Królowa marionetek

Święta, święta i po świętach. A u mnie combo. Zaczęło się od zapalenia lewego ucha, przeszło na zapalenie lewej spojówki, potem na prawą spojówkę żeby w końcu trafić do prawego ucha. Totalna masakra! jadę na przeciwbólowych, ale wiadomo, ból promieniuje i wszystkiego się odechciewa. Mam nadzieję, że już nie długo mi przejdzie i nie rzuci się na nic innego. To nie zmienia faktu, że mam dla Was dzisiaj bardzo interesującą książkę, która wciągnęła mnie tak, że pomimo choroby udało mi się ją przeczytać :-)

Królowa marionetek

z opisu wydawcy:


Wyobraź sobie, że umarłeś. Tak przynajmniej się czułeś, kiedy ostatni raz zamykałeś oczy, a

uderzenie serca przeszywało bólem. Później była już tylko ciemność. A jednak budzisz się, tyle że
świat wydaje się być jakiś inny, obcy i mroczny.
Czyżbyś przespał apokalipsę? A może wcale się nie obudziłeś? Zaciera się granica między snem
a jawą, wszystko staje się możliwe. Przerażająco możliwe... Pamiętasz tylko, że miałeś coś bardzo
ważnego do zrobienia, niestety w żaden sposób nie możesz sobie przypomnieć, co to było.
W takim właśnie położeniu znajduje się Eryk. Każdy oddech może rzucić go w nową
rzeczywistość, kolejne światy przesuwają się przed jego oczami niczym życie na moment przed
śmiercią. Jedyne, czego można być pewnym, to to, że w tym chaotycznym spektaklu świetnie
czuje się piękna, tajemnicza nieznajoma.
Karmi się ona mrokiem i pierwotnym strachem tkwiącym głęboko w każdym człowieku. I
czasem ukazuje swoje prawdziwe oblicze, zdejmując kostium, pod którym się skrywa. Ile zdoła
wydrzeć z Eryka? A może obydwoje stoją po tej samej stronie?
„Królowa marionetek” to powieść egzystencjalna, której bohater rzucony zostaje w zupełnie
obce sobie otoczenie, gdzie próbuje się jakość odnaleźć, i z czasem trafia na trop tajemniczej
istoty – kobiety-bogini, tytułowej królowej marionetek. Mężczyzna przedziera się przez
początkowo niezrozumiałą rzeczywistość, stopniowo odkrywając kulisy funkcjonowania świata
oraz prawdziwy sens ludzkiej egzystencji.




Mnie sam opis bardzo zachęcił. Bardzo lubię taką tematykę i często sięgam po takie "egzystencjalne klimaty". Sam pomysł na fabułę, bardzo ciekawy. Jest tyle możliwości interpretacji, że książka po prostu nie może być nudna. Nie myliłam się. Bardzo podobał mi się sposób narracji i opisy, które Mateusz Stypułkowski zawarł w swojej książce. Podróż jaką odbywa główny bohater jest bardzo ciekawa i nigdy nie wiadomo, gdzie trafi i jakie przygody na niego czekają. Sam pomysł na Królową marionetek też bardzo mi się spodobał. Mnogość obrazów jakie kreuje bogini, jest naprawdę powalająca. Otoczenie głównego bohatera zmienia się jak w kalejdoskopie, a fabuła nie zwalnia tępa. W pewnym momencie sama poczułam się zagubiona. Nie wiedziałam już jaką ścieżką podąża Eryk i co z tego wyniknie. Zabrakło mi tylko jednego. Mocnej końcówki. Takiej kropki nad i. Niestety finał tej historii trochę mnie rozczarował. Rozmył się i pozostawił niedosyt. Jednak jeśli miałabym oceniać Królową marionetek jako całość. To bez wahania mogę powiedzieć, że książka jest dobra. Poglądy z jakimi zderza nas autor, pozwalają na konfrontację z własnym obrazem świata. To co przedstawione w książce niejednokrotnie zderza się z naszymi poglądami, dzięki czemu możemy odkryć jakąś prawdę o sobie. Uważam, że Królowa marionetek to tytuł, który na pewno przypadnie wielu osobom do gustu. Nie jest to zwykła powieść fantasty. Jest to pewien obraz świata, który każdy z nas przeżywa na własny sposób i odkrywa coś nowego. Dlatego, zachęcam do lektury, uważam, że warto :-)

Prezenty dla dziadków.

