Wikings what is your profession?! (Wikingowie. Radosław Lewandowski)
Niedziela. Wszyscy jeszcze śpią, a ja z kubkiem mleka z kawą zasiadam do pisania tego wpisu. Czasami zdarza mi się przeglądać moje stare wpisy. Czasami mnie bawią, czasami zaskakują, ale bardzo często żałuję... żałuję że w danym czasie nie opisałam jeszcze jakiejś książki, jeszcze jakiejś gry, żałuję po prostu, że pisałam za mało. Teraz staram się to trochę nadrobić, ale wiadomo jak to jest. Doba ma tylko 24 godziny, w których trzeba zmieścić naprawdę wiele czynności i chociaż bardzo bym chciała, czasami po prostu nie daję rady działać zgodnie z wcześniej ustalonym (własnym) planem.
Jak już wiecie, nie mam konkretnych planów noworocznych. Chcę po prostu realizować to, co już wcześniej zaczęłam lub małymi kroczkami dochodzić do tego, co sobie zamierzyłam. Easy. Dlatego dzisiaj mam dla Was Sagę o Wikingach, która powinna doczekać się swojej recenzji o wiele wcześniej, ale jak już Wam wspominałam na samym początku, wcześniej się nie dało ;-).
Wikingów znają wszyscy. Każdy kojarzy tych dzikich wojowników z północy. Dlatego nie dziwi, że historie z nimi związane są wciąż popularne i lubiane. Na pewno dużą przychylność i jeszcze większy rozgłos zyskał dla nich serial, który powstał dla kanału History. Szczerze? Ciężko jest pobić historię Ragnara i jego potomków. Dlaczego? Ponieważ duża część fabuły była inspirowana prawdziwymi wydarzeniami.
Sporo w swoim życiu przeczytałam książek z Wikingami w tle. Kiedy lubi się fantastykę, nie da się pominąć tego elementu. Są oni ważnym motywem kulturowo-literackim. Doszłam nawet do takiego momentu, że omijałam takie powieści szerokim łukiem, bo ile razy można czytać to samo. Na prawdę, w wielu sagach o Wikingach zmieniają się tylko imiona bohaterów, reszta jest tak podobna, że wydaje się, że już się to czytało.
Bardzo sceptycznie podchodziłam do Wikingów Radosława Lewandowskiego. Okładki takie o, pasujące do tematyki, ale nie wyróżniające się. Początek historii też taki o, podobny do innych, wiadomo od czegoś trzeba zacząć. Jednak... w tym wypadku autor popisał się rozmachem.
O wyprawach Wikingów wiadomo już sporo. Sporo to nie znaczy, ze wszystko. O ile nie zdziwi nikogo to, że Wojownicy Północy podróżowali po całej Europie, tak to, co opisał Radosław Lewandowski na pewno zaskoczy, ponieważ okazuje się, że Wikingowie podróżowali po całym ówcześnie znanym świecie! Kolumb na pewno uczył się od nich podróżowania ;-).
Możecie zarzucić, że to, co stworzył Lewandowski to tylko fikcja literacka, ale okazuje się, że nie! Autor bardzo skrupulatnie zebrał materiały do swojej Sagi o Wikingach i wszystkie wyprawy, które odbyli jego bohaterowie mają odniesienie do faktów historycznych.
Można też czepić się tego, że tak naprawdę autor nie stworzył nic nowego, tylko wymyślił historię, do tego, co znalazł. To oczywiście też prawda, ale... czy to oznacza, że niczego nie stworzył? Owszem, skorzystał z informacji, które zgromadził, przygotowując się do pisania książki, ale umiejętne poprowadzenie fabuły powieści historycznej jest moim zdaniem bardzo cennym darem. Wyobraźcie sobie książkę od historii. Nuda, nuda suche fakty, a teraz wyobraźcie sobie, że tę samą książkę pisze pasjonat. Czujecie różnicę ;-)?
