Szamański blues. Aneta Jadowska. SQN - recenzja.
Niedziela. Ufff. Intensywny to był tydzień, a remont niebezpiecznie się wydłuża. Niebezpiecznie, bo końca nie widać, ciągle coś. Jak to powiedziała moja znajoma, remont jest fajny kiedy się kończy i po ostatnich doświadczeniach, podpisuję się pod tym w 100%.
Dzisiaj mam dla Was książkę, która mnie nie zaczarowała, chociaż magii tam nie mało...
Poznałam tę autorkę stosunkowo niedawno, chociaż ma ona w swoim dorobku już całkiem niezły księgozbiór. I kiedy poznałam Ród Koźlaczek w Cud, Miód, Malina (o któtrym możecie poczytać tutaj: Wiedźmy na jakie zasługujemy), byłam zachwycona. Brałabym jej każdą książkę w ciemno, wychwalałam ją pod niebiosy za humor, kreację postaci i sam pomysł na fabułę. Dlatego, kiedy dowiedziałam się, że autorka napisała coś nowego, nie mogłam się doczekać aż zasiądę do lektury.
Spin -off. Czyli coś, co działo się przed główną historią. Takie uzupełnienie i wytłumaczenie skąd wszystko się wzięło. Tak w skrócie można to wytłumaczyć. Szamański blues jest spin-offem do historii o Dorze Wilk, policjantce, wiedźmie, nieustraszonej pogromczyni wszelkich strachów. Piotr zwany Witkacym jest szamanem. Odsyła zbłądzono dusze do zaświatów i nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby... potrafił to robić. Niestety tak się złożyło, że odkąd odkrył swoje nadprzyrodzone moce, jakoś nie miał okazji ich szlifować. Został od razu wrzucony na głęboką wodę. Zero teorii, sama praktyka. A to, że najczęściej musi improwizować to już inna sprawa. Kiedy po jednej z takich trudnych akcji wraca do domu, odwiedza go jego dawna miłość. Konstancja wiele lat wcześniej odeszła bez słowa, łamiąc serce Piotra. Główny bohater nie ma ochoty pomagać kobiecie, jednak kiedy dowiaduje się z czym do niego przyszła, wie że nikt inny nie poradzi sobie z tą sprawą.
I można powiedzieć, że to było by ciekawe, ale...
Być może za bardzo patrzyłam na Szamański blues przez pryzmat Cud, miód, Malina, gdzie klimat był lekki i zabawny. Tymczasem w pierwszym tomie Cyklu Szamańskiego jest naprawdę mrocznie. Sprawy są skomplikowane, a klimat ciężki.
Drugą rzeczą, która trochę mnie uwierała są bohaterowie. Tak naprawdę bardziej polubiłam Konstancję niż Piotra. Szaman jest dla mnie strasznie nijaki, wręcz wtórny. Czy naprawdę każdy, kto walczy z duchami i zjawami musi być antyspołecznym outsiderem? Z chęcią poczytałabym o jakimś kasanowie, który przy okazji zabija paranormalne istoty ;-).
Ilustracje.
Nie będę ukrywać, że jestem zakochana w grafikach Magdaleny Babińskiej. Zauroczyły mnie zarówno w Cud, miód, Malina, jak i w Szamańskim bluesie. Uwielbiam jej styl i humor. Chętnie sięgam po książki, które ilustruje (Emi i tajny klub Superdziewczyn, serie książek edukacyjnych, czy książki Anety Jadowskiej ;-)). Jak to się mówi, jest na czym oko zaświesić.
Zgarnąć z półki?
Tak. Chociaż mam parę zastrzeżeń. To nie było tak, że czułam się rozczarowana Szamańskim bluesem, po prostu nie zostałam oczarowana.
A jeśli chcecie sprawdzić jakie lektury przygotowały wydawnictwa na jesień, polecam zajrzeć do fantastycznych nowości Taniej Książki.
Tytuł: Szamański blues
Autor: Aneta Jadowska
Ilustracje: Magdalena Babińska
Wydawnictwo: SQN
Premiera: 11.08.2021
Książka wydaje się na prawdę interesująca. Na szczególną uwagę zasługują znajdujące się w książce ilustracje. Na prawdę robią wrażenie.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, więc nie mam porównania.
OdpowiedzUsuńAutorka potrafi tworzyć ciekawe pozycje i widzę że ta także w jakimś stopniu taka jest.
OdpowiedzUsuńWarstwa graficzna tego wydania faktycznie wygląda przepięknie i chętnie skuszę się na jej zobaczenie w rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńNa pewno znajdzie swoich zwolenników. Wiem komu polecić tę lekturę w przyszłości.
OdpowiedzUsuńCzasem tak bywa, że jesteśmy zadowoleni z lektury, ale bez efektu wow.
OdpowiedzUsuńChciałabym w końcu skusić się na jakąś książkę tej autorki.
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam Witkaca. No dobra, bardziej lubię Dorę i Romana, ale seria o szamanie broni się :) czytałam zaczynając od 1 części heksalogii o Dorze, więc zmagania Witkacego znam od początku. Może dlatego łatwiej było mi się wgryźć w historię. W dodatku jaram się, że na koniec miesiąca wyjdzie 3 tom szamańskiej serii. Dla mnie Koźlaczki są urocze, ale o wiele bardziej ciągnie mnie w stronę Thornu. I Torunia ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe te ilustracje, choć bohaterowie faktycznie mroczni. Nie lubię takich przytłaczających postaci..
OdpowiedzUsuńJa czytałam do tej pory na temat twórczości autorki, ale nie czytałam żadnej jej pozycji.
UsuńNie słyszałam o tych książkach, ale ilustracje faktycznie robią robotę! Też bardzo mi się podobają
OdpowiedzUsuńWpadły mi w ręce ksiązki tej autorki, przyjemnie wspominam spotkania z nim, ale przypomniałaś mi, że mam jeszcze niedokończoną serię. :)
OdpowiedzUsuńOprawa graficzna juz przyciągnęła moją uwagę do tej przygody czytelniczej, chętnie w nią wejdę. :)
OdpowiedzUsuńMi oprawa graficzna też bardzo się podoba, a na żywo musi wyglądać jeszcze lepiej.
UsuńCiekawie opisałaś, zaintrygowała mnie, a nie jest to moja dziedzina lektur.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :) A grafiki gwarantują niezapomniane przeżycia :)
OdpowiedzUsuńNie mówię nie, ale na razie mam w planach inne lektury.
OdpowiedzUsuńCała twórczość tej autorki jest jeszcze przeze mnie nieodkryta, więc mam co nadrabiać.
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo ciekawie!
OdpowiedzUsuńKompletnie nie moje klimaty, więc na pewno nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńIlustracje w tej książce są naprawdę piękne. Będę miała ten tytuł na uwadze.
OdpowiedzUsuńFajna kreska super. Myślę że jest to pozycja którą z miłą chęcią sięgnę po nią
OdpowiedzUsuńBrzmi intrygująco. Może się skuszę.
OdpowiedzUsuńW jej przypadku trzeba zadbać o kolejność czytania, może dlatego coś nie do końca chwyciło między wami. ;) Uwielbiam książki Anety.
OdpowiedzUsuńIlustracje w tej książce rzeczywiście robią ogromne wrażenie. Zapowiada się ciekawa pozycja
OdpowiedzUsuń