Witajcie, moi drodzy. Jak tam u Was, już po świątecznej gorączce? Dopychacie się serniczkiem ;-)? czy tak jak ja wyjadacie dzieciom słodycze i mandarynki? Wiadomo, lepiej żebym ja to zjadła i była gruba, niż żeby dzieciaki objadały się cukrem ;-). Moje święta wyglądają idealnie. Wigilia u rodziców, Boże Narodzenie u rodziny męża, Szczepan w domu, w dresach. Czyli nic nie muszę przygotowywać, bo przecież "mam małe dzieci" ;-). A tak serio to po prostu nie mam po co stać przy garach, bo i tak jedzenia będzie tyle, że szkoda żeby się zmarnowało, a dorabianie kolejnych dań jest po prostu bez sensu. Co innego prezenty. Lubię obdarowywać bliskich fajnymi, nietuzinkowymi rzeczami. Najchętniej wybieram takie, które będą się pozytywnie kojarzyć lub po prostu będą pamiątką na całe życie. O ile dla rodziców, męża, siostry, dzieci, nie mam problemu, bo zawsze coś znajdę ;-). Tak dla babci (dziadków niestety już u mnie brak) jest już trochę trudniej. Wiecie, Ona nie potrzebuje już perfum, czy książki, na koncert rockowy już na pewno nie pójdzie ;-). Dewocjonalia nie znajdują się na mojej liście fajnych prezentów, zresztą kolejny różaniec, czy figurka to nie jest coś, co kupuje się na szczególne okazje. Zatem nie zostaje mi wiele do wyboru. W tym roku postawiłam na uczucia. I mam dla Was wspaniały pomysł na prezent dla babci i dziadka. Chociaż wiem, że prezenty pod choinkę już były, to przypominam, że zbliża się Dzień Babci i Dziadka ;-)



Strona Moi dziadkowie oferuje przepiękne albumy tematyczne. Dla Babci, Dziadka i reszty rodziny ;-). Nie dość, że są piękne wydane to jeszcze zapewniają wiele wzruszeń (sprawdziłam to wczoraj, dając mojej Babci taki album). Co mnie przekonało do takiego prezentu?

1. Okładka. Prosta z delikatną grafiką i ciepłymi kolorami.
2. Format. Może to prozaiczne, ale album jest w kształcie prostokąta, zupełnie jak stare albumy na zdjęcia <3
3.Wykonanie. Twarda oprawa, dobrze zszyte strony, na pewno to będzie pamiątka na lata.
4. Treść. W albumie znajdują się zdania, które trzeba dokończyć samemu (jest na to specjalne, wykropkowane miejsce). Nawet nie wiecie ile musiałam się zastanawiać nad niektórymi wpisami, posiłkowałam się trochę pomocą mojej mamy, ponieważ kto jak nie córka zna lepiej swoją matkę ;-). Nie ma tu też zdań bez sensu. Oczywiście budzą one (podczas czytania) emocje, takie jak radość i wzruszenie, ale uważam, ze treść jest przemyślana i odpowiednia dla babcinego serca.
5. Serce. Tutaj muszę Was ostrzec! To nie jest kolejny prezent, który kupisz, zapakujesz i dasz. To jest prezent, nad którym trzeba pomyśleć. Usiąść i go uzupełnić. Zastanowić się nad zakończeniem zdania. Jednak dzięki temu mamy bardzo emocjonalny i niebanalny  prezent dla seniorów <3

Jeśli miałabym się pokusić o jakąś radę przy wyborze tego albumu dla Ukochanej Babci to polecam przygotować sobie czarny cienkopis (bo ładnie wygląda jak się nim pisze) i osobę, która ma ładny charakter pisma (ja poprosiłam męża, bo piszę bardzo brzydko, a jak "się postaram" to wygląda to tak jakby dziecko uczyło się pisać ;-)). Sami zobaczcie jak ten album wygląda w środku.