O samej Sadze mogłabym się rozpisywać bardzo długo. Radosław Lewandowski przedstawił nie tylko kawał historii, ale też kawał świata. Na pewno widzieliście te wszystkie slogany przygotuj się na podróż czy ta podróż zaczyna się od pierwszego kroku. W przypadku Sagi o Wikingach na prawdę wyruszamy w podróż. Z jednej strony każda przeczytana strona przybliża nas do celu, z drugiej z każdą przeczytaną stroną oddalamy się od zamierzonego końca. Zbyt tajemniczo ;-)? Jeśli chcecie wiedzieć, o co mi chodzi koniecznie musicie przeczytać tę historię!
Jeśli miałabym oceniać, który z czterech tomów Wikingów podobał mi się najbardziej to wybrałaby Najeźdźców z Północy, ponieważ jak dla mnie była w nim najlepsza fabuła i akcja. Byłam zaskoczona, czytając tę część (co jak wiecie, nie zdarza mi się dość często jeśli chodzi o Wikingów ;-)). Najmniej podobała mi się ostatnia część - Kraina Proroka. Ja wiem, że to ostatni tom i autor musiał zakończyć wiele wątków i historię jakoś sensownie, ale... po takich przygodach, które zaserwował nam w poprzednich segmentach, liczyłam na większe pierd*lniecie.
Rzecz, do której muszę się przyczepić i niestety byłam bardzo negatywnie zaskoczona to to, że wielkość tomów nie jest sobie równa. Nie wiem, czy ja przez przypadek zamówiłam dwie równe edycje, czy po prostu tak to zostało wymyślone, ale dwa pierwsze tomy są znacznie mniejsze od trzeciego i czwartego. To trochę drażni moje poczucie estetyki, dlatego oficjalnie się skarżę ;-).
Naprawdę ciężko jest sensownie i zwięźle opisać to, co dzieje się w Wikingach Radosława Lewandowskiego. Nie podejrzewałam ich o taki rozmach w podróżowaniu. Podoba mi się to, że autor bardzo ciekawie dobrał też postacie do tej historii, bo mamy tu nie tylko doświadczonych wojów, ale i młokosów, buntowników, no i kobiety, które w niczym nie ustępowały mężczyznom.
Nie mogłam się oderwać od tej historii. Siadłam, zwiedziłam cały świat i dopiero skończyłam. I Was też zapraszam na taką podróż :-).
Miałam przyjemność czytać całą serię i uważam, że jest bardzo dobra. Australijskiego Piekła czytałam fragment i jestem bardzo ciekawa pełnej lektury :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji zapoznać się z tymi przygodami czytelniczymi, ale z pewnością się za nie kiedyś zabiorę, lubię wchodzić w takie klimaty. :)
UsuńNie czytałam tej serii, ale o Wikingach wiem sporo z racji zawodu. Fakt, że różna wielkość tomów też by mnie drażniła ;)
OdpowiedzUsuńLubię, kiedy serie ładnie komponują się na półce, a do tego potrzeba właśnie ujednoliconych wymiarów, inaczej powstają szczerbate zęby. ;)
UsuńNie czytałam jeszcze tej serii, ale po twojej recenzji czuję, że zabiorę się za ich lekturę.
OdpowiedzUsuńRównież czuję się bardzo zachęcona do spotkania z książkami, uwielbiam nasycenie przygodami, kiedy wiele się dzieje i trudno nadążyć za bohaterami. :)
UsuńRównież bardzo lubię wstawać, jeszcze zanim dzień się przebudzi, chwytać spokojne chwile na twórczą działalność. :)
OdpowiedzUsuńPlanów noworocznych nie robię, staram się na bieżąco wypełniać każdy dzień, tak aby maksymalnie wyciskać z życia najlepsze soki. :)
OdpowiedzUsuńTo raczej nie moje klimaty jeśli chodzi o książki, jednaknkklezanka z pracy bardzo lubi takie książki
OdpowiedzUsuńZupełnie nie moje klimaty, ale znam osoby, które byłyby zachwycone.
