część kieruję do rodziców. Dobrze wiem jak to jest być zmęczonym po pracy (chociaż przecież aktualnie siedzę w domu). Mój mąż wracając po tych 8 (w najlepszym wypadku) a czasem nawet po 12 godzinach pracy, nie ma siły ani ochoty bawić się z dziećmi. Często też bywa tak, że kiedy wraca to dzieciaki już po prostu śpią, ale ZAWSZE kiedy ma okazję stara się wygospodarować te 10-20 minut, które poświęca tylko im. To przecież nie dużo, prawda ;-).
Ja mam to szczęście, że mogę poświęcić dzieciakom zdecydowanie więcej czasu. Chociaż czasami mam dość i jedyne o czym myślę to kiedy oni pójdą spać, to i tak wiem, że czas wspólnych zabaw kiedyś minie i to nie IM, ale mi będzie tego brakować.

#Skrajności

Nie popadajmy jednak w skrajności. Klara (lat prawie 3) korzysta z mojego telefonu. Potrafi sama wybrać sobie filmik, który chce oglądać na YT, ale... mimo wszystko staram się znaleźć ciekawszą alternatywę dla oglądania bajek na telefonie, kontroluję to, co ogląda, nie robi tego codziennie (wyjątkiem jest niedziela, kiedy pozwalamy jej na trochę więcej bajek z rana) i co moim zdaniem najważniejsze, bardzo pilnowałam tego żeby jakikolwiek kontakt z współczesnymi technologiami był jak najpóźniej. Oznacza to, że Klara zaczęła oglądać cokolwiek na telefonie kiedy miała skończone 2 latka. Janek aktualnie telefonu nie używa, jedyne co z nim może zrobić to zrzucić z biurka ;-) Niestety znam dzieciaki, które od najmłodszych lat, dla świętego spokoju, dostają telefon na wiele godzin. Dlatego nie popadajmy w skrajność, wszystko jest dla ludzi.

A ja zostawiam Was z pytaniem, czy w czasach Waszego dzieciństwa Wasi rodzice potrzebowali technologii żeby dostarczyć Wam rozrywki ;-)?





Oby do przodu.

Dzisiaj poniedziałek, więc wiadomo, czas na nowy post ;-). Tydzień minął mi szybko, ponieważ był bardzo intensywny. W zasadzie, nie wiem do końca co się działo, ale nie zmienia to faktu, że minął bezpowrotnie. 

#fitgeekmama

Udało się zrealizować niektóre cele. Dzięki aktywnie spędzanemu czasowi, schudłam. Nie dużo, bo tylko 0,2 kg, ale i tak jestem zadowolona. Nie stosowałam diety, jadłam między posiłkami, jedyna zasada jaką się kierowałam to nie jedzenie po 18. Picie wody nie uważam za element diety, ale wypiłam jej sporo ;-). Kiedy mój mąż skończy prace w polu będę miała też więcej czasu na własne aktywności fizyczne, bo jak na razie biegam tylko za dzieciakami. 

Co do czytania i oglądania to krucho :-(. Nie zdążyłam przeczytać "Księgi zepsucia". Nie wiem, czy dobrze, czy źle. Książka jest niesamowita. Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego. Klimat Dark Fantasy jest całkowicie absorbujący. Strony przelatują w mgnieniu oka, a fabuła jest porywająca. Dlatego z jednej strony się cieszę, że JESZCZE nie przeczytałam, a z drugiej, wiadomo, chciałabym wiedzieć jak to się skończy. 
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić inną książkę. Wszystko się stało Joanny Muchy wydawnictwa W.A.B. Tak, tak to dokładnie ta Pani, która była ministrem sportu i turystyki. Co do tego jak wykonywała swoją pracę piastując ten urząd, nie będę się wypowiadać. Jednak o książce mogę powiedzieć wiele. Nie często zdarza mi się czytać książki o tej tematyce. Fabuła opowiada o tym, że pewnego dnia ludzie stracili hamulce i zaczęli zachowywać jak zwierzęta. Niestety niektórym udało się to przetrwać i teraz muszą przyglądać się światu ludzkich zwierząt. Autorka bardzo plastycznie przedstawia świat. Czytając tę książkę, miałam wrażenie, że widzę dokument o jakimś przerażającym eksperymencie. Bardzo poruszyło mnie to, ze Joanna Mucha nie wymuszą konfrontacji między postaciami, one są po prostu nieuniknione i zupełnie naturalne. Wszystko się stało to jak dla mnie przejaskrawiony obraz rzeczywistości. W świecie, w którym żyjemy ludzie potrafią zachowywać się gorzej niż zwierzęta. Autorka wykorzystała swoje obserwacje i zamieniła je na makabryczny obraz, w którym najsilniej działa instynkt. Jest to książka, która dała mi bardzo dużo do myślenia. Przyznam szczerze, że Wszystko się stało  Joanny Muchy, wprowadziło mnie w stan zupełnej konsternacji i do tej pory wracam myślami do tej książki. 