Moja babcia przeczytała ten album (od wczoraj) chyba już z milion razy i zapewniła mnie, że będzie pokazywała go wszystkim koleżankom. Oznacza to jedno. Ten album to prezent trafiony w dziesiątkę :-).

Jednak Moi Dziadkowie to nie tylko albumy dla seniorów. W swojej stronie mają również inne, ciekawe produkty. Przykładem może być Drzewo Genealogiczne, które moim zdaniem jest prezentem dla całej rodziny. Ta książka nie tylko będzie fajną pamiątką, ale również sposobem na wspólne spędzanie czasu. O ile większość z nas jest w stanie powiedzieć coś o swoich dziadkach, a czasami nawet pradziadkach, nie są to informacje uporządkowane. Drzewo genealogiczne pomaga zebrać i posegregować wszystko, co wiemy o naszej rodzinie. Oczywiście w tym albumie nikt nie zostaje pominięty i dla każdego znajdzie się miejsce ;-)(nawet Ci, którzy jeszcze się nie urodzili ;-)) Jest to jednak rozrywka na długie godziny i trzeba liczyć się z tym, że jedno popołudnie to zdecydowanie za mało. Przygotowanie wszystkich potrzebnych informacji powinno odbyć się najpierw "na brudno" żeby potem to ładnie przepisać :-), ale jest to fajny pretekst do posłuchania historii o naszych przodkach i spotkania się w rodzinnym gronie.
Jako postanowienie noworoczne założyłam sobie, że uzupełnię to drzewo. Mam nadzieję, że mi się to uda, bo będzie to pamiątka nie tylko dla mnie, ale moich dzieci, wnuków, prawnuków i tak dalej i tak dalej ;-). Myślę, że ze zdjęciami mogę mieć mały problem, ale same historie też wystarczą :-). Nie mogę się doczekać aż dowiem się więcej o tych, dzięki którym jestem na świecie i dzięki którym jestem jaka jestem i mam taki... charakter ;-).







Oczywiście Moi Dziadkowie mają jeszcze inne rzeczy w swoim asortymencie ;-). Mi wpadła w oko jeszcze gra planszowa i koszulka, którą na pewno sprezentuję którejś babci. Zresztą, wejdźcie na stronę i sami zobaczcie ;-). Ja gorąco polecam te książki i albumy, bo wiem ile radości ze sobą niosą <3

Ucieczka z kraju kobiet

Hoł, Hoł, Hoł, czy Wam też wszystko przypomina, że... nie ma śniegu ;-) Jakoś atmosferę świąteczną szlag trafił. Nawet kiedy poszłam wywołać zdjęcia (na prezent) to jakoś głupio mi było powiedzieć "Wesołych Świąt", chociaż już za parę dni Wigilia. Ci, którzy śledzą mojego Instagrama wiedzą, że u mnie ani choinki, ani posprzątane nie jest, było trochę, ale Klara z Jankiem mają inne odczucia estetyczne odnośnie porządku ;-). Może dlatego nie czuję atmosfery nadchodzących świąt, a może po prostu jestem zbyt leniwą bułą żeby się tak męczyć i całe święta spędzamy poza domem i nie przeszkadza mi, że u mnie nie ma jeszcze nic przygotowanego ;-). No, ale dosyć, dzisiaj mam dla Was coś wyjątkowego, ponieważ... to będzie negatywna recenzja.

Ucieczka z kraju kobiet

Z opisu wydawcy:

Jest rok 314. Tyle lat minęło, odkąd został wprowadzony jedyny właściwy porządek społeczny,
w którym kobiety zyskały należne im miejsce. Pożegnano się z zakłamaną męską HIStorią, teraz
to kobiety tworzą prawdziwą wersję dziejów - HERstorię!

Mężczyźni są ginącym gatunkiem, przeciętna obywatelka może obejrzeć pojedyncze męskie
okazy tylko w zoo. Tam trafiają ci, którzy mieli odrobinę szczęścia, ponieważ mógł ich spotkać
dużo gorszy los. Mężczyźni nie są bowiem warci tego, żeby na co dzień zaprzątać sobie nimi
kobiece głowy.

