Spyxfamily 10 - recenzja mangi
Czwartek. Ten tydzień mija mi jakoś spokojniej, ale już wypatruje weekendu. Zwłaszcza jak patrzę przez okno na te wiosenna aurę. A Wam jak mija czwartek, też ciągle zerkacie za okno ;-)?
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić kolejny tom super serii o pewnej wyjątkowej rodzinie, w której każdy ma jakąś tajemnicę i to nie byle jaką... Zapraszam na Spyxfamily 10.
Spyxfamily 10
To już 10 tom! Szybko jakoś leci. No ale nie ma się co dziwić, skoro to tak ciekawie zaplanowana historia.
W najnowszym tomie możemy dowiedzieć się więcej o przeszłości Loida Forgera czyli Zmierzcha. Okazuje się, że wydarzenia z jego dzieciństwa miały bardzo duży wpływ na decyzję o zastaniu szpiegiem, ponieważ jako dziecko przeżył bombardowanie swojego miasta, a potem walczył jako żołnierz w armii swojego kraju.
Wracając do głównego nurtu historii. Akcja delikatnie się zatrzymała. Anya nie może zaprzyjaźnić się z Damianem Desmondem, Loid ciągle nie ma informacji o przewodniczącym. Bond korzysta ze swoich mocy tylko kiedy ma na to ochotę. Tymczasem Yor... przez przypadek trafia na matkę Damiana i zaprzyjaźnia się z nią. Ależ ten los jest przewrotny, prawda. Teraz Anya stawia sobie za punkt honoru przyjaźń z młodym paniczem, ale czy tym razem jej się uda osiągnąć cel?
Zgarnąć z półki?
Będzie jak zwykle porywająco, czasami poważnie, no i oczywiście trochę też zabawnie. 10 tom Spyxfamily to zdecydowanie manga, po którą warto sięgnąć!
Na pewno jest się czym zainteresować.
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie tego tytułu.
OdpowiedzUsuńCiekawa manga to dobrze spędzony czas.
OdpowiedzUsuńWidzę, że to bardzo ciekawy cykl.
OdpowiedzUsuńZ pewnością mam co nadrabiać.
OdpowiedzUsuń