Moja martwa dziewczyna, czyli romans z cmentarzem w tle

 Dzień dobry w poniedziałek! Jak Wam miną weekend? Bo mi zdecydowanie za szybko. Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam książkę, która... zaskoczyła mnie swoją nieciekawą fabułą. Dlaczego, zaraz Wam wszystko powiem.



Moja Martwa Dziewczyna.

Kiedy historia zaczyna się na cmentarzu to wiadomo, ze gdzieś w tle pojawią się zombie i inne zjawy. Tu zaskoczenia nigdy nie ma. Nietypowa jest para głównych bohaterów - Piotrek i Julka, którzy udowadniają, że miłość przekracza wszelkie granice, nawet śmierci. Wystarczy tylko żeby jedno z kochanków było zombie.

Byłam ciekawa tej historii, bo opis dawał obietnicę pewnej niezobowiązującej rozrywki i pewnie tak jest tylko, że nikt nie ostrzegał, ze to będzie takie... nijakie.

Czytałam kolejne strony śledząc w większość dialogi bohaterów naładowane emocjonalnymi i wulgarnymi przymiotnikami. Nic ciekawego. Fabuła co prawda dynamicznie posuwała się do przodu i sama historia jest dobrze opracowana to jednak zabrakło mi głębi w tym wszystkim.

Okey, Moja Martwa Dziewczyna nastawiona jest na dynamikę i młodego odbiorcę, który chłonie szybko i mocno, ale jak dla mnie to było trochę za bardzo szybko i za bardzo mocno. Moim zdaniem ta historia zyskała by więcej gdyby np. Kasia miała coś więcej do powiedzenia. 

Zgarnąć z półki?

Powiem Wam szczerze, że nie byłam zadowolona z lektury. Nie podobała mi się. Ale tak jak mówię jest to książka skierowana do młodszych odbiorców, którzy właśnie tego oczekują od lektury - aby było szybko, wulgarnie i konkretnie. Nie mogę polecić Mojej Martwej Dziewczyny, ale mogę zachęcić Was żebyście sami się przekonali, czy to lektura dla Was :-).

Komentarze

Prześlij komentarz

Moje zdjęcie
Skarby na półkach
Kobieta, Żona, Matka. Piszę o tym co myślę, i robię. Najczęściej czytam książki i staram się aby moje dzieci wiedziały, ze są ciekawsze rzeczy niż siedzenie przed ekranem. Kontakt: skarbynapolkach@gmail.com kontakt@skarbynapolkach.pl