Lecz nie wszystkie kobiety myślą w ten sposób. Dziewczęta z tajnej organizacji Wolny Świat
pragną innego życia – na mitycznym Archipelagu Wysp Szczęśliwych, gdzie podobno obie płci
żyją ze sobą w harmonii i miłości.

Jednak czy uda im się znaleźć drogę ucieczki? Czy może przeszkodzi im w tym gorliwa
funkcjonariuszka Francesca Karbon? I wreszcie - ile prawdy jest w legendzie o bajecznych
wyspach? 

Skuszeni opisem? No właśnie ja też czekałam na coś bardzo interesującego. Nie jestem feministką. Moje poglądy określiłabym jako skrajnie neutralne ;-), ale bardzo lubię czytać o takich kontrowersyjnych koncepcjach. Pomyślałam sobie - zobaczymy jaką Seksmisję wymyślił sobie autor. Niestety już sam początek mnie zniechęcił. Jakiś pokręcony opis przyrody, za dużo tam wszystkiego i ciężko się na tym skupić. Prawde mówiąc sam wstęp musiałam przeczytać dwa razy żeby dojść do jakiegoś spójnego obrazu z mojej wyobraźni z opisem autora. Niestety dalej było tylko gorzej... o ile sama koncepcja świata jest bardzo interesująca, Dominik Wang od razu przedstawia nam świat skrajnie różny od tego, który znamy, ponieważ styczeń mieni się tam jako gorący miesiąc, tak całokształt nie jest do końca przemyślany i moim zdaniem nie tylko brakuje w nim spójności, ale również miejscami wzajemnie się wyklucza, przykładem może być wszechobecne donosicielstwo, a brak jakiegokolwiek aparatu władzy, który by sprawował nad tym kontrolę. Za dużo też jest patosu. Używanie trudnych słów, sentencji łacińskich, czy wyszukanych cytatów z klasyki literatury, nie dodaje postaciom inteligencji ale je wykoślawia i uwypukla nonsens takich sytuacji. Po prostu jedno zupełnie nie pasuje do drugiego...
Niestety, mogłabym wymienić jeszcze wiele rzeczy, które albo mi nie pasowały, albo kłóciły się z fabułą. Dlatego... jestem na nie.
Najdziwniejsze w tym wszystkim było jednak to, że Ucieczkę z kraju kobiet doczytałam do końca. Staram się trzymać zasady, która mówi żeby nie tracić czasu na literaturę, która nas nie zaciekawiła. Jednak tą musiałam doczytać do końca. Chyba wierzyłam, że coś jednak się zmieni i odczuję jakieś pozytywne wrażenia. Na Lubimy czytać ta książka ma bardzo wysoką ocenę, bo aż 8.2/10. Chyba nie doceniłam tej książki, skoro inni mają zdecydowanie lepsze zdanie ;-). 

Długo zastanawiałam się, czy w ogóle napisać recenzję Ucieczki z kraju kobiet. Przekonało mnie jednak to, że lubię dyskutować na tematy związane z literaturą, wymieniać się poglądami i spostrzeżeniami. A, że obiecałam Wam coś świątecznego to dlaczego nie może to być narzekanie ;-). Jeśli ktoś z Was czytał i chce podzielić się swoją opinią to zapraszam, chętnie wysłucham, może komuś uda się mnie przekonać, że to nie aż taka zła książka jak mi się wydaje.





