Kolejna historia pasjonującej podróży w świecie fantasy. Tom 1. Drakerios. WYdawnictwo Alternatywne - recenzja.
Piątek. Przepraszam Was za wczorajszą nieobecność, ale po prostu nie dałam rady, choroba mnie pokonała i po prostu poszłam spać. Dzisiaj, dzięki długiej regeneracji (jak usnęłam o 21 tak wstałam o 7 rano), odzyskałam trochę siły i mogę Wam opowiedzieć o bardzo interesującej książce.
Dwie drużyny – banda lisa i banda wilka, dowodzone przez niekoniecznie urocze Elsabath i
Naalę, zupełnym przypadkiem wyruszają w tym samym kierunku, czyli do świętego miejsca
magów. Wciąż mijają się o włos. Całe szczęście, bo krwi rozlałoby się co niemiara, a konfrontacja
uszczupliła niektórych o pewne części ciała.
Był sobie czerwony kapturek.
Znacie tę bajkę, dziewczynka idzie odwiedzić babcię po drodze spotyka wilka? Chyba wszyscy ją znają. Otóż w Drakerios możemy spotkać czerwonego kaptura, tylko że nie jest on ani uroczy, ani nie ma ze sobą koszyczka. Jednak nawiązanie do tej klasycznej bajki jest bardzo... trafne ;-).
Fantasy pełną gębą.
Mamy fantastyczny świat pełen fantastycznych ras, które formują fantastyczne drużyny, które wyruszają na fantastyczne przygody. Za dużo fantastyczności? W Drakerios ona aż się wylewa ;-). Nie zrozumcie mnie źle. Lubię fantasy i wszystko, co z nią związane, ale lubię też trochę nowości, a tutaj niestety są bardzo utarte schematy. Dodatkowo zabrakło mi konkretów. Niby bohaterowie mają jakiś cel, ale po drodze dzieje się tak dużo, że finalnie wszystko się rozmywa.
Bohaterowie.
Nie chciałam, naprawdę próbowałam przymknąć oko, ale denerwują mnie głupie postaci. Ja wiem, że oni nadają odpowiedni, humorystyczny wydźwięk, ale na prawdę... muszą być idiotami? Oczywiście nie wszyscy i nie zawsze, ale nie da się tego nie zauważyć. To trochę tak jakbyśmy oglądali kreskówkę. Historia nas wciąga, ale bohaterowie odejmują jej głębi...
Humor.
Humor w historiach przygodowych to bardzo grząski grunt. Nie oszukujmy się, ciężko rozbawić każdego, a jak już idziemy w tym kierunku łatwo popaść w tandetę. Na szczęście Drakerios utrzymuje się na tej cienkiej granicy, która (mnie) rozbawiała. Momenty kulminacyjne przeplatają się z absurdalnymi sytuacjami. Całość jest fajnie wyważona i dobrze się przy niej bawiłam.
Kolejna historia, coś tam, coś tam...
Do tego też się czepię, bo jak dla mnie tytuł jest za długi. Jak zaczęłam czytać tę książkę i ktokolwiek pytał mnie o tytuł to tak właśnie mówiłam Kolejna historia, coś tam, coś tam, a dopiero potem robiłam zdjęcie okładki ;-). A no właśnie... okładka. To ona mnie skusiła na tę historię. Jak dla mnie jest baaardzo fajna, ma w sobie jakiś mrok, tajemnicę i komiksowy rys. Czyli wszystko to, na co zwracam uwagę ;-).
Zgarnąć z półki?
Tak, chociaż myślę, że młodsi czytelnicy będą się przy niej bawić. My, dorośli potrzebujemy więcej konkretów żeby przyjemnie spędzić czas z lekturą, chociaż powiem Wam, że zaskoczyła mnie ta historia... ale to musicie sami sprawdzić, co tam jest takiego nieoczekiwanego ;-).
Choroba to nic przyjemnego. Dobrze, że już Ci się poprawia.
OdpowiedzUsuńZ największą przyjemnością skuszę się na tę pozycję w przyszłości.
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłabym się skusić na tę pozycję w przyszłości.
OdpowiedzUsuńDobrze, że choroba trochę odpuszcza. Miło jest spędzić czas z tego typu historią. Może dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńZa długi tytuł niestety nie zachęca do polecania tej książki.
OdpowiedzUsuńWiem komu mogę polecić tę pozycję i tak też zrobię.
OdpowiedzUsuńTak, tytuł jest odjechany. W pierwszej chwili myślałam, że to opisowe wprowadzenie do recenzji :p jakoś mnie nie porywa. Już ciekawszym ograniem bajkowych postaci było orerzycenie ich w przyszłość - Kopciuszek jako android w "Cinder" jest jakimś powiewem nowości. A tu, takie ani parzy, ani ziębi.
OdpowiedzUsuńCzasem na nic nie mam siły, wówczas staram się chociaż spacer zaliczyć, a później pod kołderkę na objęcia Morfeusza.
OdpowiedzUsuńA do książki, kiedy sama wpadnie mi w ręce, chętnie zajrzę, ciekawa jestem niespodzianek. :)
UsuńNigdy nie wiadomo, czy styl i fabuła przedstawiona przez autora nas nie pochłoną.
UsuńNie masz za co przepraszać nie trzeba publikować codziennie. Teraz ten sezon grypowy może każdego pokonać.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie to ksiazka dla mnie, fantastyka to jest to! szczególnie teraz jesienią mi sie ją najlepiej czyta :) A i nie musisz przepraszać!
OdpowiedzUsuńTeż od czasu do czasu lubię sięgnąć po dobrą fantastykę.
Usuńswietna recenzja, choć przyznam ze fantast to nie moja bajka :D a teraz okres przeziebien wiec zdrowiej!
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia i samych świetnych lektur na czas rekonwalescencji.
UsuńDobrze, ze już lepiej się czujesz.
OdpowiedzUsuńA recenzję fajnie napisałaś i gdyby nie to, ze to totalnie nie moja bajka to bym przeczytała tą książkę
Okładka niesamowicie przypomina mi inną książkę, ale przyznam, że przyciąga wzrok. Może polecę tę opowieść młodszej kuzynce.
OdpowiedzUsuńW blogach i portalach kulturalnych cudowne jest to, że nawet jeśli to lektura nie dla nas, mam mnóstwo inspiracji dla innych.
UsuńWydaje mi się, że ta ksiązka mogłaby być wspaniałym prezentem na gwiazdkę dla mojej siostry. Ona lubi takie kliematy.
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za książkami fantasy. Myslę, że dla jakiegoś nastolatka ten tytuł byłby idealny.
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Tobą, ten tytuł jest zdecydowanie za długi i nie wpada w ucho.
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu sięgam po takie ksiązki. A wiec myślę, że ta pozycja będzie odpowiednie dla mnie.
OdpowiedzUsuńFantastyka nigdy mnie za szczególnie nie interesowała. Kiedyś czasem sięgałam po ksiązki z tego gatunku, teraz raczej wybieram inne.
OdpowiedzUsuńZ chęcią sięgnę po tą pozycję, może nie jest to jeden z moich ulubionych gatunków, ale książka wydaje się być na tyle ciekawa by po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńFantazy zdecydowanie nie jest dla mnie, ale może kiedyś się skuszę. Super recenzja :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawa uczta czytelnicza. Jestem zdania, że od czasu do czasu warto zajrzeć do takiej książki 😊
OdpowiedzUsuń