Dzień dobry w poniedziałek! Ależ mnie ten dzień zmęczył, normalnie czuję się jakby to był już przynajmniej piątek, a tu tydzień dopiero się zaczyna. To chyba przez tą niesprzyjająca aurę za oknem. Gdzie to słońce ja się pytam!
Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam mocną historię, która opowiada o tym, jak ludzie potrafią być bezwzględni w stosunku do siebie nawzajem. Wystarczy drobna niedoskonałość, czy niepełnosprawność aby móc upodlić człowieka...
Zaginione z Willowbrook.
Z czym kojarzy Wam się szkoła? Bo mi z miejscem, gdzie nauczyciele są po to by uczyć i wspierać. W ogóle każdy dorosły w szkole (moim zdaniem) ma takie zadanie, czy to woźna, czy nauczyciel. Willowbrook jest szkołą tylko z nazwy, ponieważ jedyne czego można się tam nauczyć to okrucieństwo i brak empatii wobec innych ludzi. I właśnie do tego miejsca Sage...
Główna bohataterka nie trafia tam celowo. Szukając swojej siostry bliźniaczki trafia do Willowbrook, gdzie personel po prostu myli ją z Rosmery. I wtedy zaczyna się piekło dziewczyny.
Czego tam doświadczyła? Okrucieństwa i marazmu. Braku zrozumienia i takiego zwyczajnego, ludzkiego ciepła. Horroru jednym zdaniem.
Zaginione z Willowbrook to mocna historia o tym, jak ludzie potrafią być bezwzględni i okrutni. Nawet zwierzęta potrafią być bardziej empatyczne względem siebie. Jeśli chodzi o ludzi to cóż... ta książka pokazuje, że trudne warunki kształtują wypaczone charaktery.
Być może ta historia nie byłaby taka wstrząsająca, gdyby nie opierała się na prawdziwych wydarzeniach. Takie miejsce naprawdę istniało. Szkoła, w której posyłano dzieci z różnymi niepełnosprawnościami. Miejsce, w którym ludzie leżeli we własnych odchodach nie mając siły wstać. Ba, nie mając nawet świadomości, ze coś trzeba z tym zrobić. A personel... no cóż, był z byt zapracowany żeby to widzieć.
Zgarnąć z półki?
Muszę przyznać, ze dawno nie czytałam tak mocnej książki. Myślałam, że to tylko dobra reklama, ale już od pierwszych stron czujemy ten mroczny, ciężki klimat, który rozwija się w bardzo... niepokojącym kierunku.
Na pewno nie mogę polecić tej książki osobom o wysokim współczynniku empatii, po prostu nie przebrneliby przez obraz wykreowany przez Ellen Marie Wiseman. Natomiast jeśli szukacie porywającej, niepokojącej i wzbudzającej skrajne emocje historii to ZDECYDOWANIE POLECAM!