Ale już zaczęłam Królową marionetek, która całkowicie mnie wciągnęła i już szykuję dla Was gorąco zachęcającą recenzję ;-)

Przypominam też o KONKURSIE, ponieważ każdy może wziąć udział, a wyniki już nie długo ;-). A w Środę... będę miała dla Was propozycję na wspaniały prezent... tak, tak, wiem, że już po Wigilii, ale.. zbliża się Dzień Babci i Dziadka, zresztą, sami zobaczycie :-)



Parę ciekawych propozycji od Wydawnictwa Olesiejuk (+ konkurs)

Czas mi szybko mija, kiedy częściej piszę posty. Dopiero co zasiadałam do przeglądu prasy a tu już kolejny post i to nie byle jaki, bo z pierwszym konkursem na tym blogu ;-). Dzisiaj mam dla Was aż trzy propozycje fajnych książek o bardzo różnorodnej tematyce od Wydawnictwa Olesiejuk. Ich asortyment mogę polecać w ciemno. U mnie na półkach piętrzą się książki z ich logiem. Mają naprawdę duży wybór i każdy znajdzie coś dla siebie. Mogłabym bardzo długo opowiadać o moich ulubionych pozycjach od tego wydawnictwa, ale dzisiaj skupię się na trzech, a o reszcie napiszę innym razem ;-)


Co to jest sen?

Książki okienkowe stały się ostatnio bardzo popularne. Nie dziwi mnie to. Sama lubię te okienka otwierać ;-) i ta nutka niepewności... co tam jest, co jest pod spodem... tematyka takich książek jest naprawdę różnorodna. Ostatnio wpadła mi w ręce książka o koparkach i ciągnikach. Jednak dzisiaj mam dla Was coś, co dotyczy każdego z nas. Co to jest sen to bardzo fajnie wydana książka dla dzieci. Oprócz ładnej grafiki i ciekawej treści ma w sobie coś, co przyciąga wszystkie dzieci - okienka ;-). Z tej książki możemy dowiedzieć się wielu rzeczy dotyczących tej nocnej aktywności, np. jakie są fazy snu i jaki jest podział marzeń sennych. Muszę szczerze przyznać, że sama dowiedziałam się z niej paru rzeczy, np. tego, że mewa śpi podczas lotu! A to tylko jedna z wielu ciekawostek zawartych w tej książce. Klara jako główna recenzentka podeszła nieufnie do tej książki. Tematyka jej nie zaciekawiła, bo... nie było wilka ;-), ale po pierwszym czytaniu było drugie i trzecie, potem jeszcze przyszedł jej kuzyn i opowiadała mu co jest w tej książce i znowu czytałyśmy i znowu, i znowu... także mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że książka się spodobała. Ulubionym okienkiem Klary jest zmiana z koszmaru w przyjemny sen o jednorożcu (filmik poniżej ;-)). Myślę, że jest to książka, która nie tylko udziela ważnych informacji dzieciom na temat snów, ale otwiera drzwi do dyskusji o tym,  co przyśniło się w ciągu nocy. Oprócz tego, że Klara cały czas śni o Elzie, Annie i Olafie, dowiedziałam się, że śniło jej się, że pomagała dziadkowi, także widać jakiś postęp ;-) Jest to bardzo interesujące jak czytane książki wpływają na dzieci, ale jest to temat na inną dyskusję ;-). Książkę oczywiście polecam wszystkim rodzicom, bo jest to kawał dobrej i ciekawej literatury :-)






5000 niesamowitych faktów 2

Jak już Wam wspominałam, bardzo lubię National Geographic. Nie dość, że mają ZAWSZE niesamowite zdjęcia to również potrafią zaskakiwać różnymi ciekawostkami. Świat, który nas otacza to niekończąca się lista zadziwiających faktów. Można książki o tym pisać i to w wersji wielotomowej. Tematów nie zabraknie ;-). Przedstawiam Wam 5000 niesamowitych faktów 2. Tak, tak, dokładnie. To już drugi tom! Klara jest oczywiście za mała na taką literaturę, ale ja nie ;-). Położyłam ją sobie w moim ulubionym miejscu (w kuchni) i tak za każdym razem jak coś robię, tzn. czekam na coś - zagotowanie się wody, ugotowanie się obiadu (tak, u mnie gotuje się sam ;-)), zerknę na parę ciekawostek. Zauważyłam, że nie tylko ja tak robię, ale i mój mąż. Książka jest tak skonstruowana, że każdy znajdzie coś dla siebie. Są fakty dotyczące jedzenia, zwierząt, historii i wielu, wielu innych rzeczy! Za każdym razem trafiasz na inną ciekawostkę! Książka oczywiście zaopatrzona jest również w bardzo dużo zdjęć, dzięki czemu nie tylko czytamy o interesujących rzeczach, ale często możemy je również zobaczyć. Nie sposób tego wszystkiego zapamiętać, a wszystko, co jest przedstawione w 5000 niesamowitych faktach 2 jest bardzo interesujące. Nie sposób oderwać się od lektury. I to też jest fakt ;-)