Co do dzieci. Jak już wiecie staram się aby nie tylko miały wzór do naśladowania ;-), ale i same (w miarę możliwości) wybierały to, co dla nich najlepsze. Książką do wieczornego czytania, którą ostatnio wybierała Klara jest Miasteczko z bajki Doroty Gellner wydawnictwa Papilon. Przyznam szczerze, że jest to jedna z moich ulubionych autorek książek dla dzieci. Uwielbiam rytm jej wierszy. Dlatego z miłą chęcią czytałam tę książkę na dobranoc :-)


Dodatkowo (jak zawsze ;-)) Staram się zainteresować dzieciaki czymś innym niż ekran telefonu, czy innego urządzenia. Dlatego kiedy Klara zaczęła układać puzzle cieszyłam się niezmiernie. Sama też to lubię, więc układanie razem z nią po prostu sprawia mi przyjemność. Kiedy dowiedziałam się, że wychodzą puzzle z Puciem, to wiadomo, zamówiłam bez zastanowienia ;-) 


Moje ;-) ulubione to te niebieskie. Nie spotkałam się jeszcze z taka formą puzzli. Bardzo fajnie się je układa. Wszystko zachowane jest w temacie Pucia. Grafika jest charakterystyczna dla tej serii i wyraźna. U nas puzzle z Puciem to rozrywka przynajmniej raz w tygodniu ;-)

#cykl


Już wiem, że częste i regularne pisanie jest bardzo ważne. Na szczęście mam dużo do powiedzenia ;-). Postanowiłam wprowadzić dodatkowe wpisy w czwartki, które będą obejmowały kampanie społeczne. Będę starała się wybierać takie kampanie, pod którymi z czystym sercem będę mogła podpisać się rękami i nogami :-). Zaczęłam od #bojatakmowie. Teraz napisze dla Was o akcji #ZARAZ. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę ile jest takich fajnych akcji, które przechodzą zupełnie bez echa. Jako blogerka (gwiazda internetu/shining star/ itp ;-)) mam nadzieję, że chociaż trochę, na miarę swoich możliwości wypromuję te kampanie :-).

#inspiracje


Dziś też będzie piosenka i to nie byle jaka, tylko ulubiony utwór mojej rodziny, ale za nim do tego dojdę chciałabym zapytać o inspiracje dotyczące fanpage i instagrama. Nie ukrywam, że blog to dla mnie główne miejsce do publikacji. Jednak wiem, że dodatkowa reklama nigdy nie szkodzi. Staram się ostatnio ruszyć fanpage i chciałabym Was zapytać, co takiego publikujecie. Oczywiście oprócz postów dotyczących wpisów na blogach. Dodatkowo muszę pomyśleć nad nowym wyglądem bloga, ten już mi nie wystarcza ;-)
A teraz piosenka, którą śpiewamy o każdej porze dnia i nocy ;-)



#bojatakmowie

Jak już wiecie bardzo lubię brać udział w kampaniach społecznych. Uważam, że mają one moc edukowania i poszerzania wiedzy. Kiedy usłyszałam o akcji #bojatakmowie. Od razu wiedziałam, że wezmę w niej udział.

#słowo wstępu.

Kampania #bojatakmowie jest organizowana przez firmę Servier i ISH (Międzynarodowe Towarzystwo Nadciśnienia Tętniczego). Akcja ma na celu promowanie mierzenia i kontroli swojego ciśnienia. Dlaczego to takie ważne? Ponieważ, jak wynika z badań,nadciśnienie jest główną przyczyną umieralności na świecie.

#dlaczego/po co/ i na co?

