Domowa Pyra. Smaczna Banda powraca z nową bohaterką!

 Dzień dobry w piątek! Ten tydzień miną mi w mgnieniu oka. Dopiero dzisiaj znalazłam czas żeby napisać dla Was wpis. A żeby wynagrodzić Wam to prawie całotygodniowe czekanie, postanowilam zaprezentować Wan najnowszy tom z serii Smaczna banda, w którym tym razem poznamy życie i zwyczaje Domowej Pyry.


Domowa Pyra.

Nie raz i nie dwa przekonałam się, ze seria Smaczna Banda opowiada w prosty i przystępny sposób o tym, co dotyka każdego z nas - wstydzie, zagubieniu, złości, odrzuceniu, lenistwie czy wielu innych mocnych, często negatywnych uczuciach, które pobudzają nas do działania. W najnowszym tomie serii poznajemy Domową Pyrę, która lubi siedzieć w domu. Ma tam wszystko, czego potrzeba, więc tak naprawdę wcale nie musi wychodzić. Do czasu, kiedy w jej domu zabraknie prądu. Wtedy to nasza bohaterka postanawia ruszyć w świat. I wiecie, co się okazuje? Że tam też może być fajnie.







Mamy teraz straszny problem z wychodzeniem z domu. Telewizja, internet i wszelkiego rodzaju portale bardzo nas absorbują. Zaczyna brakować czasu na prawdziwe życie i dopiero brak internetu lub awaria prądu uświadamia nam, że jest też inne życie, poza domem. Tak jak Domowa Pyra, która uświadomiła sobie, że życie składa się z wielu elementów, nie tylko tych widocznych i namacalnych.


Zgarnąć z półki?

Nadal i ciągle nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Cała seria jest po prostu genialna i często (wręcz regularnie) czytam ją z moimi dzieciakami. Dlatego z czystym sumieniem mogę ją Wam polecić!

Czym zająć dziecko w podróży?

 Piątek! Dotrwaliśmy! Jutro ogłaszam dzień leżenia do góry brzuchem i nic nie robienia. Niech dzieci/mężowie/żony/partnerzy/psy/koty i co tam jeszcze chcecie, wykażą trochę dobrej woli i... zajmą się sami sobą ;-).

Dzisiaj postanowiłam pokazać Wam moje pomysły na nudę w podróży, które ostatnio u mnie się doskonale sprawdziły.


Podróż z dzieckiem. Jak nie dać się zwariować.

Nie dawno miałam okazję jechać z dzieciakami pociągiem z Lublina do Katowic. Sama podróż wzbudzała we mnie skrajne emocje. Po pierwsze dzieciaki jeszcze nigdy nie jechały tym środkiem lokomocji, a po drugie co z nimi robić przez tyle czasu? Na szczęście miałam parę nieocenionych pomocy.

Kolorowanki.

Chociaż musiałam nieść całkiem sporo bagaży (jednak wyjazd z dwójką małych dzieci do łatwych nie należy) to postanowiłam zapakować jeszcze kolorowanki i kredki. A kiedy minęły pierwsze zachwyty, dzieciaki chętnie zasiadły przy blatach i zajęły się pracą twórczą ;-).


















Co jeszcze?

U mnie sprawdzają się jeszcze książki i komiksy. Mi na przykład czas podróży umilała kolejna część Smoczej Straży Brandona Mulla, a dzieciaki przeglądały najnowsze propozycje od Egmontu, o których na pewno Wam jeszcze napiszę ;-).

Ale... w ruch poszedł też telefon. Kiedyś byłam straszną przeciwniczką telefonów dla dzieci. Denerwowałam się na każde spojrzenie moich dzieci w stronę ekranu. Teraz kiedy są starsze pozwalam im na trochę oglądania. Stwierdziłam, że takie paranoiczne wręcz trzymanie dziecka z daleka od telefonu (czy tabletu) jest bez sensu i w dzisiejszych czasach kompletna nieznajomość tej technologii jest po prostu kalectwem. 

A finalnie i tak więcej było wyglądania przez okno  i kolorowania niż patrzenia w ekran ;-).







Początki bywają... (Muminki. Moja pierwsza biblioteczka. Harper Kids)

 Niedziela. Spacery, bajki, błogie lenistwo. Dobrze, że pogoda dopisuje i można jeszcze trochę rozchodzić to świąteczne obżarstwo ;-), chociaż słyszałam, ze ta sielanka nie długo się skończy i trzeba będzie znowu siedzieć w domu. Chociaż wydaje mi się, że ani Klarze, ani Jankowi wcale by to nie przeszkadzało, ostatnio bardzo zaczytują się w książkach i spędzają z nimi każdą wolną chwilę. Nawet dzisiaj, kiedy pogoda sprzyja aktywnościom i nie chce się siedzieć w domu, Klara wzięła ze sobą serię, którą ostatnio prawie wcale nie odkłada na półkę. Dlatego zainspirowana jej upodobaniami, chciałabym Wam przedstawić dzisiaj nowość od Harper Kids.