Sprawdźcie sami... mosty, wieżowce, tunele (konkurs)

Nooooo i wisienka na torcie. Połączenie książki z okienkami i bardzo ciekawymi informacjami dotyczącymi architektury. Jak już niektórzy wiedzą, z racji mojego wykształcenia (kulturoznawstwo) lubię taką tematykę. Nie mogę powiedzieć, że jestem znawcą, ani wielką miłośniczką, ale po prostu lubię czasami poczytać, dowiedzieć się o sztuce, czy architekturze. Dlatego ta książka mnie totalnie oczarowała <3. Książka dla dzieci, stworzona z dbałością o szczegóły. Wszystko jest dobrze opisane, a żeby oddać wielkość budowli, strony się rozkładają! Jak dla mnie mega! Tutaj nie będę wdawać się w szczegóły, ponieważ... KSIĄŻKA JEST DO WYGRANIA! Takim dobrem trzeba się dzielić ;-). Dla maluchów to raczej nie jest najlepsza propozycja (raczej JESZCZE nie docenią kunsztu z jakim wydano tę książkę ;-)), ale dla dzieci w wieku szkolnym nada się idealnie. Bardzo fajnie obrazuje jak zbudowane są mosty, wieżowce i tunele oraz na jakich zasadach funkcjonują.

Co trzeba zrobić aby wziąć udział w konkursie?

1. Przeczytać tego posta ;-)
2. Opisać w komentarzu swój ulubiony most, tunel lub wieżowiec i wyjaśnić dlaczego jest ulubiony.
3. Konkurs odbywa się równocześnie na facebooku (można zwiększyć swoją szansę na wygranie :-))
4. Konkurs trwa do 24.12.2019 ( a co, sprawię komuś dodatkowy prezent pod choinkę :-)
5. POWODZENIA!





Konkurs wygrała Ewa Jaszczak :-), gratuluję! <3


Przegląd prasy z Edipresse Kids (dużo zdjęć)

Witajcie Kochani! Od razu śpieszę z wyjaśnieniem. Nie zdążyłam doczytać Zabijcie wszystkich, Bóg swoich rozpozna :-(. Pokonała mnie choroba. Najpierw Janek, potem ja. Brak siły, chęci i czegokolwiek innego. Zdarza się i tak. Na szczęście na horyzoncie widać już przerwę świąteczną, co oznacza...jeszcze mnie czasu na czytanie ;-). Oczywiście żartuję. Na czytanie zawsze znajdzie się chwila. Obiecuje Wam, że za tydzień będę miała dla Was znowu coś mocnego. Specjalnie na nadchodzące święta, a jako, że za nimi nie przepadam... książka na pewno będzie daleko odbiegać od tematyki bożonarodzeniowej ;-). Tymczasem mam dla Was przegląd super magazynów, które uratowały Klarę przed totalną nudą - brat chory i marudzi, matka też jakaś nie do życia, tata w pracy... dziecko się nudzi. Na pomoc znowu pojawiło się Edipresse Kids. Poniżej zaprezentuje Wam, co jeszcze ciekawego oprócz Krainy Lodu mają w swoim asortymencie :-)

Może nie widać dokładnie na zdjęciu, ale dzisiaj przyjrzymy się dokładniej:

- najnowszej części przygód "Biedronka i Czarny Kot", cz. 8 "Gorydzilla";
- magazynowi "Smerfy" edycja limitowana z dwoma oryginalnymi figurkami;
- magazynowi TVP ABC z dwoma gadżetami;
- dwom numerom magazynu "Angry Birds. Wściekłe Ptaki"
- książeczce dla początkujących projektantek mody "Biedronka i Czarny Kot. Mój styl. Artbook";
- książce kucharska "Gumball. Odjechane przepisy na (nie)jadalne potrawy";
- magazynowi National Geographic Kids;
- powieści filmowej "O, Yeti!".