OdpowiedzUsuńTak jak piszesz, doba ma tylko 24 godziny i czasu rozciągnąć się nie da. Dobrze, że seria przypadła Ci do gustu.
OdpowiedzUsuńczasem zdarza mi się oszukać, wstawając bardzo wcześnie, ale to zysk zaledwie dwóch godzin, ale zawsze coś. :)
UsuńA ja próbowałam przeczytać, poległam przy pierwszej części, po prawie dwóch latach od tamtego czasu wciąż czuję niesmak i jest to chyba jedna z najgorszych książek w moim życiu
OdpowiedzUsuńFakt, doba ma tylko 24 godziny... I nie chce być dłuższa ;) A książkę chętnie poznam :)
OdpowiedzUsuńBardzo nie lubię jak edycje nie są sobie równe i mam nadzieję, że w tym przypadku były zwyczajnie różne wersje: bardziej kieszonkowe i mniej ;) Niestety mam kilka serii, które są np. do połowy w innej formie okładek, choć wydawane w tym samym czasie przez tego samego wydawcę!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie moje klimaty, fantastyka mnie nie przekonuje. Zdecydowanie wolę kryminały, thrillery czy romanse. :)
OdpowiedzUsuńRzadko kiedy dłuższe cykle są sobie równe. Podziwiam jednak upór i konsekwencję, fajnie, że są cały czas ludzie, którym skoro pisane jest bliskie, a sam akt czytania sprawia frajdę.
OdpowiedzUsuńSzalenie lubie takie pozycje i serie, uwielbiam Cornwella, musze to nadrobić, bo brzmi to bardzo w jego stylu
OdpowiedzUsuńPodziwiam autorów z taką wyobraźnią i wiedzą.
OdpowiedzUsuńTa książka to chyba nie moje klimaty... :)
OdpowiedzUsuńZestaw książek jest bardzo duży i ciekawy. Ale niestety nie moje klimaty. Ale mój mąż i owszem.
OdpowiedzUsuńZa taką literaturą może nie przepadam,ale chętnie wybrałabym się kiedyś w podróż do rejonów,z których wywodzą się Wikingowie :)
OdpowiedzUsuńMi marzy się wyprawa na festiwal tanga nocą w Seinajoki oraz chciałabym zamieszkać w takich przezroczystych kopułach-namiotach, by oglądać nocą zorzę polarną <3
UsuńJeszcze nie miałam okazji czytać tej serii. W najbliższym czasie chciałabym to nadrobić, bo warto po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńWikingowie mają w sobie moc przyciągania. Intrygują mnie, ale już dawno nie czytałam nic na ich temat. Myślę, że ta saga byłaby dla mnie idealna, mogłabym z łatwością zatopić się w ten literacki świat.
OdpowiedzUsuńAkurat Wikingowie nie należą do kręgu moich zainteresowań, ale lubię czytać recenzje takich książek.
OdpowiedzUsuńWikingów kojarzę głównie z popularnego serialu, który oglądałam z chłopakiem, no i może trochę z nordyckich podań ludowych, które analizowałam kiedyś przy okazji zajęć na uczelni. Ich historie i przygody są bardzo ciekawe, więc wydaje mi się, że książki z tej serii mogłyby przypaść mi do gustu... :)
OdpowiedzUsuńCzytałam dwa tomy, podobał mi się styl i klimat tych opowieści, ciekawe i oryginalne muszę przyznać.
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki o Wikingach, dlatego też jestem zaintrygowana tą serią.
OdpowiedzUsuńTa książka wygląda całkiem ciekawie, ale nie wiem, czy aktualnie mam na coś w tym stylu ochotę 😊
OdpowiedzUsuń