Czytanie w oryginale to świetny sposób na naukę języka (Wydawnictwo Edgard)

Widzę, że większość się ze mną zgadza, że otwarcie przedszkoli i żłobków bez dobrego planu jest totalnie bez sensu. To jednak nie zmienia faktu, że sporo rodziców jest po prostu zmuszona skorzystać z tej opcji. Jakie będą skutki, zobaczymy. Ja na razie Klara zostawię w domu. Chociaż jak patrzę ile dzieciaków z jej grupy wraca do przedszkola to zaczynam się zastanawiać, czy jest sens ją trzymać w domu, zobaczymy.
Jak już Wam wspominałam czas kwarantanny jest dla mnie monotonny, ale i owocny. Mam co robić. Nie nudzę się. Dzisiaj nawet doszłam do wniosku, że chyba moje dzieciaki są szczęśliwe. Więc to dodaje mi dodatkowej motywacji i energii. Nie mogę też powiedzieć, że jest łatwo. Chociaż mamy zaplanowany każdy dzień, trudno jest ciągle wymyślać coś, co zainteresuje dzieciaki. Wcześniej myślałam, że po prostu czasami odpuszczam, teraz myślę, że ciągłe zajmowanie dzieci jest bez sensu. Niech się same pobawią. Okazuje się, że nie musisz wymyślać ciągle nowych rzeczy (zazwyczaj co 5 minut), czasami po prostu wystarczy dać dzieciom wolność wyboru i... same coś wymyślają. Nie będę oczywiście wspominać ile po tym jest sprzątania, ale czasami trzeba i tak ;-).
Dzięki delikatnemu rozluźnieniu harmonogramu miałam czas dla siebie. Nikogo nie zaskoczę pisząc, że wykorzystałam ten czas na czytanie, ale... tym razem postanowiłam poczytać trochę po angielsku.



Z angielskim zawsze u mnie było tak, że coś tam potrafiłam powiedzieć, zrozumieć, czy przeczytać. Nigdy nie chciałam uczyć się czasów, unikałam tego jak ognia (dlaczego? nie wiem do tej pory). Moja edukacja języka angielskiego też była dość chaotyczna. Co roku trafiałam na inną nauczycielkę i tak naprawdę dopiero przed samą maturą trafiłam na konkretną babkę. Nawet nie chodziło o to, że terroryzowała nas klasówkami, czy kartkówkami, po prostu głupio było być nieprzygotowanym kiedy Ona wkładała w to całe serce. Wtedy tak, uczyłam się, ale poszłam na studia i znowu było jak zwykle. Sztywne realizowanie programu, które szybko mnie znudziło i robiłam absolutne minimum.
Dlatego, chociaż moja edukacja skończyła się już parę ładnych lat temu, nadal czasami lubię sięgnąć po coś, co wzbogaci moją wiedzę lub umiejętności. Jednak uczenie się formułek, czy powtarzanie sztucznych konwersacji to nie jest forma jaką preferują. 
Czytanie książek w oryginale to coś, co zawsze mnie interesowało. No bo jak? Tych słówek i tego wszystkiego jest przecież tysiące jak nie miliony. Dodatkowo dochodzi aspekt tłumaczenia słów, które mogą nie mieć odpowiednika w języku polskim... i weź tu człowieku się za coś takiego do czytania...chyba że...
Wydawnictwo Edgard postanowiło stworzyć serię klasyki literatury światowej wydanej w oryginale. Możemy to znaleźć m. in. Psa Baskerville'ów (o którym za chwilę), Wojna Światów, Pierścień i róża, czy Diaboliadę. Czyli każdy znajdzie coś dla siebie :-). Mnie kusił bardzo Bułhakow, ponieważ bardzo lubię jego twórczość, ale nigdy nie miałam do czynienia z językiem rosyjskim więc wybrałam coś, z czym mogłam sobie poradzić ;-).

The Hound of the Baskervilles

Historii raczej nie muszę Wam przedstawiać, ponieważ większość ją zna. I ja ją znam, dlatego właśnie ją wybrałam ;-). Od razu muszę przyznać, ze po tak długiej przerwie (chociaż język angielski nas otacza z każdej strony i ciężko o nim zapomnieć ;-)) ciężko było zacząć czytać. Szybko się męczyłam, jednak jak się już rozkręciłam to poszło. Książka od Wydawnictwa Edgard baaaaardzo ułatwia to zadanie. 


Zaczęłam się łapać na tym, że analizowałam zdania, ich budowę i brzmienie. Jak już Wam wspominałam. Język angielski nie należał do przedmiotów, których uczyłam się chętnie (wolałam matematykę ;-)). Jednak ta książka nie sprawiła mi takiego problemu jaki myślałam, ze będę miała.
Dzięki temu, że:
tekst jest czytelny,
rozdziały są krótkie i kończą się krótkim testem sprawdzającym
tłumaczenia po prawej stronie są (również) dopasowane go tekstu (np. stick - patyk, kij, TU laska)
można ściągać ( z tyłu jest klucz odpowiedzi ;-))

Muszę Wam powiedzieć, że jestem naprawdę zaskoczona z jaką łatwością czytałam tę książkę. Nie mówię oczywiście, że było tak prosto jakby czytała w języku polski, ale nie było źle. Dla mnie jest to idealne rozwiązanie na naukę języka, ponieważ tak naprawdę robi się to przy okazji. Gdzieś tam z tyłu głowy zapamiętuje się szyk zdania, odpowiedni czas, słówka, które potem mogą się przydać. Samo czytanie w obcym języku sprawia, że otwiera się całkiem inne postrzeganie. Nie tylko literatury, ale i samego języka.




Jak widzicie są sposoby na naukę, które nawet filozofom się nie śniły ;-). Okazuje się, że można połączyć przyjemne z pożytecznym. Nawet podczas relaksu można się czegoś nauczyć, zwłaszcza, że... nie wiadomo ile jeszcze posiedzimy w domu...

A dla złośliwców... specjalnie zrobiłam zdjęcie przed uzupełnieniem ćwiczeń, bo i tak nikt by mnie nie rozczytał, a po drugie tak wygląda estetyczniej ;-).



Bardzo dziękuję Wydawnictwu Edgard za możliwość przekonania się, że języka obcego da się nauczyć w każdym wieku i to w dodatku czytając klasyków literatury <3









Moje zdjęcie
Skarby na półkach
Kobieta, Żona, Matka. Piszę o tym co myślę, i robię. Najczęściej czytam książki i staram się aby moje dzieci wiedziały, ze są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed ekranem. Kontakt: skarbynapolkach@gmail.com kontakt@skarbynapolkach.pl