Do pomocy miałam oczywiście Klarę, która wszystko musiała sprawdzić i obejrzeć ;-). Oceniła też, co jest warte uwagi i czemu należy poświęcić czas. Nie będę Was już zanudzać zdjęciami, które robiłam podczas wykonywania różnych zadań z tych magazynów, ale uwierzcie mi na słowo. Jest co robić.

Odjechane przepisy na (nie) jadalne potrawy

Na pierwszy ogień poszła książka kucharska. Jestem jeszcze chyba za młoda żeby znać tę bajkę ;-) chociaż gdzieś obiła mi się o oczy. Jednak sama książka kucharska jest mega! Fajne proste przepisy, oprawione zabawnymi grafikami, no i zdjęcia jedzenia <3 Wszystko wygląda tak smacznie i kusząco, że od razu chciałoby się to zjeść. My pokusiliśmy się na zrobienie Brownie i muszę Wam powiedzieć, że to ciasto się w ogóle nie opłaca! Chociaż robi się je bardzo szybko...znika zanim wystygnie. Nawet... nie zdążyłam zrobić ładnego zdjęcia. Zresztą... sami zobaczcie :-)






Kolejnego zdjęcia nie było co robić, kto by chciał oglądać pustą deskę ;-).

Biedronka i Czarny Kot. Mój styl. Artbook

Klarze bardzo spodobał się również Artbook z Biedronką i Kotem. Szczerze Wam powiem, że myślałam, że jest na to za mała, ale bardzo szybko pojęła o co w tym chodzi i zaraz zabrała się do ubierania. Polecam nie tylko fanom Biedronki i Kota, ale również młodym kreatorom mody. Najlepszą zabawą było ubieranie modelki - Biedronka wykonana z twardszego kartonu, który można postawić. My bawiłyśmy się świetnie i będziemy jeszcze bawić, bo akcesoria zawarte w tym magazynie są wielokrotnego użytku (z wyjątkiem naklejek, ale to wiadomo ;-))




Angry birds

Kolejnym hitem były Angry birds. No tutaj to jest wszystko! Łamigłówki, krzyżówki, komiksy, plakaty. Co tylko chcecie. Znów miałam ten sam problem. Klara jest za mała, nie spodoba się jej. Okazuje się, że albo mam większe dziecko niż mi się wydaje, albo trochę się nad nią trzęsę ;-). Wiadomo, że nie wszystko jeszcze mogła zrobić sama, ale znalazła tam rzeczy dla siebie. Dodatkowo gadżety (pamiętajcie, że mówię o dwóch numerach tego magazynu). W pierwszym były słuchawki i etiu na nie. Słuchawki oczywiście w kształcie Czerwonego. Nie było tłumaczenia. Nie ważne, że nie ma czego słuchać na słuchawkach. Nie ważne, że Jej starszemu kuzynowi strasznie się podobały. Słuchawki są Klary. Nie ma tematu ;-). W drugim numerze dodatkiem była gumolina. Klara bawiła się nią dopóki nie zmieszała kolorów i straciła zainteresowanie. Chociaż myślę, że za chwilę znów do niej wrócimy ;-) Nie mówiąc już o magazynach, które mają w sobie bardzo ciekawe treści i zadania :-)






Smerfy

Smerfy też zdały egzamin ;-) same figurki dają nieskończone możliwości do zabawy, a są aż dwie w jednym numerze ;-)! Same zadania i zagadki są bardzo pomysłowe, wszystko dopasowane do tematyki nie tylko Smerfowej, ale i... zimowej! Bardzo podobało mi się ćwiczenie spostrzegawczości na smefrowym lodowisku. Klara też była zainteresowana. Myślę, że ten magazyn odkrył przed świat małych niebieskich ludzików, bo teraz często jestem... Gargamelem ;-) (a Ona ucieka ze swoimi smerfami)