Miałam tą wątpliwą przyjemność zmierzyć się z nadciśnieniem podczas mojej pierwszej ciąży. Przekonałam się na własnej skórze, że to wcale nie boli. Ba! Nawet tego nie czujesz. Po prostu funkcjonujesz normalnie, nic się nie dzieje, idziesz na kontrolę i okazuje się, że Twoje ciśnienie jest bardzo wysokie. Niby nic strasznego, bo niby co się może stać? Otóż może, ponieważ nadciśnienie świadczy o tym, że krew w naszych żyłach pompowana jest szybciej niż powinna. Jakie są tego konsekwencje? Serducho jest przeciążone i w końcu może zażądać urlopu i sanatorium. O ile zdążymy rozpatrzeć jego żądanie, bo czasami bywa już za późno.
Znając życie ja nie przejęła bym się bardzo tą kwestią. Przecież jestem młoda i zdrowa. Co mnie ruszyło? MOJE nadciśnienie było zagrożeniem dla dziecka. Czym prędzej popędziłam do apteki i zakupiłam ciśnieniomierz. Od tamtej pory sprawdzam ciśnienie regularnie i wiem, że przynajmniej w tej kwestii nic mi już nie dolega. Dlatego zachęcam również Was do takiej kontroli. Cały zabieg nie zajmuje więcej niż minutę, a dzięki temu człowiek od razu wie, czy wszystko jest okey.



#bojatakmowie

NIE MA lepszego sposobu dla dorosłego człowieka niż jego własne dziecko. Kiedy widzisz reklamę z dzieciakami, które proszą o to żeby zmierzyć sobie ciśnienie, po prostu nie odmawiasz, bo wiesz, że mają rację. Zdajesz sobie sprawę, że banalna wypowiedź parolatka "babciu, chcę iść z Tobą do parku" ma bardzo silne przesłanie. Wiadomo, że bazowanie na emocjach zawsze ma silny odzew. Dlatego uważam, ze cała akcja ma bardzo mocne fundamenty i silne przesłania. 
Najbardziej podoba mi się to, że nie ma tu owijania w bawełnę. Szukania odpowiednich argumentów czy usilnego przekonywania. Konkret i nic poza tym. Jak dla mnie super!


Nie pozostaje mi nic innego niż zachęcenie Was do wzięcia udziału w AKCJI oraz przekonania swoich najbliższych żeby regularnie badali swoje ciśnienie krwi.

Szczegółowe informacje możecie uzyskać TUTAJ i TUTAJ


Obraz zaczerpnięty z : https://czaplicka.eu/bojatakmowie/


Plan był dobry

Tydzień to naprawdę nie dużo. Kiedy patrzę wstecz widzę, że każdy dzień mija bardzo szybko. Kiedy ma się z góry ustalony plan dnia, nie wiadomo kiedy z bardzo wczesnego poranka robi się późny wieczór. Każdego dnia około 20-21 jestem już tak zmęczona, że po prostu idę spać z dziećmi. To chyba tylko dzięki temu funkcjonuję w miarę sprawnie ;-)

#fitgeekmama

Ten tydzień był dla mnie bardzo emocjonujący. Niestety należę od osób, które nie tylko z nudów podjadają, ale również ze stresu. Jak łatwo się domyślić...przytyłam. Znowu. Jednak nie ma się co dziwić, kiedy się je o godzinie 22 paczkę chipsów. Zdaje sobie sprawę, że mogłabym być już o ładnych parę kg lżejsza. Niestety praktycznie wróciłam do punktu wyjścia. To moje chudnięcie i tycie potwierdza tylko to, że równie szybko się chudnie, co tyje. Niestety tyje się o wiele przyjemniej ;-). Pocieszam się jeszcze tym, że prawdopodobnie zepsuła mi się waga i za każdym razem pokazuje inny wynik. Niestety złudzeń nie pozostawiają moje ubrania, które nie wiszą na mnie tak jakbym chciała. Nie poddaje się! Przy tak pięknej pogodzie praktycznie nie siedzimy w domu. Dodatkowo dostałam rower, którym zamierzam jeździć (choćby po najbliższej okolicy, ale zawsze). Zaczynają się też wakacyjne owoce, tj. arbuzy, co oznacza, że można się najeść i napić za jednym razem ;-) Jestem dobre myśli. Udowodnię sobie, że potrafię!
Nie miałam czasu żeby usiąść i pooglądać. Jednak mogę polecić serial (produkcji HBO) Wielkie Kłamstewka, który nie długo będzie miał premierę drugiego sezonu. Nie mogę powiedzieć zbyt dużo, ale klimat, muzyka i fabuła są naprawdę wciągające.
Co do książek. Skończyłam "Hycla". Niestety mnie nie porwał. Parę opowiadań ma potencjał, dobrze się je czytało, ale niestety brakuje im puenty. Zaczęłam "Księgę Zepsucia" Marcina Podlewskiego (wyd. Fabryka Słów). Na razie mi się podoba, zobaczymy jak będzie dalej.


