Czy to już ostatni tom serii inkwizytorskiej Jacka Piekary?
Dzień dobry w sobotę. Jak ten czas mija! Ani się obejrzymy, a już będę pisała Wam o szykowaniu wyprawki do szkoły, no ale zanim do tego dojdzie mam dla Was jeszcze parę ciekawych tytułów.
Tym razem chciałabym Wam trochę ponarzekać, bo trafiłam na książkę, która...
Płomień i krzyż. Jacek Piekara.
Wiecie, jak to czasami jest. Widzisz autora, znasz serie, bierzesz w ciemno, ale... w tej określonej sytuacji trzeba wziąć poprawkę na parę rzeczy. Na przykład na to, że Jacek Piekara po wieloletniej współpracy rozstaje się z Fabryką Słów i to raczej w bardzo oziębłych stosunkach. Tutaj już zgaduje, ale to miała być jego ostatnia książka napisana dla tego wydawnictwa i może trochę po złości, może trochę zemstę (jak już wspominałam, rozstają się w negatywnych stosunkach. Piekara w swoim wywiadzie pisze zarówno o kwestiach finansowych jak i personalnych) ta historia jest po prostu nijaka.
Dla wszystkich fanów serii jest po prostu zgrabnym streszczeniem. Piekarę zawsze czyta się łatwo i przyjemnie. Potrafi porwać czytelnika, ale z tej sagi można byłoby wycisnąć jeszcze sporo, ale autor chyba po prostu nie chciał...
Zgarnąć z półki?
Z tego, co widzę fani serii są po prostu zawiedzeni. Pomijając to, że książkę czyta się naprawdę bardzo szybko to jednak jakoś fabuły jest po prostu bardzo słaba. Nie, tym razem nie polecam.
Czytałam pierwszy tom i po kolejne już nie sięgnę. Tak strasznie nie spodobał mi się główny bohater (mimo, że styl autora i sama fabuła były ekstra), że nie dam rady o nim czytać. Tak to jest, kiedy bohater wyjdzie zbyt żywy.
OdpowiedzUsuń