TVP ABC

Wydaje mi się, że jest to najbardziej odpowiednia gazetka dla Klary (3 lata). O ile w pozostałych magazynach nie wszystkie zadania były dla niej (były po prostu za trudne i nie zrozumiałe), o tyle w TVP ABC większość z nich mogła zrobić sama. Jest kolorowy i bardzo... dziecięcy. Występują tu chyba wszystkie ulubione bajki. Jest bardzo różnorodny i ciekawy. No i była bransoletka...świecąca... i pieski... ;-) Klara była bardzo zadowolona i miło spędziła czas z tym magazynem :-)



National Geographic Kids

Na ten magazyn Klara jest zdecydowanie za mała, ale... ja bawiłam się dobrze z tą lekturą ;-). Nie oszukujmy się, jest to marka sama w sobie i po niej ZAWSZE można się spodziewać NAJLEPSZYCH ciekawostek o świecie ;-). Uważam, że dzieciaki w wieku szkolnym będą się bawić nawet lepiej ode mnie, ponieważ ten magazyn jest pełen interesujących rzeczy. Dochodzą do tego zdjęcia. Mogę się mylić, ale uważam, że są to jedne z najlepszych jakie widziałam. Uwielbiam zdjęcia wszystkich fotografów pracujących dla National Geographic, ponieważ wszystkie są... MISTRZOWSKIE. Sami zobaczcie:




Książki
Biedronka i Czarny Kot
Yeti

Ale, ale, Edipresse Kids to nie tylko kolorowe magazyny z fajnymi gadżetami. To też książki <3. Przestudiowałyśmy z Klarą kolejne przygody Biedronki i Czarnego Kota i powiem Wam, ze fajne to jest. Taka trochę Czarodziejka z Księżyca w wersji współczesnej. Myślę, że jeśli dalej ta bajka będzie się cieszyć taką popularnością i nie zniknie z anteny przez kilka kolejnych lat, to zamienię Frozen na Biedronkę i Czarnego Kota.

Yeti słucha Janek przed snem. Bajki jeszcze nie oglądaliśmy, ale na pewno nadrobimy, bo historia wydaje się bardzo fajna. Nie będę jednak jej zdradzać ;-).
Obie książki czyta się dobrze. Czcionka jest odpowiednia, a litery wyraźne. Fabuła jest tak dobrana, że czyta się bardzo szybko i ma się ochotę na więcej (to do Biedronki). Mam nadzieję, że poznam dalsze przygody dziewczyny, bo... trochę wstyd się przyznać, ale wkręciłam się w tę historię ;-). A Yeti... no cóż...WIEDZIAŁAM, że istnieje ;-). A tak serio to książka o Yetim też mi się podoba, ale jeszcze jej nie skończyłam, więc nie wiem jak się kończy, a oznacza to, że jeszcze w pełni nie mogę jej ocenić.





Dziękuje bardzo Edipresse Kids za możliwość zapoznania się z tymi czasopismami i książkami. W czasie przymusowego, dłuższego pobytu w domu, uratowali moje dziecko od... oglądania bajek ;-). Oczywiście żartuję. Bardzo podobały mi się te gazety, ich różnorodność, ciekawa forma, fajne gadżety zapewniły nam zabawę na bardzo długi czas. Klara zainteresowała się nowymi rzeczami, a ja mogłam powrócić do wspomnień z własnego dzieciństwa i zanurzyć się w zagadki, łamigłówki i inne ciekawe zadania. Polecam wszystkim i każdemu z osobna, ponieważ Edipresse Kids ma tak szeroki asortyment (szczegóły TUTAJ), że każdy (bez względu na wiek) znajdzie coś dla siebie :-) 

#edipressekids, #edipresse, #edipressekolekcje, #miniedi 
Moje zdjęcie
Skarby na półkach
Kobieta, Żona, Matka. Piszę o tym co myślę, i robię. Najczęściej czytam książki i staram się aby moje dzieci wiedziały, ze są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed ekranem. Kontakt: skarbynapolkach@gmail.com kontakt@skarbynapolkach.pl