Instytut Absyrdu, Polska jakiej nie znamy, na którą na pewno zasługujemy!
Dzień dobry w poniedziałek! Przechwaliłam chyba pogodę, bo od wczoraj tak strasznie pada deszcz, że nie chce się nawet okna uchylić. No chyba, że to czyjś urok tak zadziałał...
Instytut Absurdu
A jeśli już mowa o urokach, chciałabym Wam dzisiaj zaprezentować książkę Justyny Sosnowskiej, która ostatnio bardzo mnie zaabsorbowała. A stało się tak, ponieważ ta książka jest TOTALNIE MAGICZNA! i nie chodzi mi wcale o jakiś brokat, jednorożce, czy syreny... no dobra, chodzi właśnie o nie ;-) Chciałam tylko wprowadzić trochę powagi ;-).
Wyobraźcie sobie, że pomimo dopełnienia wszelkich formalności nie dostajecie się na wymarzone studia. Dziwne prawda? Więc kiedy Eliza Żaczek po nieudanej konfrontacji w dziekanacie widzi niewidzialnego człowieka, już nic nie jest w stanie jej zdziwić. No chyba że...
Instytut Absurdu to lekka, zabawna i wciągająca historia o dziewczynie poznającej magiczny, absurdalny świat, który nas otacza. W tej książce możemy dowiedzieć się więcej o syrenach, wiedźmach, wilkołakach, wampirach, smokach, leśnych duszkach i innych mitycznych postaciach. Justyna Sosnowska bardzo dobrze dobrała postaci występujące w tej historii. Jest różnorodnie i niekonwencjonalnie. A główna bohaterka cóż... próbuje to wszystko jakoś ogarnąć.
Tak wiem, za dużo tu ogólników, ale przecież nie mogę Wam powiedzieć, że Eliza trafi do Królowej Polskiego Morza - Juraty, czy pozna oblicze prawdziwych moli książkowych (a nie są one wcale takie miłe jak się może wydawać). Nie mogę Wam też przecież powiedzieć, że trafi do szkółki leśnej Leszego, czy pozna Smoka Wawelskiego. No nie mogę Wam tego powiedzieć, przecież to czysty absurd! Kto w dzisiejszych czasach wierzy w takie rzeczy musi być szalony! Albo wrażliwy ;-) Albo ten magiczny świat sam chce się jakoś pokazać ;-).
Książkę czytało mi się szybko. Bardzo podobał mi się pomysł samego Instytutu oraz różnorodność postaci mitologiczno-fantastycznych. Jedyne do czego chcę i mogę się przyczepić to to, że wszystko dostaliśmy w bardzo skondensowanej formie. Czekałam na wiedźmę Zmysławę. Czułam, że będzie to postać bardzo mocna i oryginalna i owszem, poznałam ją, tylko jakoś tak krótko i przelotem. Czekałam na jakąś konkretną sprawę z jej udziałem. Mam nadzieję, że się doczekam ;-).
Innych uwag nie mam :-).
Zgarnąć z półki?
O tak! Justyna Sosnowska potrafi przyciągnąć i utrzymać czytelnika. Osobiście już nie mogę się doczekać na rozwinięcie tej serii, bo nie uwierzę, że taka dobra historia, że nie może się tak skończyć. Zwłaszcza, że Elizaczek ma jeszcze dużo do odkrycia!
Komentarze
Prześlij komentarz