Więcej niz zło. Ewelina Stefańska - recenzja.
Sobota. Dzisiaj mieliśmy bardzo intensywny dzień. Jako, że pracuję od poniedziałku do piątku, wakacjami możemy się cieszyć tylko w weekendy. Dlatego z wakacji możemy cieszyć się tylko w weekendy i chociaż dzisiaj pogoda nie była zachęcająca to udało nam sie wypluskać nad jeziorem. A jak Wam mija ten wakacyjny czas ?
Dzisiaj chciałam zaprezentować Wam książkę, która namieszała mi w głowie, a wszystko dlatego, że... zapraszam na recenzję :-).
Więcej niż zło.
Genialna okładka, prawda? Przywodzi na myśl dawne słowiańskie wierzenia, magię i pierwotny mrok. Opis też bardzo enigmatyczny - 4 bohaterów. Każdy z własnym bagażem doświadczeń. Tajemnicze morderstwa, brutalne obrzędy, wojna. Nooo, zapowiada się ciekawie.
Zapowiadało się, ale...
Niestety muszę to napisać. Ta książka jest po prostu źle napisana. Sam pomysł na fabułę jak widzicie ma duży potencjał, ale już tekst napisany przez Ewelinę Stefańską... no tu jest trochę gorzej.
Dlaczego?
Autorka gubi nas w fabule. Tak naprawdę nie wiadomo o co w niej chodzi. Główni bohaterowie wcale nie są drużyną (co sugeruje opis). Raczej krążą wokół swoich orbit czasami się spotykając. Dodatkowo fabuła jest bardzo porwana i często trzeba się domyślać, co też autorka miała na myśli, ponieważ bohaterowie raczej nam tego nie powiedzą.
No i muszę też czepić się przestarzałego, ale utartego schematu postaci kobiecych w tej książce. Nie uważam się za feministkę, ale jak już wcześniej Wam wspominałam (choćby na przykładzie Rezkina) nie lubię bohaterek które są głupie. A w Więcej niż zło mamy no cóż... złą wiedźmę (dlaczego złą? bo tak), dziewczynę, której jedyną rolą jest zaspokajanie potrzeb seksualnych jednego z bohaterów i staruszkę, która umarła.
Czytając tę książkę miałam wrażenie, że główny wątek dzieje się gdzieś daleko, a nam został przedstawiony obraz, który ma nas zmylić i zdezorientować. I to się udało... ponieważ nie jestem w stanie nawet dobrze streścić tej historii...
Zgarnąć z półki?
Powiem Wam szczerze, że nie wiem. Dałam szansę tej książce, ponieważ jest to debiut tej autorki i byłam ciekawa, co też ciekawego tam znajdę. Niestety nie mogę powiedzieć, że była to lektura, która sprawiła mi czytelniczą przyjemność. Przeczytałam ją i tak jak Wam wspominałam, sama historia ma potencjał i mam nadzieję, że Ewelina Stefańska przyjmie krytykę na klatę, poprawi co nie grało i kolejne jej książki będą na poziomie innych książek Fabryki Słów ;-).
Wielka szkoda, że wykonanie jest zbyt zachwycające.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że chociaż pomysł na fabułę był ciekawy.
OdpowiedzUsuńMiejmy więc nadzieję, że kolejne książki autorki będą lepsze pod względem wykonania.
OdpowiedzUsuńNie każdy debiut jest zachwycający, niestety. Jest nad czym pracować.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć na przyszłość czego spodziewać się po tej propozycji.
OdpowiedzUsuń