Co do książek dziecięcych to wrócił Pucio. Klara go uwielbia i czytałyśmy go już tyle razy, że praktycznie znam go na pamięć, ale nie marudzę, chce czytać to czytamy ;-) Naszą ulubioną częścią jest ta o górach. Dobra wiadomość jest taka, że już niedługo planowana jest premiera piątej części przygód Pucia.


Nie byłabym sobą gdyby w prezencie (nie ważne z jakiej okazji) zabrakło książki. Tym razem wybór padł na Wierszykarnię Danuty Wawiłow. Nie wiem, czy znacie tę pisarkę. Jej wiersze były popularne w latach 80 i 90, a ukazywały się w serii Poczytaj mi mamo. Ja osobiście ją uwielbiam i nie wyobrażam sobie żeby moje dzieciaki jej nie znały ;-)


#zdrowie

Jak pisał Jan Kochanowski 

"Ślachetne zdrowie,
Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz,
Aż się zepsujesz.

U mnie sezon alergiczny. Oczy załzawione, katar, zatkany nos. Jak to zwykle bywa nic nie pomaga, a leki powodują tylko senność i ociężałość. Nie mogę jednak kisić się w domu, dlatego szukam sprawdzonych sposobów na alergię.
Dodatkowo okazuje się, że wzrok mi się pogorszył i muszę pomyśleć o okularach. Wiem, że to wszystko przez czytanie (bo przecież nie od telefonu, czy ekranu monitora ;-)), ale jak tu nie czytać. Żałuję tylko, że nie mogę czytać więcej ;-). Jestem bardzo sceptycznie nastawiona do okularów. Powód? żadne mi nie pasują ;-)
Ostatni problem jaki się zaczął do meszki i komary. Ja, czy Kluskon to pół biedny, ale dzieciaki są już całe w bąblach. Wiadomo, kupujesz kremy i spreje, a one i tak nie pomagają. Znacie jakieś naturalne odstraszacze ?

#<3

Nawet nie wiecie jak mnie cieszy to, że mój blog tak się rozwija. Zaangażowałam w to całą siebie i etap, na którym teraz jestem już przerósł moje oczekiwania. Chcę rozwijać się bardziej. Dlatego chciałabym Was zapytać o porady, wskazówki, czy konstruktywną krytykę (wszelkie komentarze w stylu "jesteś gruba i brzydka" odbijają się od moich fałdek z głośnym śmiechem ;-)). Staram się pokazać to, co mnie zajmuje i co warte jest zainteresowania. Mam nadzieję, że jest to takie, jak myślę, że jest i dobrze to wygląda :-)

#inspiracja

Rzadko udostępniam jakąś muzykę. Mam swoje ulubione kawałki, utworzoną playlistę i tego się trzymam. Bardzo ciężko mnie czymś zainteresować. Uważam, że w radiu jest jeden wielki bełkot, podobnych do siebie piosenek, które nawet kiedy wpadną w ucho, giną gdzieś w międzyczasie. Dlatego chciałabym Wam przedstawić piosenkę, która siedzi mi w głowie odkąd ją usłyszałam.



Jest to tak urocza, zabawna i wesoła piosenka, że nie mogę przestać się uśmiechać słuchając jej <3.

Moje zdjęcie
Skarby na półkach
Kobieta, Żona, Matka. Piszę o tym co myślę, i robię. Najczęściej czytam książki i staram się aby moje dzieci wiedziały, ze są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed ekranem. Kontakt: skarbynapolkach@gmail.com kontakt@skarbynapolkach.pl