Bardzo lubię książki dla dzieci, które swoją prostą formą zachęcają dzieci do samodzielnego odkrywania. Seria Moja pierwsza biblioteczka właśnie do takich należy. Dlatego z czystym sumieniem mogę polecić ją rodzicom maluchów. Chociaż i starsze dzieci mogą ją polubić :-).

Z Muminkami lubimy się od niedawna. Seria Bardzo ważne sprawy to zbiór 4 kartonowych książeczek, w których znajdziemy opisy tego, co najbliższe maluchom, czyli rodzina, kolory, emocje i pory roku. Chociaż przyznam Wam się szczerze, że i dorosły może się czegoś z nich dowiedzieć ;-).




Muminki oglądałam bardzo dawno temu i zaskoczyło mnie to jak wygląda przodek Muminków. Jak dla mnie jest jakiś taki zupełnie nie podobny i mniej przyjazny ;-).



O Emocjach pisałam już parę razy. Bardzo cieszy mnie to, że w tak prostej formie można zawrzeć ciekawe i wartościowe treści. Tylko Migotki szkoda, zakochała się w romantyku ;-).



Kolory też bardzo mi się podobają, prosta kreska i wyraźna paleta barw, sprawiają, że dzieciaki od razu widzą różnicę między niebieskim i jasnoniebieskim, czy zielonym i jasnozielonym.



Przy porach roku możemy bliżej poznać zwyczaje i cykl życia w Dolinie Muminków

Jak sami widzicie ta seria jest bardzo przystępna w odbiorze. Tak jak Wam wspominałam, Klara bardzo ją polubiła, a i Janek jest nią zaciekawiony. Czytają i przeglądają na zmianę. Po wnikliwych obserwacjach i analizie, uważam że Muminki. Bardzo ważne sprawy to niezbędnik każdej domowej biblioteczki :-).

Tytuł:               Muminki. Bardzo ważne sprawy. Moja pierwsza biblioteczka.

Autor:               opracowanie zbiorowe

Tłumaczenie:     Beata Żmichowska

Wydawnictwo:   HarperKids Polska

Premiera:          24.03.2021

 

Za możliwość słuchania o jasnozielonej trawie, dziękuję Harper Kids


 

Tu jest! (Na tropie. Szukaj i Znajdż. Harper Kids)

 Ah piątek, w końcu można... A nie przepraszam i tak siedzimy w domu ;-). Każdy dzień wygląda podobnie, więc na razie nie ma znaczenia, czy to weekend, czy poniedziałek.Jakby tego było mało, pogoda też nie rozpieszcza, więc tym bardziej siedzimy w domy. Na szczęście zawsze mamy co robić, dlatego śpieszę do Was z kolejną polecajką.


 U nas w domu królują wyszukiwanki. Mamy Rok w..., Ulicę Czereśniową i parę innych mniej znanych. Jednak nic nie zastąpi znajdywanek z ulubionymi bohaterami. Te nigdy się nie nudzą, chociaż układ pochowanych rzeczy zna się już na pamięć ;-).

Faza na Smerfy wcale nie mija. Z jednej strony się cieszę, z drugiej... oglądanie/czytanie/szukanie/ malowanie/naklejanie kolejny dzień tych niebieskich ludzików powoli wychodzi mi bokiem, ale nie daję po sobie tego poznać i dalej z uśmiechem i pieśnią na ustach, bawimy się dalej.




My little Pony (albo jak mówi Klara -malititoli) to nie jest moja ulubiona bajka. Jednak to nie mi się ma podobać, więc nie komentuję wyborów Klary negatywnie. Oglądam, rozmawiam o Rainbowdash, Twilight Sparkle, Apple Pie, Pinky Pie i wszystkich innych. Cieszy mnie bardzo, że Klara jest już na tyle duża, że wszelkiego rodzaju wyszukiwanki chce już robić samodzielnie. Ja w tym czasie mogę (z pieśnią na ustach, nie zapominajmy o tym) niczym Gargamel, szukać smerfów ;-).





Jedyne, do czego mogę się przyczepić to łamanie. Przy niektórych ilustracjach zagięcie na środku bardzo utrudnia poszukiwania. Nie znam się na robieniu książek, ale wydaje mi się, że można to było zrobić jakoś inaczej.

Siedzimy dalej w domu, przyznam, że odpuściłam trochę nauczanie zdalne i staram się organizować dzieciom ciekawe zajęcia w domu. Na szczęście jak widzicie, mamy co robić ;-).


Za ciągłe udowadnianie mi, że moje dzieciaki rosną i stają się coraz bardziej samodzielne, dziękuję Harper Kids.





Moje zdjęcie
Skarby na półkach
Kobieta, Żona, Matka. Piszę o tym co myślę, i robię. Najczęściej czytam książki i staram się aby moje dzieci wiedziały, ze są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed ekranem. Kontakt: skarbynapolkach@gmail.com kontakt@skarbynapolkach.pl